Jak w naturalny sposób zatroszczyć się o odporność i uchronić przed jesiennymi infekcjami? Rozmawiamy z Agnieszką Cegielską, dziennikarką, dyplomowaną konsultantką medycyny ajurwedyjskiej, propagatorką zdrowego stylu życia.
W książkach i programach dużo miejsca poświęcasz profilaktyce zdrowotnej. Czy Ty w ogóle chorujesz?
Rzadko, choć, jak każdemu, zdarza mi się czasem złapać jakąś infekcję. Jednak dzięki temu, że dbam o siebie na co dzień, od wielu już lat obywam się bez silnych leków, antybiotyków. Korzystam też ze wsparcia znakomitych specjalistów – lekarzy homeopatów, fitoterapeutów, osteopatów, specjalistów od akupunktury. Kilka lat spędziłam w Azji i bliskie są mi nurty medycyny wschodniej, których podstawą jest holistyczne patrzenie na pacjenta. Głównym zadaniem lekarzy, czy to zajmujących się medycyna chińską czy ajurwedyjską, jest zapobieganie chorobom, a jeśli już się pojawią, szukanie ich przyczyn, a nie tylko leczenie objawów. Z tego samego powodu cenię homeopatię. Specjaliści, którzy ją praktykują, biorą pod uwagę wiele aspektów zanim zalecą jakiś środek, który ma za zadanie stymulowanie organizmu do samoobrony i mobilizowanie układu immunologicznego do walki z chorobą. Co ważne, bez skutków ubocznych. Dlatego w podręcznej apteczce, zarówno domowej jak i na wyjazdy zawsze mam homeopatyczne preparaty, po które sięgam gdy mnie lub kogoś z rodziny zaczyna brać infekcja. To m.in. Nux vomica, do stosowania kiedy przemarzniemy i zaczynamy kichać, Phytolacca decandra na ból gardła, Belladonna, zalecana gdy pojawi się gorączka i zaczynamy się pocić. To uniwersalne preparaty, dobre dla każdego. Najlepiej jednak skorzystać z pomocy farmaceuty lub lekarza zajmującego się homeopatią, który pomoże indywidualnie dobrać odpowiedni środek do objawów. I przywrócić ciało do stanu równowagi.
Jak wygląda Twoja codzienna troska o zdrowie?
Budowanie odporności to długotrwały i stopniowy proces. Nie da się wzmocnić organizmu z dnia na dzień. Trzeba się o niego troszczyć przez całe życie, pamiętając, że wszystko to, co jemy, jaki styl życia prowadzimy, nawet to, jakimi ludźmi się otaczamy i jak radzimy sobie z emocjami, ma wpływ na zdrowie. Szkodzi nam stres, życie w ciągłym biegu, niedosypianie. Ja, ze względu na pracę, często muszę wstawać bardzo wcześnie. Dlatego już po 22.00 zwykle jestem w łóżku, żeby zapewnić sobie 7–8 godzin snu potrzebnego do regeneracji. Dzień zaczynam od szklanki ciepłej wody, czasem z plasterkiem cytryny, pigwy, kilkoma listkami mięty. Taki napój nie tylko dobrze nawadnia i stymuluje metabolizm, służy także wątrobie – a to bardzo ważny organ, którego zadaniem jest oczyszczanie organizmu.
Robisz sobie czasem detoks?
Od tego jest właśnie wątroba! Nie wierzę w oczyszczające diety ani modne detoksykujące głodówki. Po prostu na co dzień dbam o to, by nie jeść tego, co mi szkodzi. Omijam fast-foody, nie kupuję gotowych, wysoko przetworzonych dań. Gotuję z sezonowych, lokalnych warzyw i owoców. Korzystam z dobroczynnych właściwości ziół, z których przyrządzam napary. Latem to często rośliny z mojego ogródka – mięta, bazylia, pokrzywa. Zimą suszone, kupowane w dobrych sklepach zielarskich. Lubię herbatkę z dziurawca, ponieważ korzystnie wpływa na układ moczowy, oddechowy, trawienny i nerwowy; z bratka, czyli fiołka trójbarwnego, która wspiera układ krwionośny, reguluje prace układu pokarmowego i zapobiega problemom ze skórą. Wieczorami piję napary z melisy, werbeny, rumianku, lawendy lub lipy. Pomagają się wyciszyć i zapewniają lepszy, spokojniejszy sen.
Zioła dodaję także do potraw, które dzięki temu zyskują nie tylko ciekawy smak, lecz także cały pakiet cennych składników odżywczych. Oregano, rozmaryn, tymianek, czosnek niedźwiedzi, nawet „nudną” zupę z dyni czy zapiekankę z mdłych w smaku batatów zamienią w pełne smaku i zdrowia danie.
W swoich książkach i na kanale „Naturalne od kuchni” publikujesz przepisy na zdrowe sezonowe potrawy. Jakie polecasz na tę porę roku?
Jesienią i zimą, gdy na dworze chłód i plucha, w menu mojej rodziny dominują ciepłe dania – zupy, kasze, duszone warzywa. Nawet kanapki przyrządzam na ciepło. Dodaję do nich zdrowe tłuszcze: oliwę, pestki i ziarna, np. dyni, słonecznika, aromatyczne przyprawy. Imbir, kumin, goździki, czosnek wspaniale rozgrzewają, a przy okazji działają przeciwzapalnie, wspomagają organizm w obronie przed wirusami i bakteriami. Jest jeszcze jeden dodatek, którego nigdy nie może zabraknąć w moich daniach. To kiełki – skoncentrowane źródło witamin i minerałów. Są lepsze niż jakiekolwiek suplementy, ponieważ naturalne, a zawarte w nich cenne składniki (a są to m.in. witaminy z grupy B, C, żelazo, wapń, magnez, potas, cynk, miedź, selen), wchłaniają się skuteczniej niż z tabletek. Namawiam wszystkich, by uprawiać kiełki w domu. Mogą być nie tylko z rzeżuchy czy soi. Pyszne są też kiełki z brokułów, buraczków, fasoli mung, rzodkiewki.
Skoro mowa o suplementach diety – sięgasz po nie?
Staram się, by pokarmy były głównym źródłem potrzebnych składników odżywczych. Uzupełniam jednak witaminę D3, której większości z nas brakuje, zwłaszcza od jesieni do wiosny, gdy jest mało słońca. To witamina ważna nie tylko dla odporności. Potrzebujemy jej do sprawnej pracy serca, mózgu, budowania mocnych kości. I dla dobrego samopoczucia psychicznego. Dawkowanie najlepiej ustalić z lekarzem, po wcześniejszym zbadaniu poziomu wit. D3 we krwi.
Regularnie biorę też probiotyki. Znalazłam preparat, który rozpuszcza się w wodzie. Popijam go regularnie, by wysycał cały przewód pokarmowy dobrymi bakteriami – one też są niezwykle ważne dla odporności. Dbają o „porządek” w jelitach, umożliwiają produkcję przeciwciał i ułatwiają przyswajanie substancji odżywczych.
Pomagają też radzić sobie ze stresem…
Udowodniono naukowo, że mikrobiom jelit, czyli ogół zasiedlających je mikroorganizmów, wpływa na funkcjonowanie mózgu i na to, jak reagujemy na stres. A to jeden z groźniejszych wrogów naszego zdrowia, zwłaszcza stres przewlekły, towarzyszący nam niemal na co dzień. Dlatego warto nauczyć się, jak sobie z nim radzić, jak go minimalizować. Pomagają w tym techniki relaksacyjne, uprawianie sportu, obcowanie z naturą. Kontakt z pozytywnymi ludźmi. Zbyt mało zdajemy sobie sprawę z tego, jakim wartościowym naturalnym suplementem są dla nas pozytywne emocje. Miłość, wdzięczność, radość, to naturalne „paliwo” dla układu odpornościowego. Pamiętajmy, by codziennie przyjmować jego solidną dawkę!