1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Zaburzenie stresowe pourazowe (PTSD) – nazywanie emocji oswaja lęk

Z badań wynika że na PTSD bardziej narażone są kobiety – nawet dwa razy częściej – oraz ludzie młodzi, do 25 roku życia. (Fot. iStock)
Z badań wynika że na PTSD bardziej narażone są kobiety – nawet dwa razy częściej – oraz ludzie młodzi, do 25 roku życia. (Fot. iStock)
Ważna jest rozmowa z osobą, która doznała traumy. Dajmy jej mówić, werbalizowanie jest arcyważne.  Ale – z drugiej strony – może być też tak, że ktoś potrzebuje czasu, by zacząć mówić – każdy ma swój indywidualny miernik – wtedy pozwólmy milczeć. Bądźmy cierpliwi. Pozwólmy płakać – tłumaczy Agnieszka Wrzesień, psychoterapeutka. 

Każdego dnia naszą granicę przekraczają dziesiątki tysięcy osób, które uciekają przed wojną. To ludzie, w tym dzieci, z traumatycznymi przeżyciami. Jest wielce prawdopodobne, że wiele z nich za jakiś czas doświadczy zaburzenia stresowego pourazowego. Czym dokładnie ono jest?
Mowa o PTSD. Zaburzenie może pojawić się wtedy, kiedy człowiek dozna traumy, czyli rany (z języka greckiego). Tą raną jest sytuacja, w której nasze życie jest zagrożone, czy to w sposób bezpośredni, czy też pośredni, kiedy jesteśmy świadkiem śmierci lub potencjalnej śmierci innej osoby. W przypadku tego, co ma miejsce w Ukrainie, czyli wojny, wspomniane zagrożenie jest nieustające. Dochodzi wtedy do rozregulowania fizjologicznego, a jego skutków jest bardzo wiele. Mogą być to między innymi natrętne, nawracające wspomnienia dramatu, który przeżyliśmy. Występują one w różnych postaciach, na przykład koszmarów nocnych, ale także w postaci tzw. flashbacków, kiedy przed oczami pojawiają się obrazy. Większość z nas kojarzy pewnie sceny z amerykańskich filmów, gdy weteran wojenny słyszy fajerwerki puszczane z okazji jakiegoś święta i nagle zaczyna się „dziwnie” zachowywać – ucieka, kuli się czy staje się bardzo agresywny. To jest właśnie ta sytuacja, pojawia się jakiś wyzwalacz, który uruchamia w nas wspomnienie; czujemy, jak byśmy znowu byli w tej dramatycznej sytuacji. Innym sygnałem, że coś dzieje się z nami nie tak, jest też obsesyjne unikanie bodźców, które kojarzą nam się z traumą. Kolejnym kryterium w diagnozie PTSD jest zmiana w zakresie naszych zdolności poznawczych: mamy problemy z pamięcią, z koncentracją, ale zmienia się także nasz sposób myślenie o sobie – postrzeganie siebie jest zniekształcone, zaczynamy się niesłusznie obwiniać, sądzimy, że zrobiliśmy coś nie tak. W sposób znaczący zmienia się nasz nastrój, pod skórą non stop jest lęk, zdarzają się ataki paniki, ale też agresja, złość. Wybuchamy gniewem, choć nikt nas nie prowokuje. Izolujemy się od ludzi, szukamy odosobnienia. Mamy trudności z wyrażaniem pozytywnych uczuć, kłopoty ze snem. Pojawiają się rozmaite autodestrukcyjne zachowania. Bardzo charakterystyczna jest nadmierna czujność – wzmożona reakcja na zaskoczenie.

Czyli na przykład uderzenie drzwi będzie wywoływało taką bardzo silną reakcję?
Właśnie tak. Gdyby przyjrzeć się zaburzeniu stresowemu pourazowemu od strony działania naszego mózgu, najprościej można by opisać to tak: dwie struktury mózgowe, które na co dzień, w normalnej sytuacji, współpracują ze sobą, przestają współdziałać w tak zgrany sposób, to znaczy ta współpraca jest wyraźnie zaburzona. Jedna z tych struktur to jest tzw. mózg emocjonalny, czyli układ limbiczny, a w nim ciało migdałowate. Psychiatra Bessel van der Kolk nazwał je naszym wewnętrznym czujnikiem dymu. To struktura starsza ewolucyjnie, która jako pierwsza instynktownie, automatycznie reaguje na zagrożenie, na to, co dzieje się w naszym otoczeniu. I teraz, w normalnych okolicznościach, ten czujnik dymu współpracuje z korą przedczołową, która nadaje znaczenie temu, co się dzieje. Jest młodsza ewolucyjnie – to ta racjonalna część naszego mózgu. Kiedy one obie działają zgodnie, jesteśmy w stanie zachowywać się adekwatnie do sytuacji, oceniać skalę zagrożenia. Natomiast w obliczu ekstremalnego stresu, w obliczu PTSD, mózg przestaje sobie radzić – kontrolę przejmuje część emocjonalna, natomiast ta racjonalna „się wycofuje”.

Jeżeli mówimy o zaburzeniu stresowym pourazowym, to przyjęto, że można zdiagnozować je nie wcześniej niż po 30 dniach od traumatycznego doświadczenia. Natomiast na początku, czyli od drugiego dnia do miesiąca, mówimy o ostrym zaburzeniu stresowym – ASD. Myślę, że osoby, które w tej chwili przekraczają naszą granicę to właśnie ta grupa, tu na ten moment jeszcze nie możemy diagnozować PTSD, tylko właśnie ASD.

A czy objawy są różne?
Objawy są bardzo podobne, istotne jest wspomniane kryterium czasowe. I – na szczęście – nie u każdego człowieka ostre zaburzenie stresowe przechodzi automatycznie w zaburzenie stresowe pourazowe (dawniej nazywane zespołem stresu pourazowego).

Od czego zależy, czy PTSD się u danej osoby pojawi, czy – jak rozumiem – skończy się na ostrym zaburzeniu stresowym?
Bardzo wiele zależy od naszych indywidualnych predyspozycji. Temperament, czyli podłoże genetyczne, odgrywa tu bardzo dużą rolę. Jeżeli mamy skłonność do przetrzymywania emocji, jeśli one w nas „zalegają”, wtedy skłonność będzie większa, trudniej będzie nam poradzić sobie w ekstremalnej sytuacji. Z badań wynika także, że bardziej narażone są kobiety – nawet dwa razy częściej – oraz ludzie młodzi, do 25 roku życia. Z pewnością nie bez znaczenia są także nasze wcześniejsze doświadczenia życiowe: to, w jakiej rodzinie się wychowaliśmy, czy nasze dzieciństwo było stabilne, czy otrzymaliśmy dobry posag na przyszłość; istotne jest także to, czy doznaliśmy już wcześniej poważnych strat.

Czy to wszystko, co powiedziała Pani o PTDS i ASD, dotyczy też dzieci?
To będzie zależało od wieku. Mózg dziecka osiąga dojrzałość między szóstym a siódmym rokiem życia. Wtedy dojrzałe są już struktury lewej półkuli i hipokamp. Na początku dziecko posługuje się przede wszystkim tym mózgiem emocjonalnym, zatem obie półkule – prawa i lewa – z założenia nie działają jeszcze w pełnej „komitywie”.

Rozumiem, że wtedy jest jeszcze trudniej.
Tak, bo kilkuletnie dziecko nie jest jeszcze w stanie nadać znaczenia temu wszystkiemu. Badania wskazują, że dziewczynki znacznie częściej niż chłopcy popadają w dysocjację – to utrata integralności między tożsamością, odczuciami a własnym ciałem – natomiast chłopcy częściej przejawiają zachowania zdezorganizowane.

Jakie to są zachowania?
Przepełnione negatywnymi emocjami. Dzieciom trzeba się przyglądać, obserwować je, także podczas zabawy. Czy nie pojawiają się agresywne zachowania wobec lalek, miśków. Czy nie pojawia się nasilona złość. To jest bardzo diagnostyczne. Dzięki temu możemy zorientować się, czy dziecko wymaga wsparcia, pomocy. Zwracajmy także uwagę, czy dziecko śpi spokojnie. Wybudzanie się, płacz to sygnały alarmowe. Należy wówczas pomyśleć o konsultacji ze specjalistą.

Wielu z nas ma dziś kontakt z osobami, które uciekły z Ukrainy, czasem te osoby tymczasowo z nami mieszkają. Co możemy dla nich zrobić, jak postępować, żeby choć trochę pomóc, ulżyć, jeśli ASD jest ich udziałem?
Jeśli chodzi o dzieci, rozmawiajmy z nimi, nazywając emocje w prosty i zrozumiały dla nich sposób, mówmy o smutku, lęku. Nie zapewniajmy, że wszystko będzie dobrze, mówmy prawdę: że jest wiele osób, które starają się rozwiązać tę sytuację, że dorośli podejmują wiele działań w tym celu. Bądźmy uważni. Jeśli chodzi o nazywanie emocji, to ta rada dotyczy wszystkich, także osób dorosłych. To jest szalenie ważne. Przeprowadzono badania, w których skanowano mózg ludzi, którzy przeżywali silne emocje. Okazało się, że u osób, które przeżywane emocje nazywały, zdecydowanie słabsza była aktywność ciała migdałowatego.

Tak jakby nazywanie oswajało lęk?
Oswajało lęk i wyciszało mózg emocjonalny, a korze przedczołowej dawało większe możliwości działania.

Dlatego tak ważna jest rozmowa z osobą, która doznała traumy, poddana została ogromnemu stresowi. Dajmy mówić, werbalizowanie jest arcyważne, nie denerwujmy się, jeśli taki człowiek mówi dużo, jeśli się powtarza – to jest jeden ze sposobów, w który mózg próbuje poradzić sobie z trudnymi doświadczeniami.
Ale – z drugiej strony – może być też tak, że ktoś potrzebuje czasu, by zacząć mówić – każdy ma swój indywidualny miernik – wtedy pozwólmy milczeć. Bądźmy cierpliwi, nie zmuszajmy do zwierzeń, nie wyciągajmy gwoździa z głowy na siłę. Pozwólmy płakać.

No właśnie, czasem mamy taki odruch – widzimy, że ktoś płacze, chcemy przytulić i powiedzieć: „Już nie płacz”.
Powstrzymajmy ten odruch, dajmy „przewentylować” emocje, płacz jest skutecznym sposobem. To, co bardzo ważne – nie udzielajmy tzw. złotych rad. Mówmy szczerze, nie udawajmy kogoś, kto wszystko wie. To też jest nasz odruch – kiedy widzimy, że ktoś cierpi, chcemy ulżyć, czyli znaleźć rozwiązanie każdego problemu. Nie znamy rozwiązania, nie mamy rady na wszystko i bądźmy w tym uczciwi. Lepiej powiedzieć: „Nie wiem, ale jestem dla ciebie”, niż kombinować i wymyślać rady, wskazówki. Bądźmy autentyczni.

Uważajmy na wyzwalacze, bo wtedy mogą pojawić się reakcje, o których mówiłyśmy, flashbacki czy natrętne wspomnienia.

Czyli, w miarę możliwości, nie wykonujmy gwałtownych ruchów, nie krzyczmy, nie trzaskajmy drzwiami itd.
Właśnie tak, nie na wszystko mamy wpływ, ale na niektóre rzeczy go mamy. Kiedyś pracowałam z dziewczyną, na którą bardzo źle działało trzaskanie drzwiami samochodu – to jej przypominało sytuację, w której policja aresztowała jej ojca. Była tego świadkiem, pamiętała ten charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi samochodu.

Bardzo ważne jest także, by osoby z ASD włączać w sieci społeczne; organizujmy im jakieś aktywności – działanie jest tym, co pozwala przetrwać. Nie pozwólmy brnąć w poczucie bezradności, to wydaje mi się naczelną zasadą w takiej sytuacji. Te osoby już są, siłą rzeczy, w pewnym sensie bezradne i mamy jakiś – ograniczony, ale jednak – wpływ na to, czy ich bezradność przekształci się w PTSD, czy nie, czy ją w sobie pokonają. Pomóżmy im poczuć się potrzebnymi.

I, co bardzo istotne, nie zostawiajmy bez opieki siebie samych. Opiekun, towarzysz cierpiącej osoby to bardzo trudna, wyczerpująca rola. Musimy zastosować się do zasady obowiązującej w samolocie – jeśli chcesz skutecznie pomóc komuś, zadbaj najpierw o siebie. Joga, ćwiczenia oddechowe, trening uważności, aktywność fizyczna, co komu pasuje, ale trzeba siebie jakoś wspierać. To pewne.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze