Zaskakująco sprawnie – jak na polskie warunki – opowiedziana historia człowieka, który musi radzić sobie z konsekwencjami swojej życiowej bierności (skrywanej przed otoczeniem) oraz zwykłego tchórzostwa.
Poznajemy dwóch braci – Alfreda (Robert Więckiewicz) i Jerzego (Łukasz Simlat). Z powodu choroby ojca (doznaje wylewu) przejmują od niego firmę telekomunikacyjną, którą wspólnie prowadzą. Po pobycie w Stanach Zjednoczonych Jerzy ma głowę pełną pomysłów, jednak napotyka opór przed ich wprowadzeniem w życie ze strony brata, który woli zostawić wszystko po staremu. Pewnego dnia, gdy bracia wspólnie podróżują pociągiem, dochodzi do tragicznej w skutkach szarpaniny pomiędzy Jerzym a bandą zbirów. W tym samym czasie Alfred stoi bezczynnie i przygląda się tym straszliwym zdarzeniom.
„Wymyk” można podzielić na dwie części. Pierwsza jest czysto obyczajowa. Dwaj bracia prezentują wyraźnie odmienne postawy życiowe i ich spór wychodzi poza sprawy zawodowe, przenosi się normalne życie. Po stronie Jerzego jest odwaga i spokój; Alfred raczej boi się wychylać, ale stara się bez przerwy udowadniać wszystkim wokół, że jest zupełnie inaczej (popisuje się szybką jazdą samochodem, kupuje broń). Gdy nieoczekiwanie następuje zwrot akcji i życie bohaterów zmienia się o 180 stopni, Alfred musi radzić sobie nową sytuacją. Widz obserwuje, jak próbuje on normalnie funkcjonować w obliczu grzechu zaniechania, świadomy tego, że w pewnym momencie życie go przerosło i okazał się zwykłym tchórzem.
Ten film to przede wszystkim popisowa rola Roberta Więckiewicza. To w tej chwili prawdopodobnie najlepszy polski aktor. Nie raz już udowadniał, że potrafi zagrać złożone, skomplikowane postacie, ale „Wymyk” jest o tyle istotnym punktem w jego artystycznym CV, że gra tu zupełnie innego człowieka niż zazwyczaj. Alfred jest osobą pełną zakamuflowanego strachu przed życiem, pozbawioną pewności siebie – w takiej roli Więckiewicza jeszcze nie widzieliśmy. Co ważne, zagrał ją nad wyraz przekonująco i bardziej wiarygodnie niż wcześniejsze role prawdziwych twardzieli.
„Wymyk” to film dość prostolinijny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Historia wydawać się może wprawdzie trochę zbyt naiwna i wchodząca na tory moralizatorskie, ale reżyser i scenarzysta potrafili osadzić ją w odpowiednich ramach. Sama reżyseria jest bardzo sprawna, a dramatyczna scena w pociągu potrafi wbić w fotel, co nieczęsto się zdarza w polskim kinie. Greg Zgliński wyraźnie czuje język opowiadania filmowego, i choć brakuje mu jeszcze paru szlifów, jest bez wątpienia na dobrej drodze.
Polska 2011, reż. Greg Zgliński, wyk. Robert Więckiewicz, Łukasz Simlat, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel, dystr. Best Film