„Klub cudownych kobiet” i „Sen o okapi” to filmy z nurtu feel-good movies. Żeby jednak nie było za słodko proponujemy wam jeszcze trochę mocniejszych wrażeń i thriller „Superposition”.
Zastanawiacie się czasem, jakby to było popatrzeć na siebie z boku, wysłuchać tego, co mamy do powiedzenia jako osoba postronna? Czy dzięki temu można zyskać do siebie odpowiedni dystans i przemyśleć, o co nam tak naprawdę chodzi? A może bylibyśmy sobą potwornie rozczarowani czy nawet przerażeni? Taką fantazję rozwijają twórcy przewrotnego duńskiego thrillera „Superposition”. Z nurtu tych, które równie dobrze można odczytywać dosłownie, co czysto metaforycznie. W ramach eksperymentu para z synkiem decyduje się spędzić rok w domu w leśnej głuszy. Próbując zażegnać małżeński kryzys i odnaleźć siebie. I odnajdą, tylko czy na pewno o to im chodziło? A wszystko zaczyna się od dnia, kiedy ich syn na chwilę gubi się w lesie, a potem staje się jakiś nieswój i twierdzi, że to nie oni są jego rodzicami.
Potrzebujecie się podnieść na duchu? Sięgnijcie po „Sen o okapi”, ekranizację poczytnej powieści niemieckiej pisarki Mariany Leky, bo to historia z nurtu feel-good movies. Tytułowe okapi pojawia się w snach Selmy za każdym razem, kiedy któryś z jej sąsiadów, mieszkańców niewielkiej miejscowości, ma umrzeć. Na ludzi pada wtedy blady strach, załatwiają naprędce niezałatwione sprawy, wyznają skrywane uczucia, spełniają pragnienia. W Selmie kocha się miejscowy optyk, poznajemy też jej wnuczkę Luise, która niańczy gigantycznego psa swojej babci. Jest i nieustraszony chłopiec Frederik, najlepszy przyjaciel Luise. Tymczasem Selma znowu ma, o zgrozo, proroczy sen.
To ostatnia filmowa rola w dorobku Maggie Smith. Brytyjska gwiazda potwierdza nią swoją aktorską klasę, już dla niej samej warto obejrzeć „Klub cudownych kobiet”. Ale i Laura Linney (serial „Ozark”) i Katy Bates („Misery”) dzielnie dotrzymują jej kroku. Są lata 60. W parafii robotniczej dzielnicy Dublina ogłoszono konkurs talentów. Główną nagrodą są bilety na wycieczkę do miejsca cudów – Lourdes, pod eskortą księdza. Bilety trafiają w ręce zżytych ze sobą sąsiadek, ale dołączy do nich ktoś niemile widziany. Osoba, która wróciła do ich dzielnicy po latach i przypomina o bolesnej przeszłości. „Klub cudownych kobiet” to film między innymi o tym, że cuda się zdarzają. Choć niekoniecznie akurat te, których wyczekujemy.