1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Projekt miłość – niezwykła kolekcja zdjęć fotografki Marty Wojtal

„Symbol serca zawsze wywołuje pozytywne emocje. Najpierw zmienia myśli, a później działania” – mówi Marta Wojtal, fotografka autorka kolekcji zdjęć #projektmiłość. (Fot. Marta Wojtal i przyjaciele)
„Symbol serca zawsze wywołuje pozytywne emocje. Najpierw zmienia myśli, a później działania” – mówi Marta Wojtal, fotografka autorka kolekcji zdjęć #projektmiłość. (Fot. Marta Wojtal i przyjaciele)
Zobacz galerię 16 Zdjęć
Przed jej obiektywem stają modelki, artyści i największe polskie sławy. Po godzinach fotografka Marta Wojtal kolekcjonuje zdjęcia serc, które – jak ironizują niektórzy – widzi wszędzie. W chmurach i kałuży, na kanapce i nosie kota, w kubku kawy i w dziurze w swetrze. „To symbol, wiral, dobra wiadomość. Bo gdy widzisz kształt serca, to znaczy, że wszystko idzie w dobrą stronę” – mówi.

Wrzucasz na Instagram zdjęcie czegoś, co przypomina kształtem serce, i w odpowiedzi dostajesz setki innych zdjęć. O co w tym wszystkim chodzi?
O uważność, zatrzymanie się, umiejętność dostrzegania detali, zachwyt nad tym, co nas otacza. Jeśli dostrzeżesz kształt serca na liściu, korze drzewa, na niebie, w asfalcie, na szybie czy psim nosie – robisz zdjęcie, wrzucasz je na Facebooka lub Instagram z hashtagiem #projektmilosc i dzielisz się z innymi dobrą energią. Bo symbol serca zawsze wywołuje pozytywne emocje. Najpierw zmienia myśli, a później działania.

Skąd pomysł na tę zabawę?
Mam świadomość, że to może wydawać się infantylne, ale ten projekt to nie tylko zabawa, ma głębsze przesłanie. Wszystko zaczęło się w nie najlepszym momencie mojego życia. W tym trudnym czasie pojawił się jednak ktoś, z kim mogłam się podzielić swoimi problemami. Rozmawialiśmy dniami i nocami. Z tej relacji narodziła się miłość. A ja zaczęłam nagle dostrzegać serca w swoim otoczeniu. Kształtowały się w chmurach, na kanapce z serem, w kremie, na kamieniach, w kawie. Uznałam, że to znak, bo przecież wcześniej tego nie widziałam. Uwieczniałam więc te ulotne obrazy na zdjęciach i wrzucałam do sieci. Odzew był niesamowity. Za każdym razem, kiedy na swoim instagramowym profilu pokazywałam serce, w prywatnych wiadomościach dostawałam setki innych. Nawet teraz, kiedy rozmawiamy, na mojej skrzynce jest już parę nowych serc. Dzięki social mediom #projektmilosc ruszył więc w świat i dla wielu osób ma dziś ogromne znaczenie.

To działa terapeutycznie?
W pewnym sensie tak. Gdy jestem w dołku i nagle w prostych rzeczach dostrzegam symbol miłości, myślę: „Nie martw się, to znak, że wszystko idzie w dobrą stronę”. Potrzebujemy takich pozytywnych drogowskazów. Wiem, bo udało mi się wyjść z niejednego poślizgu. Piłam najdroższego szampana w Monte Carlo, ale był też czas, kiedy szukałam dla siebie i dziecka miejsca w domu samotnej matki, bo nie było mnie stać nawet na mleko. Przechodziłam wiele etapów w życiu.
Znajomi się śmieją, że kocham doświadczać, i chyba faktycznie tak jest. Czasem samej trudno mi uwierzyć, że mając 36 lat, zdołałam już poznać tylu ludzi, zobaczyć tyle miejsc i doświadczyć tylu ról życiowych. Byłam w związku z rozsądku i tym z ogromnej miłości. Ze wszystkich – nawet złych – relacji wychodzę o coś bogatsza. Czasem myślę jak wszyscy: „Dlaczego mnie to spotkało?”. Ale z każdego doświadczenia potrafię wyciągnąć lekcję. Kiedy dzielę się w social mediach takimi historiami, dostaję mnóstwo wiadomości od ludzi, że dodaję im skrzydeł, pewności siebie, siły i wiary we własne możliwości. A o to chodzi w miłości.

Czyli dobra energia wraca.
Oczywiście, choćby w postaci tego wywiadu. Zrobiłam dziesiątki zdjęć, które pojawiały się na okładce, zostanę bohaterką artykułu w magazynie, który uwielbiam. A zawdzięczam to #projektmilosc. Mam świadomość, że ta inicjatywa była i nadal jest przez wielu wyśmiewana. Często dogryzano mi z tego powodu, przypinano łatkę wariatki, która wszędzie widzi serca. Nie przejmuję się takimi uwagami, nie boję się krytyki ani drwin, szanuję opinie innych, ale konsekwentnie krok po kroku robię swoje. I zdarza się, że nagle przysyła mi serce ktoś, kto niedawno śmiał się z tego pomysłu.

Przeglądając Twoją kolekcję, pomyślałam, że kształt serca można znaleźć wszędzie, a znaleźć miłość jest znacznie trudniej.
Moim zdaniem miłość, jak te serca, jest wszędzie, także w każdym z nas, tylko nie zawsze łatwo ją dostrzec. Mówi się, że najtrudniej pokochać ludzi, którzy najbardziej tego potrzebują. Przekonałam się o tym wielokrotnie. Bo jak zrozumieć, że ktoś, kto krzywdzi drugiego człowieka, ma w sobie miłość? Ale być może krzywdzi, bo sam był kiedyś ofiarą albo nikt go nie kochał. Marzy mi się robić fotoreportaże z takimi ludźmi, chciałabym lepiej ich zrozumieć, bardziej zgłębić ten temat.

A czym dla Ciebie jest miłość?
Poczuciem bezpieczeństwa, spokojem, ale też przygodą. Sporo czasu zajęło mi stworzenie własnej definicji miłości. Jako dziewczynka czytałam bajki, w których książę na białym koniu zjawia się zawsze, i to dokładnie wtedy, kiedy trzeba. A księżniczki, pozbawione zmartwień, celebrują w tiulach popołudniowe herbatki. Kiedy dorosłam, byłam rozczarowana, że miłość w prawdziwym życiu tak nie wygląda. Książę spieszy się do pracy, a księżniczka często nie ma czasu nawet na herbatę. Życie pisze inne scenariusze niż nasza dziecięca wyobraźnia. Im wcześniej to zrozumiemy, tym lepiej, bo szukając uparcie wyidealizowanej wersji związku, łatwo przegapić coś ważnego.

Są różne rodzaje miłości: erotyczna, platoniczna, romantyczna, własna, macierzyńska. Która z nich jest najważniejsza?
Każda. Miłość nie podlega wartościowaniu. Człowiek potrzebuje w swoim życiu wszystkich jej odcieni.

To uniwersalne uczucie? Dla każdego znaczy to samo?
Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, byłoby nudno, ale z moich obserwacji wynika, że każdy z nas – niezależnie od pochodzenia, statusu społecznego, zawodu, posiadanego majątku – pragnie zdrowia, szacunku, przynależności oraz miłości do siebie i drugiego człowieka. Jesteśmy inni, ale podstawowe marzenia mamy podobne.

A jak Ci idzie sztuka kochania siebie?
Dziś już doskonale. Znam i akceptuję swoje wady, a to jest dla mnie kwintesencja miłości własnej, bo łatwo jest kochać to, co piękne, akceptować swoje zalety, a co z wadami? Przecież to też część nas. Nie można lubić się połowicznie. Moment, w którym to do mnie dotarło, zmienił moje podejście do siebie samej.

Zawodowo fotografujesz ludzi. Myślisz, że zdjęcia pomagają nam zaakceptować siebie?
Bez wątpienia, wiele osób pisze o tym w komentarzach pod moimi postami i w prywatnych wiadomościach. Nawet patrząc na fotografię zupełnie obcego człowieka, możemy zobaczyć sporo swoich emocji. Trochę jak z muzyką – nie my ją napisaliśmy, ale czasem czujemy, że piosenka jest o nas. Co prawda zdjęcia reklamowe, które robię na co dzień, rzadko wzbudzają takie odczucia. To raczej domena fotografii reportażowej i portretów. Takie obrazki najczęściej wykonuję po godzinach bądź gdzieś na boku, w przerwie podczas zlecenia. Czasem mówię do modelki: „Chodź, zrobimy ci portret, taki twój, prawdziwy”. I wtedy dzieje się magia, na zdjęciu widać nie tylko piękną powłokę, lecz przede wszystkim duszę.

Dobre zdjęcie to obraz ładny czy prawdziwy?
Nie mam definicji dobrego zdjęcia, niektóre zapadają w pamięć na długo, inne nie przykuwają uwagi. W dobie kultury obrazkowej najważniejsze jest pytanie: który z tych obrazów trafił prosto w twoje serce?

Lubisz swoją pracę?
Kocham.

Nie uważasz, że nadużywamy tego słowa? Czy to nie sprawia, że traci ono swoją moc, powszednieje?
Jeśli nie wyobrażasz sobie funkcjonowania bez czegoś, to znaczy, że to kochasz, i kropka. Nie uważam, że określanie tak codziennych rzeczy dezawuuje miłość. Wręcz przeciwnie, mówmy jak najwięcej o kochaniu, bo mam wrażenie, że od pokoleń wstydzimy się to robić publicznie. Znacznie łatwiej przychodzi nam wyrażanie negatywnych emocji. To trzeba zmienić.

Tomasz Organek śpiewa: „W tym kraju nad Wisłą na sztandarach krew i czystość”. I tylko nie ma miłości. Wystarczy wejść na pierwszy lepszy portal i poczytać komentarze. Szpile, które sobie wbijamy, potrafią być grube. Internet to dobro, ale i dużo zła. Dzięki niemu informacje rozprzestrzeniają się błyskawicznie, często przekoloryzowane. Nieustannie jesteśmy karmieni sensacjami, negatywnymi treściami. Zaczynamy wierzyć, że świat jest zły. Na refleksję mamy niewiele czasu, bo ciągle gonimy – za pozycją, pieniędzmi. A gdy pędzisz, to nie spojrzysz w górę, nie zauważysz serca w chmurach, nie zrobisz mu zdjęcia. Aby je dostrzec, musisz zwolnić, zmienić sposób patrzenia na świat.

Marta Wojtal artystka i fotografka. Jest autorką wielu kampanii dla topowych marek, a jej zdjęcia publikują prestiżowe magazyny. Marta Wojtal artystka i fotografka. Jest autorką wielu kampanii dla topowych marek, a jej zdjęcia publikują prestiżowe magazyny.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze