Nie czuć tego co się czuje…
Czasami człowiek przychodzi z jakimś problemem i okazuje się, że źródło problemu leży zupełnie w innej strefie jego życia. Przykładem może być problem kobiety, która kiedyś przyszła do mnie na hipnozę. Prosiła o taki zabieg hipnotyczny, żeby nie odczuwała popędu seksualnego. Zapytałam: „Ale o co dokładnie chodzi? Jest pani seksoholiczką?” Kobieta powiedziała, że nie, tylko z mężem już nie chce się kochać, bo jest dla niej jak przyjaciel, ale nie chce od niego odejść, ponieważ „on tego nie przeżyje”, więc postanowiła, że będzie z nim do końca życia, tylko nie chciałaby go zdradzać. Wymyśliła więc, że jak ją zahipnotyzuję w taki sposób, aby nie chciało jej się w ogóle seksu, to wtedy będzie mogła szczęśliwie i lojalnie żyć z mężem do końca swoich dni. Wyjaśniłam, że czegoś takiego nie zrobię, bo nie walczę z naturą. Zastanawiała się jakiś czas, a potem powiedziała, że w takim razie nie będziemy poruszać tego tematu, ale ona ma inny problem. Chciałaby, żebym przez hipnozę pomogła jej z motywowaniem się do różnych rzeczy. Okazało się bowiem, że jest ona menadżerem w banku a chciałaby zostać dyrektorem. Dla poszerzenia swoich kompetencji zapisała się na przeróżne kursy i szkolenia. Rozpoczęła je, ale z ich ukończeniem ma poważny problem i ciągle szuka jakichś wymówek: to boli ją głowa, to jest zbyt zmęczona, to ma obniżony nastrój. Kiedy poddałam ją hipnozie zapytałam co przeszkadza jej w ukończeniu kursów. Odpowiedziała, że lenistwo. Zapytałam, czy to lenistwo wynika z jej natury czy jest z czymś związane. Nagle kobieta zaczęła płakać i powiedziała, że ona nie kocha swojego męża i czuje wewnętrzną pustkę. Chciałaby czymś siebie wypełnić, więc zapisała się na różne kursy, żeby w ten sposób uciec od tego uczucia. I w ten oto sposób zatoczyłyśmy koło i znowu znalazłyśmy się przy temacie męża, co zupełnie ją przeraziło. Powiedziała, że nie będzie o tym rozmawiać i mocno zawiedziona opuściła gabinet.Jakiś czas temu zgłosił się do mnie mężczyzna z mocną depresją i opowiedział historię, że ma żonę, a zakochał się w pewnej kobiecie i ciągle o niej myśli. Nie może odejść od żony, bo tak sobie obiecał, „bo żona jest dobrym człowiekiem”. Chciałby, żeby za pomocą hipnozy przerzucić jego uczucia z kochanki na żonę. „Bo wie pani – powiedział - najlepiej byłoby gdyby żona pozostała w swojej fizycznej postaci, ale w środku byłaby tamtą”.
Wyobrażenia na temat hipnozy
Tacy ludzie przychodzą do mnie jak do czarodziejki albo do mechanika samochodowego, z wielką nadzieją, albo czasami z żądaniem, że teraz zaczaruję ich, albo że wyjmę im uczucia, emocje, pragnienia, które według nich tylko przeszkadzają im w ich ułożonym życiu, i wyrzucę je do śmieci. Ale ja, na szczęście, nie jestem czarodziejką a hipnoza to nie jest czarowanie. Nie jestem też mechanikiem i nie pracuję z robotami, tylko z ludźmi. W hipnozie nie można manipulować uczuciami i sprawić, żeby pan Kowalski zamiast kochać kochankę, kochał żonę. Albo żeby pani Zosia miała fantastyczny seks z Heńkiem, a nie z Maćkiem, bo z Heńkiem nie za bardzo lubi się kochać, ale są zaręczeni, a Maćka poznała dwa tygodnie temu na imieninach u koleżanki. Nie można też, pod hipnozą, wyłączyć człowiekowi funkcji życiowych, bo on wpadł nagle na pomysł, że mogą mu one przeszkadzać w jego fantastycznym planie na życie. Jak u tej pani, która chcąc być lojalna wobec męża, którego nie kocha, postanowiła wyłączyć u siebie wszelkie potrzeby seksualne, żeby go nie zdradzać.Współuzależnienie
Tego rodzaju tematy dotyczą problemu współuzależnienia. Uzależnienie jest wtedy kiedy człowiek mówi: „Jest mi z nim źle, ale bez niego też źle.” Ludzie żyją razem i nie mogą na siebie patrzeć. Stwierdzają, że źle im razem, a kiedy się rozstają, okazuje się, że nie mogą bez siebie żyć. Ale ludzie opisani wyżej nie wiedzą, że żyją we współuzależnieniu i nie zgłaszają takiego problemu. Oni przychodzą do mnie, żebym im „coś wyłączyła”, albo „przerzuciła”. Traktują samych siebie jak robota, który ma działać według określonego schematu, a jak nie działa, to znaczy że coś się popsuło i trzeba to wymienić, tylko broń boże nie zmieniać schematu.Na szczęście zdarzają się też tacy, którzy mają większą świadomość i zdają sobie sprawę, że to w nich tkwi jakaś sprzeczność. Mówią na przykład: „Jestem z tym mężczyzną w związku i nie jestem. Powiedziałam mu, że to już koniec, ale gdy tylko pojawia się na horyzoncie, idę do niego, a potem żałuję. Obiecuję sobie, że to już ostatni raz, ale kolejnym razem znowu jest to samo. Nie wiem o co mi chodzi.” Albo: „Bardzo chcę się z nim rozstać, ale z drugiej strony czuję, że nie mogę mu teraz tego zrobić, bo jego mama jest chora”, albo: „Nie kocham go już, ale boję się, że jak się z nim rozstanę to on będzie strasznie cierpiał i coś sobie zrobi. Czuję, że jestem w potrzasku, ale nie chcę się już tak czuć.”
Ale współuzależnienie to nie tylko relacja z ludźmi żyjącymi. Można również być współuzależnionym z kimś, kto nie żyje. Kiedyś przyszła do mnie na terapię kobieta, która czuła, że chociaż minęło już dziesięć lat od śmierci ojca, ona czuje ciągle jego obecność w swoim życiu, tak jakby stał za jej plecami, nie pozwalał jej rozwijać się, ograniczał ją. Wystarczyła nam jedna sesja hipnozy, żebyśmy dotarły do źródła problemu i rozsupłały to powiązanie.
Była też kobieta, która chciała rzucić palenie, co było dla niej problemem dramatycznym, a u której, podczas sesji hipnozy, wyszło że z aktualnym partnerem żyje w toksycznym związku, i że zawsze łączyły ich bardzo dramatyczne przeżycia oraz dym papierosowy, który z jednej strony ich zabijał, a z drugiej zespalał ich związek jeszcze bardziej, tak, iż mimo, że było im razem źle, nie byli w stanie od siebie odejść.