1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Ghosting, love bombing, breadcrumbing – przemoc w związkach niejedno ma imię

Ghosting, love bombing, breadcrumbing – przemoc w związkach niejedno ma imię

(Fot. Zuza Krajewska, zdjęcie pochodzi z książki Anji Rubik „O dojrzewaniu, miłości i seksie”)
(Fot. Zuza Krajewska, zdjęcie pochodzi z książki Anji Rubik „O dojrzewaniu, miłości i seksie”)
Mówi, że kocha, ale pojawia się i znika. Albo bombarduje miłością. Może też karmić mnie nią jak okruszkami chleba. A co ze mną? – Warto pomyśleć o własnych schematach wchodzenia w związki – mówi psychoterapeuta Michał Muskała.

Wiele się pisze i mówi o toksycznych, przemocowych relacjach. Czy można uniknąć takiego związku?
O tym, że w naszej relacji dzieje się coś, co może być dla mnie krzywdzące, ostrzegają uważność i sygnały, że coś jest nie tak, tak zwane czerwone flagi. Czerwoną flagą może być na przykład fakt, że ktoś zasypuje mnie wyrazami miłości, a potem znika. Nie wiadomo, co się w tym czasie z tą osobą dzieje. Kiedy wraca, próbuję pytać, ale niczego się nie dowiaduję. Potem ta sytuacja się powtarza. Wtedy warto włączyć rodzaj czujności polegającej na zadaniu sobie pytania, czy chcę być z osobą, która ma taki styl bycia w relacji. Dziś mówi się, że taka osoba „ghostuje”.

Czyli niczym duch pojawia się i znika.
Dzięki mediom komunikacyjnym możemy być w kontakcie z innymi praktycznie cały czas. Właściwie nie ma takiego miejsca, gdzie nie dociera sieć komórkowa czy Internet. Dziś tak jak łatwo jest nawiązać kontakt przez apkę randkową, tak samo potencjalnie łatwo go wygasić. Wystarczy zablokować numer. To także jest rodzaj codziennej przemocy.

Wszystko wolno! Na przykład dopiero na którejś randce ktoś mówi, że ma już kogoś innego… i zaprasza do poliamorii.
Niestety, media społecznościowe wzmacniają też nasze wyobrażenia i nierealistyczne oczekiwania co do związków. Kiedy spotykamy się w tak zwanym realu, widzimy, jak ta osoba reaguje. Odczytujemy nie tylko przez słowa, ale też gesty i mimikę, jaki ten człowiek jest. Kiedy zapytamy, czy jest singlem (singielką), reakcja ciała może pomóc nam w zrozumieniu, czy mówi prawdę. Nie zawsze jednak jest to możliwe i nie zawsze jesteśmy w stanie trafnie ocenić reakcje innej osoby. Kiedy widzimy się tylko na czacie albo kontakt opiera się na pisaniu, będzie trudniej dotrzeć do prawdy, jeśli ta osoba chce ją ukryć. Zdarza się, że ludzie prowadzą podwójne życie.

Nasze wyobrażenia stają się narzędziem przemocy?
Powiedziałbym, że my swoją wizję tego, kim nowo poznany człowiek jest i co nas będzie łączyć, przekładamy na rzeczywistość, nie patrząc, że one się bardzo różnią. Im dłużej z kimś piszemy, ale nie spotykamy się, tym silniej możemy żyć swoimi wyobrażeniami i oczekiwaniami, a nie rzeczywistością.

Przebudzenie bywa bolesne.
Czerwoną flagą jest też love bombing, czyli bombardowanie miłością. Niedawno się poznaliśmy, a już słyszę, że ta osoba mnie kocha, że nie może beze mnie żyć, że jestem najmądrzejszy, najpiękniejszy itd. To jest przyjemne, kiedy ktoś nas komplementuje, jednak bywa wikłające, gdyż może uzależniać nasze poczucie własnej wartości od zdania innych. W takiej sytuacji warto odwołać się do tego, co się samemu czuje. Zastanowić się, czy dla mnie to nie za wcześnie na takie mocne deklaracje. A jeśli tak, jasno o tym powiedzieć.

Wtedy komplementy mogą się skończyć.
To kolejne ważne pytanie: „Czego szukam?”. Głasków, miłości? Jeśli jedynie pochlebstw, trudno widzieć w tym perspektywy na przyszłość. Może być to stratą dla obu stron, ponieważ odbiera możliwość budowania szczerej relacji nam samym, ale też osobie, z którą się spotykamy.

Kolejna forma przemocy, o której warto wspomnieć, jest przeciwieństwem love bombing. Breadcrumbing, czyli karmienie okruszkami chleba, to sytuacja, w której druga osoba poświęca nam bardzo niewiele uwagi. Czasem słyszymy, że jesteśmy super, że fajnie się z nami rozmawia. Kiedy jednak chcemy się na przykład spotkać, on czy ona nie mają czasu. Jeśli się umówimy, to przekładają spotkanie albo odwołują. Jednocześnie jednak dbają o to, abyśmy wciąż orbitowali wokół nich. Co jakiś czas – nie za długi – odzywają się i zapraszają na wernisaż i krewetki. Pojawiają się w momencie, kiedy jeszcze nam na tym kontakcie zależy, i proponują coś, co jest dla nas atrakcyjne.

Co robić, zwłaszcza jeśli lubimy malarstwo i krewetki?
Znów: odwołać się do własnych potrzeb. Czy chcę być w relacji, która polega na tym, że co jakiś czas się widzimy i mamy dobry seks na wyjeździe? Czy mi to wystarcza? A może jednak nie i dlatego żyję w oczekiwaniu, że tej drugiej osobie się odmieni i po którejś wycieczce zaproponuje wspólne życie?

Jeśli to początek związku, to trzeba zapytać siebie, kogo szukam. Czy kogoś do wspólnych przygód, czy z potencjałem na stałego partnera? Czy chcę być w relacji, która polega tylko na wyjazdach za miasto? W związku eventowym czy opartym na wspólnym budowaniu codzienności? Może moje poczucie bezpieczeństwa opiera się na wspólnym zamieszkaniu? No i jeszcze jedno: czy jestem w relacji, w której ta druga osoba ma władzę, bo to ona daje to, co chce i kiedy chce, a ja się tylko na to godzę w imię utrzymania kontaktu? Czy ja tego chcę?

Może myślę, że to maksimum tego, na co mogę liczyć?
Zgoda na „okruchy” może wynikać z lęku, z przekonania, że tego, czego nie dostałem (nie dostałam) w dzieciństwie, nie dostanę też w dorosłym życiu.

W terapii behawioralno-poznawczej posługujemy się modelem oznaczanym akronimem ABC. „A” to aktywujące myśli automatyczne, konkretne sytuacje, na przykład, gdy pojawia się po kilku dniach nieobecności esemes: „Wernisaż i krewetki?”. Ta sytuacja wywołuje myśli automatyczne, które wynikają z „B” (ang. beliefs), czyli z naszych przekonań na swój temat, innych ludzi i świata. Jeśli myślę, że jestem niewarty miłości, że inni są lepsi, a świat jest nieprzewidywalny i niebezpieczny – to „C”, czyli moja reakcja, a więc konsekwencje (ang. consequences) będą inne niż wtedy, gdy w „B” mam przekonania, że jestem świetnym gościem, godnym kochania, a świat to przyjazne miejsce. W pierwszym wypadku „C” mogłoby oznaczać „Idę!”, chociaż chciałbym czegoś innego od relacji, ale nie wyobrażam sobie, że mogę więcej dostać. Wtedy nie decyduje to, czego ja chcę, ale to, co mi ktoś zechce dać.

Sami wobec siebie stosujemy przemoc?
Jeśli zawsze jesteśmy w relacjach, w których albo mamy nad kimś przewagę, albo ktoś ma nad nami, to warto się zastanowić, czy chcemy dalej tworzyć takie związki.

W mediach coraz częściej słyszymy, że to ludzie z osobowością narcystyczną lub borderline stosują przemoc. Tymczasem przemoc dotyczy nas wszystkich. Kiedy piszemy „narcyz”, możemy zapominać o kobietach, o narcyzkach. Przemoc, o której dziś mówimy, nie ma płci. Za przemoc odpowiedzialna jest osoba, która ją stosuje. A co ze mną? Warto pomyśleć o własnych schematach wchodzenia w związki. Zazwyczaj od dzieciństwa zazębiamy się z takimi, a nie innymi osobami, bo nasze schematy do siebie pasują. Mówi się o tak zwanej chemii schematów. Na przykład niektórzy ludzie wchodzą w relacje tylko wtedy, gdy są adorowani, czują przewagę. Są jednak też tacy (czy takie), którzy (które) zawsze wiążą się z osobami niedostępnymi, które trzeba gonić, o które trzeba zabiegać. Wybierają osoby niedostępne, niedające poczucia bezpieczeństwa, bo kiedy się do nich zbliżasz, od razu się oddalają. Warto więc zobaczyć, że na przykład breadcrumbing to nie jest tylko kwestia tego, co robi druga osoba, ale też moja, bo coś we mnie sprawia, że dziobię i łykam te okruchy.

Kobiety często mówią, że „musiały” na coś się zgodzić, na przykład na swingowanie, bo inaczej straciłyby partnera, który tego chciał. Od razu pojawia mi się pytanie, czy zostały zawiezione na siłę na imprezę swingersów, rozebrane i zmuszone do seksu? Zwykle tak nie jest. Zazwyczaj z przekonań na swój temat, innych ludzi i świata, czyli z tego, co jest w „B”, wynikało, że się na to zgodziły. Nie wiadomo jednak, jak by było, gdyby powiedziały: „Swingowanie nie jest zgodne z moją wizją związku, jeśli chcesz go otworzyć, to beze mnie”. Może wtedy ta druga osoba zdałaby sobie sprawę, że kocha i nie chce stracić związku nawet za cenę monogamii?

Czy przemoc w miłości tak naprawdę mieszka w naszym „B”?
Przemoc to intencjonalne działanie w celu wyrządzenia krzywdy, zadania cierpienia. Może też polegać na zaniechaniu działania. Ta, o której dziś mówimy, polega na wykorzystaniu jakiegoś rodzaju przewagi, którą mamy w związku. Może to być przewaga emocjonalna, może być ekonomiczna. Ktoś zarabia więcej i uważa, że wie lepiej, ile potrzeba na dom i na dzieci, mimo że się nimi nie zajmuje. Przewaga ekonomiczna i kontrola mogą powodować, że rodzina będzie doznawać przemocy. Z moich obserwacji wynika jednak, że osoby stosujące przemoc w miłości zazwyczaj mają dobre intencje. Mogą na przykład chcieć, żeby ten drugi człowiek się rozwijał. Kiedy więc widzą, jak siedzi całymi dniami na mediach społecznościowych, czują irytację i chcą wymusić zmianę, na przykład uderzając w godność, obrażając czy lekceważąc. Bo odzieranie z godności innych osób jest przemocą.

Dobrymi chęciami piekło wybrukowane…
Właśnie, bo nie liczą się intencje, tylko działania. Zwykle jednak to, jak zachowuje się człowiek stosujący przemoc, zostało zamodelowane w jego dzieciństwie. Kopiuje to, czego nauczył się w domu. Może rodzice się nawzajem nie słuchali i nie umieli ze sobą rozmawiać, może zawsze jedno z nich musiało mieć rację.

Kto może zostać ofiarą takiej przemocy?
Każdy może mieć gorszy czas, być w zniżkowej formie. Podobnie jak każdy może poczuć przewagę, kiedy na przykład ma świetny czas w życiu, odnosi sukces za sukcesem, jest w szczytowej formie...

Słabość prowokuje do przemocy?
Nie. Nie prowokuje, sprawia, że wtedy łatwiej silniejszej osobie, która ma więcej zasobów, wykorzystać swoją przewagę.

Najczęstsza forma przemocy w związkach bez dobrych intencji?
Chyba jednak gaslighting, po polsku można by powiedzieć, że to tak, jakby kogoś zgasić. Nie wprost w rozmowie, kiedy rozmówcy robi się głupio. Gaslighting to forma manipulacji polegająca na tym, że ta druga osoba zaczyna kwestionować swoje doświadczenie, wiedzę, poczucie wartości, a nawet zdrowe zmysły. To określenie wzięło się z tytułu sztuki z lat 30. ubiegłego wieku. Jej bohater chce przejąć majątek partnerki i m.in. wychodząc z domu, manipuluje światłem. Kiedy ona mu o tym opowiada, skarżąc się, że się boi, on twierdzi, że nic się nie dzieje ze światłem, że ona to wymyśla. Podobnie kiedy słyszymy od partnerki czy partnera, że coś się nie wydarzyło, a wiemy, że się wydarzyło – z czasem zaczynamy kwestionować swoje zdrowe zmysły. Jeśli gaslighting rozgrywa się w czterech ścianach, to nie ma nikogo, kto by osobie doznającej przemocy pomógł, uwiarygodnił to, co się dzieje. I dlatego w związkach przemocowych osoba stosująca przemoc intencjonalnie izoluje swoją ofiarę.

Możemy kochać kogoś, od kogo bardzo się różnimy. Jak wtedy uniknąć stosowania przemocy wobec siebie czy tego drugiego człowieka?
Zazwyczaj się różnimy, to naturalne, dlatego pytanie powinno brzmieć, czy jako para możemy gdzieś się spotkać pomimo różnic. Jeśli wartością dla obojga jest samorozwój, ale inne są wizje związku, to gdy ona chce wyjechać na rok za granicę na studia, on może powiedzieć: „Nie”. Jeśli ich związek jest związkiem dwojga walczących ze sobą ludzi, to może dojść do starcia: czyje potrzeby są ważniejsze, jej czy jego. Jeśli nie rozmawiają ze sobą, łatwo o ultimatum: „Nie ma mowy, wybieraj: albo studia, albo my!”. W takiej sytuacji zawsze warto postawić sobie pytanie, czy jestem dorosłą osobą i mam prawo decydować o sobie. Tak! A więc decyduję. Jeśli związek jest związkiem dwóch osób, które potrafią rozmawiać i nawzajem siebie słuchać, to mogą poszukać kompromisu. A wtedy może okaże się, że na przykład jemu uda się wyjechać razem z nią za granicę na rok.

Michał Muskała psychoterapeuta, terapeuta uzależnień. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi, m.in. z Antyprzemocową Linią Pomocy SEXEDPL.

Założona przez Anję Rubik Fundacja SEXEDPL jest multimedialną platformą, która zapewnia edukację w zakresie praw człowieka, seksualności, równości płci, związków i reprodukcji. Przekazuje rzetelną wiedzę, współpracując z czołowymi ekspertami i ekspertkami. Prowadzi dwa telefony zaufania: Antyprzemocową Linię Pomocy (720 720 020, działa od poniedziałku do soboty w godzinach 17–21) oraz Linię Pełnoseksualni (730 994 964, działa w każdy poniedziałek od 17 do 20).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze