Muzyka country nie cieszy się w Polsce estymą, na jaką zasługuje. A szkoda, leży bowiem u podstaw wielu popularnych gatunków, nadal rozwija się i rozkwita, nie przestaje inspirować. Wystarczy zresztą przyjrzeć się twórczości największych ikon rocka XX wieku – bez country by ich po prostu nie było.
Od The Beatles i The Rolling Stones (ta grupa zamieszcza zresztą własne utwory country na każdej niemal płycie), przez Boba Dylana i innych śpiewających poetów (jak Leonard Cohen), Marka Knopflera, nawet po muzykę R&B, utożsamianą z ciemnoskórymi wykonawcami – największy przebój Whitney Houston, „I Will Always Love You”, to przecież piosenka gwiazdy muzyki country, Dolly Parton. Country to także najlepiej sprzedający się gatunek muzyki w Stanach Zjednoczonych, jej oddziaływanie jest więc powszechne.
Kolekcja z popularnej serii EMI „The Best… Ever!” z pewnością przybliża tę muzykę i ukazuje ją w całej różnorodności. Redaktorem edycji jest znawca country, redaktor Korneliusz Pacuda, honorowy obywatel stanu Tennessee. Jako wielki miłośnik country mam tylko jedno zastrzeżenie: kolekcja zupełnie pomija legendy klasycznego country z lat 40. i 50.; artystów, którzy wpłynęli na kształtowanie się gatunku, stworzyli też żywy do dzisiaj kanon repertuarowy. A są to choćby The Carter Family, Patsy Cline, Loretta Lynn, Jimmie Rodgers i Hank Williams (o tym ostatnim sam Leonard Cohen śpiewa, że zajmuje miejsce „sto pięter nad nim w Wieży Pieśni”). Johnny’ego Casha, który jest całą historią tej muzyki, reprezentuje jeden utwór „I Walk The Line”.
Z żalem stwierdzam też, że nie są w niej reprezentowane takie gatunki, jak Tex-Mex czy Texas Swing, nieustannie inspirujące zespoły rockowe, uznane jak Los Lobos czy alternatywne i młode jak Calexico i Iron & Wine. Ale nie można mieć wszystkiego.
Mamy tu bowiem wystarczająco wiele świetnych nagrań, by zakochać się w country, jak choćby „PMS Blues” Dolly Parton, „Night Life” Willy’ego Nelsona, „It’s A Little Too Late” Tanii Tucker czy „Old Fashioned Love” zespołu Asleep At The Wheel (nie wiem, czemu służy umieszczenie tutaj piosenki „Fill Her Up” w wykonaniu Stinga, artystów rocka inspirowanych przez country jest niemal tylu, ilu artystów rocka w ogóle).
Osobne miejsce zajmuje w tej kolekcji czwarta płyta, która prezentuje… country po polsku. A chociaż prawie zawsze są to powierzchowne imitacje (czasami graniczące z parodią), to jest w Polsce kilku artystów związanych z country na stałe i na serio, jak Lonstar („Jadę na południe”) czy Tomasz Szwed („Początkująca kelnerka Aldona”).
Najwyższy czas na to, aby polscy melomani docenili muzykę country i zrozumieli jej wpływ na niemal wszystko, co działo się w muzyce pop XX wieku, od rock’n’rolla, przez twórczość śpiewających autorów, po musical. Ta przekrojowa kolekcja – chociaż to zaledwie „wierzchołek góry lodowej – z pewnością może się do tego przysłużyć. I zachęcić do poszukiwań na własną rękę, bo to „wielkie country”.
The Best COUNTRY …Ever!, Różni wykonawcy, EMI (4CD)