Moda kołem się toczy. Kto ma co do tego wątpliwości, może doznać szoku podczas déjà vu, jakie zgotuje mu wejście do sklepu w tym sezonie.
Na jesień 2025 projektanci zaplanowali dla nas prawdziwą mozaikę trendowych retro inspiracji. Do gry wracają praktycznie wszystkie dekady, jeszcze przez nas pamiętane lub znane już tylko z książek historycznych. Domy mody stają na głowie, by przykuć naszą uwagę, zapewnić uczucie uzależniającego komfortu, wywołać nostalgiczny zachwyt. W końcu mamy kryzys i rozważniej wydajemy nasze pieniądze. Branża potrzebuje sprzedażowych pewniaków. Wydawać by się mogło oklepane już na wybiegach elementy boho, romantyczne falbany, inspirowane latami 80. garnitury pojawiają się w odświeżonej, zrekonstruowanej odsłonie. Ubrania, które już gdzieś kiedyś widzieliśmy, w nowym świetle zyskują innowacyjny krój, aranżację i znów wciągają nas w swoje sidła. Powrotów do przeszłości w tym sezonie mnóstwo, więc radzimy przygotować się na podróż w czasie jaka nie śniła się Robertowi Zemeckisowi.
Krata na jesień? Odkrywcze! Mimo, że Miranda Priestly wykrzywiłaby się w niesmaku na taką oczywistość, prawdą jest, że styl preppy nigdy nie nosi się i nie wygląda tak dobrze jak wtedy, gdy liście opadają z drzew. Po tym jak święciła triumfy minionej wiosny, krata zostaje z nami na dłużej. Na jesień pojawi się wersji szerokiej i odważnej, w każdym możliwym stylu. Inspirując się Miu Miu będziemy nosić ją na spódnicy przed kolano, z retro dodatkami, na modłę babciną. Ubierzemy ją w total looku przywodzącym na myśl mundurek Cher ze „Słodkich zmartwień” (1995) jak u Vivienne Westwood lub kontrowersyjnie: łącząc ze sobą różne odmiany tego samego printu. Kratkowy miszmasz lansuje Burberry – dom mody, dla którego wzór jest ważną częścią DNA. Jakby tego było mało Julian Klausner debiutujący pod szyldem Dries Van Noten łączy kratę z równie mocnymi wzorami. Dla przebodźcowanych też coś się znajdzie, choćby stylizacja inspirowana Calvinem Kleinem, z kraciastą koszulą nonszalancko wetkniętą w spodnie khaki. Do minimalistycznej stylizacji zawsze można dodać wzorzystą apaszkę w formie paska jak u Kallmeyer. W sielskiej odsłonie tego trendu odnalazła się Altuzarra, pokazując wełniane swetry żywcem wyciągnięte z brytyjskiego cottegacoru. Natomiast Isabel Marant proponuje coś dla buntowniczek, w klimacie punkowym. W jej wersji delikatności brak, jest za to mocna czerwień, flanela, znoszone swetry i ćwieki. Jesień może i będzie w kratkę, ale nudą nie powieje.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Trendy regularnie powracają na wybiegi, ale co jeśli come back zaliczą wszystkie jednocześnie? Pokazy jesiennych kolekcji były prawdziwym pomieszaniem z poplątaniem znanych modowych motywów z przeszłości. Pojedynczo już wypróbowane, dzięki nowej przyprawiającej o oczopląs odsłonie, są znów jak nowe. Wiktoriańskie koszule, obszerne futra, które żony mafiosów nosiły w latach 80. lub futrzane wykończenia w stylu lat 90., bogato zdobione renesansowe aksamity, XIX-wieczne żakardy. Koronki, falbanki, kokardy, tapetowe i zwierzęce wzorki. Wszystko wszędzie naraz. Projektanci chyba nigdy nie sięgali po modę retro tak łapczywie. Anna Sui, Munthe, Valentino, Gucci, Miu Miu, Chloé, Altuzarra – nostalgiczne uniesienie ogarnęło wszystkich. To idealna okazja, by zajrzeć szaf naszych babć, czy pogrzebać w second handach. Przy przywracaniu poszczególnych elementów z modowych zaświatów nie ma żadnych reguł. Kreatywne połączenia powinny stać się odzwierciedleniem indywidualnego stylu.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
W przypadku mody korporacyjnej nie ma chyba lepszej inspiracji niż lata 80. Wiedzą o tym projektanci, którzy tej jesieni ochoczo sięgnęli po odzież biurową z kultowymi motywami tamtej dekady. Oglądamy „Pracującą dziewczynę”, „American Psycho”, a do biura zakładamy dwurzędowe, klasyczne, mocno taliowane garnitury i garsonki z ołówkową spódnicą jak u Givenchy czy Stelli McCartney. Mamy jednak 2025 i nowoczesność daje o sobie znać. Projektanci znudzeni oklepanymi motywami bawią się w twórczą dekonstrukcję. Acne Studios proponuje wykończyć klasyczną marynarkę bufiastymi rękawami, Vivienne Westwood dopełnić stylizację ogromnym kapeluszem i krawatem sięgającym niemalże kolan. Isabel Marant marynarkę z grubej wełny upina asymetrzynie i wkłada pod nią koronkową halkę. Dom mody Issey Miyake niczym Picasso przestawia i drapuje elementy koszuli, dubluje pasy spodni. Biurowy mundurek niby znajomy, ale wywrócony na lewą stronę.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Skoro już rozluźniamy modowe obyczaje, najlepiej cofnąć się w czasie jeszcze o dekadę. W końcu lata 70. słyną ze swojego nonszalanckiego podejścia do codziennego ubioru. Za odrodzenie motywu boho-chic „obwiniam” przede wszystkim Chloé pod wodzą Chemeny Kamali, która powrót kultowego dla domu mody hipisowskiego romantyzmu proklamuje od momentu objęcia stanowiska dyrektorki kreatywnej w 2023 roku. W tym sezonie nie mogło być inaczej. Na pokazie domu mody zobaczyliśmy przezroczyste spódnice do ziemi, skórzane pasy z mocnymi klamrami na biodrach, żaboty, falbaniaste rękawy przy sukienkach, futrzane szale i breloki na torebkach oraz długie złote naszyjniki. Aż chce się jechać na koncert Florence & The Machine. Wygląda na to, że trend szerzy się dalej. Bohemiczne nawiązania pojawiły się także na pokazach domów mody: Zimmermann, Alexander McQueen, Etro, Ralph Lauren. A Jil Sander i Dolce & Gabbana wykończyły swoje spódnice frędzlami – synonimem stylu boho.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Czym byłaby jesień bez powrotu do szkoły? Również dla tych, którzy lata w ławce mają już za sobą. Tym razem wspominając czasy w licealnych murach projektanci pomyśleli o naszej wygodzie i w swoich interpretacjach stylu preppy poszli w sportowym kierunku. Ale z tego WF-u nie chcielibyśmy się zwolnić. U Fiorucci kardigan typu dark academia spięty jest w talii nerką, a ortalionowa kurtka, którą moglibyśmy założyć na szkolny mecz jest tak obszerna, że mogłaby stać się sukienką. Kent & Curwen pokazał oversizową sukienkę polo o przytulnej fakturze dywanu, koszule i krawaty zakładane pod bluzy z kołnierzykiem oraz kaptury noszone nawet do eleganckich uniwersyteckich outfitów. Kluczem do stylizacji są warstwy. Zwielokrotnienie collegowych motywów w ramach jednej sylwetki pokazali na swoich wybiegach Iceberg, Lacoste czy wspomniany już Kent & Curwen. Koszula ubrana na koszulę nikogo tej jesieni nie zdziwi.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Od naszych babć przejęłyśmy lifestylowy trend na robienie na drutach, podchwyciła go także moda. Dzianinę tej jesieni zobaczymy w każdej możliwej postaci. Louis Vuitton dzierga dla nas kombinezony i dopasowane peleryny, a spódnice szyje na wzór wełnianych szali – z frędzlami po bokach. Max Mara proponuje sweterkowe sety oraz sukienki maxi z golfem i kieszeniami, które łączy z długim kardiganem i skarpetami z tej samej włóczki. To, że ma być od stóp do głów projektanci potraktowali bardzo na serio. Nie zawiedli też mistrzowie dzianin z domu mody Missoni tworząc z otulających elementów wielowarstwowe, wzorzyste stylizacje, idealne, by się w nich zanurzyć w jesienny poranek. Auralee krwistoczerwoną sukienkę z angory ubiera na pastelowo niebieski sweter polo z tego samego materiału. Nieważne czy jest to total look czy kontrastowy outfit, tu chodzi przede wszystkim o komfort noszenia. Dzierganie koi nasze nerwy, ubrania też powinny sprawić, że poczujemy się lepiej.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Odkąd piżamy zadomowiły się w modzie codziennej, ciężko nam je wygonić z powrotem do nocnych szafek. Nie sądzę też, że byśmy chcieli to zrobić. Bezkarne włóczenie się w nocnym stroju po ulicach miasta to coś co mogłoby widnieć na liście naszych dziecięcych życzeń. Ten sezon nie ma jednak nic wspólnego z oversizową niewinnością bawełnianych setów. Jest za to koronka, satyna i dużo przezroczystości. Zaczynając od powłóczystej jedwabnej slip dress z obniżoną talią od Alberty Ferretti, przez aksamitne czerwone sukienki od Roberto Cavalli, po całkowicie transparentne halki od Blumarine czy Alexandra Mcqueena. Poziom rozebrania do wyboru. Ale bez względu na to, który wybierzemy, w tym sezonie buduarowa romantyczność przybiera zdecydowanie mroczniejsze klimaty. Mocne barwy, dramatyczne kroje i wyraziste wykończenia ciągną nas w stronę gotyckiej awangardy.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Klasyczna czerń dla wielu z nas może wydawać się trudna do zastąpienia, ale w tym sezonie z powodzeniem udaje się to, nomen omen, jesiennemu brązowi. Brunatne odcienie na wybiegach nabierają intensywności zbliżając się w odbiorze do tego najbardziej uniwersalnego z kolorów. U projektantów zobaczyliśmy dużo czekoladowych i mahoniowych odcieni, które świetnie współgrają z preferowanymi o tej porze roku skórami i dzianinami. Brązowe total looki podziwiać można było choćby w projektach domu mody Gucci. Ogromne futra, kopertówki typu slouchy, sety w stylu bibliotekarki z koszulką polo i obcisłą spódnicą – całe na brązowo nabierają dodatkowych retro rumieńców. Zwierzęce printy na projektach Hermèsa dzięki brązom zyskały trójwymiarową głębię. Natomiast Saint Laurent postanowił eksplorować temat i połączył w swoich stylizacjach wszystkie kolory lasu o tej porze roku. Jesieniary będą zachwycone.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Botki na jesień 2025 mają długość do kolana i są ostro zakończone. ale tym co je wyróżnia jest zawadiackie drapowanie skóry. Lekko luźna nogawka przywodzi na myśl obuwie, które Keira Knightley nosiła na planie „Piratów z Karaibów”. Z pirackiego ubioru pełnymi garściami czerpała już kiedyś, w latach 80., brytyjska subkultura New Romantics i wygląda na to, że tu też szykuje się nam wielki powrót. Wbrew pozorom to charakterystyczne obuwie jest bardzo uniwersalne w stylizacji i może to wyjaśnia fakt, jak często projektanci sięgali po nie na wybiegach. Zimmermann zestawił je kontrastowo: z długimi pudrowymi sukniami z koronki. Balmain połączył je odważnie: z mocnymi zwierzęcymi printami. A Ralph Lauren podkreślił piracką genealogię trendu wkładając luźne spodnie do cholewki i wykańczając outfit koronkowym żabotem. To, że świetnie współgrają z mini spódnicą, widzimy natomiast u Hermèsa. O taką wszechstronność pirackich botków nikt by nie podejrzewał.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
W niepewnych czasach potrzebujemy czegoś, czego moglibyśmy się przytrzymać. A co jeśli byłoby to przy okazji miękkie, komfortowe i mieściło wszystkie potrzebne drobiazgi? W ramach modowej piłeczki antystresowej projektanci proponują nam w tym sezonie kopertówkę. Torebkę zazwyczaj niezbyt poręczną, ale tym razem stworzoną, by tulić ją do ciała. Ważna jest tekstura. W wersji od Fendi wykonano ją ze sztucznego futra, które ma uprzyjemniać ściskanie. W wersji Balmain również pojawia się futro lub delikatna skóra, a torebkę przy dłoni pomaga przytrzymać pasek z dużą klamrą. Niektóre ze „slouchy bags” mają uchwyty, ale to wcale nie oznacza, że trzeba ich używać. Można zapleść pasek wokół nadgarstka i nonszalancko zgniatać torebkę w ręce jak u Tod’s lub dźwigać pod pachą jak u Miu Miu. Sposób noszenia robi tę stylizację, co oznacza, że jeden z najmodniejszych dodatków sezonu możecie stworzyć z tego, co już macie w szafie.
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)
Jeśli powrót trendów z roku 2010 śnił wam się w koszmarach, z przykrością oznajmiam – to się dzieje. Nie potrzeba już zwyczajowych dwóch dekad, by modowe wspomnienie powróciło. Social media nas zniecierpliwiły, sieciówki przyzwyczaiły do szybkiej rotacji. Ostatnio mieliśmy spodnie capri, rurki znów zaczynają nas straszyć. Nowym-starym w tym sezonie zostanie czapka, którą millenialsi pamiętają ze swojej młodości. Beanie, którą w niepamiętnych czasach nosiliśmy z haftowanymi sloganami, zyskuje zasłużony makeover. Wykonanie z jakościowej wełny na pewno pomaga, tak samo jak oversizowy krój. U Dolce & Gabbana w intensywnej czerni stają się synonimem nowej cool girl. Ale już u Fendi zdaje się dosłownym cytatem z przeszłości. Dom mody proponuje zimową czapkę w wersji glamour: z woalką, jak żywcem wyjętą z początku drugiej dekady millenium. Świeżości dodają jej przyjemne dla oka pastele i przeskalowany, luźno układający się kształt. Wbrew temu, co sobie obiecywaliśmy, być może znów po nią sięgniemy. Nigdy nie mów nigdy!
(Fot. Spotlight/Launchmetrics)