1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. „Oddech pomaga oczyszczać się z iluzji i odkryć to, czego rzeczywiście głęboko pragniemy” – mówi Grzegorz Pawłowski, ekspert oddechu

„Oddech pomaga oczyszczać się z iluzji i odkryć to, czego rzeczywiście głęboko pragniemy” – mówi Grzegorz Pawłowski, ekspert oddechu

Praca z oddechem rozpuszcza wewnętrzne pokłady stresu (Fot. 	Hello Africa/Gettu Images)
Praca z oddechem rozpuszcza wewnętrzne pokłady stresu (Fot. Hello Africa/Gettu Images)
Czy jest coś bardziej naturalnego niż oddychanie? Napięci, zmęczeni i odłączeni od siebie, dopiero skupiając się na odpowiednim oddychaniu, zaczynamy optymalnie funkcjonować. Gotowi na zmiany? Rozmowa z Grzegorzem Pawłowskim, autorem książki „Oddech. Oddychaj świadomie. Żyj pełniej”.

W wielu starych językach „oddech” i „duch” to jedno i to samo słowo. Dla nas, współczesnych: dwie różne sfery. Warto je znów połączyć?
Tak, zwykle oddech traktujemy jako oczywistą cechę fizjologiczną. Zaczynamy mieć jego większą świadomość, kiedy zaczyna nam go brakować, gdy biegamy, pływamy, chorujemy. A oddech odżywia nas na wszystkich poziomach: nasze ciało, uczucia, rozjaśnia umysł i karmi ducha. Porozdzielaliśmy to wszystko od siebie. Warto to ponownie zintegrować. Słowa „inspiracja”, „natchnienie” są mocno połączone z wyższymi aspektami nas jako ludzi. Zawierają w sobie oddech: „inspire”, „tchnąć”.

Nie ma powodu, by wszystkich tych cech nie łączyć. Kiedy zaczynamy świadomie korzystać z oddechu, dzieje się to bardzo naturalnie. To nie przypadek, ze większość medytacji i wiele praktyk duchowych opiera się właśnie na oddechu.

Pisze Pan, że praca z oddechem rozpuszcza wewnętrzne pokłady stresu i rozwiązuje problemy, podczas gdy relaksacja jest niczym łagodząca tabletka, która często tylko znieczula, nie przynosząc realnej ulgi. Czy to nie to samo?
Tak, pozornie. Uważam, że nie ma „wolności od”, jest tylko „wolność do”.

Relaksację robi się często, by czuć coś przyjemniejszego, niż się w danej chwili czuje. Zaprasza to do ucieczki, do zamiecenia pod dywan tego, co się w nas dzieje, co nas napina i stresuje. To nie rozwiązuje problemu, który ukrywa się pod tym niewygodnym stanem. A jeżeli tak się dzieje, to ten trudny symptom wkrótce wróci jak głodny duch.

Świadomy integrujący oddech jest o czułym wysłuchaniu tego, co się w nas dzieje. Czy to jest przyjemne, czy trudne, oddychamy uczuciami takimi, jakie są – bez dzielenia ich na dobre i złe. W ten sposób transformujemy niewygodne nastroje i stany bez odpychania ich i chęci poprawiania czy naprawiania. Z ciekawością do nich wychodzimy. To bardzo naturalne. To rzeczywiście często rozpuszcza trudne, ciemne, początkowo nieprzyjemne odczucia. W efekcie to często przynosi głęboki relaks, uwolnienie i przyjemność dużo większe niż powierzchowna relaksacja.

Praca z oddechem pomaga być tym, kim chce się być?
Nie jestem zwolennikiem wypracowywania „najlepszej wersji siebie”. To niuejdżowy mit idący od amerykańskich pseudogurów. Brzmi bardzo opresyjnie i przemocowo wobec siebie. Poza tym skąd masz wiedzieć, co jest tą najlepszą iluzoryczną wersją ciebie?

Dużo z nas tkwi w przekonaniu, że coś z nami jest nie tak, że wciąż trzeba się naprawiać i doskonalić. Kupując taką narrację na temat siebie, podpisujemy się pod kłamstwem, że jesteśmy wybrakowani i niedorobieni, że jakiś ludzki Bóg albo natura nawaliły.

A jeżeli nie trzeba nas naprawiać? Może potrzebujemy bardziej poznać siebie? Może warto wreszcie podważyć te od wieków głęboko wpajane nam przekonania? Kłamstwo powtórzone ileś razy staje się dla nas prawdą. A może warto zbliżyć się do prawdziwej wersji siebie, która kryje się w głębi nas?

Jestem zwolennikiem bycia sobą prawdziwym – cokolwiek to znaczy – a nie wymyślonym. Oddech bardzo mi pomaga zbliżać się do tej prawdy. Oddech rozjaśnia umysł i zabiera nas w głąb własnego ciała i psychiki, by bardziej siebie poznać. Pomaga oczyszczać się z iluzji i odkrywać to, czego rzeczywiście głęboko pragniemy.

„Wdychaj siebie takiego, jakim chcesz być. Wdychaj wizję swojego najpełniejszego »ja«, jakie potrafisz sobie wyobrazić”. To cytat z książki. Czy to nie jest trochę życzeniowe? Nie można mieć wszystkiego, co sobie wyobrazimy.
Nie chodzi o to, by to mieć. Bardziej, by spotkać się z zamrożonym lękiem przed tym, czego pragniemy. To lęk najbardziej nas powstrzymuje przed sięganiem po to, czego pragniemy. Marzenia wraz z oddechem pomagają nam budzić się ze średniości, w którą wpadliśmy przez niełatwe doświadczenia życiowe. Z nich wyciągnęliśmy wnioski i podjęliśmy decyzje, często we wczesnym dzieciństwie. Nawet jeżeli nie pamiętamy, co zdecydowaliśmy w dzieciństwie, to i tak tkwi to w naszej nieświadomości i naszym ciele. A bez świadomości trzymamy się tych starych wersji.

Oddychanie wizją szczęścia wymiata na powierzchnię nas to, co się nie zgadza na szczęście. Trudno być szczęśliwym, kiedy się na szczęście nie zgadzamy albo się go boimy.

Oddychanie to coś tak naturalnego, że niewielu ludzi poświęca mu uwagę na co dzień. Bo po co? Wiemy, jak to się robi.
Coś wiemy i czegoś nie wiemy. Przyzwyczajamy się do płytkiego oddechu i niskiego poziomu energii, do pewnej średniości. Wielu badaczy ludzkiej natury, psychologów, neurobiologów, ekonomistów, m.in. noblista Daniel Kahneman, uważa, że nasza psychika jest z natury leniwa.

Wiemy, jak się chodzi. Można pływać tak, aby nie utonąć, a można nauczyć się w tym elegancji i efektywności, cieszenia się pływaniem i eksplorowaniem nowych terytoriów.

Kiedy doświadczymy raz poszerzonej świadomości poprzez powrót do naturalnego pełniejszego oddechu, od którego w wyniku traum stopniowo się oddzielaliśmy – to chcemy do niego wracać. To zwykle bardzo przyjemne, przywracające nam zasoby, wyzwalające nas ze skulenia, w którym wylądowaliśmy w wyniku ciosów od życia i naszych odruchowych na to reakcji. Tak działają też sesje integrowania oddechem, które są zwykle przyjemne i mogą nam pomóc wrócić do siebie z każdego zagubienia. Oddech pomaga odnaleźć drogę do domu, kiedy mu ufasz i umiesz za nim podążać. On otwiera w twojej psychice kolejne i kolejne drzwi, bardzo delikatnie i z czułością. Podróż zaczyna się od intymnego słuchania oddechu i czucia uczuć, które temu towarzyszą.

Czytając książkę, dowiadujemy się, że Pana życie zmieniło się dzięki pracy z oddechem. Brzmi bajecznie…
Tak, żyłem ascetycznie i myślałem, że taka jest moja natura. Bardzo mnie to ograniczało i nawet o tym nie wiedziałem. To, co odkrywałem oddechem i spotykając się z moimi wewnętrznymi demonami, pomogło mi rozpuścić wiele sabotujących przekonań, fałszywych identyfikacji, umniejszanie sobie. Zacząłem otwierać się na świat i świat otworzył się na mnie. Przestałem siebie odrzucać i przyszło dużo prezentów w postaci ludzi, sposobności, możliwości. Zacząłem być bardziej po stronie tego, co czuję, kim coraz bardziej się czuję, a świat zaczął być również po mojej stronie. Zrobiłem się dla siebie czulszy, łagodniejszy i świat dla mnie zrobił się bardziej troskliwy. Wcześniej czułem się człowiekiem drugiej kategorii. Z takim bagażem wyruszyłem do dorosłego życia z domu rodzinnego. Dziś czuję się równy również najwybitniejszym osobistościom tego świata. Nie dlatego, że wyprałem sobie mózg zachciankami, ale dlatego, że spotkałem i rozpuściłem spory kawałek mojego destrukcyjnego cienia. To był kawał solidnej pracy, którą wykonałem w znacznej mierze poprzez oddech. Z 20-letniego zablokowanego chłopaka jestem w miejscu kogoś, kto jest bardziej świadomy tego, kim jest. Więc tak, bajkowo.

„Oddech stał się moim przewodnikiem w dalszym życiu. Słuchanie go jest bardzo ważnym parametrem moich decyzji i działań” (cyt. z książki). Jak?
Często identyfikujemy się z natłokiem myśli w naszych głowach, które nazbieraliśmy w przeszłości. Są one jak w kółko odtwarzane taśmy z przeszłości. To bardzo nas ogranicza. Świadomy oddech pomaga się od nich odklejać, dystansować i w konsekwencji – uwalniać. Wtedy możemy bardziej korzystać ze skarbów intuicji, która mocno jest karmiona oddechem. Świadomy oddech rozjaśnia umysł, poszerza świadomość, otwiera szerszą perspektywę. W wyniku tego jestem bardziej osadzony w ciele, w brzuchu i połączony z dokarmioną oddechem intuicją. Nauka już od dawna mówi o mózgu brzusznym. Wiele osób, w szczególności kobiety, potwierdza, że najlepsze decyzje podjęły na bazie odczuć w brzuchu.

Tłumienie uczuć i emocji jest w naszej cywilizacji czymś naturalnym. Przekłada się to na płytki oddech i brak energii w działaniu. Odpowiednie oddychanie może pomóc?
Tak. Kiedy nie chcemy czegoś czuć, od razu tłumimy oddech i idziemy w psychologiczne i często fizyczne skulenie. To nie jest zdrowe rozwiązanie. Jesteśmy jedynym gatunkiem, który nie przeżywa swoich emocji, zamrażając je w tkankach, mięśniach. Jest to nienaturalne i niezdrowe. Usztywniamy się przez to i odcinamy od energii.

Kiedy przypominamy sobie w trakcie zdarzenia lub po nim, że prawie się dusimy na płytkim oddechu, możemy do niego wrócić i świadomie go odzyskiwać i już rozpuszczać to, co zaczęliśmy tłumić. Sporo badań potwierdza, że oddech aktywnie uczestniczy w produkcji endorfin i energii życiowej. Jest podstawowym paliwem do życia. To nie przypadek, że w micie o stworzeniu człowieka Bóg tchnął w nas życie. Energia życiowa i oddech są w zasadzie jednym.

Pisze Pan też, że książka i sama praca z oddechem pomagają w odnalezieniu właściwego kierunku w życiu. Ludzie szukają tego od dawna m.in. na psychoterapiach, u szamanów.
Sądzę, że każdy ma swoją drogę życiową. Mamy do przejścia momenty czy okresy łatwiejsze i trudniejsze. Pojawiają się na niej: możliwości, wiedza, ludzie. Z powodu rozwoju nauki, terapii, odkryć rozwoju osobistego zaczynamy dziś mieć coraz więcej map. Pomagają one przestać kręcić się w kółko w trudnych momentach naszego życia. To, że chcemy jak najpełniej przeżyć życie i mamy dziś coraz więcej możliwości, uważam za wielki dar czasu, w którym dziś żyjemy.

Kiedy na naszej drodze pojawia się człowiek, który coś odkrył, pełniej zrozumiał i jest dla nas inspirujący, to warto z tego skorzystać. Dlaczego nie pomóc sobie psychoterapią, by wyjść ze swojego mroku lub by po prostu pełniej rozumieć siebie, swoje potrzeby, prawdziwe pragnienia? Książka, którą napisałem, też bardzo pomaga ludziom rozjaśniać swoje mroki, które kontrolują kawał naszego życia. Coś, co jest nieświadome, rządzi. „Oddech” jest przewodnikiem, solidną mapą, jest tu sporo kierunkowskazów i inspiracji. Już samo czytanie jej daje sporo zrozumienia i uwolnień. Nasz fizyczny oddech też może być naszym wielkim przewodnikiem. Nie jest przypadkiem, jak już wspominaliśmy, że w wielu starych językach oddech i duch to jedno i to samo słowo.

Proponuje Pan też ćwiczenia oddechowe dla osób w relacji, tzw. oddychanie drugą osobą. Czy wspólne ćwiczenia mogą naprawić związki?
Nic zewnętrznego nie naprawi relacji. Ale może parze pomóc świadomie przejść przez swoje mroki. Oddech jest mocno związany z uczuciami. Uczestniczy w czuciu swojego ciała, przyjmowaniu i dawaniu dotyku drugiej osobie. Trudno jest czuć cokolwiek bez oddechu. Jest też mocno istotny w doświadczaniu seksu i przyjemności. Jak mówi wielu specjalistów od seksualności: świadomy kochanek przede wszystkim oddycha.

To jak tchnąć ducha w codzienność? Podsumowując i przekonując nieprzekonanych, że warto skupić się na pracy z oddechem?
Oddychamy tak, jak żyjemy. Żyjemy tak, jak oddychamy. Na płytkim oddechu żyjemy płycej, niż moglibyśmy. Nie jest to filozofia i obietnica, że kiedyś coś się zmieni. Działa to szybko.

Nie jestem zwolennikiem przekonywania nikogo do czegokolwiek. Nie trzeba w to wszystko uwierzyć. Lepiej nie wierzyć w to, o czym mówię, i to sprawdzić, niż uwierzyć i nie zrobić żadnego kroku w tym kierunku. Wciąż jest za mało świadomości tego, czym jest oddech i jak dużo jeszcze poprzez niego możemy sobie dać. Warto to zmienić.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Oddech
Autopromocja
Oddech Grzegorz Pawłowski Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze