1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Utrzymaj się na powierzchni. Co zrobić, żeby myśli o śmierci nie przeszły w zachowania samobójcze?

Utrzymaj się na powierzchni. Co zrobić, żeby myśli o śmierci nie przeszły w zachowania samobójcze?

Nieprzyjemne emocje są jak wzburzone fale na morzu, które mogą nas ponieść lub zatopić. Plan bezpieczeństwa pomaga przetrwać trudny czas. (Fot. iStock)
Nieprzyjemne emocje są jak wzburzone fale na morzu, które mogą nas ponieść lub zatopić. Plan bezpieczeństwa pomaga przetrwać trudny czas. (Fot. iStock)
W myśleniu o własnej śmierci nie musi być nic niepokojącego. Ryzykownie zaczyna się robić, gdy wyobrażenia stają się coraz bardziej konkretne, a śmierć zaczyna być postrzegana jako rozwiązanie życiowych problemów. Suicydolożka i psychoterapeutka Małgorzata Łuba wskazuje, jakie sygnały powinny przykuć naszą uwagę i jak na nie reagować, by myśli nie doprowadziły do zachowań samobójczych.

W filmie „Ida” jest scena samobójstwa, która mną wstrząsnęła. I kiedy potem zastanawiałam się, na czym polegała jej siła, to przyszło mi do głowy, że to efekt zaskoczenia – bohaterka najpierw spokojnie przeszła przez pokój, a potem nagle wróciła i rzuciła się z okna. Zastanawiam się, na ile jest to metafora życia, bo od osób, które doświadczyły samobójstwa wśród bliskich, słyszałam, że było to dla nich także niespodziewane. Dopiero co ten ktoś normalnie, wydawałoby się, funkcjonował i nagle go nie ma…
Na świecie co chwila wydarza się coś groźnego, o czym bardzo szybko dziś się dowiadujemy, więc żeby przetrwać, potrzebujemy swego rodzaju bańki dającej nam poczucie bezpieczeństwa. Kiedy więc dochodzą do nas informacje o wypadku, o jakimś kataklizmie czy właśnie czyimś samobójstwie, w naszej głowie pojawia się komentarz, że to dzieje się „gdzieś tam”. I podobnie, nawet jeśli osoba, która odbiera sobie życie, mniej lub bardziej wyraźnie sygnalizuje wcześniej, że nie czuje się dobrze, że może nawet jest sama dla siebie zagrożeniem, to także w pewien sposób nie dopuszczamy do siebie tego sygnału. Gdy więc dochodzi do śmierci, czyli czegoś nieodwracalnego, szok i niedowierzanie są naturalną reakcją.

Natomiast kiedy emocje już trochę osłabną, zwykle zaczynamy szukać odpowiedzi, dlaczego tak się stało, czy dało się zapobiec tragedii. I po analizie różnych zachowań zaczynamy widzieć szerszy kontekst, łączymy kropki i okazuje się, że ktoś od kilku miesięcy się izolował albo mówił o śmierci, czego nie traktowaliśmy poważnie. Dopiero w obliczu tego, co się stało, dostrzegamy, że za tymi słowami kryło się coś bardzo poważnego i trudnego.

Z książki „Myśli samobójcze. Jak pokonać ból emocjonalny, odzyskać siłę i przywrócić życiu sens”, która jest pretekstem do naszej rozmowy, dowiedziałam sie, że myśli samobójcze są dosyć powszechnym zjawiskiem. Oczywiście, mają różną intensywność, ale trudno spotkać kogoś, komu choćby raz w życiu w jakiejkolwiek formie nie przemknęła przez głowę myśl o tym, że nie żyje. Kiedy zatem te myśli robią się niebezpieczne?
Zachowania samobójcze to zjawisko które obejmuje kilka elementów: myśli, plany oraz działania. I można rozumieć je jako proces. Zwykle na jego początku pojawiają się myśli o śmierci, myśli rezygnacyjne, które mogą zrodzić się w różnych momentach życia. Bywa, że pojawiają się i znikają, czasami wracają przez jakiś czas, innym razem pojawiają się tylko na chwilę. Zwykle zaczyna się od myśli, w których dopuszczam do głowy, że może mnie nie być, że mogłabym się nie urodzić czy stać się ofiarą wypadku śmiertelnego.

Te powszechne myśli samobójcze to przykład myśli biernych, gdzie owszem wyobrażam sobie skutek śmiertelny, ale nie ja jestem podmiotem działań. Natomiast kiedy w mojej głowie wybrzmiewa myśl, że nie mam po co żyć i zaczynam sobie wyobrażać, jak mogłabym odebrać sobie życie – to myśli i wyobrażenia zaczynają być aktywne, nabierają coraz większej cielesności. Pojawiają się konkretne okoliczności, np. jeśli on mnie zostawi, jeśli nie dostanę tej pracy… Już na kolejnym etapie procesu zachowań samobójczych mogę coraz bardziej szczegółowo wyobrażać sobie tę sytuację, planować a nawet aktywnie przygotowywać się do realizacji tego planu. I to przejście od myśli, poprzez konkretne wyobrażenia, może doprowadzić do samobójstwa. Albo próby samobójczej – jeśli do śmierci ostatecznie nie dojdzie.

Społecznie mamy coraz mniejszą odporność na nieprzyjemne emocje, jak choćby smutek, ale sam smutek jest czymś normalnym. W pewnych okolicznościach może jednak stać się elementem układanki, która doprowadzi do próby samobójczej. Co musi się stać?
Stanem emocjonalnym, który towarzyszy zagrożeniu suicydalnemu, jest stan beznadziei, kiedy spoglądając w przyszłość zakładam, że będzie jeszcze gorzej niż teraz. Brak nadziei często łączy się z bezradnością, czyli gdy czegoś doświadczam – i może chodzić zarówno o doświadczenie wewnętrzne, jak okoliczności zewnętrzne – w mojej głowie pojawia się przekonanie, że nic nie można na to poradzić. Nie wierzę, że może być lepiej; nie wierzę, że mogę sobie poradzić – ani że mogłoby stać się coś, co polepszy moją sytuację. To wywołuje stan wewnętrznego cierpienia, które może dodatkowo potęgować poczucie osamotnienia – nikt inny także mi nie pomoże. Bo nikogo przy mnie nie ma, bo dla nikogo się nie liczę, bo nikomu na mnie nie zależy, bo inni traktują mnie jak powietrze…

Podczas pandemii zauważyłam, że nawet osoby wcześniej uskarżające się na jakość swojego życia, robiły co tylko mogły, żeby się chronić. Płacąc za to na przykład samotnością, czyli w istocie jeszcze obniżając jakość swojego życia. Zmierzam do tego, że jesteśmy bardzo przywiązani do życia, zatem co musi się stać, żeby cierpienie przeważyło nad tym przywiązaniem?
Wiem, że to może zabrzmieć kontrowersyjnie, jednak proces zachowań samobójczych – podobnie jak każde nasze zachowanie – ma swój sens, funkcję może odegrać w naszym życiu jakąś rolę. Zatem w cierpieniu może pojawić się myśl: „zasnąć i się nie obudzić”, która przynosi chwilową ulgę, i niekoniecznie za tą myślą pójdzie działanie. Jednak warto być świadomym, że ulgę można znaleźć w zdrowych sposobach, na przykład poprzez sport, w rozmowie, i w „niezdrowych” działaniach, jak właśnie takie rozmyślanie. Jeśli bowiem damy się wciągnąć myślom i z coraz większymi szczegółami będziemy wyobrażać sobie skutki swojej śmierci, to może stać się to coraz bardziej natrętne i konkretne. I jeśli takie myśli pojawiają się w momencie gorszego nastroju, możemy być na nie bardziej podatni i skłonni do zachowań impulsywnych.

Jeśli człowiek doświadcza poczucia bezradności, bezwyjściowości, beznadziei, osamotnienia i silnego cierpienia, to te wszystkie stany razem wzięte mogą sprawić, że śmierć zacznie być postrzegana jako rozwiązanie. Jednak, chcę to mocno podkreślić, samobójstwo nie jest rozwiązaniem!

Pozwolę sobie przywołać wypowiedź osoby, która doświadczyła śmierci samobójczej dziecka. Po długim czasie przyznała, że stara się zrozumieć swoje dziecko, które doświadczało tak silnego cierpienia, że to zablokowało komunikację z najbliższymi – więc sięgnęło po śmierć. Ale ta śmierć nie rozwiązała problemów, nie zabrała bólu. Stała się pałeczką, którą – jak w sztafecie – dostali wszyscy, którzy je kochali, dla których było ważne. Ta wypowiedź o pałeczce bólu i cierpienia przekazanej nie jednej, a wielu kolejnym osobom bardzo utkwiła mi w głowie.

Rozumiem, że po samobójstwie sumarycznie bólu na świecie nie ubywa, a przyrasta, jednak osobie w cierpieniu trudno postrzegać sprawy w ten sposób. Za chwilę przejdziemy do tego, jak rozpoznać zachowania ryzykowne i co robić, jeśli zobaczymy je u siebie, czy u kogoś bliskiego. Chciałabym jednak, żebyśmy jeszcze wcześniej rozprawiły się z iluzją, że nas – czy naszych bliskich – problem samobójstwa nie dotyczy, bo ono wiąże się przecież z jakąś konkretną przyczyną, choćby z chorobą psychiczną.
Kiedy dochodzi do próby samobójczej albo samobójstwa, szukamy jakiegoś logicznego uzasadnienia, życiowych trudności, które wyjaśniłyby ten krok. W tym nurcie racjonalizowania pojawia się myśl, że osoba, która podjęła działanie samobójcze, dokonała bilansu życiowego: zebrała listę plusów i minusów swojego życia, i minusów było więcej. Taki sposób myślenia niewątpliwie upraszcza rozumienie zjawiska zachowań samobójczych.

Upraszcza je również medykalizacja, czyli przekonanie, że zachowania samobójcze są jedynie objawem lub konsekwencją zaburzeń psychicznych. W tym nurcie pojawia się poszukiwanie przyczyn w uszkodzeniach mózgu, markerach genetycznych. Nie mówię, że takie badania nie mają sensu, jednak za zachowania samobójcze nigdy nie odpowiada jeden czynnik. Wyobrażam je sobie jako roślinę, której rozrost zasila system korzeniowy. Im korzeni jest więcej, im są one silniejsze, tym szybciej roślina się rozwija. Podobnie jest z zachowaniami samobójczymi – ich rozrost jest zasilany wieloma korzeniami, które w suicydologii nazywamy czynnikami ryzyka.

Przestrzegam zatem przed myśleniem, że pojedyncze wydarzenie, na przykład burzliwe rozstanie, utrata pracy – wyjaśnia próbę samobójczą lub samobójstwo. Takie upraszczanie jest groźne, bo może podsunąć osobie, która przeżywa kryzys myśl, że rozwiązaniem jest odebrać sobie życie. A to nie jest rozwiązanie!

W kryzysie obraz rzeczywistości jest zakłócony, pojawia się myślenie tunelowe.
O, to bardzo ważny wątek, który wiąże się z wcześniej wspomnianą beznadzieją, bezradnością i osamotnieniem. To ich obecność może doprowadzić nas do postrzegania swojej sytuacji w zawężony sposób. Wówczas trudno jest dostrzec bardziej konstruktywne możliwości wpływu na siebie i swoje życie.

Zatem co może rozszerzyć osobie w kryzysie taką perspektywę? Co może być pierwszą pomocą dla niej?
Bardzo ważna jest sieć wsparcia. Czasami wystarczy jakaś bliska osoba, czasami potrzebni będą specjaliści.

Na początkowym etapie procesu zachowań samobójczych możliwa jest również samopomoc, która zaczyna się od rozbudzenia większej samoświadomości. Jeśli zauważam, że w mojej głowie pojawiły się myśli samobójcze, to je obserwuję, a ta obserwacja pozwala mi nabierać do nich coraz większego dystansu. Mam szansę zauważyć, że myśli samobójcze przychodzą i odchodzą, że wiążą się z konkretnymi okolicznościami w moim życiu, że pewne sytuacje je nasilają, a inne osłabiają, i w końcu – że moje myśli to nie ja.

Drugi ważny obszar samopomocy to przygotowanie planu bezpieczeństwa, czyli listy konkretnych i możliwych działań, po które mogę sięgnąć w gorszym nastroju, w obliczu nasilających się myśli samobójczych. Plan bezpieczeństwa jest trochę jak granie na czas w obliczu trudnych dla nas emocji. Nieprzyjemne emocje są z kolei jak wzburzone fale na morzu, które mogą nas ponieść, zatopić. Ale emocje, podobnie właśnie jak fale, przypływają i odpływają. Sekwencja działań z planu bezpieczeństwa pozwala przeczekać trudny czas. Zatem dobrze przygotować sobie taki plan bezpieczeństwa zawczasu. Dokładna podpowiedź, jak to zrobić, jest bardzo dobrze przygotowana w poradniku, o którym już mówiłyśmy.

A co mogę zrobić, jeśli czyjeś zachowanie mnie niepokoi? Z lęku przed wywołaniem wilka z lasu nie zawsze spieszymy się do rozmowy.
Zamiast tworzyć scenariusze w głowie, co oznacza niepokojąca zmiana zachowania bliskiej mi osoby, lepiej zweryfikować swoje obserwacje w bezpośrednim kontakcie. Zaprosić do rozmowy, żeby dowiedzieć się więcej i dopiero wtedy oceniać, na ile nasze przypuszczenia są uzasadnione. Czasem wystarczająca, uspokajająca będzie już taka rozmowa, innym razem może potrzebna będzie interwencja specjalisty. Jednak przede wszystkim rozmawiać i pytać, bo cokolwiek trzeba będzie zrobić dodatkowo, warto, by było to poparte głębszym zrozumieniem trudności, jakich doświadcza drugi człowiek. Ważne, żeby działania pomocowe były na miarę potrzeb.

We wspomnianej już książce jest historia kobiety, której brat popełnił samobójstwo, i ta kobieta twierdzi, że po własnym doświadczeniu bólu i byciu świadkiem rozpaczy rodziców, nie zrobiłaby im czegoś takiego. Na ile faktycznie można być pewnym takiej deklaracji? Czy są badania na temat tego, jak takie… powiedzmy, poczucie odpowiedzialności, czy nawet światopogląd, zmniejszają ryzyko śmierci czy próby samobójczej?
Takich badań nie znam, wiemy natomiast, że doświadczenie, jakim jest śmierć samobójcza czy nawet próba samobójcza w rodzinie, stanowi bardzo silny czynnik ryzyka. Taka okoliczność może bowiem w człowieku zwiększyć podatność na zachowania samobójcze.

Bardzo ciekawe badania podłużne przeprowadzili już kilkanaście lat temu Szwedzi. Wynika z nich, że w przypadku osób, które jako dzieci czy nastolatki doświadczyły śmierci samobójczej swojego opiekuna, ryzyko samobójstwa wzrasta od 2,5 do nawet 4 razy. Takie dane każą zatem patrzeć na zachowania samobójcze wśród bliskich jako bardzo silny czynnik zwiększający zagrożenie.

Małgorzat Łuba, suicydolożka, psycholożka, psychoterapeutka, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Prowadzi konsultacje dla rodziców i szkół w ramach platformy edukacyjno-pomocowej „Życie warte jest rozmowy”, zwjr.pl, oraz szkolenia nt. wspierania młodych osób w kryzysach psychicznych, 2be.edu.pl.

Plan kryzysowy

Trudno zaradzić problemom, gdy przeżywa się kryzys. Opracowanie zawczasu odpowiedniego planu pomoże ci zachować bezpieczeństwo.

  1. Sygnały świadczące o tym, że jestem w kryzysie (różne dla różnych osób, dlatego warto rozpoznać swoje), np. bezsenność, poczucie beznadziei
  2. Powody, dla których chcę żyć, np. wymarzony wyjazd w góry
  3. Osoby, z którymi mogę się skontaktować (upewnij się, że masz ich numery w telefonie)
  • żeby podniosły mnie na duchu
  • żeby podzielić się uczuciami
  • żeby dostać wskazówki, jak sobie poradzić i zachować bezpieczeństwo.
  1. Sposoby na zadbanie o swoje bezpieczeństwo, np. proszę partnera, żeby trzymał u siebie moje leki
  2. Sposoby na szybkie zmniejszenie bólu emocjonalnego, np. szybki bieg, kojąca muzyka w słuchawkach
  3. Kontakty na wypadek kryzysu, np. telefon zaufania

Więcej w: „Myśli samobójcze. Jak pokonać ból emocjonalny, odzyskać siłę i przywrócić życiu sens”, Kathryn Hope Gordon, tłum. Sylwia Pikiel, wyd. GWP

Polecamy książkę „Myśli samobójcze. Jak pokonać ból emocjonalny, odzyskać siłę i przywrócić życiu sens” Kathryn Hope Gordon, tłum. Sylwia Pikiel, wyd. GWP. Polecamy książkę „Myśli samobójcze. Jak pokonać ból emocjonalny, odzyskać siłę i przywrócić życiu sens” Kathryn Hope Gordon, tłum. Sylwia Pikiel, wyd. GWP.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze