Jesteście gotowi na porywającą podróż w czasie do burzliwych lat 90.? Wciągającą opowieść o ludziach rozdartych między marzeniami a koniecznością przetrwania, o uczciwości, która bywa luksusem, i nadziei, która popycha do działania, a to wszystko osadzone w widowiskowym świecie wyścigów konnych? Za moment do kin trafi „Wielka Warszawska”, ostatnia część szulerskiej trylogii Jana Purzyckiego, autora „Wielkiego Szu” i „Piłkarskiego pokera”. Mamy pierwszy zwiastun.
„Wielka Warszawska” to pełna zwrotów akcji opowieść o sporcie, mafii i skomplikowanych relacjach międzyludzkich. W centrum tej historii jest młody dżokej marzący o sportowej karierze. Zwieńczeniem tych marzeń jest udział w najważniejszej gonitwie w Polsce – Wielkiej Warszawskiej. Krzysiek wkracza więc w środowisko wyścigów konnych z naiwnością nowicjusza i entuzjasty. Dopiero po pewnym czasie orientuje się, że gonitwy to siatka zależności, potężnych interesów i manipulowanie wynikami. Chłopak wierzy, że może to zmienić, szczególnie że kraj stoi na krawędzi wielkich przemian. Upadek komuny daje nadzieję, że przyszłość będzie już tylko lepsza, a zasady jaśniejsze. Jednak w świecie korupcji i nieczystych zagrywek ciężko jest pozostać bez skazy. Czy Krzyśkowi uda się oprzeć wielkim pieniądzom i szybkiej karierze? Jak wiele jest w stanie poświęcić, aby rozsadzić panujący układ? O tym przekonamy się już z początkiem nowego roku.
„Wielka Warszawska” (Fot. materiały prasowe Next Film)
– Miałem przeświadczenie, że będzie to dla mnie, na poziomie rozwoju personalnego, pewnego rodzaju wyzwanie – mówi o udziale w projekcie wcielający się w główną postać Tomasz Ziętek znany m.in. z filmów „Cicha noc”, „Boże Ciało”, „Hiacynt” i „Żeby nie było śladów”. – Chociażby przez konie, których, nie powiem, przed filmem nie darzyłem zbytnim zaufaniem. Nie mówię tu o strachu, ale na pewno o obawie. Sam z siebie nie zdecydowałbym się na jazdę konną. Ale moja praca pomaga mi przekraczać własne lęki. I tak było w tym przypadku. Bardzo się więc cieszę, że miałem szansę tego wszystkiego doświadczyć. Otrzymałem szansę wejścia do świata, o którego istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia i z którym nie miałem żadnej styczności – dodał aktor.
„Wielka Warszawska” (Fot. materiały prasowe Next Film)
W „Wielkiej Warszawskiej”, poza Tomaszem Ziętkiem, zobaczymy m.in. Marcina Bosaka, Tomasza Kota, Mirosława Kropielnickiego, Tomasza Sapryka, Agnieszkę Żulewską, Ireneusza Czopa, Andrzeja Konopkę, Piotra Trojana, Adama Bobika oraz Mary Pawłowską, dla której jest to debiut na wielkim ekranie.
„Wielka Warszawska” (Fot. materiały prasowe Next Film)
Scenariusz filmu wyszedł spod ręki Jana Purzyckiego, autora klasyków „Wielki Szu” i „Piłkarski poker”. „Wielka Warszawska” jest zatem nie tylko zwieńczeniem jego trylogii, ale też wielkim powrotem do świata hazardu i przekrętów znanego już widzom z tych kultowych tytułów. Za reżyserię odpowiada natomiast Bartłomiej Ignaciuk odpowiedzialny m.in. za komedię romantyczną „Podatek od miłości” oraz seriale „Wielka woda” i „Pati”.
Co ciekawe, pierwsza wersja scenariusza powstała jeszcze w latach 80., jednak ówczesne władze nie dopuściły do realizacji filmu, obawiając się, że może skompromitować Państwowe Wyścigi Konne. Środowisko, które w PRL-u spotykało się na warszawskim Służewcu, było specyficznym mikroświatem, gdzie obok zwykłych ludzi i fanów jeździectwa można było spotkać przedstawicieli prywatnej inicjatywy, dyplomatów, dygnitarzy partyjnych, pisarzy (wielką fanką wyścigów była autorka kryminałów Joanna Chmielewska), cinkciarzy, a także ubeków. Niektórzy tracili majątki, inni zarabiali fortuny.
Tuż przed swoją śmiercią w 2019 roku Purzycki przekazał scenariusz Tadeuszowi Lampce, ówczesnemu prezesowi MTL MaxFilm. Następnie, na zlecenie MaxFilm, Ignaciuk dokonał adaptacji scenariusza i przeniósł akcję na początek lat 90. Tłem dla opowieści są więc wielkie przemiany, które zachodzą wtedy w Polsce. – Przerzuciliśmy tę historię na rok 1991. Wtedy powstała taka hybryda pozostałości starego systemu i nowego, nastąpił pewien ferment. To jest też w naszej historii interesujące – Ignaciuk mówił w rozmowie z PAP Life.
– Społeczność zebrana wokół Służewca była bardzo zdemokratyzowana – obok siebie stali ludzie nieprzystający do siebie, których łączyła pasja. Poza tym, w PRL-u występował tu kontrolowany hazard, odrobina kapitalizmu, dość dziwnego, ponieważ konie, które się tu ścigały, były z jednego przedsiębiorstwa. Kilku trenerów konkurowało ze sobą, to trochę były takie pokazowe wyścigi. Wszyscy się znali, więc było mnóstwo powodów do niezbyt jasnych sytuacji – opowiadał reżyser, który nie ukrywa, że propozycja wyreżyserowania filmu bardzo go ucieszyła, a temat wyścigów jest mu bardzo bliski. – Miałem styczność ze Służewcem w latach 90. Moja obecność miała wtedy bardzo osobisty kontekst. Byłem w związku z wielką miłośniczką koni, dżokejką, z którą przyjeżdżaliśmy na wyścigi z Sopotu. Stawaliśmy autem przed stajnią, żeby pilnować jej konia. To robiło niesamowite wrażenie, z jakich postaci składała się publiczność wyścigowa. Przeróżne charaktery przebijały przez to zacne miejsce – wspominał Ignaciuk.
Fakt, że głównym planem zdjęciowym był Tor Wyścigów Konnych na Służewcu, było dla ekipy filmu niemałym wyzwaniem organizacyjnym. I choć to legendarne miejsce pojawiało się już czasem w filmach, to były to zaledwie krótkie ujęcia. „Wielka Warszawska” to pierwsza polska fabuła, w której większość zdjęć powstaje na tym obiekcie. – To cały czas działająca instytucja. Tutaj nieustannie odbywają się imprezy. A do zdjęć trzeba to miejsce m.in. zaadaptować pod względem scenograficznym. Opowiadamy historię sprzed trzydziestu paru lat, a świat się zmienił. Cieszę, że udało nam się jeszcze w ostatnim momencie załapać na pozostałości starego Służewca – mówił Ignaciuk.
„Wielka Warszawska” (Fot. materiały prasowe Next Film)
„Wielka Warszawska” na ekranach kin już od 23 stycznia. Wcześniej jednak obraz powalczy o Złote Lwy podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Zwiastun filmu prezentujemy poniżej: