1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Dlaczego płaczemy po seksie?

Dlaczego płaczemy po seksie?

Bliskość i intymność w seksie mogą spowodować, że zaczniemy płakać. (Fot. Antoine Rouleau/Getty Images)
Bliskość i intymność w seksie mogą spowodować, że zaczniemy płakać. (Fot. Antoine Rouleau/Getty Images)
Powinno być blisko i ekstatycznie, zamiast tego pojawiły się łzy. Czasem seks wywołuje uczucia, jakich się nie spodziewamy. Płaczemy. „To dlatego, że w łóżku odkrywamy wszystko, co w nas najbardziej delikatne i czułe, także emocjonalne” – wyjaśnia seksuolożka Patrycja Wonatowska.

Można by pomyśleć, że miłosne zbliżenie jest ostatnim miejscem na łzy. Tymczasem część z nas czasem po seksie płacze – co wydaje się dość szokujące. Z jakiego powodu tak się dzieje?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, co te łzy oznaczają – czy doświadczenie zbliżenia było tak niezwykłe, czy wprost przeciwnie, tak okropne? Możliwości jest wiele, dlatego myślę, że najpierw warto poruszyć kwestię różnych przekonań i doświadczeń, którymi obarczona jest nasza seksualność. Niektóre z nich są przyjemne, niektóre bardzo trudne. Dodatkowo nie jest tak, że jeśli o czymś już nie pamiętamy, nie uruchomi się to w nas w pewnym momencie. Nasza podświadomość może wydobyć trudne doświadczenia na powierzchnię w najmniej spodziewanym momencie. Także w seksie.

Co więc ten płacz po seksie może nam mówić?
Płacz może być np. oznaką tego, że za czymś tęsknimy – zwłaszcza za bliskością czy relacją z drugim człowiekiem. Przeżywamy właśnie coś ekstatycznego i niesamowitego, co jednocześnie budzi w nas smutek i żal. Dlaczego? Bo np. nie doświadczamy tego w relacji podstawowej albo nigdy do tej pory nam się to nie zdarzyło. A może umówiliśmy się na jednorazowe spotkanie i wiemy, że z tą drugą osobą już nigdy takich przeżyć nie doświadczymy? Wszystko zależy od kontekstu.

Warto też wziąć pod uwagę fakt, że kontakt seksualny, a zwłaszcza sam orgazm, wyzwala hormony. One również mogą w nas sporo uaktywniać. Jeżeli z jakiegoś powodu próbujemy odcinać się od emocji, seks i doświadczenie orgazmu będą nas do nich przybliżały, a wręcz z nimi konfrontowały.

Czy dobrze rozumiem, że jeśli coś wydarzy się w naszym życiu, czego będziemy próbowały nie przeżywać, w seksie te wyparte emocje wrócą do nas rykoszetem?
Właśnie tak. Nieprzepracowane emocje z innych obszarów życia odzywają się nagle w seksie – choćby poprzez płacz.

Gdy myślę o płaczu po seksie, to kojarzy mi się on jednak z jakimś przekroczeniem. Tym, że doświadczyłam czegoś, na co nie miałam zgody.
Może być tak, że np. bardzo nie lubię, gdy ktoś dotyka mnie w określonym miejscu na moim ciele, ale nie umiem o tym mówić. I jest to dla mnie na tyle trudne doświadczenie, że po wszystkim pojawiają się emocje.

Przychodzi mi też do głowy to, że emocje mogą uwalniać się również podczas masażu. Być może więc podobnie jest w seksie – czy sam akt fizyczny uwalnia napięcia?
Porusza Pani tutaj istotną kwestię. Nasze ciało gromadzi bardzo dużo informacji na temat tego, co przeżywamy na co dzień. W koncepcjach holistycznych mówi się wręcz, że różne punkty na ciele mogą odpowiadać za sytuacje, zdarzenia i emocje, które w sobie kumulujemy. Masaż będzie je uaktywniał i wyzwalał. Podobnie ten, który jest elementem gry wstępnej.

Inna sprawa, że masaż to czas poświęcony wyłącznie nam. Jeśli jesteśmy osobami, które bardziej dają, niż biorą, działają na rzecz innych, a same sobie poświęcają mało czasu – to taki masaż może być dla nas doświadczeniem niekomfortowym. Odczucia z ciała będą z jednej strony przyjemne, z drugiej bardzo trudne.

A czy seks może nas połączyć z jakąś dawną traumą?
Tak, zdecydowanie. Tu też w grę wchodzą przekonania. Jeśli dana osoba wychowała się w środowisku bardzo restrykcyjnym, w dorosłym życiu może mieć trudność w przyjęciu przyjemności. Seks może też w niej aktywować doświadczenia ukryte w podświadomości. Zapomniała o tym, że jakieś doświadczenia z dzieciństwa w ogóle miały miejsce, a nagle pewien rodzaj konkretnego dotyku w konkretnych okolicznościach je przywołuje. Podświadomość dosłownie wyrzuca je na powierzchnię. I rzeczywiście może to być trudne.

Zawsze w takich sytuacjach pojawia się płacz czy mogą to być również inne emocje?
Mogą się pojawić emocje skrajnie różne, np. histeryczny śmiech. Oczywiście sam śmiech w seksie jest jak najbardziej zalecany. Ale jeśli to histeria, jeśli nie możemy z niej wyjść, jeśli nie możemy się uspokoić – być może jest to forma jakiejś naszej reakcji obronnej, świadczącej o tym, że sytuacja, w której się znalazłyśmy, jest trudna. Śmiech może też nam np. pomagać, by nie być w bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Może zasygnalizować pytanie, czy umiemy wyznaczać granice. Może mówić o stratach, które ostatnio pojawiły się w naszym życiu. Znów – możliwości jest bardzo wiele i wszystko zależy tu od kontekstu.

Co możemy zrobić tymi emocjami? Wyobrażam sobie, że doświadczanie ich chwilę po seksie może być dziwne, jeśli wręcz nie trudne.
Podstawowym elementem jest ich zauważenie. Potem warto się im przyjrzeć. Emocje to informacja. Kolejnym krokiem będzie skonfrontowanie się z pytaniami o to, czym jest dla nas seksualność – czy to nieodłączny element życia, czy może traktujemy ją trochę z doskoku, wręcz po macoszemu? W ten sposób zaczynamy oswajać się z perspektywą, że możemy mieć za sobą jakieś traumatyczne doświadczenia. Oczywiście wówczas zalecana jest psychoterapia.

W łóżku jesteśmy z drugą osobą. Co nasza emocjonalna reakcja po seksie może w niej wywołać? Jak z nią o tym rozmawiać?
W idealnym świecie mogłybyśmy powiedzieć tej drugiej osobie, że coś się dzieje, chociaż do końca nie wiemy co, na co ona – zamiast dopytywać – powiedziałaby: „Okej, przyjmuję to, czy mogę coś dla ciebie zrobić? Czy czegoś ode mnie potrzebujesz”. W świecie mniej idealnym mogą pojawić się pytania, które sprawią, że obydwie osoby okopią się trochę w swoich przestrzeniach, nie chcąc krzywdzić tej drugiej i pozostając wyłącznie w domysłach, co ona może w danej chwili czuć. To, co zalecałabym w takiej sytuacji, to po prostu porozmawiać: „Słuchaj, coś się wydarzyło, nie do końca rozumiem co. Potrzebuję czasu, żeby się temu poprzyglądać”. Druga osoba może mierzyć się z tym, że jest jej trudno. Warto, żeby przyjęła, że reakcja emocjonalna partnera niekoniecznie dotyczy jej samej. W seksie spotykamy się bowiem nie tylko z drugą osobą, ale też z samymi sobą. To olbrzymia przestrzeń do przeżywania.

Wyobrażam sobie, że dla kogoś płacz drugiej osoby może być poruszający, ale też przerażający, że to jego wina, że zrobił coś nie tak.
Tu znaczenie ma to, w jaki sposób przeżywamy kulturowo i społecznie łzy. Trudno jest nam być w smutku innych ludzi. Kiedy ta emocja pojawia się w seksie, tym bardziej nie wiadomo, co z nią zrobić. Miało być fajnie, miło i ekstatycznie, a zamiast tego dostaliśmy jawną informację, że coś jest nie tak. Nie wiemy, co dalej. Czy kontynuować zbliżenie, czy z niego zrezygnować? Czy to znaczy, że już nigdy nie będziemy uprawiali seksu? Czy może trzeba się bardziej postarać, o coś zadbać?

Co możemy z tym zrobić?
Będę się powtarzać, ale najważniejsza jest rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Jej zadaniem jest zrozumienie, że seks może wzbudzać ogromne emocje różnego typu, ale to wcale nie oznacza, że któraś z nich jest lepsza czy gorsza, tylko że po prostu się pojawiła. Warto, żebyśmy zachowali na siebie uważność. Odsłaniając to, co mamy w środku, przed drugą osobą, budujemy między sobą intymność i bliskość. Podchodzimy do siebie z tak wielkim zaufaniem, że możemy się przed sobą otworzyć, ujawnić każde emocje. Warto więc, by ta rozmowa miała na celu pokazanie, że tak dobrze, blisko, intymnie i bezpiecznie się z drugą osobą czujemy.

A czy mężczyźni też płaczą po seksie?
Jak najbardziej! Sama mam coraz więcej osób klienckich, które zaczynają sobie na to pozwalać. Mężczyźni w seksualności okrywają swoją bardziej subtelną część, odchodząc od czysto mechanicznych kwestii. Intymność w seksie otwiera przed nimi nowe obszary. Może uaktywniać lęki, obawy przed tym, że nie stworzą relacji, w której będą się dobrze czuli.

Seks sprawia, że stajemy się bezbronni?
Zdecydowanie. Sprzyjają temu już same pozycje, które przyjmujemy w trakcie, i to, że jesteśmy nadzy. Dosłownie odsłaniamy brzuszki. Zamiast trzymać gardę, odkrywamy wszystko, co w nas najbardziej delikatne i czułe, także emocjonalne.

Patrycja Wonatowska, psycholożka, seksuolożka, psychoterapeutka w nurcie terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach oraz w trakcie certyfikacji w nurcie integracyjnym, edukatorka seksualna. Ma uprawnienia konsultantki w punkcie testowania HIV. Wykładowczyni na Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie oraz SWPS w Poznaniu – seksuologia praktyczna. Współtwórczyni Instytutu Pozytywnej Seksualności i podcastu „Seksozoficznie”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze