1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Nie bój się płaczu – przynosi ukojenie

Płacząc, wyrażamy żałobę, smutek, strach, obawę, gniew, wściekłość, bezsilność. Ale płaczemy także z radości, ze szczęścia, w momentach podniosłego wzruszenia, w akcie rozkoszy czy w chwili najgłębszej ulgi. (Fot. iStock)
Płacząc, wyrażamy żałobę, smutek, strach, obawę, gniew, wściekłość, bezsilność. Ale płaczemy także z radości, ze szczęścia, w momentach podniosłego wzruszenia, w akcie rozkoszy czy w chwili najgłębszej ulgi. (Fot. iStock)
Płacz przynosi ulgę i pomaga rozładować nagromadzone emocje. Głęboki szloch zdejmuje z nas ciężar smutku i bólu. Łzy radości potwierdzają uroczystość chwili. Płacz ma wielką siłę, która może otworzyć i uzdrowić serca, a nawet odmienić życie.

Płacząc, wyrażamy żałobę, smutek, strach, obawę, gniew, wściekłość, bezsilność. Ale płaczemy także z radości, ze szczęścia, w momentach podniosłego wzruszenia, w akcie rozkoszy czy w chwili najgłębszej ulgi. Rodzące kobiety zalewają się łzami, jęcząc z bólu, mężczyźni pozwalają sobie na płacz, kiedy pokonują przeciwnika w konkurencjach sportowych. Czasami płacz może być przejawem istnienia kłębowiska nierozpoznanych uczuć, które domagają się ujawnienia.

Od zarania dziejów płaczowi i łzom przypisywano ogromną moc. W baśniach łzy kruszą zatwardziałe serca, przyczyniają się do wylewu rzek, rozpryśnięte po ziemi potrafią wywołać duchy. Mogą przywracać wzrok, leczyć rany, a nawet inicjować poczęcie. Śpiew i łzy ciągle odradzającego się Feniksa posiadały uzdrowicielską moc. W zielarstwie i medycynie ludowej łzy stanowiły spoiwo leczniczych składników. W chrześcijaństwie, szczególnie wschodnim, oddawano się ascezie i modlitwom, by dostąpić świętego daru łez. Był on gwarancją, że prośby zanoszone do Boga będą wysłuchane. W licznych mitologiach płacz służył przebłaganiu bogów, był także daniną dla dusz odchodzących do innego świata. W wielu kulturach popularna była instytucja płaczek (staropolskich płacznic), kobiet wynajmowanych, by opłakiwały zmarłego, okazywały ból i rozpacz w trakcie pogrzebu. Artyści od wieków poszukiwali formy odpowiedniej do wyrażenia żalu i straty po zmarłych, tworząc treny, lamenty, epitafia, msze i marsze żałobne, rzeźby nagrobkowe i mauzolea.

Anatomia płaczu

Czym jest płacz? To reakcja fizjologiczna na emocjonalne bodźce, objawiająca się zaczerwienieniem twarzy, zmarszczonym czołem, opuszczonymi kącikami ust, najczęściej oczami pełnymi łez, choć można także płakać „na sucho”. Pojawić może się również pocenie, ucisk w żołądku, zaciśnięte gardło.

Płaczowi wtórują przeróżne odgłosy: szlochy, westchnienia, zawodzenia i jęki. Można płakać dyskretnie albo całkowicie pogrążyć się w rozpaczy, bezgłośnie łkać lub lamentować wniebogłosy. Stopniowe nasilanie się ekspresji płaczu to przechodzenie od rozczulenia czy wzruszenia do roztrzęsienia i utraty panowania nad sobą, którym towarzyszy drganie dolnej wargi i napływ łez utrudniających widzenie oraz wzdychanie akcentujące wdech. Sygnalizują one izolację, odwrót płaczącej osoby od świata zewnętrznego. Moment płaczu to akt wewnętrznej kapitulacji. W obliczu sytuacji, na którą nie ma odpowiedzi, kiedy zawodzą najbardziej nawet ekspresyjne gesty i słowa – człowiek „oddaje się” swojemu ciału.

Siostry płaczu, łzy, powstają ze słonawego, lekko zasadowego przezroczystego płynu. Łzy zwilżają i obmywają spojówkę i rogówkę oka, spływają do jeziorka łzowego i dalej do przewodu nosowo-łzowego. Wydzielanie łez jest ciągłe i regulowane przez układ nerwowy, nasila się pod wpływem czynników psychicznych. Ci, którzy mają „oczy w wilgotnym miejscu”, niemal na zawołanie potrafią zalać się łzami. Niektórym łatwo „pocą się” oczy – stają się wilgotne pod wpływem najdrobniejszej emocji. Jeszcze inni nigdy nie uronili ani jednej łzy.

Chłopaki nie płaczą

Płaczemy pod wpływem emocji zrodzonych w relacjach z innymi istotami, samym sobą oraz wywołanych wydarzeniami świata zewnętrznego. Podobne okoliczności nie muszą powodować u różnych osób tych samych reakcji. To, kto i kiedy pozwala sobie na płacz, jest uwarunkowane przyjętymi normami społecznymi. Najchętniej i najczęściej płaczą dzieci, sygnalizując w ten sposób swoje potrzeby i wyrażając uczucia. Płacz dość łatwo przychodzi większości kobiet, które od najmłodszych lat zyskują przyzwolenie na to, by być delikatnymi istotami. Dlatego często zamieniają agresję na łzy, ponieważ prościej jest im demonstrować słabość i krzywdę niż złość.

Jednak najpoważniejszy kłopot z ekspresją płaczu mają dzisiaj mężczyźni, którzy uważają smutek, zwłaszcza gdy towarzyszą mu łzy, za słabość nie do przyjęcia. Dla nich powstrzymywanie się od płaczu jest oznaką siły. Dlatego wkładają dużo wysiłku w stłumienie go i zamiast płakać, wpadają w irytację i złość. Warto chyba przypomnieć, że wzorzec „mężczyzny, który nigdy nie płacze” nie jest ani „naturalny”, ani uniwersalny, również w dziejach europejskiej cywilizacji. Historia pokazuje, że w ubiegłych wiekach i najwięksi, i najmężniejsi oddawali się we władanie płaczu, rozumiejąc, że sztywność w obliczu straty to nie to samo, co odwaga w obliczu niebezpieczeństwa. Publicznie ronili łzy Michał Anioł, Peter Paul Rubens, Ludwik van Beethoven, Ryszard Wagner, a nawet żelazny kanclerz Otto von Bismarck.

Płaczu nie można ukryć, ale można go udawać. Dlatego używany jest jako doskonałe narzędzie manipulacji, kiedy nie udaje się osiągnąć zamierzonego celu rozmową, perswazją, groźbą. Z drugiej strony stanowi także wyraz najgłębszego zaufania, kiedy pozwalamy sobie na niego w obecności innych osób. To właśnie wtedy sygnalizujemy, że emocje są ważne, że nie musimy udawać szczęśliwych. A dla nas samych może to być nieoczekiwany znak, że brakuje nam czegoś, czego nie potrafimy nazwać. Płacz jest zaraźliwy, o czym świadczy wtórująca reakcja dzieci na malucha pogrążonego w rozpaczy.

Uleczanie poprzez płacz

Chroniczny płacz towarzyszący ludziom najczęściej jest objawem depresji. Może stać się wtedy destrukcyjną siłą. Ale w płaczu tkwi też moc, która pozwoli na rozpoznanie różnych emocji i oczyszczenie się z nich. Mityczny Odyseusz po 20-letniej tułaczce padł na ziemię ojczystej Itaki i płakał całą godzinę. Potem podniósł się uwolniony od brzemienia długotrwałych smutków i niedoli. Matka, której dziecko gubi się na kilka godzin czy dni, jest zdolna do płaczu dopiero w chwili odnalezienia jej skarbu, kiedy może dać upust całej gamie uczuć, od strachu po rozpacz. Człowiek, który stracił najbliższą osobę, potrafi zastygnąć w niemym bólu na wiele lat, ale opłakiwanie ukochanej istoty i świadome pożegnanie się z nią pomogą mu wydobyć się z rozpaczy.

Od czasów Freuda psychologowie wiedzą, że niezdolność do reagowania płaczem na stratę może być przyczyną depresji lub melancholii. Uzdrowiciele, szamani i terapeuci od dawna wykorzystywali uleczającą siłę płaczu. Oni wiedzą, że przełomowe są pierwsze łzy, na które pozwala sobie pacjent. Kluczowe w takim leczeniu jest przyzwolenie na płacz i świadome wchodzenie w ten stan, co pomaga dotknąć najtrudniejszych emocji. Jest to ciężka próba dostąpienia naturalnej dla małych dzieci łaski płaczu, tak jakbyśmy starali się odzyskać naszą niewinność.

Płacz jest naszym głównym sposobem wyzwalania napięć i jedynym, jaki zna niemowlę. Najczęściej w procesie wychowania w pewnym momencie następuje brak tolerancji rodziców dla wyrażania przez ich dziecko emocji płaczem. Stopniowo mały człowiek uczy się tłumić swój płacz, ale odruch płaczu tkwi w ciele i zostaje zablokowany, skoro nie może się wyrazić. Udaje się go uaktywnić nawet po latach poprzez terapie lub silne przeżycie. Podczas hawajskiego masażu lomi lomi nui, który jest działaniem nie tylko na poziomie ciała, lecz także emocji, może płakać zarówno pacjent, jak i masażysta.

Twórca bioenergetyki, metody łączącej analizę i pracę z ciałem, Alexander Lowen przyczyn wielu blokad dopatruje się właśnie w stłumieniu płaczu, które rujnuje nasze narządy wewnętrzne. W swojej terapii uczy, by nie bać się smutku, jaki nosimy w sobie. Tłumaczy, że możemy pozwolić sobie na płacz i przerażenie, nawet gdy wydaje nam się przepastne jak studnia bez dna. Popadnięcie w rozpacz oznacza dla większości ludzi ograniczenie samokontroli, więc panicznie boją się, że utoną, gdy się mu poddadzą. Lowen przeprowadza pacjenta przez jego rozpacz, pomagając mu uzmysłowić sobie, że jest ona powiązana z dawnymi przeżyciami. Uleczenie przychodzi, gdy płacz jest na tyle głęboki, że pozwala dotrzeć do samego dna owej studni, dotknąć jeszcze raz stłumionych emocji, rozpoznać je i pożegnać się z nimi. Wielu terapeutów uważa, że niewypłakana rozpacz powoduje napięcie wokół oczu, które może być przyczyną uporczywych migren. Autor książki „Miłość, medycyna i cuda”, lekarz Bernie S. Siegel, ostrzega, że osoby, które nie płaczą i nie uzewnętrzniają emocji, częściej od innych zapadają na choroby serca.

Są ludzie, którzy modlą się o to, by móc zapłakać, tak jak mieszkańcy pustyni błagają bogów o deszcz. Bo tak jak ziemia bez wody wysycha i pęka, tak życie bez łez staje się emocjonalną pustynią. A ktoś, kto nie potrafi płakać, nie umie naprawdę się cieszyć. Nie bójmy się płaczu i dzielmy się nim z innymi, tak jak wspólnie potrafimy przeżywać radość.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze