Pochodzi z Meksyku i zarazem z Polski. Unikat. Przypomina Elżbiecie Dzikowskiej ukochanego człowieka i miłe sercu miejsce.
Głównym elementem tego naszyjnika jest główka olmecka z Meksyku. Cywilizacja olmecka, sprzed 4000 lat, jest najstarszą cywilizacją w Meksyku i stanowi podstawę wielu innych cywilizacji, między innymi Majów. Owa główka to kopia, ale tak sobie myślę, że a nuż to oryginał?
Dostałam ją od mojego męża Tony’ego Halika. Było to prawie pół wieku temu, w Meksyku. Po raz pierwszy pojechałam tam w 1964 roku wysłana przez pismo „Kontynenty”. A ten naszyjnik dostałam dziesięć lat później, kiedy pojechałam po raz kolejny i kiedy poznałam Tony’ego. Zwiedzaliśmy razem park archeologiczny La Venta w Villahermosa, gdzie zgromadzono najwybitniejsze dzieła sztuki olmeckiej, między innymi ogromne kamienne głowy o charakterystycznych, jakby afrykańskich rysach. Zachwyciłam się. I Tony kupił mi maleńką ich kopię z zielonego jadeitu. Od dawna jestem fanką biżuterii, którą zwożę z całego świata, a potem ofiarowuję Muzeum Podróżników w Toruniu imienia Tony’ego Halika, które posiada chyba największą w Polsce kolekcję biżuterii etnicznej.
Ten naszyjnik pochodzi z Meksyku, ale też z Polski. A to dlatego, że główkę olmecką dałam do oprawy mojemu przyjacielowi, znakomitemu złotnikowi Andrzejowi Kupniewskiemu, którego wyobraźni nie ograniczam.
Mam wiele jego dzieł, to małe rzeźby, ale jak na biżuterię – duże formaty. Ja je nazywam sztuką noszoną. Bo to z całą pewnością sztuka przez duże „S” w znakomitym wydaniu. A noszona, bo zakładam je do skromnych jednokolorowych sukienek, które stanowią jedynie tło dla tych dzieł biżuteryjnych. Po moim długim życiu trafią wszystkie do muzeum w Toruniu. Co spojrzę na ten naszyjnik, a zakładam go na wyjątkowe okazje, to widzę mojego męża. Przypomina mi się Meksyk ze swoimi starymi, prekolumbijskimi cywilizacjami, a zwłaszcza z olmecką, którą szczególnie się interesuję. Jeździłam jej tropem po tym wspaniałym i ciekawym kraju. Przypominają mi się także okoliczności otrzymania tego prezentu. Teraz w Paryżu trwa ogromna wystawa sztuki olmeckiej, szkoda, że nie mogę jej zobaczyć.
Mam więc z tym naszyjnikiem wiele ciekawych wspomnień. To wyjątkowe dzieło, niepowtarzalne, unikat. Bardzo sobie go cenię i mam do niego niezwykle ciepły stosunek. Jak tylko go włożę, od razu lepiej się czuję.