Chyba żadnej z epok (no, może poza starożytnością) nie nasyciła współczesna kultura popularna taką masą stereotypowych i nieautentycznych treści jak średniowiecza - pisze Łukasz Jasina.
Wielu współczesnych – niejednokrotnie inteligentów – wrzuca do jednego worka różne epoki historyczne rozpościerające się pomiędzy V a XV wiekiem, zadowalając się myśleniem o średniowieczu w kategoriach intelektualnych mroków, religijnych prześladowań, społecznego ciemnogrodu i całkowitego nieistnienia jakichkolwiek przyjemności natury cielesnej.
O seksualności wieków średnich w Ameryce
Oczywiście nic bardziej błędnego. Wieki średnie to czas wielu przemian, licznych rewolucji i gigantycznego rozwoju europejskiej kultury, przenikającej się w dodatku choćby z kulturami islamską i żydowską. Współczesna nauka sięga zresztą do średniowiecza dość często. Liczni i dzielni mediewiści tworzą równie liczne książki, korzystając ciągle z dość skromnej bazy źródłowej. Zaryzykować można nawet stwierdzenie, że mediewistyka przeżywa swój renesans, i to niekoniecznie w dziedzinie fantasmagorycznych opowieści o krucjatach i templariuszach lub względnie dobrych powieścidłach Kena Folleta. Swój renesans przeżywa ta dyscyplina za sprawą dobrego eseju akademickiego uprawianego przez biegłych w tej sztuce profesorów amerykańskich uniwersytetów. Daleko za oceanem, z dala od świata przeuczonych seminariów w starym, niemieckim stylu i monografii pisanych językiem nader hermetycznym, powstają książki pełne metodologicznej biegłości, synkretyzmu łączącego nauki z innymi współczesnymi dyskursami oraz stylu prawie popularnego.
Przykładem takiego postępowania z historią jest dorobek Ruth Mazo Karras, profesor z Uniwersytetu Stanowego w Minnesocie, współredaktorki znanego czasopisma „Gender & History”. Zajmuje się ona historią religijną i historią ludzkiej seksualności w wiekach średnich – dziedzinami z pozoru rozbieżnymi, ale w rzeczywistości bardzo sobie bliskimi. Autorka przeprowadziła już swego czasu błyskotliwą analizę ewolucji sposobów dojrzewania średniowiecznego mężczyzny w książce „From Boys to Men. Formations of Masculinity in Late Medieval Europe” (University of Pennsylvania Press, 2003).
Pergamin zamiast raportu Kinseya
Najważniejszym, bo umożliwiającym w miarę poprawny odbiór książki, jest jej pierwszy, metodologiczny rozdział. Autorka zajmuje się w nim nie tylko tym, czym zazwyczaj autorzy się w tego typu wstępach zajmują, czyli mozolnym wyliczaniem wykorzystanych źródeł, ale czymś znacznie ważniejszym: próbuje zdefiniować, jak zmieniało się pojmowanie ludzkiej seksualności na przestrzeni dziejów, a w szczególności jak postępował ten proces w epoce objętej ramami czasowymi książki.
Problemem znaczącym przy pisaniu o średniowiecznej seksualności jest brak źródeł, a także pewne kłopoty z tymi, które przetrwały. Zbyt wiele z nich to pisma surowych mnichów i pisarzy religijnych, którzy całe swoje życie poświęcili walce z grzechem. Tak się składa, że źródłowych pozostałości po mnichach z egipskiej pustyni czy z klasztorów zachodniej Europy zachowało się znacznie więcej niż prywatnych listów miłosnych. Trudno jest nam sobie wyobrazić sytuację, w której życie seksualne współczesnych mieszkańców Europy czy Ameryki Północnej analizujemy na podstawie surowych napomnień pastorów i co niektórych duchownych katolickich. Nic jednak na to nie poradzimy, bo średniowieczna wersja raportu Kinseya nie zostanie nigdy odnaleziona (nawet gdyby jakimś cudem przed wiekami powstała).
Podobnym błędem byłoby również budowanie wyobrażeń o życiu erotycznym w średniowieczu na podstawie ocalałej tu i ówdzie poezji erotycznej. Są to źródła z samej zasady skupione na fizyczności i równie nierespektujące kontekstu jak surowe napomnienia. Innymi słowy, korzystając z nich niefrasobliwie, popełniamy ten sam błąd co niektórzy badacze współcześni, przyznający zbyt dużą rolę w badaniach nad ludzką seksualnością pornografii. Trudno jest także przywołać przetrwałe do naszych czasów średniowieczne teksty o „prywatnym” charakterze. Z samej zasady publiczne wystąpienia (pisemne i ustne) nie zawierają pełnej prawdy o naszym życiu intymnym. Przede wszystkim jednak epoka (lub epoki) rozciągające się między 500 a 1500 rokiem miały niewiele wspólnego z naszą współczesnością i klasycznym błędem byłoby używanie do ich analizy dzisiejszych pojęć dotyczących płciowości i seksualności. Inna była wtedy rola kobiety, inaczej definiowano związek dwojga ludzi, kto inny bywał wtedy przedmiotem i podmiotem erotycznej relacji.
Autorka definiuje średniowieczną Europę w sposób klasyczny – to znaczy poza jej ramami znajdują się między innymi: islamski Półwysep Iberyjski i Ruś Kijowska – choć nie trzyma się jej w sposób sztywny. Pisze na przykład sporo o Bizancjum, od czasu do czasu pojawiają się też informacje o Arabach z Hiszpanii służące jako materiał porównawczy (ich kultura była wszak w tamtych czasach nieco inna od naszej). Poza tym sporo uwagi poświęca Żydom i ich społecznościom w ówczesnej Europie. Nieobecności Rusi w tych rozważaniach nie można usprawiedliwić pustką źródłową – pozostało ich tam sporo. W ostatecznym rozrachunku książka Karras pozostaje historią obszaru śródziemnomorskiego, Niemiec i Anglii.(...)
Ciąg dalszy na stronie