Na naszej planecie żyją szczęśliwi stulatkowie. Zdecydowana większość z nich radzi sobie świetnie i jest zdrowa. Tysiące badań potwierdziły, że istnieją czynniki sprzyjające długowieczności. Możemy wieść długie, pełne satysfakcji życie. W jaki sposób?
Gdy ponadstuletnia Ushi z japońskiego archipelagu Okinawa zaczęła używać perfum, wzbudziła ogólne zainteresowanie. Wszystko stało się jasne, gdy okazało się, że Ushi ma nowego chłopaka. A on ma dopiero 70 lat!
Stuletnia Panchita z Kostaryki rąbie drzewo, wycina zarośla maczetą, paraduje po mieście w jasnoróżowej sukience i koralach. W uszach ma długie zielone kolczyki, a siwawe włosy spina ozdobną spinką. Wita gości z radością, unosząc ręce, a potem ściskając ich mocno. Kiedy kończy się zapas soli, Panchita pokonuje piechotą wiele kilometrów do najbliższego miasteczka, robi zakupy i wraca, również pieszo. Nie kupuje żadnej przetworzonej ani paczkowanej żywności. Wszystko, czym się odżywia, z wyjątkiem świeżych owoców, wymaga przyrządzenia przed zjedzeniem.
Stuletnia Athina z greckiej wyspy Ikarii przed obiadem chodzi na łąkę i wraca z naręczem zielonych warzyw przypominających chwasty, które łączy z dynią i zapieka. Innym razem przyrządza potrawę z groszku, pomidorów, bulw kopru włoskiego i czosnku, którą doprawia oliwą z oliwek. Uśmiecha się serdecznie i zaprasza na ucztę.
Stuletnia Aida z Kostaryki przypomina, że koniecznie trzeba czymś się zająć. Bo kiedy jest zbyt dużo wolnego czasu, człowiek poddaje się słabościom. „My tu mamy co robić – mówi. – Ale nie tak, żeby się od razu denerwować!”
To opowieści ze znakomitej książki podróżnika i pisarza Dana Buettnera „Niebieskie strefy. 9 lekcji długowieczności od ludzi żyjących najdłużej”. W ciągu siedmiu lat jego ekipa zjeździła prawie cały świat, po kilka razy odwiedzając miejsca, gdzie ludzie „zapominają umierać” (tak o sobie mówią). Przeprowadzili wywiady z dziesiątkami stulatków, rozmawiali z miejscowymi lekarzami i metodycznie badali styl życia, nawyki, praktyki i typowe zajęcia najstarszych mieszkańców naszego globu.
Światowe rejony długowiecznych to Okinawa, Sardynia, Kostaryka, grecka wyspa Ikaria i południowa Kalifornia, gdzie żyją adwentyści. Stulatkowie cieszą się tam doskonałym zdrowiem zarówno fizycznym, jak i umysłowym. A gdy nadchodzi ich czas, umierają szybko, często we śnie, a czasem… po seksie.
Jeden z przyjaciół Dana Buettnera opowiadał, że podczas kolejnej wizyty na Okinawie zobaczył idącą ulicą, zdrowo wyglądającą kobietę. Zatrzymał ją i spytał, czy słyszała o jednej ze sławnych stulatek. Roześmiała się: „No, przecież to ja!”. Wyglądała najwyżej na 70 lat. Jak oni żyją? Co sprawia, że są zdrowi i pogodni?
Wybitny lekarz Deepak Chopra w książce „Życie bez starości...” zwraca uwagę na nasze przekonania na temat długiego życia. Starość wyobrażamy sobie jako czas upadku i rozkładu, osłabienia intelektualnego i fizycznego. Chopra przypomina, że to, co sobie wyobrażamy, i to, na czym skupiamy uwagę, daje impuls do realizacji; mamy to, w co wierzymy, ponieważ tak działają twórcze siły świadomości. A więc jakby było, gdybyśmy tworzyli inne – pełne zdrowia i radości – obrazy, myśląc o długim życiu? A są ku temu solidne, biologiczne podstawy. Otóż (przypomnijmy za Choprą) biologicznie zostaliśmy wyposażeni tak, by zmierzać do zdrowia, harmonii i pełni. Nasze ciała ustawicznie się odradzają, dosłownie z każdą upływającą chwilą powstają na nowo. Przepełnia je głęboka inteligencja, której jedynym celem jest podtrzymanie życia.
W każdej sekundzie w naszych komórkach zachodzi około sześciu bilionów reakcji. Ludzka skóra odnawia się w ciągu miesiąca, błona śluzowa w żołądku – w ciągu pięciu dni, wątroba – w sześć tygodni, kościec w trzy miesiące. 98 procent atomów, z jakich składa się ludzkie ciało, podlega wymianie w ciągu roku. Ogromna większość tych niekończących się zmian działa na naszą korzyść. Tylko jeden na kilka milionów enzymów nie wchodzi w doskonałą reakcję z aminokwasami. Jeden na miliard neuronów ulega dysfunkcji. W łańcuchu DNA, który zawiera miliardy informacji genetycznych, co najwyżej jedno ogniwo nie regeneruje się po uszkodzeniu. Niedoskonałości stanowią niewielki ułamek całości. Precyzyjny mechanizm naszych komórek psuje się stopniowo i powoli.
Zadziwiające, budzące podziw i wdzięczność procesy odnowy naszych organizmów objaśnia także Aleksander Perski, założyciel szwedzkiej Kliniki Stresu, w książce „Poradnik na czas przełomu”. Perski przypomina, że w ciągu sekundy w naszym organizmie zachodzi około 20 milionów podziałów komórkowych, w wyniku których codziennie zmienia miejsce około dwóch kilogramów komórek. W ciągu całego życia w ten sposób przekształca się 70 ton komórek! Nie dość rewelacji: nasz organizm jest wyposażony w ogromną ilość części zamiennych, komórek zwanych macierzystymi, które nie pełnią żadnej określonej funkcji, lecz są strategicznie rozmieszczone w całym ciele, od stóp aż po mózg. Są utrzymywane przez organizm w pełnej gotowości. W razie katastrofy włącza się rezerwowy system komórek macierzystych. Nasze ciała wyposażone są w doskonałe procesy ochronne, wzmacniające i regenerujące.
To bezcenna wiedza. Dużo jednak zależy od nas – możemy wzmacniać te procesy albo je osłabiać. Nasze ciała zaprojektowane są na aktywność w pełnym zdrowiu przez co najmniej 120 lat.
102-letnia Kamada z Okinawy wstaje około szóstej rano, parzy dzbanek herbaty jaśminowej, którą pije później przez cały dzień. Na śniadanie je przeważnie zupę miso z warzywami. Potem idzie do świętego zagajnika, żeby pomodlić się za zdrowie wioski i podziękować sile wyższej, że ma ją w opiece. Kamada wierzy, że zdrowie wioski zależy od tego, czy ona będzie zważała na gwiazdy, Księżyc i duchy przodków. Odżywia się głównie warzywami z ogródka: rzodkwią, gorzkim melonem, czosnkiem, cebulą, papryką i pomidorami. Czasem uzupełnia dietę rybami i tofu. Przed każdym posiłkiem wypowiada stare konfucjańskie porzekadło: jedz, aż będziesz pełny w 80 procentach. Codziennie o 15.30 spotyka się ze swoimi wiernymi przyjaciółkami w podobnym do jej wieku. Słychać wtedy radosne trajkotanie i wybuchy piskliwego śmiechu. Omawiają wioskowe romanse, problemy sąsiadów, sprawy rodzinne, szukają pomocy dla potrzebujących. Jeśli ktoś umiera, ludzie z wioski przychodzą do nich po pomoc. Jeśli kobiety dowiadują się, że kogoś zżera smutek, odwiedzają go. Każda z nich doskonale wie, że przyjaciółki na nią liczą i że ona może liczyć na swoje przyjaciółki. Gdy którejś skończą się pieniądze albo zachoruje, wtedy może być pewna, że otrzyma pomoc.
Mówiąc językiem naukowym, Kamada „realizuje model długowieczności” (wcale o tym, oczywiście, nie wiedząc) opisany w tysiącach badań. Co wzmacnia jej życie i pobudza organizm do nieustającej odnowy? Wszyscy stulatkowie Dana Buettnera jedzą nieprzetworzone jedzenie, warzywa i owoce prosto z ogródka, który nazywają „prywatnym rajem”, i niewielkie ilości mięsa z własnych zwierząt. Świeże warzywa i owoce są zawsze na pierwszym miejscu bez względu na rejon świata. Poza tym diety się różnią. Jedni stulatkowie jedzą głównie soczewicę, fasolę i placki z pełnego ziarna, inni piją kozie mleko, jedzą ryby, jajka, miód, orzechy, pieczoną jagnięcinę czy koźlinę. Jedni piją wino z okolicznych winnic czy miejscową wódkę (w niewielkich ilościach), inni stronią od alkoholu. Posiłki przygotowywane są bezpośrednio przed jedzeniem. Ale jest jeszcze coś; wszyscy odżywiają się umiarkowanie, niektórzy jedzą jedynie dwa razy dziennie. Trzymają wagę, nie tyją i nie chudną. Okazuje się, że okresy umiarkowanego głodu, niedojadania służą zdrowiu i długiemu życiu. Wstają wcześnie, śpią sześć, osiem godzin. Na Ikarii urządzają sobie sjesty, krótkie drzemki 15-, 30-minutowe.
Wszyscy mają „koła ratunkowe”, są mocno związani ze swoją rodziną i wspólnotą. Nikt nie jest sam. Popołudniami spotykają się z sąsiadami i znajomymi. Tworzą sieć wzajemnej asekuracji. W chwilach smutku ktoś zawsze wyciągnie z domu na lokalny festyn i poczęstuje kawałkiem koźliny. Długowieczni często śmieją się z przyjaciółmi; na Sardynii popołudniami wszędzie słychać donośne śmiechy. Plotkują, popijają wino i wznoszą toasty. Obdarzają szacunkiem trwającą właśnie chwilę. Nie rozpamiętują tego, co dawno minęło. Nie martwią się o przyszłość. Chcą żyć, ponieważ są zadowoleni z życia. Czerpią radość z prostych przyjemności, a tymi przyjemnościami są dla nich… codzienne obowiązki. We wszystkim potrafią znaleźć dobre strony. Mają głęboko zakorzenione poczucie samodzielności, stanowienia o sobie. Cenią swobodę. Mają silną wolę, poczucie własnej wartości i otwarte serce. Nie boją się śmierci. Żyją cicho i spokojnie, zadowoleni ze wszystkiego, bez pretensji do losu i bez żalu.
Wszyscy stulatkowie Buettnera są ludźmi wierzącymi, ale nie bigotami. Wierzą, że nad wszystkim czuwa siła wyższa; jeśli stanie się coś złego, widocznie tak miało być, a jeśli wydarzy się coś dobrego, to dowód, że Bóg, przodkowie, mają nas w opiece.
Oparcie w rodzinie, w przyjaciołach, w społeczności, wiara w siłę wyższą – to są czynniki łagodzące ekonomiczne, duchowe i emocjonalne niepokoje, w służbie regeneracji i odnowy. Można iść przez życie ze spokojem i pewnością, że ktoś nad nami czuwa.
Wszyscy stulatkowie dużo chodzili i chodzą, co, oczywiście, pozytywnie wpływa na układ krążenia, na mięśnie i metabolizm. Są takie słynne szwedzkie badania z lat 60. prowadzone przez fizjologa Bengta Saltina, który sprawdzał, w jaki sposób ludzkie ciało reaguje na absolutny wypoczynek. Przeprowadził ciekawy eksperyment z pięcioma młodymi mężczyznami o różnym stopniu sprawności fizycznej. Kazał im leżeć w łóżku bez przerwy przez trzy tygodnie. Wszyscy stracili zdolności motoryczne, tak jakby po trzech tygodniach w łóżku postarzeli się o 20 lat! Gdy uczestnikom eksperymentu polecono wstawać codziennie z łóżka na pięć minut (tylko stali – nie było mowy o żadnym wysiłku czy ćwiczeniu mięśni), powróciła ich dawna sprawność fizyczna!
Życie to ruch, radość, aktywność. Nasi badani stulatkowie chodzą po kilka kilometrów dziennie na targ, do sąsiadów, jeżdżą na rowerze, pracują w ogródku. A stuletnia Marge z południowej Kalifornii codziennie podnosi hantle, bo „kocha wszystko, co zdrowe”. Marge jest związana z Kościołem adwentystów i ogromną wagę przywiązuje też do szabatu: „W szabat całą rodziną chodzimy na długie spacery i oglądamy polne kwiaty. To jest czas, aby odciąć się od pędu świata. Nie możesz się tego doczekać. Szabat to spokój, a spokój to zdrowie”. Szabat, czas od piątkowego do sobotniego zachodu słońca, to czas z rodziną, z naturą, z przyjaciółmi i z Bogiem. Czas młodnienia.
Gdy stuletnia Nona z Sardynii poważnie zachorowała i przeleżała cztery dni w łóżku, sprowadzono całą rodzinę, wiele osób z odległych regionów Włoch. Kiedy prawnuczek Nony, wówczas student, któremu nie szła nauka, pochylił się nad babcią, żeby powiedzieć, jak bardzo będzie za nią tęsknił, otworzyła oczy i powiedziała: „O nie, nigdzie się nie wybieram, dopóki nie skończysz studiów!”. Nona wydobrzała, a siostrzeniec wrócił na uczelnię i zrobił dyplom.
Po co mamy długo żyć? To pytanie wydaje się kluczowe. Na Okinawie długowieczni mówią o ikigai – to jest powód, by budzić się rano. Dla tych ludzi ich ikigai – kiedy już nie pracują zawodowo – to troska o rodzinę, o ogród, gra na lutni, czyli zajmowanie się wszystkim, co kochają. Gdy pytamy wiekowych ludzi o sekret ich długowieczności, bardzo często odpowiadają, że sekretem tym jest… ciężka praca. Ale oni uwielbiają swoją ciężką pracę. I – co ważne – nie wiążą z nią większych ambicji. Z pewnością dlatego nigdy nie mówią o pracy jako o źródle wyniszczającego stresu.
Gdy Buettner patrzył na swoich stulatków, zadziwiało go, że nie wyczuwa w nich słabości, smutku czy strachu, a raczej spokój i zadowolenie z życia wolnego od ambicji. Kamada z Okinawy powiedziała mu: „Kiedyś byłam bardzo piękna. Miałam włosy do pasa. Dużo czasu zajęło mi zorientowanie się, że piękno pochodzi ze środka”. A 105-letni Seiryn, też z Okinawy: „Nie modlę się o długie życie, ale wyrażam wdzięczność za kolejny przeżyty dzień. Dzięki temu nie zapominam, że każdy dzień jest ważny”.
Przez kolejne stulecia przeprowadzono tysiące badań nad czynnikami służącymi długowieczności. Wyniki tych badań wskazują na życie najprostsze z możliwych – to zaskakujące i inspirujące zarazem. Umiarkowane jedzenie najprostszego naturalnego pożywienia. Naturalny prosty ruch – chodzenie, jeżdżenie na rowerze, praca w ogródku, która angażuje wszystkie mięśnie, bo zawsze trzeba coś przenieść, przewieźć, schylić się, wypielić. Krzątanie się w domu, sprzątanie, gotowanie. Troska o rodzinne i przyjacielskie więzi. Świadomość, że mamy bliskich, na których możemy liczyć w dobrych i złych chwilach. Praca wykonywana z radością i miłością, ale bez szczególnych ambicji. Bycie częścią społeczności. Chwile ciszy i wypoczynku. Wiara w siłę wyższą. Zaangażowanie i oddanie czemuś lub komuś – powód, dla którego budzimy się rano. Silna wola, poczucie wewnętrznej stabilności.
Możemy zacząć od dzisiaj. Szukajmy miejsc, gdzie kupimy świeże, pełne energii nieprzetworzone jedzenie. Ruszajmy się. Dla zdrowia wystarczy półgodzinny spacer i spalenie 180 kalorii. Te same kalorie spalimy w czasie półgodzinnego tańca, grając w tenisa przez 20 minut, maszerując pod górę przez 17 minut, pływając przez kwadrans, sprzątając mieszkanie przez 40 minut, pieląc grządki przez pół godziny, strzygąc trawnik przez 25 minut, odgarniając śnieg przez kwadrans. Nasz organizm kocha ten stosunkowo niewielki – ale codzienny – wysiłek.
Budujmy trwałe przyjaźnie, więzi z ludźmi, którzy nie pozwolą, abyśmy podupadli na duchu. Jedzmy przynajmniej jeden posiłek dziennie z rodziną, świętujmy rodzinne tradycje, spędzajmy wakacje z najbliższymi.
Szukajmy zajęć, które dają radość, poczucie sensu i głębokiego spełnienia, pamiętając, że życie jest przedsięwzięciem twórczym. Codziennie rano i wieczorem pobądźmy przynajmniej kilkanaście minut w ciszy. Cisza to źródło wszelkich działań; dzięki niej się odradzamy. Pytajmy siebie, jaki jest powód, że codziennie rano wstaję z łóżka. Budujmy w sobie obraz długiego i zdrowego życia, wypełnionego twórczymi zajęciami i oddanymi ludźmi. 30-letnia Kurara, prawnuczka Kamady, zapytana, czy chciałaby dożyć takiego wieku jak jej prababka, opowiedziała poważnie i bez namysłu: „Oczywiście. Liczę na 150 lat”.
Ważna jest ta chwila, która właśnie trwa. Jeśli ją docenimy, docenimy też swoje życie. 107-letnia Raffaela Monne z Sardynii mówi: „Życie jest krótkie. Nie pędź tak, bo go nie zauważysz”.