1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Depresja to choroba. Hasło „Weź się w garść” nie pomaga

Depresja to choroba. Hasło „Weź się w garść” nie pomaga

Jak rozpoznać depresję (Fot. Guido Mieth/Getty Images)
Jak rozpoznać depresję (Fot. Guido Mieth/Getty Images)
„Możemy mieć pewną biologiczną predyspozycję do wystąpienia depresji, jednak to środowisko, nasze doświadczenia mogą być tymi czynnikami, które przyczynią się do jej wystąpienia” – mówi prof. Krystyna Rymarczyk z Uniwersytetu SWPS.

23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją

Przyczyny depresji

Badania naukowe nie potwierdziły dotychczas istnienia genu depresji, jednak z pani prac wynika, że możemy dziedziczyć skłonność do określonych zachowań lub stanów psychicznych. Co dokładnie dziedziczymy?
Ponieważ depresja jest jedną z najczęstszych chorób psychicznych i jedną z głównych przyczyn innych chorób psychicznych na świecie, to rzeczywiście od wielu lat prowadzone są badania zmierzające do określenia jej genetycznego podłoża. Ich celem jest ustalenie, które geny, a konkretnie które ich warianty przyczyniają się do wystąpienia depresji. To niełatwe zadanie, ponieważ genom ludzki jest bardzo złożoną strukturą, składa się z miliardów kombinacji. Badacze wskazują ponad 100 możliwych genów, które mogłyby się wiązać z występowaniem depresji, jednak udział żadnego z nich nie został w pełni potwierdzony.

Warto także zauważyć, że badania utrudnia fakt, że depresja nie jest chorobą jednorodną – tzn. może przybierać formę tzw. dużej depresji lub epizodu depresyjnego, a także rzadszej choroby afektywnej dwubiegunowej, w której przebiegu występuje zarówno zespół depresyjny, jak i zespół maniakalny związany z pojawianiem się podwyższonego nastroju lub urojeń prześladowczych. Jednakże rodzinne występowanie depresji, a nawet bardziej skuteczność jej leczenia, pozwala wnioskować, że dziedziczymy tzw. wrażliwość określonych receptorów w mózgu. Tu musimy wrócić do ubiegłego wieku, kiedy zaproponowano hipotezę, że depresja jest wynikiem rozregulowania trzech zależnych od siebie układów neuroprzekaźnikowych, tj.: serotoninergicznego, noradrenergicznego i dopaminergicznego. Innymi słowy, niska wrażliwość receptorów dla tych neuroprzekaźników sprawia, że mózg osoby cierpiącej na depresję słabo korzysta z danego neuroprzekaźnika, co objawia się spadkiem nastroju. Jednym z leków stosowanych w depresji jest fluoksetyna, która jest selektywnym inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny, tj. pozwala, aby serotonina dłużej pozostawała w szczelinie synaptycznej, czyli między dwoma neuronami, więc receptory mogą się nią odpowiednio wysycić.

Co powoduje depresję? Czy jednak w rozwoju depresji lub zaburzeń nastroju to nie środowisko, wychowanie i różne doświadczenia są kluczowe?
Możemy mieć pewną biologiczną predyspozycję do wystąpienia depresji, jednak to środowisko, nasze doświadczenia mogą być tym czynnikami, które przyczynią się do jej wystąpienia. Zauważmy także, że wcale nie musi to być negatywne doświadczenie, chociaż najczęściej tak nam się to kojarzy. Przykładowo, dla osoby, która funkcjonuje na granicy swoich możliwości, a do tego zaga się z okresowymi spadkami nastroju, awans w pracy może być tym czynnikiem „zapalnym”, który przyczyni się do rozwoju depresji. Dla kogoś innego będzie to na przykład diagnoza choroby, niepowodzenie w pracy czy rozpad związku.

Nie bez znaczenia są także doświadczenia z dzieciństwa. Badania wskazują, że istotny jest tu tzw. styl przywiązania, który kształtuje się w toku wczesnodziecięcej relacji najczęściej z matką i ojcem. I tak osoby o więzi bezpiecznej będą dobrze myśleć o sobie i o innych, zwykle przejawiać niski poziom lęku, dobrze radzić sobie w trudnych sytuacjach. Z kolei osoby, u których ukształtował się pozabezpieczny, np. lękowo-unikający wzorzec przywiązania, będzie charakteryzował negatywny obraz siebie czy wysoki poziom lęku, stresu i niepokoju, co potencjalnie stanowi czynnik ryzyka zaburzeń depresyjnych. Podobnie będzie w przypadku tych, którzy doświadczyli przemocy lub byli jej świadkami.

Jak rozpoznać depresję

Częścią naszej natury jest doświadczanie smutku. Kiedy kończy się zdrowy smutek, a zaczyna depresja?
Oczywiście tzw. gorszy dzień, kiedy dopada nas nasilony smutek, a nawet płacz, zdarza się zapewne każdemu. Zwykle jednak jesteśmy w stanie poprawić sobie nastrój, na przykład oglądając dobry film. Jednak kiedy ten obniżony nastrój, połączony z mniejszą energią i utratą zainteresowań, utrzymuje się przez co najmniej dwa tygodnie, wtedy prawdopodobnie mamy do czynienia już z epizodem depresyjnym. Spadek nastroju w depresji jest tak głęboki, że choremu nie chce się żyć, pojawia się rezygnacja, a nawet często myśli samobójcze. To wszystko sprawia, że nawet codzienne czynności, jak ubranie się czy umycie zębów, stają się trudnością. Osoba, która doświadcza chwilowego smutku, nadal ma zdolność do realnej oceny sytuacji – człowiek w depresji traci ten realny osąd i widzi świat wyłącznie w czarnych barwach.

Jakie obszary mózgu mogą wspierać lub przeszkadzać w poradzeniu sobie z depresją?
Depresja to choroba mózgu, która prowadzi do serii zmian zarówno na poziomie jego struktury, jak i funkcji. Po pierwsze, zauważono, że u osób z nawracającą depresją dochodzi do zmniejszenia wspominanych wcześniej obszarów kory przedczołowej, co rodzi trudności w planowaniu, w podejmowaniu decyzji czy problemy z racjonalnym osądem. Po drugie, dochodzi do zmniejszenia objętości hipokampów – struktur położonych w głębokich częściach płatów skroniowych, odpowiedzialnych za zapamiętywanie nowych informacji – stąd osoby z depresją mają problemy z nauką.

Z kolei funkcjonalnie stwierdza się nadpobudliwość układu limbicznego, a szczególnie ciała migdałowatego – struktury odpowiedzialnej za reakcję w sytuacji zagrożenia: walcz lub uciekaj. W przypadku osób z depresją nadaktywność ciała migdałowatego aktywuje mechanizm ucieczki i silnego lęku na każde, nawet błahe wydarzenie.

Metody leczenia depresji

Czy jednak bez uczciwej psychoterapii, którą rozumiem jako proces głębszy od doraźnego wsparcia psychologicznego, możliwe jest poradzenie sobie z depresją?
To zależy, o jakiej depresji mówimy. Prawdopodobnie w przypadku łagodnym leczenie depresji polega na rozmowach z psychoterapeutą, podczas których pacjent dostaje miejsce i przestrzeń na to, aby zwerbalizować swoje smutki, lęki oraz przeanalizować przyczyny ich pojawienia się. Jednak w przypadku ciężkiej depresji wręcz niezbędne jest leczenie farmakologiczne. Co więcej, w takich przypadkach psychoterapię można włączyć dopiero wtedy, gdy leki zaczną działać, tj. pacjent nabiera bardziej realnego osądu sytuacji. Nie bez znaczenia jest także rodzaj psychoterapii. W leczeniu depresji wskazuje się na skuteczność terapii poznawczo-behawioralnej (CBT), której celem jest zmiana negatywnych – automatycznych, często ukształtowanych w dzieciństwie myśli pacjenta na swój temat oraz aktywizacja do działania. Przykładowo, jeśli osoba ma przekonanie, że jest gorsza od innych, i powtarza to sobie każdego dnia, to stopniowo zacznie wycofywać się z wszelkiej aktywności – unikać spotkań ze znajomymi, wyjścia do kina, a nawet sklepu. Te unikowe zachowania zwrotnie wpływają na myślenie: „Skoro nie jestem w stanie wyjść z domu, jestem do niczego” – przez co pogłębia się negatywny nastrój pacjenta.

W procesie terapii pacjent, klient – w zależności od nurtu – kolejno uczy się planować i zwiększać swoją codzienną aktywność, podważać negatywne myśli na swój temat oraz odkrywać ich źródła, ale przede wszystkim odpowiadać na pytanie o ich prawdziwość i funkcjonalność. Dodajmy jeszcze, że psychoterapia to proces, który wymaga zarówno zaangażowania ze strony pacjenta, jak i wysokich kwalifikacji terapeuty.

Poza stosowaniem leków i psychoterapią w zaburzeniach regulacji emocji wykorzystuje się także neuromodulację. Na czym ona polega?
Zacznijmy od tego, że metody neuromodulacji to takie, w których za pomocą pola magnetycznego lub prądu wpływa się na pobudliwość neuronów. Zatem możliwe jest modulowanie, czyli zmienianie aktywności neuronów w korze mózgu. W przypadku depresji miejscem oddziaływania jest obszar kory przedczołowej – położonej z przodu mózgu. Wyniki badań wskazują, że stymulowanie tego obszaru u osób cierpiących na depresję wiąże się z istotną poprawą ich nastroju, chociaż najlepsze efekty zaobserwowano u tych pacjentów, u których zastosowano zarówno leczenie farmakologiczne, jak i stymulację za pomocą prądu. Aby jednak zauważyć efekt terapeutyczny, pacjent powinien zostać poddany serii zabiegów, na przykład codziennie przez okres dwóch tygodni. Dodajmy, że metody te są całkowicie bezpieczne i nieinwazyjne, a zabiegi przeprowadzane z ich wykorzystaniem – bezbolesne dla pacjenta.

Co wedle pani doświadczenia jest najskuteczniejsze w uporaniu się z depresją?
Pewne wnioski płyną już z naszej rozmowy. Po pierwsze, osoba przez dłuższy czas zmagająca się z obniżeniem nastroju, u której być może nie pojawiły się jeszcze myśli samobójcze, nie powinna czekać, licząc, że sama sobie poradzi, lecz zasięgnąć porady u lekarza psychiatry. Włączenie leczenia farmakologicznego może zapobiec rozwinięciu się wszystkich możliwych objawów depresji, a samo zdrowienie może trwać krócej. Po drugie, istotne jest podjęcie psychoterapii, żeby poznać możliwe źródła depresji. Wspomnę jeszcze o jednej niezwykle istotnej aktywności, tj. aktywności fizycznej. Badania wskazują bowiem, że dzięki niej nie tylko podnosi się poziom wspomnianych wcześniej neuroprzekaźników, jak serotonina czy dopamina – związanych z dobrym nastrojem, ale także poziom białka (BDNF), które odpowiada za tworzenie nowych połączeń w mózgu. Wspomniana redukcja objętości mózgu, z którą mamy do czynienia w depresji, może zatem normalizować się właśnie dzięki ćwiczeniom fizycznym, na przykład takim jak aerobik.

Na koniec chciałabym jeszcze podkreślić, że depresja ma wiele twarzy – zapewne wśród naszych znajomych będą osoby, które pogodnym uśmiechem maskują depresję, ale będą i tacy, którzy szukają pomocy. W odniesieniu do tych osób szczególnie istotne jest taktowne i właściwe wsparcie – od niechcenia rzucone stwierdzenie „weź się w garść” może bowiem przynieść więcej złego niż dobrego.

Krystyna Rymarczyk, dr hab. nauk biologicznych, psycholog, neuropsycholog, profesor Uniwersytetu SWPS. Specjalizuje się w tematyce mózgowego podłoża organizacji funkcji w mózgu, w tym procesów emocjonalnych w okresie rozwoju i dorosłości. Wykładowczyni i popularyzatorka wiedzy o mózgu.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze