1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Chcecie kryminału? Oto kryminał. Recenzja filmu „Kolory zła: Czerwień”

Chcecie kryminału? Oto kryminał. Recenzja filmu „Kolory zła: Czerwień”

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)
Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)
Jest w nim wiele cech kina gatunkowego, równie dużo w nim tych, które odbiegają od normy, dodając mu tym samym atrakcyjności. „Kolory zła: Czerwień” to filmowa adaptacja bestsellerowej powieści kryminalnej Małgorzaty Oliwii Sobczak o tym samym tytule, która miłośników książki może jednak zaskoczyć.

Nie jest to filmowa adaptacja, która traktuje swój literacki pierwowzór jak biblię. I z tego właśnie powodu miłośnicy powieści Małgorzaty Oliwii Sobczak mogą poczuć się zaskoczeni, a może nawet nieco rozczarowani. Warto jednak podejść do seansu filmu „Kolory zła: Czerwień” z czystą kartą, by móc napawać się kolejnym dobrym polskim kryminałem. I świetną rolą Jakuba Gierszała jako – dla odmiany – nieczarnego charakteru.

„Kolory zła: Czerwień” – fabuła

Rzecz dzieje się w Sopocie. Morze na jednej z Trójmiejskich plaż wyrzuciło ciało młodej dziewczyny. Poznajemy ją w pierwszych scenach jako pełną energii i iskier w oku, nieco szaloną i zjawiskowo piękną Monikę, w której rolę wcieliła się Zofia Jastrzębska, znana przede wszystkim z serialu „Infamia”, gdzie zagrała Gitę, młodą Romkę. – Długo odchorowywałam scenę, w której widać martwe ciało mojej bohaterki. Wiem, że niektórzy wyobrażenie własnej śmierci traktują jak ćwiczenie czy nawet narzędzie terapeutyczne, sposób na oczyszczenie, ale ja nie doświadczyłam oczyszczenia. Przeciwnie, poczułam raczej ogromną niezgodę na to, co spotkało tę dziewczynę. Zwłaszcza że niewiele brakowało, a do tej śmierci by nie doszło – mówiła w rozmowie z Zofią Fabjanowską w najnowszym numerze „Zwierciadła”, w którym aktorka wystąpiła również na okładce. Krótkie didaskalia z początku „Kolorów zła: Czerwieni” pokazują, że grana przez nią bohaterka weszła z butami w dość tajemnicze towarzystwo. Ale, jak się potem okazuje, tajemnica jej śmierci jest bardziej skomplikowana.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)
Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

Obrażenia dziewczyny sugerują morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sprawy podejmuje się prokurator Leopold Bilski (Jakub Gierszał) – ambitny, tajemniczy, jakby wręcz za młody na swój zawód mężczyzna, którego od początku ciężko rozgryźć. Jak przystało na głównego bohatera kryminalnych historii, wyróżnia się ponadprzeciętną intuicją, która podpowiada mu, że okoliczności morderstwa przypominają zbrodnię sprzed piętnastu lat. Kiedy jego przełożony zabrania ponownego otwarcia zamkniętej sprawy, mężczyzna nawiązuje współpracę z matką ofiary – sędzi zmagającej się z odbudowaniem swojego życia po utracie córki, w której rolę brawurowo wcieliła się Maja Ostaszewska. Duet, zjednoczony determinacją w dążeniu do odkrycia prawdy, rozpoczyna niebezpieczne śledztwo, które prowadzi do jednego z nadmorskich klubów i powiązanego z nim lokalnego półświatka.

Nie taki czarny charakter

Tajemnic do rozwiązania w tym filmie jest co najmniej kilka. Tą, która intryguje najbardziej, jest, rzecz jasna, tajemnica morderstwa. Tuż za nią ustawiłabym jednak postać graną przez Jakuba Gierszała. Nie jest to bowiem typowy bohater z kryminałów, którego zadaniem jest poprowadzenie przez całą historię i, jakby przy okazji, rozwiązanie zagadki kryminalnej. Prokurator Bilski nie jest gburowaty, wydaje się, że nie targa nim trudna przeszłość, nie ma nałogów, nie wdaje się w romanse z tymi, z którymi nie powinien. Na pierwszy rzut oka jest… nudny, ale przy tym pociągający. To zupełnie inna odsłona Jakuba Gierszała, bo ostatnio widywaliśmy go najczęściej w roli czarnych charakterów. Wspomnieć wystarczy na przykład Kamitza w „Białej odwadze”, szpiega Hansa w „Doppelgängerze” Holoubka czy Piotra Langera w serialu „Chyłka”. Sam Jakub przyznał w rozmowie z nami, że poniekąd właśnie dlatego przyjął tę rolę – chciał się sprawdzić jako bohater o charakterze nieco mniej złożonym.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

O życiu prywatnym prokuratora Bilskiego właściwie nie wiemy nic. W zamian za to z każdą kolejną sceną odkrywa on przed nami siebie od strony zawodowej. Pokazuje zaciekłość, niezłomność, chęć odkrycia prawdy. Tym samym jest on, mimo młodego wieku, widocznie zmęczony swoją pracą. Skąd więc w nim ten upór w rozwiązaniu sprawy Moniki? Na odpowiedź na to pytanie będziecie musieli poczekać niemal dwie godziny, bo pojawia się ona w dosłownie ostatniej scenie filmu. Gierszał, chcąc odetchnąć od złożonych bohaterów, dokładnie takiego wykreował. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że było to dla niego zadaniem trudniejszym, bo ową złożoność musiał ukryć pod fasadą zblazowania. I udało mu się to świetnie.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

Nieoczekiwany duet

Partnerką Bilskiego dość nieoczekiwanie staje się matka ofiary, Helena Bogucka. Sędzia, której świat po śmierci córki rozpadł się na kawałki. Maja Ostaszewska w tej roli pokazała spektrum emocji, od rozdzierającej rozpaczy, poprzez wściekłość na świat i samą siebie, aż po niewyobrażalną chęć odkrycia prawdy. Na pierwszy plan wybiła się jednak jej nieprawdopodobna siła, którą aktorka umie pokazać jak nikt inny. Ostaszewska i Gierszał to duet, od którego w „Kolorach zła: Czerwieni” trudno jest oderwać wzrok. Oboje mają w sobie genialną umiejętność grania niezwykle naturalnego i „stawania się” swoimi postaciami w stu procentach. I tego nie da się nie kupić.

Reżyser „Kolorów zła: Czerwieni” Adrian Panek doskonale dobrał zresztą całą obsadę. Świetnie wypadają wspomniana wcześniej Zofia Jastrzębska oraz niejako partnerujący jej Wojciech Zieliński. Ignorancją byłoby także niewspomnienie o Przemysławie Bluszczu, który w roli Kazara wypadł tak, że już na samą myśl o jego bohaterze czuję na plecach nieprzyjemne ciarki.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

To, co najważniejsze

Warstwa typowo kryminalna w „Kolorach zła: Czerwieni” jest poprawna i pokuszę się o stwierdzenie, że docenią ją wszyscy miłośnicy gatunku. Dla mnie jednak tym, co wybrzmiało w tym filmie najbardziej, jest wątek wokół świata nastolatków i ich wychowywania. Wątek okraszony brakiem czasu, ciągłym mijaniem się, jednocześnie wielką miłością, ale też ogromnym żalem. To wymowne, tym bardziej że w ostatnim czasie wiele mówi się o tym, że dzisiejsi nastolatkowie są w coraz gorszej kondycji psychicznej. Warto więc mówić o tym również językiem kina. I również dlatego warto obejrzeć „Kolory zła: Czerwień”.

Film „Kolory zła: Czerwień” można już oglądać na platformie Netflix.

Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix) Kadr z filmu „Kolory zła: Czerwień” (Fot. Przemysław Paczkowski/materiały prasowe Netflix)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze