Wolność czy dyscyplina? Kumpel czy wzór?
Przez lata ojciec w wielu rodzinach był traktowany jak pan i władca. Obecnie, w czasach upadku patriarchatu, ten model się zmienia. Czy zmienia się też podejście mężczyzn do ojcostwa? Wolą być dla swoich dzieci autorytetem czy przyjacielem? Paulina Młynarska pyta ojców z doświadczeniem: WOJCIECHA EICHELBERGERA, ROMANA KURKIEWICZA i CEZAREGO PAZURĘ.
Witam trzy ojcowskie figury! Jaki jest wasz dorobek?
Roman Kurkiewicz: Ja mam czwórkę dzieci.
W jakim wieku?
R.K.: Córkę w wieku… który jest rok?
Dwa tysiące szesnasty.
R.K.: Ma prawie 30 lat. Syna, który ma dwadzieścia… jest młodszy od niej o półtora roku. Córkę kolejną, która ma osiem i pół roku. I syna, który ma niespełna dwa lata. Jestem też dziadkiem.
Wojciech Eichelberger: Dwóch synów: 33 i 30 lat. Jeden wnuk. Czteroletni.
Cezary Pazura: Trójka. Najstarsza córka – 27 lat. I dwoje dzieci z mojego małżeństwa z Edytką. Córeczka – prawie siedem, syn – prawie cztery.
Czy którykolwiek z panów kojarzy ojcostwo z powagą majestatu, patosem i władzą?
C.P.: Wychowałem się na małym osiedlu w Niewiadowie. I ojciec to był ktoś. Zawsze miał rację. Z nim się nie dyskutowało. Jego trzeba było słuchać i trzeba było wykonywać jego polecenia.
Czy kiedy mówisz, że ojciec zawsze miał rację, to masz na myśli, że naprawdę był mądry i miał rację?
C.P.: Nie. Taki był schemat relacji. Nie słyszałem od żadnego z kolegów – sam też tego nie miałem – żeby się zakumplował z ojcem. Nawet kiedy się szło na ryby z ojcem, to ojciec wiedział lepiej, jak tego robaka założyć. To on uczył, jak to się robi. A nie, że chłopcu ma wyjść lepiej. Ojca się nie przeskakiwało w pewnych rzeczach.
Wiecej w Sensie 06/2016. Kup teraz!
SENS także w wersji elektronicznej