Muzyka do filmu o nowojorskich balerinach jest w założeniu „dekonstrukcją Czajkowskiego”. Mansell – wsławiony choćby muzyką do „Requiem dla snu” – zmierzył się z dziełem uznawanym za największy balet w dziejach. Lecz wysłuchał Czajkowskiego uważnie, zafascynowały go fenomenalne orkiestracje oryginału.
Jego soundtrack to muzyka ilustracyjna napisana ze smakiem i wyczuciem dramaturgii – żaden „Czajkowski dla młodego pokolenia”, jego wysublimowane użycie orkiestry (w aranżacjach pomagał doświadczony Matt Dunkley) aspiruje do pełnej oryginalności. Bezpośrednich cytatów z „Jeziora łabędziego” jest niewiele, bo Mansell raczej przetwarza Czajkowskiego, niż go cytuje. A że brzmi to najładniej, kiedy przetwarza go najmniej? To częsty efekt poprawiania geniusza.
Sony Classical