1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Idziesz na randkę? Nie myśl o przyszłości, skup się na tu i teraz. Rozmowa z psychoterapeutką Marią Rotkiel

Nie zakładaj, że musisz spotkać tego jedynego, idź na randkę dla samego wyjścia z domu, dla miłego wieczoru w fajnym towarzystwie, dla dobrego jedzenia, przyjemności ubrania się w eleganckie rzeczy. (fot. iStock)
Nie zakładaj, że musisz spotkać tego jedynego, idź na randkę dla samego wyjścia z domu, dla miłego wieczoru w fajnym towarzystwie, dla dobrego jedzenia, przyjemności ubrania się w eleganckie rzeczy. (fot. iStock)
Dla jednych tortura, dla innych rozmowa kwalifikacyjna. – Randka powinna być przyjemnością! – mówi psycholożka Maria Rotkiel. Jeśli nauczysz się takiego podejścia, możesz znaleźć się na prostej drodze do zbudowania fajnego związku.

Etgar Keret w jednym ze swoich opowiadań pisze, że z pierwszego spotkania pary można wiele wywnioskować o ich przyszłym związku. Co zatem może powiedzieć nam pierwsza randka o ewentualnym kandydacie na partnera?
Pierwsze spotkanie bardzo wiele mówi o rodzaju chemii, jaka będzie między potencjalnymi partnerami. Zgadzam się z Keretem, że klimat tego spotkania jest dobrym prognostykiem tego, w jakiej atmosferze będzie utrzymana dalsza znajomość. Czyli jeśli czułyśmy się całkiem przyjemnie, ale może zabrakło nam trochę głębszej treści – to tak też może być w przyszłości. Jeśli miałyśmy poczucie, że znalazłyśmy bratnią duszę, że tematy się nie kończyły, a nawet gdy byliśmy odmiennego zdania, to ciekawie się rozmawiało – najprawdopodobniej relacja będzie się rozwijała głównie na poziomie intelektualnym. Natomiast jeśli miałyśmy motyle w brzuchu, rozbudzoną potrzebę bliskości fizycznej i ochotę na seks – to związek będzie pełen chemii seksualnej. W ogóle mam przekonanie, że za każdym razem, gdy kogoś spotykamy, intuicyjnie wyczuwamy, na jakim kanale będziemy ze sobą najlepiej nadawać, czy to będzie porozumienie intelektualne, emocjonalne, czy seksualne.

Ale są od tego wyjątki?
Są, a raczej jest jeden wyjątek – stres. Pod jego wpływem możemy zachowywać się bardziej powściągliwie, wbić się w sztywne ramy, nie być do końca sobą. Jeśli czujemy, że jesteśmy trochę podenerwowane, lub wyczuwamy takie podenerwowanie u drugiej osoby (a można to poznać po napięciu ciała, nerwowym tonie głosu), to taka randka nie będzie dobrym prognostykiem.

I co? Próbować dalej?
Dać szansę, sobie i potencjalnemu partnerowi. Spotkać się ponownie, oswoić ze sobą i z nową sytuacją. Bo może się okazać, że nasz towarzysz jest nieśmiały i wrażliwy w sensie rezerwy w budowaniu relacji i na pierwszy kontakt zareagował dużym stresem. Natomiast kiedy nie wyczuwamy u niego nadmiernego podekscytowania, i chemii też brak, to raczej nic z tego nie będzie.

Ale nie zrażać się na przyszłość?
Gdybym miała dać jedną radę w sprawie randek, to brzmiałaby ona: chodzić. Dla samej przyjemności randkowania, szansy na spotkanie drugiego człowieka i spędzanie z nim miło czasu, poflirtowanie, dowartościowanie się, ale też dla obserwacji siebie, samopoznania. Często w terapii z osobami nieśmiałymi, które dopiero poznają swoją seksualność, przeprowadzamy ćwiczenia behawioralne, które polegają na jednym: „zrób coś”. Czyli np. idź na randkę. Nie zakładaj, że musisz tam spotkać tego jedynego, idź na randkę dla samego wyjścia z domu, dla miłego wieczoru w fajnym towarzystwie, dla dobrego jedzenia, przyjemności ubrania się w eleganckie rzeczy. To jedno. Poza tym podczas takiej randki możesz dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o sobie samej. Co cię denerwuje, co zawstydza, co ci się podoba w mężczyznach, a co przeszkadza. Przekonać się, czy umiesz swobodnie prowadzić rozmowę, czy lubisz się czuć przez kogoś adorowana. Właśnie, adoracja! W dzisiejszym świecie nastawionym na sukces mamy coraz mniej okazji do niezobowiązującego flirtu, do tego, by poczuć się kobieco.

Myślę, że rzadko też chodzimy na randki dla samej przyjemności randkowania. Dla wielu osób spotkanie z nieznajomą osobą to koszmar. Poza tym idąc na randkę, zawsze mamy jakieś oczekiwania, robimy to w konkretnym celu.
My w ogóle mało rzeczy robimy tak po prostu. Sięgamy po książki, bo mają nam coś konkretnego dać, jakąś wiedzę, przydatne informacje. A gdzie przyjemność? Randka to nie rozmowa kwalifikacyjna, nie spotykamy się po to, by przyjąć lub odrzucić na niej kandydata na męża. Randka to okazja do tego, by cieszyć się swoją atrakcyjnością, poznać kogoś interesującego i zbudować relację, która tu i teraz ma być przyjemna.

Ktoś skupia swoją uwagę tylko na nas. To może się podobać, ale i przerażać. Sama piszesz, że mają z tym problem nie tylko osoby nieśmiałe, ale i narcystyczne. Bo oba typy boją się bliskości.
Osoba narcystyczna, czyli skupiona na sobie, ma problem z czerpaniem radości z kontaktu z ludźmi, ona widzi tylko siebie, nie widzi drugiego człowieka, nie ma w sobie spokoju i równowagi, by nawiązać prawdziwy kontakt. Nie potrafi być tu i teraz. Randkowanie jest ćwiczeniem na wielu poziomach. Na tym pierwszym, trochę powierzchownym, ale bardzo istotnym – związanym z atrakcyjnością. Ale też na tym bardziej głębokim: poznawaniu siebie w kontakcie z drugim człowiekiem – na ile jestem w stanie go „czytać”, czy łatwo nawiązuję z nim kontakt. Kiedy się wycofuję, co mnie odrzuca, co mnie peszy, czego nie lubię, na co zwracam uwagę. Randka może być bardzo fajnym etapem przygotowującym nas do zbudowania prawdziwej i fajnej relacji. Uczy bycia otwartym na innych, daje większą pewność siebie. Osoby nierandkujące mogą mieć wrażenie, że trudno jest kogoś poznać. A to nieprawda.

Na co zwracać uwagę podczas pierwszego spotkania?
Jestem wielką orędowniczką podejścia, które nazywam świadomym zachowaniem. Czyli poznaję mężczyznę i obserwuję podczas tego spotkania siebie i jego. Zwracam uwagę na to, jak się przy nim czułam, i zastanawiam się, jakie jego cechy czy zachowania na to wpłynęły. Jeżeli wracam ze spotkania i mówię przyjaciółce: „Spodobał mi się, tak bezpiecznie się przy nim czułam”, to dobrze pójść za tą myślą. Dopytać samą siebie lub z pomocą koleżanki ustalić, co sprawiło, że tak się przy nim czułam. Potem zapytać siebie, czy poczucie bezpieczeństwa to jest to, czego oczekuję od związku. I co to poczucie bezpieczeństwa dla mnie oznacza. Może to, że on daje mi wybór: pyta, czy wolę kuchnię japońską, czy włoską. A może wolisz mężczyzn, którzy przejmują kontrolę. Lubisz facetów, którzy są otwarci i dużo opowiadają o swoich pasjach? A może zainteresowanych swoim rozmówcą? Człowiek jest jednym wielkim chodzącym komunikatem. Trzeba go tylko odczytać. Jeśli lubisz, jak mężczyzna skupia całą uwagę na tobie, zaobserwuj, czy robi to podczas waszego spotkania. Czy się spóźnił, jeśli to dla ciebie ważne. Mamy prawo mieć w sobie niezgodę na niezorganizowanie, chaos czy spóźnialstwo. Nie chodzi o to, by mężczyzna spełniał ogólnie przyjęte kryteria, tylko TWOJE kryteria.

Dla jednej kobiety mężczyzna, który zostawia duży napiwek, ma gest, dla drugiej będzie rozrzutny.
Oczywiście, jedna nie będzie czuła się dobrze w zbyt eleganckiej restauracji, innej to właśnie się spodoba. Zwracajmy uwagę na miejsce, jakie on wybiera, to też bardzo dużo o nim mówi. Także to, że podczas spotkania odbiera co chwila telefon albo zaczyna źle mówić o swojej byłej czy pogardliwie traktuje kelnera. To się wszystko zamyka w pojęciu świadomości siebie w kontakcie z drugim człowiekiem.

Czasem w sformułowaniu własnych refleksji po spotkaniu pomaga zwykła rozmowa z koleżanką.
Omówienie to doskonały sposób na przepracowanie tego, co się zdarzyło – na tym przecież polega każda terapia. Na omówieniu, opisaniu. Jestem wielką zwolenniczką zapisywania swoich uczuć, spostrzeżeń. Ale możemy to też zrobić z koleżanką. Ja jej mówię: „Wiesz co, fajny”. Ona: „A co tak ci się w nim podobało?”.

Ja: „To, że wybrał fajne miejsce, zarezerwował stolik, pytał mnie o zdanie, słuchał”. Ona: „No tak, ty zawsze lubiłaś takich porządnych mężczyzn”. No i mamy pierwszą refleksję – jego zachowania odpowiadają moim oczekiwaniom. Takie obgadanie może też pomóc w ustaleniu tego, co nam się nie podobało, bo czasem trudno jest to tak jednoznacznie nazwać. Ja: „Coś mi w nim nie pasowało”. Ona: „Ale co konkretnie?”. Ja: „Wiesz, miałam wrażenie, że on mnie ciągle ocenia, że ma gotowe zdanie na każdy temat”. Nie jest fajnie czuć się ciągle wystawianym na czyjeś oceny. To ważny sygnał, bo to prawdopodobnie cecha tego człowieka, być może niemożliwa do wyeliminowania. Trzeba się zastanowić, czy nie będzie nam w przyszłości przeszkadzała. To nie stres, to charakter. Nieuprzejmość, grubiaństwo, brak kultury. Ze stresu może mi upaść płaszcz w błoto, ale raczej nie urządzę awantury kelnerowi za to, że widelec był brudny.

Czyli randka katastrofa. Ratujemy się w takich sytuacjach umówionym telefonem od koleżanki.
I słusznie, każdy powinien cenić swój czas. Z jednej strony: cieszmy się chwilą i wyluzujmy, ale jeżeli mamy podczas randki silne poczucie dyskomfortu, to bierzmy nogi za pas. Taki telefon może być jak wybawienie. Tylko nie brnijmy w kłamstwa. Powiedz: „Przepraszam, muszę już wyjść”. To prawda, musisz. Nie dodawaj: „Bo zanudzisz mnie na śmierć swoim gadaniem o błyskotliwej karierze”. Nauczmy się kończenia znajomości czy wychodzenia z sytuacji, które nie są dla nas dobre, oczywiście bez sprawiania drugiej osobie przykrości.

No i właśnie z tym my, kobiety, mamy problem. Kończy się randka i on pyta: Spotkamy się jeszcze? Ty wiesz, że nie, ale mówisz: „może”.
Znam kobiety, które potrafią umówić się na kolejną randkę, bo jest im szkoda faceta. Pytam je wtedy: „A siebie samej nie jest ci szkoda?”. Przecież kolejne spotkanie będzie stratą czasu dla ciebie i dla niego. Co jest złego w odpowiedzi: „Wiesz, chyba jednak już się nie spotkamy”. Dlaczego mamy problem z powiedzeniem „nie”? Bo druga szansa się nie trafi? Bo sprawisz mu przykrość? Dawanie złudnych nadziei na coś, na co nie ma szans, jest o wiele bardziej krzywdzące. Bądźmy szczere, ale nie bądźmy okrutne. Po prostu: „Nie, dziękuję”.

A co, jeśli to ktoś nam mówi „nie”?
To zależy od tego, na jakim etapie znajomości to słyszymy. Jeśli na początkowym – byłabym za chronieniem siebie, swojej samooceny. Kobiety popełniają ten błąd, że szukają winy w sobie: „nie spodobałam mu się”. A może on nam odmawia z zupełnie innego powodu, może odezwała się do niego jego była dziewczyna, dostał ofertę pracy za granicą. Jeżeli ma nie wyjść, to im szybciej się to okaże, tym lepiej. Nie bierzmy wszystkiego do siebie. Może to on ma problem, boi się bliskości. Pytajmy. Jeśli odpowiedź będzie dla nas trudna lub nie do końca jasna, nauczymy się godzić z tym, na co nie do końca mamy wpływ. Jeśli ktoś nie chce nas bliżej poznawać, nie musi to świadczyć źle o nas czy o nim. Jeżeli jednak relacja jest głębsza i łączy nas coś na kształt więzi, to warto zapytać: „Wycofujesz się? Nie chcesz, żebyśmy bliżej się poznali? Czy jest tego jakiś powód?”. Jeśli kręci i wije się w odpowiedzi, to ja bym to tak zostawiła. Ale jeśli czujemy, że relacja była dla nas ważna, powalczmy o nią.

Z opowieści koleżanki. Pierwsza randka – marzenie, druga, trzecia – też. Na czwartej on mówi, że nic z tego. Jak tu nie być rozczarowaną?
Częstą trudnością kobiet są oczekiwania związane z relacjami damsko-męskimi. Podchodzimy do randkowania roszczeniowo i trochę próbujemy nagiąć rzeczywistość do naszego wyobrażenia. Jeżeli na drugim spotkaniu zastanawiamy się, jak by wyglądało nasze dziecko czy nasze imię z jego nazwiskiem, to przestańmy, bo będziemy rozczarowane. Mężczyzna może poczuć się zagrożony naszymi inwazyjnymi planami.

Czyli dobra rada: idąc na randkę, nie szukaj męża?
Raczej: nie wpadaj w pułapkę własnych wizji i scenariuszy dotyczących przyszłości, a skup się na teraźniejszości.

Ale jak nie wpadać w pułapki oczekiwań, skoro wszystkie piosenki o miłości każą nam je mieć?
Jest wiele naprawdę pięknych piosenek, które mają szkodliwy wpływ na nasze postrzeganie rzeczywistości. „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”. Nie, ważne są chwile, które właśnie przeżywamy. Kiedy jesteśmy na randce, nie wybiegajmy myślami do następnej i nie snujmy przypuszczeń na temat tego, czy mu się podobamy, czy nie. Zobaczmy, jak fajnie jest tu i teraz.

Maria Rotkiel: psychoterapeutka, trenerka, dydaktyk, doradca rodzinny i zawodowy. Specjalizuje się w terapii par, terapii rodzinnej oraz doradztwie z zakresu rozwoju zawodowego i osobistego, autorka książek, w tym „Nas dwoje, czyli miłosna układanka” i „Nas troje, czyli rodzinne nastroje”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze