Akademia Pana Kleksa znów otworzy podwoje 3 stycznia 2025 roku. Kto tym razem dostanie zaproszenie do bajki? Niektórzy sądzą, że nie będzie to już propozycja dla najmłodszych.
Podejrzenia wzbudziły pierwsze udostępnione przez dystrybutora zdjęcia. Pojawia się na nich Janusz Chabior, który przed obiektywem zaprezentował się wyjątkowo mrocznie. – Tak to zagrał, że jak widziałem teraz fragmenty, to się go bałem – żartował Tomasz Kot w rozmowie z Gazeta.pl.
Aktor wciela się w Filipa Golarza, którego cztery dekady temu grał z kolei Leon Niemczyk. Bohater znów zamierza wprowadzić nieco chaosu w życie mieszkańców Akademii Pana Kleksa. – Filip powraca, żeby zemścić się za odrzuconą miłość i poniżenie, którego doświadczył w Akademii. Czy uda mu się zniszczyć Akademię? Ja wiem, co się wydarzy, a widzowie muszą poczekać do 3 stycznia i oficjalnej premiery – mówi Chabior.
Fot. Bartek Cierlica/Next Film
Z komunikatu prasowego dowiadujemy się też, że Ada Niezgódka przekroczy próg ekscentrycznej szkoły po letniej przerwie. Za cel obierze sobie rozwikłanie tajemnicy pochodzenia swojego przyjaciela Alberta. Za to Ambroży Kleks uda się do realnego świata, aby tam skonfrontować się z dawnym absolwentem swojej nietypowej oświatowej placówki. W obsadzie ponownie znaleźli się Tomasz Kot, Antonina Litwiniak, Konrad Repiński, Piotr Fronczewski, Sebastian Stankiewicz i Agnieszka Grochowska. Za reżyserię kolejny raz odpowiadał Maciej Kawulski, a scenariusz napisali Krzysztof Gureczny oraz Agnieszka Kruk.
Nowa „Akademii Pana Kleksa” trafiła na ekrany kin w styczniu 2024 roku i od początku planowana była jako część trylogii. Premierę poprzedzono szeroko zakrojoną kampanią promocyjną. Odświeżoną wersję piosenki „Pożegnanie z bajką” Zdzisławy Sośnickiej zaśpiewała Sanah, pierwsza polska artystka z trzema wyprzedanymi stadionami na koncie. Wizerunki bohaterów wylądowały na wielu produktach spożywczych. Centra handlowe przygotowały strefy zabaw inspirowane filmem. Dobre pierwsze wrażenie wywarł też sam zwiastun. Internauci nie mogli się nadziwić jakości dźwięku, oświetlenia, montażu i muzyki.
Fot. Alicja Kozak/Next Film
Wysiłki przyniosły oczekiwany skutek. Frekwencja na pokazach przedpremierowych sięgnęła 400 tysięcy osób. Potem czar prysł. Co prawda sprzedaż biletów nie rozczarowała – ostatecznie „Akademię Pana Kleksa” na dużym ekranie widziały ponad 3 miliony widzów, co było najlepszym wynikiem rodzimej produkcji od 1989 roku. Jednak opinie o samym filmie okazały się mocno podzielone. Części publiczności nie spodobało się, że twórcy jedynie luźno inspirowali się powieścią Jana Brzechwy i ekranizacją z lat 80. Zdaniem krytyków przedstawiony na ekranie zamek bardziej pasował do świata Harry'ego Pottera, narracja była źle poprowadzona, a potencjał bohaterów w dużej mierze zmarnowany.
Inni przypominali, że film miał być wszak skrojony pod dzieci, które nie pamiętają, że na miejscu Ady Niezgódki stał kiedyś Adaś, a do tego dorastają w zdecydowanie innym świecie, niż ten, w którym pisał polski poeta i autor bajek. Im rozmach produkcji mógł jak najbardziej przypaść do gustu.