1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Figurki z Ćmielowa wróciły na salony

</a> Więcej zdjęć w galerii
Więcej zdjęć w galerii
Zobacz galerię 5 Zdjęć
Jeszcze niedawno kojarzyły się z peerelowską biedą, dogorywały w piwnicach, były zakałą pchlich targów. Dziś produkowane w latach 50. i 60. porcelanowe figurki z Ćmielowa znów są modne – firma wznowiła ich produkcję według starych wzorów.

Nazywano je ”pikasiakami” albo „pikasami”, bo kojarzyły się z malarstwem wielkiego Hiszpana. Wyglądały trochę tak, jak bohaterka płótna „Kobieta-kwiat” (1932) – kolorowa postać będąca fuzją obłych kształtów układających się w kompozycję przypominającą człowieka lub roślinę, albo jedno i drugie naraz. Figurki z fabryki porcelany Świt w były podobne. Bazą tych miniatur były kształty organiczne, które twórcy w zdumiewający sposób przekształcali. Figurka przestawiająca kiwi (1958) była wariacją na temat osobliwego zwierzaka z antypodów, odwoływała się do rzeczywistego wyglądu ptaka, ale w formie skrajnie uproszczonej. Zaprojektowany przez Lubomira Tomaszewskiego kiwi miał tu postać blobowatego stworka z pomalowanej na biało porcelanowej masy opatrzonej czarnym szlaczkiem - przypominał nowozelandzkiego nielota, a jednocześnie uruchamiał fantastyczne skojarzenia. Tak było również z innymi gadżetami made in Ćmielów. To nie był przypadek. W latach 1956-1965 tamtejsza fabryka porcelany przeżywała złoty okres. Dzięki Instytutowi Wzornictwa Przemysłowego kierowanemu przez Marię Sobolewską ćmielowski Zakład Ceramiczno-Szklarski zgromadził grupę artystów - oprócz maestra Tomaszewskiego pracowali tam m.in. Mieczysław Naruszewicz, Henryk Jędrasiak, Hanna Orthwein.

</a> Więcej zdjęć w galerii Więcej zdjęć w galerii

Ćmielowscy artyści stworzyli odrębny kierunek plastyki - projektowali figurki (głownie zwierząt i ludzi), które bardziej zasługują na miano rzeźb kameralnych niż ceramiki ozdobnej. I błyskawicznie zrobiły międzynarodową karierę, i trafiły do kolekcji najważniejszych muzeów sztuki współczesnej na całym świecie. Wraz z moda na design lat 50. i 60. Ćmielowska ceramika wróciła do łask. Na aukcjach oraz w antykwariatach oryginalne miniaturowe rzeźby z epoki osiągają ceny 4-5 tysięcy złotych. Dziesięć razy mniej trzeba zapłacić za ich współczesne repliki. Fabryka w Ćmielowie (w międzyczasie została sprywatyzowana) wypuściła na rynek repliki legendarnych figurek. Można je kupić w każdym większym salonie wnętrzarskim w Polsce.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze