1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Czas wyjść na spacer i przewietrzyć głowę. Felieton Sławomira Murawca

Czas wyjść na spacer i przewietrzyć głowę. Felieton Sławomira Murawca

Sławomir Murawiec (Fot. Tomasz Gołąb/Forum)
Sławomir Murawiec (Fot. Tomasz Gołąb/Forum)
Spacer terapeutyczny różni się od pospiesznego przejścia przez kawałek zieleni i spojrzenia, ile to kroków i spalonych kalorii. A nawet od satysfakcji, jeśli te dane oznaczają, że zrealizowaliśmy wyznaczony cel – pisze Sławomir Murawiec.

Jeszcze szybko odpisać na kilka e-maili, potem tylko zebranie online, i jeszcze wypełnić te tabelki. Kilka pilnych zadań, spraw, których nie można odłożyć na później. Tylko koncentracja już nie ta, co kiedyś... Nie pamiętam, co robiłem wczoraj... Który mamy rok? Jaka pora roku? A, wiosna! Opony trzeba wymienić. Trzeba. Niekoniecznie wyłącznie te w samochodzie. Są też takie w głowie, które chronią i odżywiają mózg. O nie też warto zadbać.

Czas wyjść na spacer, przewietrzyć głowę, pozwolić, aby wiatr pohulał między neuronami i poniósł gdzieś grube terabajty tych kluczowych informacji, które jutro same o sobie zapomną. Czas wyjść i się rozejrzeć. Dostrzec coś poza przestrzenią biurka, komputera, okienek połączeń konferencyjnych i przewijania mediów społecznościowych.

W poszukiwaniu wiosny

Przed rokiem, w swoim pierwszym felietonie terapeutycznym na łamach miesięcznika SENS, pisałem o znaczeniu kontaktu z naturą dla zdrowia psychicznego. Przywoływałem argumenty naukowe, wyniki badań, ankiet i poglądy autorów ze świata nauki. Wszystko już wiemy, dużo przeczytaliśmy – i dzisiaj chciałbym zaprosić na spacer terapeutyczny. Taka sesja różni się od pospiesznego przebiegnięcia przez kawałek zieleni. Od stwierdzenia z satysfakcją, ile zrobiłem kroków. Od spojrzenia na liczbę spalonych kalorii. Od zadowolenia z odhaczonego zadania.

Jak więc zacząć taki wiosenny terapeutyczny spacer? Od powiadomienia w mediach społecznościowych wszystkich znajomych, że mam taki plan? Wtedy Kaśka napisze, że to superpomysł, a Lidka – że zajefajnie. Ale Kamil skomentuje, że jego zdaniem to jakaś namiastka, bo tylko wyprawa na Kostarykę albo Borneo sens ma. W trakcie spaceru w głowie będą kłębić się myśli, co odpowiedzieć Kaśce, co Lidce i jakie dać zdjęcie, aby Kamil zobaczył gąszcz lian w podmiejskim lesie.

Spacerowi nie posłuży wyznaczanie sobie czasu określonego co do minuty, więc lepiej przyjąć, że potrwa około godziny lub więcej, ale zawsze około. Nie pomoże też, jeśli będzie ci zimno i buty będą niewygodne. Ma być na tyle komfortowo fizycznie, żeby o tym nie myśleć. Może też – jeśli nie masz doświadczenia – nie przedzieraj się przez najgęstsze krzaki, nie wybieraj szczególnie skomplikowanej drogi. Myślenie, czy już się zgubiłem, czy jeszcze jednak nie, także nie sprawi, że spacer będzie udany.

Idę. I na początku jest rozczarowanie. Pusto, nie widać żadnej wiosny, ptaków, niczego. Jakieś drzewka w oddali i trawka, owszem, trochę zielona, ale nic szczególnego. Jak to się stało, że przeszedłem taki kawał i nic nie widziałem? Stanowczo przereklamowane te przechadzki w otoczeniu przyrody. Ale gdzie byłem myślami w tym czasie? Oczywiście, jeszcze w pracy. Zastanawiał mnie ten ostatni e-mail i odpowiedź z biura. Teraz już wiem, że na początku każdego spaceru jestem tak wypełniony bieżącymi sprawami, że pędzę i nie widzę niczego, co jest dookoła. Nic dziwnego, skoro moja głowa została przy klawiaturze komputera, a moje zmysły są tak zablokowane, że na drodze musiałby mi stanąć nosorożec, żebym cokolwiek zauważył.

Przyroda górą

Idę dalej mimo rozczarowania, że żadnej wiosny nie ma. Zaczynają się pojawiać inne myśli niż te o pracy i o oponach. Zaskakujące, co człowiek ma w głowie – jakieś obrazy, wspomnienia, słowa, ludzie. Przypomina mi się porada dr Katarzyny Simonienko, lekarki psychiatry, pionierki kąpieli leśnych w Polsce, że trzeba te myśli potraktować jak chmury na niebie. Popatrzeć, poobserwować, ale nie przytrzymywać. Niech przelatują. Może powróci do mnie wspomnienie wakacji na wsi, kiedy chodziłem sam po lesie? Może któregoś wyjazdu nad morze lub w góry? Może jakichś ludzi, o których nie myślałem od lat, a z którymi byłem gdzieś nad rzeką? Może pojawią się dawno nieodczuwane emocje? Jakaś dziecięca świeżość przeżyć sprzed dekady. Uczucia nie tak przytłumione, bardziej jaskrawe i radosne. Może poczuję zaciekawienie odkrywaniem oznak wiosny, której doświadczałem dawno temu?

Może przypomni mi się, że jeśli nawet teraz jest trudno i ciężko, to nie koniec świata, bo życie przebiega w cyklach – po zimie przychodzi wiosna, a po niej lato. W miejscu, w którym coś umiera, rodzą się nowe możliwości. Gdzie pada drzewo, wyrastają grzyby i małe samosiejki. Pamiętam takie żółte kwiatki z dzieciństwa, w domu sprawdzę, jak się nazywają. Może nie będzie tak źle, może się uda rozwiązać problemy, bo zawsze w końcu wszystko się odradza na nowo i zaczyna kwitnąć. Nawet gdy jest tak niepewnie, natura jest wierna swojemu rytmowi. To budzi nadzieję.

Mam w pamięci pandemię, gdy mimo restrykcji, kwarantanny i uwięzienia w domu obserwowałem ptaki przez okno. Wiły gniazda. Przyroda idzie dalej i ja też idę dalej.

Sesja z ptakami

Zaczynam widzieć ptaki. Napisaliśmy z prof. Piotrem Tryjanowskim książkę o terapeutycznej obserwacji ptaków. A potem prowadziłem zajęcia w terenie. Wiem, że ptaki znakomicie „wyrywają” z myślenia o bieżących problemach. Uwaga przenosi się z wewnątrz na zewnątrz. Z pochłonięcia sobą na skierowanie się ku otoczeniu. Opisał to Joe Harkness, autor książki „Ptakoterapia” – „Podczas przyglądania się stadu ptaków rozwiewają się zmartwienia. Rozpraszające aspekty świata zewnętrznego zostają poza ograniczonym polem widzenia lornetki. Jedyny przedmiot, na którym skupiasz uwagę, jest w pewnym sensie zamknięty między soczewkami, a cała reszta schodzi na dalszy plan i się rozpływa. Umysł może odpocząć, myśli błądzą, gdzie chcą, a wszystko to w bezpiecznej strefie odizolowanej od zakłóceń wzrokowych i umysłowych”.

Kluczowy moment spaceru? Zanurzenie się w świecie natury. Następuje wówczas stan immersji, ale nie w świecie wirtualnym, tylko jak najbardziej prawdziwym. Mogę wtedy stanąć nieruchomo i postarać się wtopić w otoczenie. Ale to nie znaczy, że ukrywam się i usiłuję przypominać jałowiec albo czołgam się wśród opadłych liści. Ptaki i tak mnie widzą, jeśli nie jestem w profesjonalnym ukryciu. Są wszędzie wokół. Dzięcioł opukuje drzewo nad głową, sikorki w stadzie poruszają się jak elektrony zgodnie z zasadą nieoznaczoności – pojedynczą trudno uchwycić wzrokiem. Pełzacz na pniu obok, zgodnie z nazwą gatunkową, pełznie w górę. Kowalik porusza się na gałęzi wyżej. Górą przelatuje jakiś ptasi drobiazg, nie wiem, co to za gatunek. A z dali dobiega krzyk myszołowa.

A jeśli ktoś nie lubi ptaków? Albo się ich boi? Warto wtedy dostrzec inne „punkty przyciągnięcia uwagi”: rośliny, kwiaty, grzyby, ssaki albo owady. Można sobie wybrać. Żeby potem „wrócić do siebie” – do swoich myśli i emocji, ale już z innej perspektywy. Z lotu ptaka. Wtedy przychodzą do głowy rozwiązania, na które wcześniej nie wpadliśmy.

Wracam. Teraz już mogę iść spokojnym krokiem do domu, myśląc swobodnie o podsuniętych przez mój umysł pomysłach. Jednocześnie w tych samych miejscach, które mijałem, wychodząc na spacer, dostrzegam więcej – ptaków, roślin, zwierząt.

Praca domowa

Cóż mógłbym doradzić komuś, kto spróbuje takiego spaceru terapeutycznego? Po powrocie postaraj się mieć jeszcze trochę czasu tylko dla siebie. Przypomnij sobie, jakie przeżywałeś emocje, jakie myśli cię nawiedziły. Czy widziałeś coś, co cię zaskoczyło, co było nowe. Możesz przejrzeć zdjęcia, jeśli robiłeś je w trakcie spaceru. Robienie zdjęć po to, aby zachować obrazy i podzielić się nimi ze znajomymi czy rodziną, jest w porządku. Robienie zdjęć mających być argumentami w rywalizacji może ci odebrać spokój i radość ze spaceru. Możesz zapisać to, co ci przyszło do głowy. Krótko i z rysunkami – albo bardziej opisowo, a nawet trochę literacko. Albo możesz zrobić notatki czysto psychologiczne – przywołując skojarzenia i spostrzeżenia. Pobądź chwilę ze sobą i z tymi przeżyciami, które wzbudził spacer.

Sławomir Murawiec, dr hab. nauk medycznych, specjalista psychiatra, psychoterapeuta. Główny ekspert do spraw psychiatrii Akademii Zdrowia Psychicznego „Harmonia”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze