1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Do poduszki: słup twardego smutku

Do poduszki: słup twardego smutku

Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Dziennik Lechonia byłby jeszcze lepszy, gdyby autor więcej pisał o „mięsie życia”, bo duchowości jest w tych zapiskach bez liku, a trochę brakuje ciała.

Czytałem przed laty dzienniki Jana Lechonia, trzy tomy, i wydały mi się nudne. Jak nieufnym trzeba być wobec dawnych własnych sądów. Gdy czytam je teraz, bardzo mi się podobają. To zapis lat 1949–1956, spędzonych przez poetę na smutnej emigracji w Nowym Jorku. Lechoń był niezwykle cenionym przed wojną poetą. Wojna zastała go w Paryżu, gdzie w polskiej ambasadzie był attaché kulturalnym. Od 1940 roku mieszkał w Nowym Jorku. Żył skromnie, ciągle bez pieniędzy, w jednym niewielkim pokoju. 8 czerwca 1956 roku wyskoczył z wysokiego piętra hotelu Henry Hudson.

Lechoń świetnie interpretuje literaturę, pisze znakomicie o malarstwie, o muzyce. Żyje w kilku światach: w sztuce, we wspomnieniach, w wirze Nowego Jorku, ale też w polskim getcie i w końcu w snach, które skrupulatnie notuje. Był w przedwojennej Polsce celebrytą. Pisze: „Trzydzieści pięć lat mojego życia płynęło w nurcie ważnych wypadków, znałem wszystkich prawie ludzi, którzy w tym czasie byli kimś w Polsce, a później w Paryżu”. Tu, w Stanach, „jestem po prostu biedny emigrant, odcięty od prawdziwego życia”. W Polsce przyjaźnił się z Szymanowskim, z Tuwimem, na obczyźnie z Rubinsteinem, znał dobrze Żeromskiego, Leśmiana. Wspomina rozmowy z Piłsudskim. Dziennik aż roi się od anegdot, autor cytuje czasami Franca Fiszera, z którym był blisko, jowialnego bywalca kawiarni, znanego z niezliczonej liczby dowcipów i bon motów. Sam Lechoń przejawia duży talent do aforyzmów: „Miłość wzmaga kobiecość kobiety, a umniejsza męskość mężczyzny”. Ten dziennik skrzy się od smutku, ale też od ironii. Chociaż Lechoń porusza się jedynie korytarzem polskiego getta, zdarza się, że mija na chodniku Marlona Brando, Lauren Bacall i Humphreya Bogarta czy Williama Faulknera. Z przerażeniem zdaje sobie sprawę, że stalinowska Polska rośnie w siłę, a wielu jego dawnych przyjaciół, jak Tuwim czy Iwaszkiewicz, sprzedaje duszę diabłu. W młodości Lechoń cierpiał na depresję, próbował popełnić samobójstwo, był w szpitalu. Teraz też jest na ogół smutny, jak sam pisze: „Nie mam żadnego instynktu szczęścia”.

Jan Lechoń ma nieliczne małości, nie znosi i nie ceni Czesława Miłosza i Zofii Nałkowskiej, a też mojego ojca, co mu jednak wybaczam. Jest gejem, pisze o tym często, ale nie wprost, stałego partnera nazywa ukochaną osobą, zdarzają mu się przygody, określa je słowami „niepotrzebny romans”. Ta odmienność to wielki jego problem i kompleks, homoseksualizm był wtedy w Stanach karany. I to, jak się sądzi, mogło przyczynić się do samobójstwa. Gdyby żył we współczesnym Nowym Jorku, o ileż byłoby mu swobodniej w tym względzie. I może odważyłby się o tym szczerzej pisać. Dziennik byłby jeszcze lepszy, gdyby Lechoń więcej pisał o „mięsie życia”, bo duchowości jest w tych zapiskach bez liku, a trochę brakuje ciała. Co uderza, to skrupulatność, poeta notował bez wyjątku codziennie. Dziennik polecili mu pisać psychiatrzy, ratował mu życie. Lechoń czasami ciekawie pisze o Polsce: „Coraz bardziej mnie drażni katolicyzm bez praktyk, nawet bez modlitwy pewnej sfery Polaków. W nim kulminuje niechlujstwo duchowe tych ludzi, którzy właściwie stanowili większość narodu”. Choć sam religijny, węszył wszędzie niewiarę, ale też masonerię, żydostwo, wciąż miał na ustach Boga i Kościół. To katolicyzm pana Zagłoby przekonanego, że wśród wszystkich nacji naszą sobie Pan Bóg szczególnie umiłował. Rok 1956, wiosna, ze zgrozą śledzimy kolejne dni, które doprowadzą poetę do skoku przez okno. Jedne z ostatnich słów dziennika: „Słup twardego smutku we mnie”.

Tomasz Jastrun, poeta, prozaik, krytyk literacki, czuły obserwator świata. Zawsze z książką obok poduszki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze