Spragnione emocjonalnej bliskości „zetki” chcą szybko budować więź z potencjalnym partnerem. Czasami zbyt szybko. W najmłodszym pokoleniu popularność zyskuje zjawisko określane jako „floodlighting”, czyli „zalewanie” drugiej osoby intymnymi szczegółami ze swojego życia. Sprawdzamy, dlaczego taka strategia budowania relacji jest szkodliwa i skazuje nasz przyszły związek na porażkę.
Czy zdarzyło wam się poznać kogoś, kto zauroczył was tak bardzo, że w pierwszym dniu znajomości byliście gotowi wyjawić mu swoje najskrytsze tajemnice? A może sami staliście się powiernikami osoby, z którą dopiero co nawiązaliście kontakt? To wcale nierzadki scenariusz – zwłaszcza gdy dochodzi do spotkania dwojga ludzi desperacko spragnionych miłości. Jeśli w grę wchodzi silna chemia, naprawdę trudno powstrzymać się przed ujawnieniem drugiej osobie tego, co leży nam na sercu. To właśnie mechanizm stojący za floodlightingiem – nowym trendem w świecie randkowania, który polega na wczesnym dzieleniu się bardzo osobistymi szczegółami z życia o dużym ładunku emocjonalnym. Osoba, która stosuje floodlighting, nie tylko chce jak najbardziej zbliżyć się do potencjalnego partnera. To zjawisko ma dużo bardziej złożone powody, które na nieświadomym poziomie pomagają nam się rozprawić z wewnętrznymi kompleksami i traumami.
Jeśli szukamy swojej drugiej połówki, sami możemy być floodlighterami i przez to sabotować dobrze rokujące relacje. Możemy też łatwo paść ofiarą tego zachowania z drugiej strony. Charakterystyczne dla floodlightingu są:
- Opowiadanie w pierwszych dniach znajomości bardzo intymnych historii ze swojego życia: o traumach z dzieciństwa, o byłych partnerach, o swoich problemach emocjonalnych.
- Jednostronność rozmowy, w której jedna osoba wyraźnie dominuje, zasypując drugą osobistymi wyznaniami i nie pozostawiając jej pola do wypowiedzenia się.
- Wymuszanie przez jedną ze stron konwersacji współczucia i zainteresowania.
- Ciągłe sprawdzanie przez floodlightera, jakie wrażenie wywarła na drugiej stronie jego opowieść; wyłapywanie najmniejszych oznak wsparcia i aprobaty.
- Błyskawiczne tempo rozwoju relacji oraz wciąganie „ofiary” w swoje sprawy.
Istnieje kilka powodów, dla których floodlighting może być toksyczny i już na samym początku utrudniać zbudowanie zdrowej, stabilnej relacji.
Po pierwsze, buduje fałszywe poczucie bliskości. Jest ono złudne, ponieważ zgodnie z teorią psychologii do ukształtowania naprawdę bliskiej relacji niezbędne jest przejście przez kolejne etapy znajomości, a to wymaga czasu. Można to porównać do odkrywania kolejnych warstw cebuli.
– Intymność pogłębia się stopniowo z upływem czasu. Początkowo wymieniamy się bardziej powierzchownymi szczegółami z życia, następnie przechodzimy do dzielenia się osobistymi przekonaniami, a dopiero później nasze wyznajemy najgłębsze emocje i doświadczenia. Floodlighting zakłóca ten naturalny rozwój relacji, zbyt wcześnie wprowadzając do niej duży ładunek emocjonalny – objaśnia psycholog Mark Travers.
W efekcie związek nie jest zbudowany na wystarczająco mocnych fundamentach, aby być trwały i odporny na przejściowe trudności.
Po drugie, floodlighting wywołuje presję na osobę, która jest ofiarą emocjonalnego „bombardowania”. Czuje się ona przymuszona do okazywania uczuć i reakcji, które są niewspółmierne do stopnia wzajemnej zażyłości. To sprawia, że osoba ta może chcieć szybko wycofać się ze znajomości, a jeśli w niej wytrwa – będzie się w niej dusić i odczuwać narastającą antypatię.
Floodlighting potrafi być też narzędziem manipulacji. Osoba, która go stosuje, może wcale nie szukać prawdziwie głębokiej więzi, lecz instrumentalnie posługiwać się partnerem w celu dowartościowania się. Co istotne, może to robić całkowicie nieświadomie. Psycholog Mark Travers tłumaczy, że w takiej sytuacji za zwierzaniem się z osobistych problemów często stoją potrzeba akceptacji i pragnienie bycia dostrzeżonym.
Niekiedy floodlighting jest też objawem bardziej wyrafinowanej formy manipulacji, jaką jest love bombing. Jeśli czujemy się zasypywani przez dopiero co poznaną osobę intymnymi wyznaniami, być może oczekuje ona, że odwzajemnimy się opowiadaniem historii z własnego życia. Taka obopólna wymiana wrażliwych informacji sprawia, że druga osoba może błędnie odczuwać natychmiastową, głęboką więź, co ułatwia manipulację emocjonalną i uzależnia od osoby stosującej love bombing.
Floodlighting może wydawać się kuszącą drogą na skróty, która doprowadzi nas do szybkiego zbudowania więzi z drugą stroną – ale to fałszywe przeświadczenie. Relacja, która rozwija się w tak dużym tempie, ma nikłe szanse na przetrwanie pierwszego poważniejszego kryzysu. Wiedza o najgłębszych sekretach drugiej strony nie jest bowiem równa z zyskaniem wzajemnego zaufania. Psycholog Mark Travers podsuwa kilka wskazówek, które pomogą ci stopniowo zbudować wzajemną bliskość:
- Dostosuj poziom rozmowy do tego, co proponuje druga osoba. Jeżeli twój rozmówca opowiada zabawne lub lekkie historie, pozostań w podobnym tonie, unikając przedwczesnego przechodzenia do poważnych zagadnień.
- Stosuj zasadę „trzech spotkań”, zanim zaczniesz poruszać głębsze, bardziej osobiste tematy. Zaczekaj z rozmowami o trudnych doświadczeniach czy własnych słabościach do czasu, gdy nawiąże się między wami zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
- Zadawaj pytania otwarte, ale lekkie i pozytywne. Zamiast pytać wprost: „Czego najbardziej się boisz?”, zapytaj raczej: „Czy jest coś zaskakującego na twój temat, o czym wie niewiele osób?”. Dzięki temu rozmowa będzie ciekawa, lecz nieprzytłaczająca.
- Zwracaj uwagę na sygnały werbalne i niewerbalne rozmówcy. Jeśli zauważysz, że druga osoba jest ostrożna, zdystansowana lub czuje się niekomfortowo, zwolnij tempo rozmowy i pozwól jej samej decydować, ile chce w danym momencie ujawnić.
Artykuł opracowany na podstawie: M. Travers, „Gen Z’s New Dating Trend ‘Floodlighting’ Explained—By A Psychologist”, forbes.com [dostęp: 17.03.2025].