1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Nie wierz w to, co ktoś mówi lub myśli – patrz na jego czyny. „Zabójca” Davida Finchera – film na weekend

Nie wierz w to, co ktoś mówi lub myśli – patrz na jego czyny. „Zabójca” Davida Finchera – film na weekend

Michael Fassbender w filmie „Zabójca” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Michael Fassbender w filmie „Zabójca” (Fot. materiały prasowe Netflix)
„Zabójca” dotyka kwestii podstępu oraz okłamywania samego siebie. To wciągający thriller z psychologicznym wątkiem dotyczącym wewnętrznych rozterek. I kolejny dowód na to, w jak świetnej formie jest dzisiaj David Fincher. Czy będzie czwarta nominacja do Oscara i w końcu wymarzona statuetka? Tego mu życzymy.

Nagrodzony Złotym Globem i trzykrotnie nominowany do Oscara David Fincher („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, „The Social Network”, „Mank”) wrócił z nowym filmem. Fabuła „Zabójcy”, thrillera z psychologicznym wątkiem dotyczącym wewnętrznych rozterek, oparta jest na francuskiej powieści graficznej Alexisa „Matza” Nolenta, której bohaterem jest bezwzględny zabójca żyjący w świecie, w którym granica między dobrem a złem już dawno się zatarła. Jest pozbawiony emocji, samotny i odseparowany od świata. Nękany przez wyrzuty sumienia przeżywa właśnie kryzys emocjonalny. Katastrofalne pudło sprawia, że mężczyzna musi stoczyć walkę ze zleceniodawcami i z samym sobą.

Co przyciągnęło Finchera do francuskiego komiksu? Reżyser po raz pierwszy zetknął się z nim w 2007 roku. Słynąca z czarnego humoru, moralnego gniewu autora oraz oryginalnej kreski powieść graficzna w sposób prowokacyjny zagląda do umysłu sardonicznego zabójcy. Reżyserowi szczególnie spodobał się jego przekaz oraz sposób prowadzenia fabuły, dlatego bardzo szybko zainteresował się ekranizacją, a do współpracy zaprosił scenarzystę Andrew Kevina Walkera, z którym pracuje od lat. Ich pierwszym wspólnym projektem był słynny thriller „Siedem” (1995), będący debiutem Walkera oraz pierwszym filmem pełnometrażowym Finchera eksponującym jego reżyserski talent. Później Walker miał swój udział przy takich filmach Finchera jak „Gra” (1997) czy „Podziemny krąg” (1999).

W przypadku „Zabójcy”, twórców szczególnie zaciekawiła koncepcja wewnętrznego monologu. Materiał źródłowy jest dość rozległy zarówno pod względem fabuły, jak i polityki, natomiast scenariusz jest pewną syntezą i opowieścią o odwecie. Ta pozorna prostota kryje jednak ciekawy kontrast między tym, w co zabójca zdaje się wierzyć na podstawie jego wewnętrznego monologu, a tym, co robi. – Zdecydowaliśmy się podjąć tego projektu ze względu na oryginalne podejście do kwestii subiektywności, dzięki któremu jesteśmy w umyśle zabójcy i słyszymy jego wewnętrzny monolog. Odbiorcy nie tylko poznają najskrytsze przemyślenia płatnego mordercy, ale także widzą, w jaki sposób jego światopogląd kontrastuje z rzeczywistością – mówi Fincher.

(Fot. materiały prasowe Netflix) (Fot. materiały prasowe Netflix)

To właśnie ta różnica między myślą a rzeczywistością skłoniła Nolenta do wyboru formuły komiksowej, mimo że zaczął pisać „Zabójcę” jako tradycyjną powieść. – Uznałem, że powieść graficzna będzie bardziej interesująca. Zależało mi na rozbieżności między tym, co czytamy, a tym, co widzimy na ilustracjach. Widzimy, co robi zabójca, znając jednocześnie jego myśli i kompletnie nam się to nie spina – wyznaje twórca. Postrzegając świat oczyma zabójcy (i przez lunetę jego karabinu), odbiorcy znajdują się w interesującej pozycji, z której zaczynają „kibicować” postaci przejawiającej, mówiąc bardzo dyplomatycznie, dyskusyjne zachowania.

Jedną z inspiracji Nolenta podczas pisania komiksu był film „Samuraj” (1967) Jean-Pierre’a Melville’a z Alainem Delonem w roli paryskiego płatnego zabójcy. Fincher również się na nim wzorował. Jest jednak kilka różnic – bohater grany przez Delona był stylowym Francuzem odzianym w płaszcz i noszącym fedorę, natomiast postać, w którą wciela się Michael Fassbender jest Amerykaninem, który jest o wiele mniej cool i nosi znacznie mniej oryginalny bucket hat. Koneserzy kina odnajdą w „Zabójcy” także nawiązania do dzieł Alfreda Hitchcocka w postaci m.in. charakterystycznego sardonicznego tonu oraz otwierającej sceny obserwacji, kojarzącej się z „Oknem na podwórze” (1954). Nie należy jednak dać się zwieść drwiącym komentarzom tytułowego zabójcy – to wciąż agresywny brutal.

(Fot. materiały prasowe Netflix) (Fot. materiały prasowe Netflix)

Niezależnie od tego, co mogłoby się nam wydawać, zabójca, choć jest główną postacią historii, nie jest bynajmniej jej bohaterem. – Czytelnicy mówią mi często, że zgadzają się z zabójcą albo, że sami mieli podobne myśli, ale nigdy ich nie wyrazili. Czasem zdarza się im uznać zabójcę za miłego i sympatycznego. Nic bardziej mylnego – mówi Nolent. Sam Fassbender odradza jednak podziw dla swojej postaci. – Jego uczynki powinny przerażać. Strzela do ciebie facet z obojętnym wyrazem twarzy. Zero emocji. Zupełna pustka. Mam nadzieję, że postać ta wzbudza zażenowanie i w żadnym stopniu nie sprawia wrażenia „fajnej” – mówi irlandzki aktor.

Co ciekawe, gdyby nie Michael Fassbender, Fincher najprawdopodobniej zająłby się zupełnie innym projektem. Do odegrania roli zabójcy potrzebny był bowiem aktor umiejący nie tylko skupić na sobie uwagę widzów, ale także zdolny zagrać skomplikowane i sceny m.in. składania elementów karabinu oraz brutalnych bijatyk. Na szczęście irlandzki gwiazdor nie wahał się z decyzją. W jednym z wywiadów wspomniał, że szukał podobnego scenariusza, odkąd obejrzał wspomnianego wcześniej „Samuraja”. – Obejrzałem go jakieś trzy lub cztery lata temu. Podczas rozmowy z moim partnerem biznesowym wspomniałem, że szkoda, że już nie kręci się takich filmów, a warto byłoby spróbować i powinniśmy znaleźć scenariusz w tym stylu. Niestety, nic z tego nie wyszło – mówi Fassbender. Po otrzymaniu scenariusza do „Zabójcy” reakcja aktora była praktycznie natychmiastowa.

Zdaniem Nolenta Fassbender jest doskonałym wyborem do odegrania tytułowej roli. – Ma to, czego potrzebowaliśmy. Tryska emocjami i intelektem, ale potrafi to wszystko wyłączyć na zawołanie. Podziwiam w nim tę umiejętność – mówi Fincher. W swojej karierze aktor pracował z wieloma wspaniałymi reżyserami i nie musi już udowadniać swojej wartości, jednak wiedząc, kto reżyseruje całość i co kryje scenariusz, czuł, że nie może przepuścić takiej okazji.

(Fot. materiały prasowe Netflix) (Fot. materiały prasowe Netflix)

Dwójka innych członków obsady pracowała już wcześniej z Fincherem. Tilda Swinton („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”) gra tu postać, którą próbuje namierzyć zabójca. Co ciekawe, rola Ekspertki została napisana specjalnie dla niej. Innym powracającym aktorem jest Arliss Howard („Mank”) grający wpływowego mężczyznę, który ma więcej pieniędzy niż zasad. Zabójca musi się zmierzyć również z lubiącym adrenalinę Brutalem, w którego wcielił się kaskader Sala Baker.

Ekspertkę, Brutala i zabójcę łączy postać prawnika Hodgesa, który jest kimś pomiędzy menedżerem a agentem dla zabójców. Grający go Charles Parnell („Top Gun: Maverick”) zrobił na Fincherze świetne wrażenie podczas castingu. Zachwycił go swoją lakoniczność, zdolnością do manipulacji oraz werbalną zręcznością. Kolejną ważną postacią jest sekretarka Hodgesa, w którą wcieliła się Kerry O’Malley („Nowojorscy gliniarze”, „Zakazane imperium”). – Czy świadoma praca na rzecz czegoś niemoralnego jest sama w sobie niemoralna? Odpowiedź musi brzmieć „tak”, ale lubiłem obserwować, jak Kerry równoważy strach z poczuciem winy czy też odpowiedzialnością moralną – mówi reżyser.

Jednak to nie postacie na drugim czy trzecim planie, a wewnętrzne rozterki, z którymi zmaga się główny bohater mogą być dla widzów szczególnie interesujące. Może się bowiem okazać, że kibicujemy postaci czyniącej zło, jednocześnie rozumiejąc jej motywacje. Sam reżyser mówi zresztą, że w filmie chodzi przede wszystkim o bycie świadkiem zachowań tytułowego zabójcy. – Jego świat powinien przenikać się z naszym i mam nadzieję, że jeśli nasz film trafi do ludzi, zaczną zastanawiać się, kto może stać za nimi w kolejce do sklepowej kasy – mówi twórca.

„Zabójcę” w reżyserii Davida Finchera oglądać można od 10 listopada na platformie Netflix.

Źródło: materiały prasowe Netflix

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze