Wszyscy pacjenci, którzy trafiają do gabinetu terapeuty – bez względu na problem, z jakim się zgłaszają – muszą stanąć twarzą w twarz ze swoim lękiem. Bo lęk znajduje się na szczycie piramidy trudnych, bolesnych emocji. Bez konfrontacji z nim nie możemy dogrzebać się do pozostałych uczuć, a nasze ciała nie są w stanie się rozluźnić.
Zanim udasz się do specjalisty, możesz spróbować samodzielnie przymierzyć się do oswajania wroga:
Przyznaj się sama przed sobą, że czasami świat cię przeraża, że boisz się czegoś, co dla innych (tak ci się przynajmniej wydaje) jest śmieszne. Weź kartkę papieru i wypisz wszystkie swoje lęki, także te najdziwniejsze. Następnie stań
przed lustrem i powiedz: „Mam prawo bać się…”.
Stwórz w głowie najczarniejszy scenariusz tego, co może ci się przydarzyć. W wyobraźni przeżyj to wydarzenie i spróbuj poczuć, co będzie, kiedy to już się stanie. Prawdopodobnie poczujesz ulgę, a może zauważysz śmieszność
całej sytuacji.
Każdego dnia zrób coś, czego się boisz.
Idź do sklepu i zareklamuj coś, co kupiłaś, choć na samą myśl dostajesz gęsiej skórki. Pierwsza zadzwoń do mężczyzny, który ci się podoba, podejmując ryzyko, że nie odbierze telefonu i nie oddzwoni.
Spróbuj odpuszczać sprawy, na których najbardziej ci zależy, zaufaj temu, co się wydarzy. Nie planuj, jak zwykle, weekendu, poczekaj, aż pojawi się jakaś propozycja, a jeśli się nie pojawi – zaakceptuj fakt, że być może spędzisz go samotnie. Pogódź się z tym, że na wiele spraw nie
masz wpływu, ale kiedy odpuścisz, świat o ciebie zadba.
Codziennie pobudzaj swoją naturalną ciekawość: odkryj nową drogę do domu, spontanicznie wybierz się na spacer, jakąś prozaiczną czynność, jak umycie zębów, wykonaj zupełnie inaczej niż do tej pory
. I jakie to uczucie?