Może to jest pomysł – w dobie trudności na rynku pracy. Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Czy freelancing to przyszłość młodych zdolnych? I czy każdy się w nim odnajdzie?
Wydaje się, że freelancing to praca marzeń – wstajesz, o której chcesz, samodzielnie pozyskujesz zlecenia i przyjmujesz tylko te, które uznasz za wartościowe. Nie tracisz czasu na dojazdy, bo… pracujesz z domu, szef nie rozlicza cię z przepracowanych godzin – ważne jest tylko to, czy na czas wykonasz określone zadanie. Z drugiej strony nie masz gwarancji zarobków, a banki wolą dawać kredyty pracownikom zatrudnionym na etat. Czy zatem łatwo jest być freelancerem? I czy każdy może nim zostać?
– Tej pracy podejmują się osoby, które mają twórcze umysły, nie lubią kieratu, obowiązku siedzenia w biurze od 8.00 do 16.00, tego, że ktoś przydziela im zadania. To ludzie, którzy do pracy i do zarządzania potrzebują tak naprawdę samych siebie – stwierdza Aleksandra Pogorzelska, psycholog biznesu ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Dodaje, że wolnymi strzelcami często zostają osoby o odpowiednich predyspozycjach psychicznych, czyli odważne, pewne siebie i swoich umiejętności, dobrze zorganizowane, elastyczne i odporne na stres.
Freelancer, czyli kto?
Wolny strzelec to niezależny „pracownik”, niezatrudniony na etacie, niezwiązany wyłącznie z jedną firmą, samodzielnie pozyskujący klientów i realizujący projekty. Pracuje – na własne życzenie – w ramach umowy o dzieło, umowy zlecenia albo w ramach własnej działalności gospodarczej. Wolny strzelec działa w pojedynkę i jest specjalistą w zakresie usług, które oferuje. Osoby funkcjonujące w ten sposób kładą duży nacisk na budowanie własnego wizerunku, wyrabianie swojej marki – po to, aby być rozpoznawalnym wśród klientów. Dzisiaj freelancing jest szczególnie popularny w branżach, w których można realizować zlecenia zdalnie, codzienna obecność w pracy nie jest wymagana, wystarczy przesłać skończone dzieło przez internet. Dlatego freelancerów spotkasz najczęściej w takich profesjach jak: IT, dziennikarstwo, fotografia, PR, copy-
writing, tłumaczenia, grafika, programowanie, jak również w branżach związanych z doradztwem czy konsultingiem.
Wolność ponad wszystko
Brak szefa, który stoi nad głową i nadzoruje każdy etap wykonywanego zadania, samodzielne wybieranie godzin pracy czy możliwość pójścia do kina lub na fitness w środku dnia – to wydaje się kuszące. Wolnymi strzelcami często zostają osoby, które męczą się w warunkach tradycyjnej pracy, czują się ograniczane sztywnymi godzinami i powtarzalnością zadań.
– Chyba to leży w mojej naturze, że nie potrafię za długo usiedzieć w miejscu – przyznaje Arek Rejs, dziennikarz i fotograf specjalizujący się w tematyce motorowodnej, który pracuje w charakterze freelancera od pięciu lat. – Najdłużej wytrzymałem w jednym miejscu trzy lata, ale pod koniec to już było ponad moje siły. Konieczność wykonywania takich samych, z góry narzuconych zadań bardzo mnie męczyła. Zacząłem szukać jakiegoś rozwiązania.
Freelancing okazał się wyjściem idealnym. Jak przyznaje Arek, ważnym elementem jego pracy jest podróżowanie – często podejmuje decyzję o wyjeździe z dnia na dzień, kiedy np. dowiaduje się, że jakaś zagraniczna stocznia właśnie zdecydowała się udostępnić do testów łódź, która dopiero co zjechała z hali produkcyjnej. Pogoń za nowością to istota jego pracy, a chyba mało który szef byłby wyrozumiały dla częstych i długich nieobecności pracownika.
Czy jednak rzeczywiście praca w charakterze wolnego strzelca daje pełną niezależność? Prowadzenie własnej działalności gospodarczej wiąże się przecież z koniecznością płacenia podatków czy składek do ZUS, poza tym trzeba cały czas rozsyłać oferty, zdobywać klientów, a jednocześnie wykonywać pracę. Może wolność freelancerów jest tylko mitem?
– Perspektywa samodzielnego delegowania zadań nęci, ale cały czas gdzieś w tyle głowy jest ta niepewność, czy będą kolejne zlecenia – przyznaje Aleksandra Pogorzelska. – Będąc na etacie, nie musimy się o to martwić. Z kolei freelancerzy cenią sobie niezależność.
Czas to pieniądz
Najtrudniejsze są okresy przestoju, kiedy zleceń jest jak na lekarstwo, a za prąd i jedzenie trzeba przecież płacić na bieżąco. Najczęściej właśnie wtedy freelancerów dopadają momenty zwątpienia.
– Nieraz miałem słabsze miesiące i zaczynałem myśleć o tym, że może jednak powinienem pójść do „normalnej” pracy. Ale zawsze zaraz potem pojawiało się jakieś dobre zlecenie albo przychodził zaległy przelew, i wtedy wszystko wracało do normy. Nie narzekam, praktycznie każdy mój dzień jest inny, poznaję nowych ludzi, nowe miejsca – mówi Arek Rejs.
Cechy, jakie powinien posiadać wolny strzelec? Umiejętność zarządzania swoim czasem i dobra organizacja pracy. Doświadczony freelancer, znając specyfikę rynku, obserwując, w których miesiącach w roku ma więcej zleceń, a w których mniej, potrafi planować. Przed martwym sezonem odkłada pieniądze, szuka dodatkowego zajęcia, odzywa się do dawnych klientów, a na okres przestoju planuje jakieś szkolenie, żeby móc potem rozszerzyć swoją ofertę.
– Wytrawni freelancerzy potrafią zaprognozować cały rok – stwierdza Aleksandra Pogorzelska. – Umiejętność planowania i rozumienia rynku pracy to zresztą podstawa w tym fachu.
Chcieć to móc
Masz już doświadczenie w jakiejś dziedzinie i chcesz zacząć pracę na własną rękę? Przygotuj się na to, że klienci nie od razu będą walić do ciebie drzwiami i oknami. Początkujący freelancerzy często zmagają się z tym, że firmy dość ostrożnie nawiązują współpracę z osobami, które nie mają jeszcze wyrobionej marki, a w portfolio zgromadziły zaledwie kilka wykonanych projektów. Arek Rejs przyznaje, że jeszcze kilka lat temu, kiedy jego nazwisko było nieznane w branży, zdarzało się, że decydował się publikować swoje zdjęcia lub artykuły za darmo, tylko po to, żeby jakoś zaistnieć:
– Początki są niestety trudne. Mnie na przykład poratowało to, że dość szybko pozyskałem zagranicznych zleceniodawców. Nie ma więc co ograniczać się jedynie do polskich klientów.
Nie od razu też trzeba się rzucać na głęboką wodę. Jeśli nie masz odłożonych środków na czas rozruchu, możesz najpierw spróbować freelancingu „po godzinach”, pracując na pół etatu i odkładając pieniądze. Na pełen freelancing przejdziesz, gdy pozyskasz większe zlecenie. – Mój kolega był zatrudniony na stałe w stoczni, a dodatkowo zajmował się fotografią. Po kilku latach zaczął zarabiać na swoich zdjęciach na tyle duże pieniądze, że mógł zrezygnować z etatowej pracy
i założyć jednoosobową działalność – opowiada Arek Rejs.
Czy zatem przyszłość będzie należała do freelancerów? – Młodzi ludzie szybko się nudzą, ciągle potrzebują nowych wyzwań, poza tym oczekują lepszych zarobków i atrakcyjnych warunków współpracy – przyznaje Małgorzata Sikorska, HR Manager z Egmont Polska. – W związku z tym funkcjonowanie na zasadzie freelancingu będzie dla nich bardziej pociągające niż praca w ramach stałej umowy w jednej firmie. Nowe zjawiska wymuszają konieczność wprowadzenia zmian, np. w kodeksie pracy. Tak było chociażby z telepracą, być może także freelancing jako forma zatrudnienia doczeka się regulacji prawnych.
Fach dla zuchwałych
Pomimo że zjawisko freelancingu zatacza coraz szersze kręgi, jest też sporo jego przeciwników. Swoje stanowisko argumentują przede wszystkim brakiem usankcjonowania prawnego takiej formy pracy oraz nieufnym stosunkiem banków do osób, które nie są nigdzie zatrudnione na stałe, a co za tym idzie – problemami z uzyskaniem np. kredytu hipotecznego.
– W trakcie studiów i przez około dwa lata po ich ukończeniu wykonywaliśmy różne prace na umowę o dzieło, zlecenie, jednak na dłuższą metę nie odpowiadał nam taki sposób funkcjonowania, dlatego nie zdecydowaliśmy się na freelancing – opowiadają Maciej i Magda Jaruga z firmy Virtual 3D Photo, specjalizującej się w fotografii 3D oraz usługach z zakresu grafiki. – Mamy wielu kolegów freelancerów, ale są to zazwyczaj takie niebieskie ptaki, osoby, które jeszcze nie myślą o stabilizacji, a my już mieliśmy potrzebę ustatkowania się – i zawodowo, i życiowo.
Przyznają, że dzięki temu, że założyli własną firmę, która zresztą coraz lepiej się rozwija (zlecają wiele prac podwykonawcom, a wkrótce planują zatrudnienie pierwszego pracownika na etat), czują większą pewność jutra.
Choć freelancing na pierwszy rzut oka wydaje się pociągający, to nie jest pozbawiony wad, nie każdy też odnajdzie się w tym fachu. Jest to jednak ciekawa alternatywa na rynku pracy, na którym pracodawcy odchodzą od stałych form zatrudnienia. A nieregularność dochodów i ciągła niepewność jutra to już chyba specyfika obecnych czasów.