1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Mężczyzna w zbroi. Psychopata chowa pod nią pogar­dę, pragnienie zemsty i bycie niezdolnym do miłości i innych wyższych uczuć

Mężczyzna w zbroi. Psychopata chowa pod nią pogar­dę, pragnienie zemsty i bycie niezdolnym do miłości i innych wyższych uczuć

(Fot. Getty Images)
(Fot. Getty Images)
Nie ma łatwych relacji damsko-męskich. Wszyscy mierzymy się z większymi lub mniejszymi trudnościami. Jednym z poważniejszych wyzwań jest związek z osobą o psychopatycznych skłonnościach. Czy da się żyć z psychopatę? Jaką cenę trzeba za to zapłacić? Rozmawiają o tym w swojej najnowszej książce „Trudne związki” Wojciech Eichelberger i Małgorzata Szcześniak.

Fragment książki „Trudne związki” Wojciech Eichelberger i Małgorzata Szcześniak, wyd. Czarna Owca

Gdy zastanawiam się nad psychopatami, przypomina mi się często przytaczana przez Pana bajka o Kop­ciuszku, tej biednej umęczonej istocie, która musi pójść w przebraniu na bal, aby tam zauroczyć przy­stojnego i bogatego księcia. I wtedy dopiero czuje swoją wartość. Zdobycie męża stanowi sens jej ży­cia. Bajka kończy się oczywiście słowami „I żyli dłu­go i szczęśliwie”. Znajdą się być może i tacy, którzy zapytają: A może jednak nie? Być może ten kocmo­łuch, tak spragniony miłości, że zrobi wszystko, aby na nią zasłużyć, do końca życia będzie szczęśliwy z tego tylko powodu, że może się uczepić nogawki książęcych spodni. Dla miłości zrobi wszystko, odda się nawet we władanie psychopacie.
(...) Psychopata wyrasta z dziecka tak dotkliwie doświadczonego przez los i dorosłych, że tyl­ko obrona psychopatyczna pozwala mu zachować jakąś psychiczną integralność. A więc wyrasta z niego dorosły, który gardzi słabszymi od siebie, a boi się silniejszych, nie wierzy w miłość, nie potrafi kochać i nie odczuwa winy. Jego problemem i życiowym celem jest odzyskanie ludz­kiej godności, której – jak czuje – został w dzieciństwie pozbawiony. Żyje nienawiścią, pogardą, pragnieniem ze­msty, manipulowaniem i upokarzaniem słabszych.

Pogar­dę, pragnienie zemsty i bycie niezdolnym do miłości oraz innych wyższych uczuć czyni swoim pancerzem i swoją cnotą, licząc na to, że poprzez upokarzanie i wykorzysty­wanie innych odzyska to, co utracił. Pozwala mu to bez żadnych skrupułów uwodzić, wykorzystywać i znikać w jednej chwili z życia swoich ofiar. Tak więc książę z baj­ki o Kopciuszku nie wygląda na psychopatę. Ani nawet na narcyza. Zakochał się od pierwszego wejrzenia, zrobił wiele, żeby swoją miłość odnaleźć, a także nie odwołał swoich uczuć, mimo że jego ukochana okazała się zanie­dbanym i upokorzonym Kopciuszkiem.

Czytaj także: Przemoc psychiczna w związku – pogarda, manipulacja, naruszenie godności. Jak odejść od agresora?

Skąd ta psychopatia i słabość wielu kobiet do psy­chopatów? Czy to słabość konkretnej kobiety czy jakiś przekaz kulturowy?
Za patriarchatem kryje się myślenie, które w swojej istocie można nazwać psychopatyczno-narcystycznym. Przypi­suje ono bowiem – uzasadnianą teologicznie i antropo­logicznie – nadzwyczajną godność i zalety mężczyźnie, a neguje godność, wartość i kwalifikacje kobiety. Antro­pologiczno-psychopatyczne poniżenie, odczłowieczenie i pogarda dla kobiet otworzyły z kolei szerokie pole do męskiej narcystycznej uzurpacji. Można więc przypusz­czać, że to na mocy tego kulturowego, patriarchalnego dziedzictwa wiele kobiet ma słabość do psychopatów jako tych panujących nad światem. To przypuszczenie wydaje się też potwierdzać dramaturgia kobiecych związ­ków z psychopatami, w której kobieta z góry lokuje się na pozycji usługującej mężczyźnie, pogardzanej, nieza­sługującej ani na szacunek, ani na miłość istoty, a w naj­lepszym wypadku głupiutkiej dostarczycielki usług, roz­rywki i przyjemności. Uogólniając, można przypuszczać, że to formatowana tysiącleciami zniewolenia zbiorowa podświadomość kobiet każe im indywidualnie i zbioro­wo zabiegać o uznanie i miłość psychopatów. Dlatego też, podobnie jak to robią odrzucone i upokorzone dzieci, tak wiele kobiet ulega psychopatycznej presji, fałszywym obietnicom i fundamentalnemu patriarchalnemu szan­tażowi: „Jeśli zrezygnujesz z siebie, będziesz bez protestu zaspokajać moje potrzeby i spełniać zachcianki, jeżeli bę­dziesz z pokorą i z wdzięcznością za moje poświęcenie przyjmować kary, to wtedy być może zasłużysz na moją łaskawość”. Ale oczywistym jest, że poddanie się temu szantażowi może tylko sprawić, iż uwikłana w patriarchal­ne kłamstwa kobieta zasłuży sobie najwyżej na łaskawość. Z pewnością nie na szacunek i miłość. Jej uległość i słu­żalczość, wpisując się w patriarchalno-psychopatyczny stereotyp kobiety jako pozbawionej godności, charakteru, woli i zdolności do walki, dodatkowo utwierdzają bowiem psychopatę w postawie lekceważenia i pogardy.

Kobiety wybudzają się w takich związkach niekiedy po latach?
Wszyscy wokół się dziwią, jak to mogło trwać tak długo. Kobieta czuje miłość do oprawcy, traktuje relację z nim jako coś wyjątkowego, jakby uczestniczyła w jakiejś zbaw­czej misji. A z zewnątrz widać wyraźnie, że to tylko repli­kowanie w jej indywidualnym życiu kulturowego fałszu. Opisano to pod nazwą „syndromu sztokholmskiego”. In­terpretuje się go jako przeniesienie na oprawcę nieodwza­jemnionej miłości córki do wiecznie z niej niezadowolo­nego i przemocowego ojca.

Jaki typ kobiet coś takiego spotyka?
Kobiety dorastające w rodzinach dogmatycznie odzwier­ciedlających w swojej strukturze, normach i obyczajach patriarchalne stereotypy – czyli te kobiety, które w dzie­ciństwie były przedmiotem manipulacji, presji i wykorzy­stywania. Już w dzieciństwie nauczyły się one walczyć o miłość mniej lub bardziej psychopatycznych doro­słych. Pamiętajmy o tym, że naczelną strategią dziecka w przemocowej rodzinie, która zapewnia mu elementarne bezpieczeństwo, jest mentalne przejście na stronę prze­śladowców. Mówiliśmy już o tym, więc tylko wspomnę, że dziecko zaczyna myśleć o sobie kategoriami tychże prześladowców, w ten sam sposób siebie oceniać i tymi samymi epitetami zwracać się do siebie w wewnętrznym dialogu. Wtedy staje się ono wycofanym smutnym dziec­kiem, które samo sobie dokłada dwa razy więcej epitetów i przykrości, niż dostaje od agresywnych i niechętnych mu dorosłych.

Jaki procent kobiet ten problem dotyczy?
Trudno to precyzyjnie ocenić. Ale tak na oko to ponad 50 procent kobiet, które zgłaszają się na terapię, ma za sobą dłuższe lub krótsze epizody w związkach przemocowych. Oczywiście nie mam na myśli kobiet, które same musia­ły nałożyć psychopatyczną zbroję. One – podobnie jak psychopatyczni mężczyźni – nie zgłaszają się na terapię. Przychodzą te, które wybrały strategię ofiary trwającej w koalicji z krzywdzicielami, ale w końcu zatęskniły do godnego życia. Terapia osób psychopatycznych czasami się zdarza, ale jedynie z inicjatywy ich partnerów lub dzieci. Jest długa i żmudna, gdyż psychopatyczny pan­cerz musi być naprawdę gruby i szczelny, by nie dopuścić do świadomości głęboko ukrytych uczuć upokorzenia, wstydu, krzywdy i beznadziejnej rozpaczy. Może pomóc procedura powszechnie stosowana w leczeniu uzależnień, zwana „Dwanaście kroków”, umożliwiająca skorzystanie z akceptującego wsparcia ponadindywidualnej wyższej świadomości, która, psychologicznie rzecz biorąc, spełnia rolę akceptującego, wspierającego i kochającego superojca. To często pomaga psychopatycznym osobom otworzyć się na ich bolesne ukryte uczucia i zranienia.

Czytaj także: Nie tylko pięść – przemoc domowa ma różne oblicza

A jak wygląda praca z uwikłaną w związek z psycho­patycznym partnerem kobietą?
Terapia zmierza do tego, by ofiara psychopatycznego part­nera odzyskała wiarę w to, że nic nigdy nie stało na prze­szkodzie temu, by była kochana, szanowana i otaczana troską. To, że tego od swojego dorosłego otoczenia nie do­stała, to nie jej wina, po prostu jej rodzice czy też opieku­nowie mieli własne poważne problemy. Bardzo trudno jest zresetować tę dziecięcą część umysłu, pierwotną matrycę, gdzie wczesne i bolesne doświadczenia się zapisały. A za­pisują się one tak trwale w naszych sercach i umysłach, bo będąc dziećmi, widzimy w rodzicach przenikliwych i sprawiedliwych sędziów. Zweryfikowanie tego przeko­nania i uznanie rodziców za emocjonalnie niewydolnych, a swojego wewnętrznego dziecka za wartościowe i godne miłości jest trudne i czasami trwa lata.

Niekochane dzieci nie kochają siebie?
Niekochani w dzieciństwie dorośli nie kochają siebie. A zwłaszcza tego zbioru doświadczeń, który nazywa się wewnętrznym dzieckiem. Szczególnie wtedy, kiedy do­rosły pochodzi z rodziny przemocowej lub w której ktoś z rodziców był uzależniony. Wewnętrzne dziecko jest wówczas przez swoją dorosłą kontynuację wręcz nienawi­dzone i pogardzane. A dopóki tego nie naprawimy, mamy słabe szanse na dobry związek. Będziemy bowiem nie­świadomie poszukiwać sytuacji, w których poczujemy się pogardzani, upokarzani i wykorzystywani – albo też taką sytuację sprowokujemy. Będziemy replikować tam tą dziecięcą pierwotną traumę tak długo, aż w końcu życie nam pokaże, jak bardzo siebie krzywdzimy. I będzie się tak działo, dopóki nie obudzi się w nas wewnętrzny książę, który pocałuje tę okropną żabę – czyli wewnętrzne dziec­ko – a wtedy uwikłana w związek z psychopatą kobieta przedzierzgnie się w księżniczkę i odkryje, że w istocie zawsze nią była.

Czy były próby przywrócenia psychopatów na łono społeczeństwa?
Taki eksperyment przeprowadzono kiedyś w Stanach Zjednoczonych. W więziennym oddziale gromadzącym gwałcicieli i wielokrotnych przestępców seksualnych kil­kunastoosobową grupę więźniów zachęcono – obietnicą zmniejszenia dolegliwych rygorów – do wzięcia udzia­łu w eksperymencie.
Podczas pierwszego etapu musieli przez kilka godzin dziennie słuchać zeznań swoich ofiar opowiadających o tym, jak na ich życiu odbiły się traumy gwałtów i nadużyć, o tym jak ta potworna przemoc zde­molowała ich psychikę, związki z ludźmi i życie w ogóle.

Na następnym etapie przestępcy musieli wielokrotnie obserwować przez okno weneckie grupową terapię ofiar seksualnej przemocy dramatycznie wyrażających swoją krzywdę, upokorzenie i gniew. Na koniec czekała ich roz­mowa z ich ofiarami w reżimie więziennej rozmównicy.

Rezultat był skromny, ale i tak zaskakujący. Okazało się bowiem, że u połowy tych skazanych udało się wzbudzić poczucie winy, wzruszenie, a nawet wyrzuty sumienia. Okazuje się więc, że można pomóc osobom psychopatycz­nym, jeśli podda się ich takiej długotrwałej i kosztownej procedurze. To ważny przyczynek kwestionujący tezę o dziedzicznym rodowodzie psychopatii.

Czy tylko mężczyźni są psychopatyczni?
Niestety nie. Kobietom też przydaje się ten rodzaj obrony czy dostosowania do krzywd wyrządzonych w dzieciń­stwie. Znakomite odzwierciedlenie tego faktu znajduje­my, przyglądając się bohaterkom filmów akcji czy gier komputerowych. Widzimy tam, że kobiety też mogą mieć cechy psychopatyczne. Że kopiują męskie psychopatycz­ne wzorce. Upokorzone kobiety niewolnice, uznawane za gorszy podgatunek człowieka, stają się wtedy psychopa­tycznymi mścicielkami. Bo niestety ukrytym kompensa­cyjnym marzeniem ofiary jest stać się katem.

Najłatwiej jest nam trwać w wendecie, gdy mamy na sobie psychopatyczny pancerz?
Tak. Wprawdzie psychopatia jak wiele innych zaburzeń psychicznych ma także swoje spektrum, czyli może się przejawiać w różnym natężeniu, ale kompletny psycho­pata ma za nic powszechne i święte prawo innych do ist­nienia i do godności. Powód jest taki, że był traktowany przez swoje otoczenie jak śmieć, jak wielki kłopot, często bity, obrażany i dewaluowany: „Jesteś gównem, jesteś niczym, jesteś podrzutkiem, lepiej, żebyś się nie urodził, nie masz prawa tu być”. Nic dziwnego więc, że dziecko wzrastające w takim otoczeniu ma tylko jedno wyjście: ratować się psychopatycznym pancerzem pogardy i nie­nawiści wobec wszystkich innych.

W książce „Zakochane w psychopatach. Jak się uwol­nić od niszczącego związku i zachować równowagę autorka” Sandra Brown, dowodzi, że psychopatia bierze się z populacji dość kiepskich, patologicznych genów.
Nie słyszałem o dowodach na to, aby psychopatia była dziedziczna. Myślę, że może być dziedziczna, ale nie mię­dzypokoleniowo, lecz na zasadzie epigenezy. Czyli jeżeli matka w ciąży przechodzi ciążę w zagrażającym jej życiu otoczeniu, to jej stan hormonalny może tak wpłynąć na konfigurację genów płodu, że urodzi się dziecko dobrze przystosowane do znoszenia stresu. W Stanach przepro­wadzono na ten temat badanie na dwóch bliźniaczych my­szach matkach zapłodnionych przez tego samego samca. Czyli zadbano o to, by obie matki urodziły identyczne ge­netycznie potomstwo. Jedna z myszy matek w czasie ciąży była poddawana wielu różnym stresorom, takim jak głód, częste budzenie ze snu, hałas, przenoszenie z miejsca na miejsce. Druga zaś żyła sobie syto, wygodnie i spokojnie. No i okazało się, że urodziły się dwie różniące się od siebie myszki. Myszka, której matka przechodziła ciążę bezstre­sowo, miała bardzo rozbudowaną część czołową mózgu, zwiastującą inteligencję i możliwości szybkiego uczenia się. Natomiast myszka, której matka żyła w czasie ciąży w stresie, miała bardzo rozbudowaną tylną część mózgu, czyli tę, w której mieści się „neuroprocesor” trybu walki i ucieczki. Innymi słowy okazało się, że organizm tej matki przygotowywał mające się narodzić dziecko na trudy i za­grożenia jego przyszłego życia. Natomiast „matka bezstre­sowa” urodziła mysiego intelektualistę lub artystę. To po­ruszający przykład troski natury o przetrwanie gatunków.

Psychopata potrafi się maskować. Jakie sygnały w relacjach z mężczyzną powinny kobietę zaniepo­koić na tyle, aby poczuła, że musi się z tego związku wycofać?
Psychopaci nie tylko potrafią się maskować, ale najczę­ściej nie wiedzą, że są psychopatami. Mają zablokowaną funkcję autorefleksji, która mogłaby powstrzymywać czy zmieniać ich zachowania. Działają odruchowo. Są jak dra­pieżniki, które instynktownie wiedzą, jak podejść, upo­lować i skonsumować zdobycz. Potrafią dobrze wyczuć tę łatwą do schwytania, a potem doskonale wejść w rolę mężczyzny, którego ofiara potrzebuje.

Jeżeli potrzebuje bezpieczeństwa, psychopata otoczy ją opieką, jeśli przy­jemności, to dostarczy jej przyjemności, jeśli kobieta ma niskie poczucie wartości, to zasypie ją komplementami. Jeśli moglibyśmy tu więc zaryzykować jakieś uogólnione ostrzeżenie, to tylko następujące: gdy dopiero co spotka­ny mężczyzna wydaje się dotychczas nieosiągalnym dla ciebie ideałem, o którym nawet nie marzyłaś, takim, który cię zachwyca i niezwyczajnie poprawia ci samopoczucie, to jest dość prawdopodobne, że podrywa cię psychopata.

Jeżeli mężczyzna obiecuje od początku złote góry, próbuje cię tylko szybko zdobyć. Jak w starym dow­cipie: Obiecywałem ci złote góry, nie pralkę, lodów­kę, telewizor.
Mężczyzna z rysem psychopatycznym zazwyczaj nie wie nawet, że mógłby kochać, więc kobietę, którą wybiera, może jedynie omotać i uzależnić. Werbalne obietnice złotych gór to pół biedy. Najatrakcyjniejsza, a zarazem niemożliwa do spełnienia, jest roztaczana przez takiego mężczyznę aura wszechmocnego maga, który ma moc zaspokojenia wszystkich psychicznych i emocjonalnych niedoborów swojej wybranki – czyli moc uszczęśliwienia jej. Jeśli wybranka to kupi, to połknęła haczyk. A wtedy zaskakująco szybko śliczne dekoracje, efektowne stroje i maski spadną, odsłaniając bolesną prawdę.

Do czego to zmierza?
Do psychopatycznego odreagowania na uwikłanej ko­biecie tego, co było udziałem psychopaty w dzieciństwie, czyli do upokarzania, przemocy, manipulacji i wykorzy­stania – zgodnie z zasadą, że ofiara szuka ofiary.

Tego typu mężczyźni wykorzystują kobiety finan­sowo, prowadzą przy nich pasożytniczy tryb życia. Bardzo często te kobiety stoją w hierarchiach spo­łecznych wyżej od nich.
To się zdarza, choć nie tylko w związkach z mężczyzna­mi psychopatycznymi. Także z uzależnionymi od matek. Na szczęście nie wszystkie kobiety dają się uwieść psy­chopatycznym mężczyznom. Trwanie w związku z cie­miężycielem, podobnie jak z innymi psychologicznymi typami mężczyzn, jest możliwe ze względu na określoną konstrukcję psychiczną i potrzeby konkretnych kobiet. Jeśli taka predyspozycja psychiczna jest silna, to żadne ostrzeżenia nie zadziałają. Zwycięży silna, nieuświado­miona potrzeba uczestniczenia w uwodzicielskiej baśni opowiadanej przez psychopatycznego mężczyznę. Pro­blem w tym, że taki mężczyzna udaje jedynie księcia z bajki o księżniczce zaklętej w ropuchę, który jednym pocałunkiem zdejmuje z niej zły czar. Prawdziwy ksią­żę z tej bajki nie jest narcystycznym uzurpatorem, nosi w sobie autentyczne, wręcz immanentne poczucie god­ności wynikające ze świadomości swojego szlachetnego pochodzenia. A to sprawia, że również szlachetne pocho­dzenie i godność wszystkich ludzi są dla niego oczywiste. Można powiedzieć, że to człowiek wielkiej wiary, wiel­kiej godności i współczucia – ktoś, kto reprezentuje sobą wszystko to, czego osoba psychopatyczna została przez okoliczności jej życia okrutnie pozbawiona. Z drugiej stro­ny potencjalna ofiara psychopatycznego mężczyzny też nie jest prawdziwą, zaklętą w żabę księżniczką z bajki. Bo prawdziwa księżniczka wie, że jest księżniczką – tak się przecież w bajce przedstawia księciu – i że jej odrażająca postać ropuchy to tylko narzucona jej powierzchowność, fałszywa reputacja, krzywdzący stereotyp. Czyli prawdzi­wa księżniczka z bajki też zna swoją wartość i godność. W istocie nie potrzebuje książęcego pocałunku. Być może sprawdza jedynie siłę wiary księcia w ludzką immanent­ną godność. Czyli prawdziwa zaklęta w żabę księżniczka z bajki też reprezentuje to, czego podatna na uwiedzenie przez psychopatycznego mężczyznę kobieta została przez okoliczności swego życia pozbawiona. I to właśnie spra­wia, że fałszywą księżniczkę podrywaną przez psychopatę wręcz hipnotyzują jego manipulacyjne, nieszczere kom­plementy i zachwyty. Uwodziciel wygrywa, bo mówi jej to, co zawsze pragnęła usłyszeć od ważnych ludzi w swo­im dzieciństwie i w okresie dorastania. Staje się on przez to zewnętrznym dostarczycielem jej poczucia wartości i godności. A to, co w tak ważnych sprawach dostarczane jest z zewnątrz, z natury swojej uzależnia. Na domiar złego szybko okazuje się, że dostawca jest przebierańcem i ma do zaoferowania jedynie fałszywkę. Tymczasem ofiara potrzebuje spotkać prawdziwego księcia, który dostrzeże w niej to, o czym zapomniała, i nie po to, żeby ją uwieść i sobie przywłaszczyć, lecz po to, aby przywrócić jej praw­dziwą wiarę w siebie, pomóc jej odkryć jej fundamentalne szlachetne pochodzenie i godność.

Psychopaci wikłają kobietę w rodzinę. Gdy na świat przychodzi dziecko, kobieta staje się od tego męż­czyzny coraz bardziej zależna, także finansowo, po­jawia się przemoc ekonomiczna. Uwikłana w związek z osobą psychopatyczną kobieta jest też często zniechęcana do pracy poza domem – w celu jej większego uzależnienia i większej nad nią kontroli. Z jed­nej strony dziecko potęguje zależność i uwikłanie, otwie­rając szeroko drzwi różnym formom przemocy ekono­micznej, przejawia się to wydzielaniem pieniędzy i ścisłą kontrolą wydatków. Z drugiej – macierzyństwo może być dla uwikłanej kobiety uzasadnionym moralnie powodem pozostawania w związku, z którego jej zdrowa część już dawno chciałaby uciec.

Jak to wygląda w terapii?
Łatwiej połapać się w przemocy ekonomicznej niż w licz­nych sposobach finansowego wykorzystywania. Partner­kom jest też trudniej się z nich wyzwolić. Bo, na przykład, psychopata potrafi tak przekonująco zagrać kogoś, kto sobie nie radzi i nie potrafi znaleźć pracy lub jest wiecz­nie niedoceniany przez szefów i wyrzucany z pracy, że partnerka, która ma potrzebę bycia pomocną i niezbęd­ną, zaczyna mu autentycznie współczuć, pocieszać, koić jego nieszczęście i brać na siebie finansowe konsekwen­cje tego „Nie martw się, kochanie, znajdziesz sobie jakąś fajną pracę, w której cię docenią, jeśli nie w tym roku, to w przyszłym. Dam radę zarobić na nas dwoje”.

Oczywiście są też tacy partnerzy, którzy autentycznie nie mogą so­bie poradzić na rynku pracy, ale zachowują się przyzwo­icie, starają się tę sytuację rekompensować: dbają o dom, opiekują się dziećmi, pracują w rodzinnym systemie jako kierowcy. Są pomocni i współczujący. Psychopata tym się od nich różni, że nie dość, iż z premedytacją gra rolę tego biednego, to na dodatek zamiast szukać pracy, chodzi z kolegami na mecze, na piwo i na podryw.

Oprócz przemocy ekonomicznej w związkach do­chodzi też do przemocy fizycznej. Kiedy mężczyzna bije kobietę?
Różnie sformatowanym przez życie mężczyznom i z róż­nych powodów zdarza się podnieść rękę na kobietę. Ale zdarza się to im raz może dwa razy na całe życie i w wiel­kich emocjach – a potem szczerze przepraszają. Psychopa­ta różni się od nich tym, że bije regularnie, na ogół z zimną krwią, i nigdy nie przeprasza.

Co może zrobić kobieta, która żyje z psychopatą, ma pod opieką dziecko i nie posiada własnych pienię­dzy? Kobieta, która nie pójdzie na terapię, ponieważ nawet nie wie, że coś takiego istnieje?
Dzwonić pod numer Niebieskiej Linii – by zgłosić przemoc. Wzywać sąsiadów, policję, gdy do tej przemocy docho­dzi. Na stronach internetowych Niebieskiej Linii można znaleźć wszystkie niezbędne informacje. Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie oferuje po­szkodowanym pomoc w zakresie prawa, psychologii oraz dysponuje ośrodkiem dla ofiar. Na ogół to nie powstrzyma od razu oprawcy od porzucenia przemocy, ale sprawi, że stopniowo zacznie rzadziej mu się to zdarzać. Bo sankcje karne są dolegliwe.

Przepisy mówią wyraźnie (art. 207 § 1 Kodeksu kar­nego): „Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą niepo­radną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

Ustawa chroni ofiary przemocy przed nadmiarem przemocy.

W tym miejscu mogę polecić kobietom serial Sprzą­taczka z 2021 roku. Serial nakręcono na podstawie wspomnień Stephanie Land zatytułowanych Sprzą­taczka. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze, książka ta znalazła się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Tytułowa bohaterka ucieka z małym dzieckiem od przemoco­wego partnera i podejmuje się pracy sprzątaczki. Za niezależność płaci ciężką pracą, biedą, głodem, utra­tą zdrowia i licznymi upokorzeniami. W mojej ocenie najciekawsze w serialu jest to, że kobieta, trafiając do ośrodka dla samotnych matek, dowiaduje się tam, że kobietom z reguły nie udaje się odejść od przemo­cowych partnerów, a już na pewno nie za pierwszym razem. Samotne matki notują wielokrotną recydywę. Psychopatyczni mężczyźni potrafią „swoje” kobiety przekonać do powrotu.

Tak jak alkoholicy, którzy zaklinają się: „Już nigdy więcej. To ostatni raz”. Związany jest z tym jakiś prezent, jakaś rozrywająca scena przeprosin i żalu za popełniony czyn. A jak to bywa we współuzależnieniach czy też w związ­kach neurotycznie dopasowanych – nadzieja drugiej stro­ny umiera ostatnia. Takie pary z pewnością podbijają statystykę długotrwałości związków, bo potrafią trwać przez dziesięciolecia, a czasem dożywotnio.

W odejściu od przemocowych partnerów jest bardzo pomocna tera­pia grupowa, podczas której można wysłuchać z pierw­szej ręki budujących opowieści o skutecznych ucieczkach z takich związków i dostać mocne wsparcie dla swoich wolnościowych aspiracji.

Czy są sytuacje odwrotne, w których to kobiety tak niszczą mężczyzn, że nie są oni w stanie wytrzymać? Czy przemoc ma płeć, bo mężczyzna jest silniejszy?
Istnieją też kobiety psychopatki. Psychopatologia jakimś cudem nie ma kłopotu z równouprawnieniem, więc bywa­ją też kobiety fizycznie silniejsze od mężczyzn. Ale przy­puszczalnie psychopatek jest mniej niż psychopatów, bo zapewne dziewczynki rzadziej niż chłopcy są upokarzane fizyczną przemocą. Jak już tu wspominałem, emancypa­cja ma to do siebie, że grupa aspirująca potrafi całkowicie bezrefleksyjnie naśladować swoich ciemiężycieli. Może to dlatego kobiety coraz częściej zachowują się przemo­cowo wobec słabszych fizycznie lub niżej usytuowanych w hierarchii służbowej mężczyzn. Słyszałem, że istnieją nieformalne grupy i kręgi mężczyzn wspierające się w ra­dzeniu sobie z przemocowymi, używającymi siły fizycz­nej kobietami. W związku z tym nie podpisałbym się pod zdaniem, że przemoc ma tylko jedną płeć.

Fot. materiały prasowe Fot. materiały prasowe

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze