Nie ma łatwych relacji damsko-męskich. Wszyscy mierzymy się z większymi lub mniejszymi trudnościami. Jednym z poważniejszych wyzwań jest związek z osobą o psychopatycznych skłonnościach. Czy da się żyć z psychopatę? Jaką cenę trzeba za to zapłacić? Rozmawiają o tym w swojej najnowszej książce „Trudne związki” Wojciech Eichelberger i Małgorzata Szcześniak.
Fragment książki „Trudne związki” Wojciech Eichelberger i Małgorzata Szcześniak, wyd. Czarna Owca
Gdy zastanawiam się nad psychopatami, przypomina mi się często przytaczana przez Pana bajka o Kopciuszku, tej biednej umęczonej istocie, która musi pójść w przebraniu na bal, aby tam zauroczyć przystojnego i bogatego księcia. I wtedy dopiero czuje swoją wartość. Zdobycie męża stanowi sens jej życia. Bajka kończy się oczywiście słowami „I żyli długo i szczęśliwie”. Znajdą się być może i tacy, którzy zapytają: A może jednak nie? Być może ten kocmołuch, tak spragniony miłości, że zrobi wszystko, aby na nią zasłużyć, do końca życia będzie szczęśliwy z tego tylko powodu, że może się uczepić nogawki książęcych spodni. Dla miłości zrobi wszystko, odda się nawet we władanie psychopacie.
(...) Psychopata wyrasta z dziecka tak dotkliwie doświadczonego przez los i dorosłych, że tylko obrona psychopatyczna pozwala mu zachować jakąś psychiczną integralność. A więc wyrasta z niego dorosły, który gardzi słabszymi od siebie, a boi się silniejszych, nie wierzy w miłość, nie potrafi kochać i nie odczuwa winy. Jego problemem i życiowym celem jest odzyskanie ludzkiej godności, której – jak czuje – został w dzieciństwie pozbawiony. Żyje nienawiścią, pogardą, pragnieniem zemsty, manipulowaniem i upokarzaniem słabszych.
Pogardę, pragnienie zemsty i bycie niezdolnym do miłości oraz innych wyższych uczuć czyni swoim pancerzem i swoją cnotą, licząc na to, że poprzez upokarzanie i wykorzystywanie innych odzyska to, co utracił. Pozwala mu to bez żadnych skrupułów uwodzić, wykorzystywać i znikać w jednej chwili z życia swoich ofiar. Tak więc książę z bajki o Kopciuszku nie wygląda na psychopatę. Ani nawet na narcyza. Zakochał się od pierwszego wejrzenia, zrobił wiele, żeby swoją miłość odnaleźć, a także nie odwołał swoich uczuć, mimo że jego ukochana okazała się zaniedbanym i upokorzonym Kopciuszkiem.
Czytaj także: Przemoc psychiczna w związku – pogarda, manipulacja, naruszenie godności. Jak odejść od agresora?
Skąd ta psychopatia i słabość wielu kobiet do psychopatów? Czy to słabość konkretnej kobiety czy jakiś przekaz kulturowy?
Za patriarchatem kryje się myślenie, które w swojej istocie można nazwać psychopatyczno-narcystycznym. Przypisuje ono bowiem – uzasadnianą teologicznie i antropologicznie – nadzwyczajną godność i zalety mężczyźnie, a neguje godność, wartość i kwalifikacje kobiety. Antropologiczno-psychopatyczne poniżenie, odczłowieczenie i pogarda dla kobiet otworzyły z kolei szerokie pole do męskiej narcystycznej uzurpacji. Można więc przypuszczać, że to na mocy tego kulturowego, patriarchalnego dziedzictwa wiele kobiet ma słabość do psychopatów jako tych panujących nad światem. To przypuszczenie wydaje się też potwierdzać dramaturgia kobiecych związków z psychopatami, w której kobieta z góry lokuje się na pozycji usługującej mężczyźnie, pogardzanej, niezasługującej ani na szacunek, ani na miłość istoty, a w najlepszym wypadku głupiutkiej dostarczycielki usług, rozrywki i przyjemności. Uogólniając, można przypuszczać, że to formatowana tysiącleciami zniewolenia zbiorowa podświadomość kobiet każe im indywidualnie i zbiorowo zabiegać o uznanie i miłość psychopatów. Dlatego też, podobnie jak to robią odrzucone i upokorzone dzieci, tak wiele kobiet ulega psychopatycznej presji, fałszywym obietnicom i fundamentalnemu patriarchalnemu szantażowi: „Jeśli zrezygnujesz z siebie, będziesz bez protestu zaspokajać moje potrzeby i spełniać zachcianki, jeżeli będziesz z pokorą i z wdzięcznością za moje poświęcenie przyjmować kary, to wtedy być może zasłużysz na moją łaskawość”. Ale oczywistym jest, że poddanie się temu szantażowi może tylko sprawić, iż uwikłana w patriarchalne kłamstwa kobieta zasłuży sobie najwyżej na łaskawość. Z pewnością nie na szacunek i miłość. Jej uległość i służalczość, wpisując się w patriarchalno-psychopatyczny stereotyp kobiety jako pozbawionej godności, charakteru, woli i zdolności do walki, dodatkowo utwierdzają bowiem psychopatę w postawie lekceważenia i pogardy.
Kobiety wybudzają się w takich związkach niekiedy po latach?
Wszyscy wokół się dziwią, jak to mogło trwać tak długo. Kobieta czuje miłość do oprawcy, traktuje relację z nim jako coś wyjątkowego, jakby uczestniczyła w jakiejś zbawczej misji. A z zewnątrz widać wyraźnie, że to tylko replikowanie w jej indywidualnym życiu kulturowego fałszu. Opisano to pod nazwą „syndromu sztokholmskiego”. Interpretuje się go jako przeniesienie na oprawcę nieodwzajemnionej miłości córki do wiecznie z niej niezadowolonego i przemocowego ojca.
Jaki typ kobiet coś takiego spotyka?
Kobiety dorastające w rodzinach dogmatycznie odzwierciedlających w swojej strukturze, normach i obyczajach patriarchalne stereotypy – czyli te kobiety, które w dzieciństwie były przedmiotem manipulacji, presji i wykorzystywania. Już w dzieciństwie nauczyły się one walczyć o miłość mniej lub bardziej psychopatycznych dorosłych. Pamiętajmy o tym, że naczelną strategią dziecka w przemocowej rodzinie, która zapewnia mu elementarne bezpieczeństwo, jest mentalne przejście na stronę prześladowców. Mówiliśmy już o tym, więc tylko wspomnę, że dziecko zaczyna myśleć o sobie kategoriami tychże prześladowców, w ten sam sposób siebie oceniać i tymi samymi epitetami zwracać się do siebie w wewnętrznym dialogu. Wtedy staje się ono wycofanym smutnym dzieckiem, które samo sobie dokłada dwa razy więcej epitetów i przykrości, niż dostaje od agresywnych i niechętnych mu dorosłych.
Jaki procent kobiet ten problem dotyczy?
Trudno to precyzyjnie ocenić. Ale tak na oko to ponad 50 procent kobiet, które zgłaszają się na terapię, ma za sobą dłuższe lub krótsze epizody w związkach przemocowych. Oczywiście nie mam na myśli kobiet, które same musiały nałożyć psychopatyczną zbroję. One – podobnie jak psychopatyczni mężczyźni – nie zgłaszają się na terapię. Przychodzą te, które wybrały strategię ofiary trwającej w koalicji z krzywdzicielami, ale w końcu zatęskniły do godnego życia. Terapia osób psychopatycznych czasami się zdarza, ale jedynie z inicjatywy ich partnerów lub dzieci. Jest długa i żmudna, gdyż psychopatyczny pancerz musi być naprawdę gruby i szczelny, by nie dopuścić do świadomości głęboko ukrytych uczuć upokorzenia, wstydu, krzywdy i beznadziejnej rozpaczy. Może pomóc procedura powszechnie stosowana w leczeniu uzależnień, zwana „Dwanaście kroków”, umożliwiająca skorzystanie z akceptującego wsparcia ponadindywidualnej wyższej świadomości, która, psychologicznie rzecz biorąc, spełnia rolę akceptującego, wspierającego i kochającego superojca. To często pomaga psychopatycznym osobom otworzyć się na ich bolesne ukryte uczucia i zranienia.
Czytaj także: Nie tylko pięść – przemoc domowa ma różne oblicza
A jak wygląda praca z uwikłaną w związek z psychopatycznym partnerem kobietą?
Terapia zmierza do tego, by ofiara psychopatycznego partnera odzyskała wiarę w to, że nic nigdy nie stało na przeszkodzie temu, by była kochana, szanowana i otaczana troską. To, że tego od swojego dorosłego otoczenia nie dostała, to nie jej wina, po prostu jej rodzice czy też opiekunowie mieli własne poważne problemy. Bardzo trudno jest zresetować tę dziecięcą część umysłu, pierwotną matrycę, gdzie wczesne i bolesne doświadczenia się zapisały. A zapisują się one tak trwale w naszych sercach i umysłach, bo będąc dziećmi, widzimy w rodzicach przenikliwych i sprawiedliwych sędziów. Zweryfikowanie tego przekonania i uznanie rodziców za emocjonalnie niewydolnych, a swojego wewnętrznego dziecka za wartościowe i godne miłości jest trudne i czasami trwa lata.
Niekochane dzieci nie kochają siebie?
Niekochani w dzieciństwie dorośli nie kochają siebie. A zwłaszcza tego zbioru doświadczeń, który nazywa się wewnętrznym dzieckiem. Szczególnie wtedy, kiedy dorosły pochodzi z rodziny przemocowej lub w której ktoś z rodziców był uzależniony. Wewnętrzne dziecko jest wówczas przez swoją dorosłą kontynuację wręcz nienawidzone i pogardzane. A dopóki tego nie naprawimy, mamy słabe szanse na dobry związek. Będziemy bowiem nieświadomie poszukiwać sytuacji, w których poczujemy się pogardzani, upokarzani i wykorzystywani – albo też taką sytuację sprowokujemy. Będziemy replikować tam tą dziecięcą pierwotną traumę tak długo, aż w końcu życie nam pokaże, jak bardzo siebie krzywdzimy. I będzie się tak działo, dopóki nie obudzi się w nas wewnętrzny książę, który pocałuje tę okropną żabę – czyli wewnętrzne dziecko – a wtedy uwikłana w związek z psychopatą kobieta przedzierzgnie się w księżniczkę i odkryje, że w istocie zawsze nią była.
Czy były próby przywrócenia psychopatów na łono społeczeństwa?
Taki eksperyment przeprowadzono kiedyś w Stanach Zjednoczonych. W więziennym oddziale gromadzącym gwałcicieli i wielokrotnych przestępców seksualnych kilkunastoosobową grupę więźniów zachęcono – obietnicą zmniejszenia dolegliwych rygorów – do wzięcia udziału w eksperymencie.
Podczas pierwszego etapu musieli przez kilka godzin dziennie słuchać zeznań swoich ofiar opowiadających o tym, jak na ich życiu odbiły się traumy gwałtów i nadużyć, o tym jak ta potworna przemoc zdemolowała ich psychikę, związki z ludźmi i życie w ogóle.
Na następnym etapie przestępcy musieli wielokrotnie obserwować przez okno weneckie grupową terapię ofiar seksualnej przemocy dramatycznie wyrażających swoją krzywdę, upokorzenie i gniew. Na koniec czekała ich rozmowa z ich ofiarami w reżimie więziennej rozmównicy.
Rezultat był skromny, ale i tak zaskakujący. Okazało się bowiem, że u połowy tych skazanych udało się wzbudzić poczucie winy, wzruszenie, a nawet wyrzuty sumienia. Okazuje się więc, że można pomóc osobom psychopatycznym, jeśli podda się ich takiej długotrwałej i kosztownej procedurze. To ważny przyczynek kwestionujący tezę o dziedzicznym rodowodzie psychopatii.
Czy tylko mężczyźni są psychopatyczni?
Niestety nie. Kobietom też przydaje się ten rodzaj obrony czy dostosowania do krzywd wyrządzonych w dzieciństwie. Znakomite odzwierciedlenie tego faktu znajdujemy, przyglądając się bohaterkom filmów akcji czy gier komputerowych. Widzimy tam, że kobiety też mogą mieć cechy psychopatyczne. Że kopiują męskie psychopatyczne wzorce. Upokorzone kobiety niewolnice, uznawane za gorszy podgatunek człowieka, stają się wtedy psychopatycznymi mścicielkami. Bo niestety ukrytym kompensacyjnym marzeniem ofiary jest stać się katem.
Najłatwiej jest nam trwać w wendecie, gdy mamy na sobie psychopatyczny pancerz?
Tak. Wprawdzie psychopatia jak wiele innych zaburzeń psychicznych ma także swoje spektrum, czyli może się przejawiać w różnym natężeniu, ale kompletny psychopata ma za nic powszechne i święte prawo innych do istnienia i do godności. Powód jest taki, że był traktowany przez swoje otoczenie jak śmieć, jak wielki kłopot, często bity, obrażany i dewaluowany: „Jesteś gównem, jesteś niczym, jesteś podrzutkiem, lepiej, żebyś się nie urodził, nie masz prawa tu być”. Nic dziwnego więc, że dziecko wzrastające w takim otoczeniu ma tylko jedno wyjście: ratować się psychopatycznym pancerzem pogardy i nienawiści wobec wszystkich innych.
W książce „Zakochane w psychopatach. Jak się uwolnić od niszczącego związku i zachować równowagę autorka” Sandra Brown, dowodzi, że psychopatia bierze się z populacji dość kiepskich, patologicznych genów.
Nie słyszałem o dowodach na to, aby psychopatia była dziedziczna. Myślę, że może być dziedziczna, ale nie międzypokoleniowo, lecz na zasadzie epigenezy. Czyli jeżeli matka w ciąży przechodzi ciążę w zagrażającym jej życiu otoczeniu, to jej stan hormonalny może tak wpłynąć na konfigurację genów płodu, że urodzi się dziecko dobrze przystosowane do znoszenia stresu. W Stanach przeprowadzono na ten temat badanie na dwóch bliźniaczych myszach matkach zapłodnionych przez tego samego samca. Czyli zadbano o to, by obie matki urodziły identyczne genetycznie potomstwo. Jedna z myszy matek w czasie ciąży była poddawana wielu różnym stresorom, takim jak głód, częste budzenie ze snu, hałas, przenoszenie z miejsca na miejsce. Druga zaś żyła sobie syto, wygodnie i spokojnie. No i okazało się, że urodziły się dwie różniące się od siebie myszki. Myszka, której matka przechodziła ciążę bezstresowo, miała bardzo rozbudowaną część czołową mózgu, zwiastującą inteligencję i możliwości szybkiego uczenia się. Natomiast myszka, której matka żyła w czasie ciąży w stresie, miała bardzo rozbudowaną tylną część mózgu, czyli tę, w której mieści się „neuroprocesor” trybu walki i ucieczki. Innymi słowy okazało się, że organizm tej matki przygotowywał mające się narodzić dziecko na trudy i zagrożenia jego przyszłego życia. Natomiast „matka bezstresowa” urodziła mysiego intelektualistę lub artystę. To poruszający przykład troski natury o przetrwanie gatunków.
Psychopata potrafi się maskować. Jakie sygnały w relacjach z mężczyzną powinny kobietę zaniepokoić na tyle, aby poczuła, że musi się z tego związku wycofać?
Psychopaci nie tylko potrafią się maskować, ale najczęściej nie wiedzą, że są psychopatami. Mają zablokowaną funkcję autorefleksji, która mogłaby powstrzymywać czy zmieniać ich zachowania. Działają odruchowo. Są jak drapieżniki, które instynktownie wiedzą, jak podejść, upolować i skonsumować zdobycz. Potrafią dobrze wyczuć tę łatwą do schwytania, a potem doskonale wejść w rolę mężczyzny, którego ofiara potrzebuje.
Jeżeli potrzebuje bezpieczeństwa, psychopata otoczy ją opieką, jeśli przyjemności, to dostarczy jej przyjemności, jeśli kobieta ma niskie poczucie wartości, to zasypie ją komplementami. Jeśli moglibyśmy tu więc zaryzykować jakieś uogólnione ostrzeżenie, to tylko następujące: gdy dopiero co spotkany mężczyzna wydaje się dotychczas nieosiągalnym dla ciebie ideałem, o którym nawet nie marzyłaś, takim, który cię zachwyca i niezwyczajnie poprawia ci samopoczucie, to jest dość prawdopodobne, że podrywa cię psychopata.
Jeżeli mężczyzna obiecuje od początku złote góry, próbuje cię tylko szybko zdobyć. Jak w starym dowcipie: Obiecywałem ci złote góry, nie pralkę, lodówkę, telewizor.
Mężczyzna z rysem psychopatycznym zazwyczaj nie wie nawet, że mógłby kochać, więc kobietę, którą wybiera, może jedynie omotać i uzależnić. Werbalne obietnice złotych gór to pół biedy. Najatrakcyjniejsza, a zarazem niemożliwa do spełnienia, jest roztaczana przez takiego mężczyznę aura wszechmocnego maga, który ma moc zaspokojenia wszystkich psychicznych i emocjonalnych niedoborów swojej wybranki – czyli moc uszczęśliwienia jej. Jeśli wybranka to kupi, to połknęła haczyk. A wtedy zaskakująco szybko śliczne dekoracje, efektowne stroje i maski spadną, odsłaniając bolesną prawdę.
Do czego to zmierza?
Do psychopatycznego odreagowania na uwikłanej kobiecie tego, co było udziałem psychopaty w dzieciństwie, czyli do upokarzania, przemocy, manipulacji i wykorzystania – zgodnie z zasadą, że ofiara szuka ofiary.
Tego typu mężczyźni wykorzystują kobiety finansowo, prowadzą przy nich pasożytniczy tryb życia. Bardzo często te kobiety stoją w hierarchiach społecznych wyżej od nich.
To się zdarza, choć nie tylko w związkach z mężczyznami psychopatycznymi. Także z uzależnionymi od matek. Na szczęście nie wszystkie kobiety dają się uwieść psychopatycznym mężczyznom. Trwanie w związku z ciemiężycielem, podobnie jak z innymi psychologicznymi typami mężczyzn, jest możliwe ze względu na określoną konstrukcję psychiczną i potrzeby konkretnych kobiet. Jeśli taka predyspozycja psychiczna jest silna, to żadne ostrzeżenia nie zadziałają. Zwycięży silna, nieuświadomiona potrzeba uczestniczenia w uwodzicielskiej baśni opowiadanej przez psychopatycznego mężczyznę. Problem w tym, że taki mężczyzna udaje jedynie księcia z bajki o księżniczce zaklętej w ropuchę, który jednym pocałunkiem zdejmuje z niej zły czar. Prawdziwy książę z tej bajki nie jest narcystycznym uzurpatorem, nosi w sobie autentyczne, wręcz immanentne poczucie godności wynikające ze świadomości swojego szlachetnego pochodzenia. A to sprawia, że również szlachetne pochodzenie i godność wszystkich ludzi są dla niego oczywiste. Można powiedzieć, że to człowiek wielkiej wiary, wielkiej godności i współczucia – ktoś, kto reprezentuje sobą wszystko to, czego osoba psychopatyczna została przez okoliczności jej życia okrutnie pozbawiona. Z drugiej strony potencjalna ofiara psychopatycznego mężczyzny też nie jest prawdziwą, zaklętą w żabę księżniczką z bajki. Bo prawdziwa księżniczka wie, że jest księżniczką – tak się przecież w bajce przedstawia księciu – i że jej odrażająca postać ropuchy to tylko narzucona jej powierzchowność, fałszywa reputacja, krzywdzący stereotyp. Czyli prawdziwa księżniczka z bajki też zna swoją wartość i godność. W istocie nie potrzebuje książęcego pocałunku. Być może sprawdza jedynie siłę wiary księcia w ludzką immanentną godność. Czyli prawdziwa zaklęta w żabę księżniczka z bajki też reprezentuje to, czego podatna na uwiedzenie przez psychopatycznego mężczyznę kobieta została przez okoliczności swego życia pozbawiona. I to właśnie sprawia, że fałszywą księżniczkę podrywaną przez psychopatę wręcz hipnotyzują jego manipulacyjne, nieszczere komplementy i zachwyty. Uwodziciel wygrywa, bo mówi jej to, co zawsze pragnęła usłyszeć od ważnych ludzi w swoim dzieciństwie i w okresie dorastania. Staje się on przez to zewnętrznym dostarczycielem jej poczucia wartości i godności. A to, co w tak ważnych sprawach dostarczane jest z zewnątrz, z natury swojej uzależnia. Na domiar złego szybko okazuje się, że dostawca jest przebierańcem i ma do zaoferowania jedynie fałszywkę. Tymczasem ofiara potrzebuje spotkać prawdziwego księcia, który dostrzeże w niej to, o czym zapomniała, i nie po to, żeby ją uwieść i sobie przywłaszczyć, lecz po to, aby przywrócić jej prawdziwą wiarę w siebie, pomóc jej odkryć jej fundamentalne szlachetne pochodzenie i godność.
Psychopaci wikłają kobietę w rodzinę. Gdy na świat przychodzi dziecko, kobieta staje się od tego mężczyzny coraz bardziej zależna, także finansowo, pojawia się przemoc ekonomiczna. Uwikłana w związek z osobą psychopatyczną kobieta jest też często zniechęcana do pracy poza domem – w celu jej większego uzależnienia i większej nad nią kontroli. Z jednej strony dziecko potęguje zależność i uwikłanie, otwierając szeroko drzwi różnym formom przemocy ekonomicznej, przejawia się to wydzielaniem pieniędzy i ścisłą kontrolą wydatków. Z drugiej – macierzyństwo może być dla uwikłanej kobiety uzasadnionym moralnie powodem pozostawania w związku, z którego jej zdrowa część już dawno chciałaby uciec.
Jak to wygląda w terapii?
Łatwiej połapać się w przemocy ekonomicznej niż w licznych sposobach finansowego wykorzystywania. Partnerkom jest też trudniej się z nich wyzwolić. Bo, na przykład, psychopata potrafi tak przekonująco zagrać kogoś, kto sobie nie radzi i nie potrafi znaleźć pracy lub jest wiecznie niedoceniany przez szefów i wyrzucany z pracy, że partnerka, która ma potrzebę bycia pomocną i niezbędną, zaczyna mu autentycznie współczuć, pocieszać, koić jego nieszczęście i brać na siebie finansowe konsekwencje tego „Nie martw się, kochanie, znajdziesz sobie jakąś fajną pracę, w której cię docenią, jeśli nie w tym roku, to w przyszłym. Dam radę zarobić na nas dwoje”.
Oczywiście są też tacy partnerzy, którzy autentycznie nie mogą sobie poradzić na rynku pracy, ale zachowują się przyzwoicie, starają się tę sytuację rekompensować: dbają o dom, opiekują się dziećmi, pracują w rodzinnym systemie jako kierowcy. Są pomocni i współczujący. Psychopata tym się od nich różni, że nie dość, iż z premedytacją gra rolę tego biednego, to na dodatek zamiast szukać pracy, chodzi z kolegami na mecze, na piwo i na podryw.
Oprócz przemocy ekonomicznej w związkach dochodzi też do przemocy fizycznej. Kiedy mężczyzna bije kobietę?
Różnie sformatowanym przez życie mężczyznom i z różnych powodów zdarza się podnieść rękę na kobietę. Ale zdarza się to im raz może dwa razy na całe życie i w wielkich emocjach – a potem szczerze przepraszają. Psychopata różni się od nich tym, że bije regularnie, na ogół z zimną krwią, i nigdy nie przeprasza.
Co może zrobić kobieta, która żyje z psychopatą, ma pod opieką dziecko i nie posiada własnych pieniędzy? Kobieta, która nie pójdzie na terapię, ponieważ nawet nie wie, że coś takiego istnieje?
Dzwonić pod numer Niebieskiej Linii – by zgłosić przemoc. Wzywać sąsiadów, policję, gdy do tej przemocy dochodzi. Na stronach internetowych Niebieskiej Linii można znaleźć wszystkie niezbędne informacje. Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie oferuje poszkodowanym pomoc w zakresie prawa, psychologii oraz dysponuje ośrodkiem dla ofiar. Na ogół to nie powstrzyma od razu oprawcy od porzucenia przemocy, ale sprawi, że stopniowo zacznie rzadziej mu się to zdarzać. Bo sankcje karne są dolegliwe.
Przepisy mówią wyraźnie (art. 207 § 1 Kodeksu karnego): „Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Ustawa chroni ofiary przemocy przed nadmiarem przemocy.
W tym miejscu mogę polecić kobietom serial Sprzątaczka z 2021 roku. Serial nakręcono na podstawie wspomnień Stephanie Land zatytułowanych Sprzątaczka. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze, książka ta znalazła się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Tytułowa bohaterka ucieka z małym dzieckiem od przemocowego partnera i podejmuje się pracy sprzątaczki. Za niezależność płaci ciężką pracą, biedą, głodem, utratą zdrowia i licznymi upokorzeniami. W mojej ocenie najciekawsze w serialu jest to, że kobieta, trafiając do ośrodka dla samotnych matek, dowiaduje się tam, że kobietom z reguły nie udaje się odejść od przemocowych partnerów, a już na pewno nie za pierwszym razem. Samotne matki notują wielokrotną recydywę. Psychopatyczni mężczyźni potrafią „swoje” kobiety przekonać do powrotu.
Tak jak alkoholicy, którzy zaklinają się: „Już nigdy więcej. To ostatni raz”. Związany jest z tym jakiś prezent, jakaś rozrywająca scena przeprosin i żalu za popełniony czyn. A jak to bywa we współuzależnieniach czy też w związkach neurotycznie dopasowanych – nadzieja drugiej strony umiera ostatnia. Takie pary z pewnością podbijają statystykę długotrwałości związków, bo potrafią trwać przez dziesięciolecia, a czasem dożywotnio.
W odejściu od przemocowych partnerów jest bardzo pomocna terapia grupowa, podczas której można wysłuchać z pierwszej ręki budujących opowieści o skutecznych ucieczkach z takich związków i dostać mocne wsparcie dla swoich wolnościowych aspiracji.
Czy są sytuacje odwrotne, w których to kobiety tak niszczą mężczyzn, że nie są oni w stanie wytrzymać? Czy przemoc ma płeć, bo mężczyzna jest silniejszy?
Istnieją też kobiety psychopatki. Psychopatologia jakimś cudem nie ma kłopotu z równouprawnieniem, więc bywają też kobiety fizycznie silniejsze od mężczyzn. Ale przypuszczalnie psychopatek jest mniej niż psychopatów, bo zapewne dziewczynki rzadziej niż chłopcy są upokarzane fizyczną przemocą. Jak już tu wspominałem, emancypacja ma to do siebie, że grupa aspirująca potrafi całkowicie bezrefleksyjnie naśladować swoich ciemiężycieli. Może to dlatego kobiety coraz częściej zachowują się przemocowo wobec słabszych fizycznie lub niżej usytuowanych w hierarchii służbowej mężczyzn. Słyszałem, że istnieją nieformalne grupy i kręgi mężczyzn wspierające się w radzeniu sobie z przemocowymi, używającymi siły fizycznej kobietami. W związku z tym nie podpisałbym się pod zdaniem, że przemoc ma tylko jedną płeć.
Fot. materiały prasowe