1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Kryzysy potrzebne jak tlen. Felieton Sławomira Murawca

Kryzysy potrzebne jak tlen. Felieton Sławomira Murawca

Sławomir Murawiec: „Dezintegracja jest podstawą rozwoju. Człowiek ma wtedy szansę zacząć sam wybierać swoje życiowe cele”. (Fot. Tomasz Gołąb/Forum)
Sławomir Murawiec: „Dezintegracja jest podstawą rozwoju. Człowiek ma wtedy szansę zacząć sam wybierać swoje życiowe cele”. (Fot. Tomasz Gołąb/Forum)
Czy tak promowany dziś samorozwój na pewno nas rozwija? Odpowiedzi na to pytanie dr hab. Sławomir Murawiec szuka w teorii dezintegracji pozytywnej legendarnego psychiatry prof. Kazimierza Dąbrowskiego, dla którego konflikty wewnętrzne, a także wynikające z nich konflikty ze środowiskiem zewnętrznym są podstawą do budowania wyższej struktury psychicznej.

Znowu wsypałem zbyt wiele majeranku do potrawy. Zawsze wsypuję dużo ziół, bo gdy tylko poczuję ich zapach, przenoszę się do ogrodu pani profesorowej Dąbrowskiej. Nie znałem osobiście jej męża, prof. Kazimierza Dąbrowskiego, ale gdy pracowałem w szpitalu neuropsychiatrycznym w Zagórzu, wystarczyło przejść przez sosnowy las, aby odwiedzić panią profesorową i znaleźć się w jej magicznym ogrodzie pełnym ziół właśnie. Tak to przynajmniej zapamiętałem i wspomnienie jej osoby powraca wraz z zapachem przypraw.

Czasy się zmieniają i znaczenia zmieniają się wraz z nimi

Minęło ćwierć wieku od jej odejścia, minęły dekady od sformułowania przez psychiatrę, psychologia klinicznego, w połowie lat 30. XX wieku założyciela Instytutu Higieny Psychicznej, Kazimierza Dąbrowskiego, teorii dezintegracji pozytywnej – i w tym czasie słowa zmieniły znaczenia. Przede wszystkim zmieniło się znaczenie pojęcia rozwoju. Obecnie słowo „rozwój”, a konkretnie „samorozwój”, rządzi naszym światem, wyznaczając cel aktywności i rytm działań wielu osób. Zgodnie z poradami ekspertów w mediach powinniśmy przede wszystkim podejmować wysiłki na rzecz samorozwoju. Jednak biorąc pod uwagę perspektywę teorii Kazimierza Dąbrowskiego, zapytałbym, czy ten samorozwój to na pewno rzeczywiście rozwój... czy może pseudorozwój. I czy to jest samorozwój, czy „cudzorozwój”? Czy idąc za tymi wskazówkami, kierujemy się wartościami swoimi, czy cudzymi – potrzebami korporacji, rynku, obrazami przedstawianymi w mediach społecznościowych przez osoby z bańki informacyjnej, do której przynależymy?

Moim zdaniem należy zauważyć różnicę pomiędzy rozwojem świadomej oraz dokonującej refleksji nad sobą i życiem osoby, kierującej się własnymi celami, ideałami i wartościami, a samorozwojem osoby, która doskonali bardzo konkretne umiejętności i uzupełnia tzw. skille – różnicę pomiędzy: „zastanów się spokojnie nad sobą i swoim miejscem w świecie” a „naucz się tego, co pozwoli sprawdzić się w korporacji”.

Świadomość czy skille?

W swojej teorii prof. Dąbrowski wymienia pięć poziomów, na których można „być”. Pierwszy to integracja pierwotna, kolejne to różne poziomy dezintegracji, a ostatni to integracja wtórna na najwyższym poziomie (i powiedzmy szczerze: dostępny nielicznym ideał).

Popatrzmy na opis integracji pierwotnej z książki „Dezintegracja pozytywna”. Charakteryzuje się ona harmonijną strukturą działających automatycznie impulsów i popędów, którym inteligencja jest podporządkowana i wobec których pełni funkcje instrumentalne. Taki układ pozwala jednostce na adaptację do rzeczywistości, pozwala na działania zintegrowane i ograniczone do prostej satysfakcji zaspokajania potrzeb na podstawowym poziomie. Jednostki takie albo nie mają w ogóle psychicznego środowiska wewnętrznego, albo mają zaledwie nikłe jego zawiązki. Dlatego nie przeżywają konfliktów wewnętrznych, nie ma w ich strukturze psychicznej sprzeczności popędów, chwiejności uczuć; popadają oni jednak w konflikty zewnętrzne, konflikty ze swoim otoczeniem.

Czy taka osoba może być w procesie ciągłego samorozwoju? Ależ jak najbardziej, i to szczególnie sprawnie. Kolejne kursy, warsztaty i inne zajęcia mogą dawać jej nowe umiejętności w ramach samorozwoju i samozadowolenia. Czy może pracować nad poczuciem własnej wartości? Tak. Czy może rozwijać nowe pasje? Tak. Czy może uczestniczyć w warsztatach psychologicznych albo nawet w wieloletnich spotkaniach nazywanych psychoterapią? Tak. Jeśli omawia kwestie bieżące dotyczące radzenia sobie z konkretnymi trudnymi sytuacjami – niekoniecznie musi to prowadzić do powstawania „ja reflektującego”. Czy – jak to nazywa Dąbrowski – „czynnika trzeciego”, ponieważ w jego ujęciu doskonalenie umiejętności, wzmacnianie integracji na pierwotnym poziomie, upewnianie się, że obrana droga postępowania jest najlepsza – to poprawianie siebie na poziomie „technicznym”.

Taka osoba może coraz lepiej funkcjonować w środowisku pracy i w życiu towarzyskim, być wzorem dla innych, być dobrze zaadaptowana, a jednocześnie nie uzyskiwać żadnego poziomu samoświadomości i rozwoju. Zgodnie z założeniem autora dezintegracji pozytywnej istotną cechą rzeczywistego rozwoju jest wspomniane wyżej „psychiczne środowisko wewnętrzne”. Zakłócenie sprawności działania tego systemu funkcjonowania będzie prowadziło do pewnych trudności, ale może otwierać drogę rozwoju psychicznego.

Kroczyć ku górze

Jak uważa Kazimierz Dąbrowski, dezintegracja oznacza rozluźnienie i rozbicie struktury psychicznej, jej rozproszenie i rozłam. Termin ten stosuje się jego zdaniem do wielu procesów, od dysharmonii emocjonalnej po zdezintegrowanie dotychczasowej struktury osobowości. Z reguły procesy te traktowane są jako negatywne. Osoba, która dotychczas sprawnie działała i była zadowolona z siebie, nagle przestaje taka być. A jednak dezintegracja może być pozytywnym procesem rozwojowym!

Jej negatywny aspekt ma znaczenie marginalne w stosunku do całości zjawiska, a przez to względnie nie tak ważne w perspektywie rozwoju osobowości. Zdaniem Dąbrowskiego ten dezintegracyjny proces, który rozbija spoiste środowisko wewnętrzne i rodzi konflikty wewnętrzne oraz konflikty ze środowiskiem zewnętrznym, jest podstawą dla tworzenia się i rozwoju wyższej struktury psychicznej. Dezintegracja jest podstawą rozwoju „ku górze”, podstawą tworzenia nowych sił, rozwoju osobowości w stronę wyższego poziomu. Człowiek ma też wtedy szansę zacząć sam wybierać swoje życiowe cele.

Bardzo często zgłaszają się do mnie osoby w wieku średnim borykające się z dylematem: „Zrealizowałem się zawodowo, jestem cenionym pracownikiem korporacji. Mam wszystkie umiejętności. Ale nie wiem, co jest moim celem życiowym, co powinienem zrobić i czym się zająć w tej części życia, która mi pozostała”. Pod względem samorozwoju prezentują najwyższy możliwy poziom, ja w życiu go nie osiągnę. Pod względem rozwoju – nie jest z nimi dobrze. Z jednej strony taki stan to dezintegracja samorozwoju i samozadowolenia, a z drugiej – szansa na wybranie własnej drogi życiowej, celów osobistych (a nie narzuconych przez centralę albo dział szkolenia).

I tu dostrzec można jedno z fundamentalnych przesłań Kazimierza Dąbrowskiego: niektóre zaburzenia psychiczne mają przede wszystkim wymiar pozytywny – stąd nazwa koncepcji: teoria dezintegracji pozytywnej. Są one korzystne dla rozwoju osobowości nie tylko w sensie społecznym i moralnym, lecz także biologicznym. Te zwykle postrzegane jako zjawisko negatywne, wymagające leczenia – symptomy lęku, nerwowości w przeważającej większości psychonerwic – są według Dąbrowskiego wyrazem dokonywania się rozwoju przez wstrząsy, procesy pozytywnej dezintegracji i twórcze nieprzystosowanie.

Trzeci poziom: trzeci czynnik

Osoby, o których wspomniałem wyżej, tracą możliwość niezakłóconego realizowania kolejnych celów na dotychczasowej drodze życia, na którą weszły lata temu, nierzadko uwiedzione pozorami lub dominującym trendem społecznym. Rodzi się w nich cierpienie, niezadowolenie z siebie, pojawia się natłok pytań w głowie, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Ale jeśli zaczną próbować na nie odpowiadać – ich życie zyskuje nowy wymiar. Opuszczają bezpieczną przestrzeń pierwotnej integracji i przechodzą na trzeci poziom rozwoju psychicznego, zwany dezintegracją wielopoziomową spontaniczną.

Już nie dogadują się z przełożonymi – jak to opisuje Dąbrowski – zazwyczaj mają utrudniony kontakt z otoczeniem, pełen napięć, często sprawiających ból. Przyczyniają się do niego takie odczucia, jak: zdziwienie sobą, zaniepokojenie sobą, poczucie niższości wobec samego siebie, poczucie wstydu i winy, niezadowolenie z siebie, nieprzystosowanie pozytywne i instynkt twórczy.

Autor teorii dezintegracji pozytywnej wskazuje także, że wiele z tych osób odznacza się wrażliwością, a często drażliwością, nieumiejętnością przechodzenia do porządku dziennego nad przejawami trywialności i „jednopoziomowości” u innych, co sprawia, że ich stosunki z otoczeniem są tak trudne. Pojawia się „ja reflektujące”, czyli „ja” obserwujące samego siebie jakby z zewnątrz.

Przed tym – w terminologii Dąbrowskiego – „czynnikiem trzecim” była (jako pierwszy) konstytucja biologiczna i (jako drugi) wpływ środowiska społecznego. Wspomniany trzeci to ja sam jako unikalna jednostka zastanawiająca się nad samym sobą. Jest to efekt świadomego wyboru określonych wartości we własnym psychicznym środowisku wewnętrznym, wielopoziomowej analizy i oceny środowiska wewnętrznego i zewnętrznego: pewne rzeczy potwierdzam i chcę je realizować, inne odrzucam, ponieważ nie są zgodne ze mną.

W pełni zdaję sobie sprawę, że pragnienie osiągania celów życiowych przez dążenie do samorozwoju odpowiada na potrzeby cywilizacyjne i ekonomiczne. Coraz wyższa globalna konkurencja wymaga coraz lepiej przygotowanych pracowników. Warto jednak uświadomić sobie, że tym samym – co mniej oczywiste – zmierzamy do ideału, którym jest osoba na poziomie integracji pierwotnej, a więc bez istotnego udziału samoświadomości. I jednocześnie obawiamy się, że sztuczna inteligencja zyska świadomość... Zapytam więc przekornie: a może ktoś musi ją mieć, skoro my, jako ludzkość, przestajemy jej używać?

A może zatem warto dołączyć do samorozwoju (który, powtórzę, wydaje się nieodzowny w naszej cywilizacji) także pierwiastki rozwoju osobowego, w którym jest miejsce na refleksję zdziwienia sobą, obserwowania swoich myśli i emocji z dystansem przez „czynnik trzeci” – czyli siebie samego.

Sławomir Murawiec, dr hab. n. med. specjalista psychiatra, psychoterapeuta. Główny ekspert do spraw psychiatrii Akademii Zdrowia Psychicznego Harmonii.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze