1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Paulina Młynarska obchodzi dziś urodziny. 5 powodów, za które ją cenimy

Paulina Młynarska obchodzi dziś urodziny. 5 powodów, za które ją cenimy

Paulina Młynarska podczas premiery książki „Jesteś spokojem” w 2019 roku (Fot. Andrzej Hulimka/Forum)
Paulina Młynarska podczas premiery książki „Jesteś spokojem” w 2019 roku (Fot. Andrzej Hulimka/Forum)
Żyje na własnych zasadach, opiekuje się gromadką zwierząt, promuje zdrowe podejście do jogi i feminizm. Paulina Młynarska obchodzi dziś 53. urodziny. Sto lat!

Po wyjeździe z Polski Paulina Młynarska aktywnie prowadzi swoje media społecznościowe. Nie są one jednak dla niej polem do lansu, a możliwością wniesienia w świat własnego punktu widzenia, zainspirowania innych do zmian, a czasem poprawienia humoru zdjęciem słodkiej gromadki zwierząt. Regularnie śledzimy jej wpisy. Za co ją szczególnie cenimy?

1. Za życie na własnych zasadach

Córka wielkiego artysty, pani znana z telewizji. Mogła z łatwością odcinać kupony od celebryckiego życia. A jednak tego nie chciała. Przez lata była dziennikarką – pracowała dla telewizji i największych magazynów w kraju. Dziś przede wszystkim pisze książki, jest nauczycielką jogi, a od pięciu lat mieszka na Krecie. Nie bała się zrezygnować z „kariery” w mediach na rzecz tego, co podpowiadało jej serce. Chciała mieszkać w Grecji, którą pokochała od najmłodszych lat, odkąd po raz pierwszy tu była. Jej przenosiny na Kretę niewiele jednak miały wspólnego z popularnym mitem „rzucam wszystko i jadę w Bieszczady”. Nie. Paulina Młynarska przygotowała się do zmiany w swoim życiu, przenosząc środek ciężkości na jogę, którą kiedyś „tylko” praktykowała, a teraz dodatkowo zaczęła nauczać oraz wybierając takie zlecenia, które pozwoliły jej pracować zdalnie. Prosto z ukochanej Krety prowadzi swoje media społecznościowe, w których dzieli się swoim życiem. To życie nie ma nic wspólnego ze społecznymi oczekiwaniami. Paulina Młynarska śmiało pisze, że odpowiada jej bycie samą i tylko czasem doskwiera jej z tego powodu samotność. W kraju, w którym często wartość kobiety ocenia się poprzez jej partnera lub chociaż rodzinę, może to być wręcz rewolucyjne wyznanie! Nie potrzebuje drogich ubrań czy symboli statusu. Nie walczy z upływającym czasem. Opisuje codzienność swojego zwierzyńca, nie boi się zabierać głosu w ważnych społecznie sprawach. Gdy trzeba, blokuje komentarze, bo w jej mediach społecznościowych nie ma miejsca na hejt. Nie zamiata jednak sprawy pod dywan, tylko odnosi się do rzeczy, które są jej zarzucane.

W odpowiedzi na komentarze dotyczące wyglądu pisze np. „Byłam już w życiu ładna ładnością młodej kobiety. Nawet dość długo to trwało, moim zdaniem. Tej »ładności młodej« nie da się ani zatrzymać, ani podrobić. To już za mną i to jest Ok. Cieszę się, że się tym nie przejmuję. Teraz więc zwrócę się do tych miłych pań, które mi piszą: »trzeba zadbać o wygląd« i »ale się baba zestarzała«. I do panów, zauważających, że »już by mnie nikt nie ruszył«. Walcie się. Czas przerobi nas wszystkich i wszystkie bez wyjątku. Można z tym walczyć, ale mnie szkoda czasu i kasy. Mam robotę do wykonania, książki do napisania, miejsca do zobaczenia, bliskich do nakarmienia, pocieszenia, ugoszczenia i zwierzaki do wytarmoszenia. Mam wieczory do przegadania, poranki do zachwycania się i mnóstwo problemów życiowych do rozwiązania. Od niektórych osiwiałam, inne pogłębiły mi bruzdy nosowo wargowe, czy jak tam się to zwie fachowo. Na ogół tak to się dzieje, kiedy się żyje. Moim zdaniem, życie czasem jest naprawdę piękne. Całe życie”.

2. Za miłość do zwierząt

Gdy Paulina Młynarska przeniosła się na Kretę, towarzyszyła jej myśl: „żadnych zwierząt”, mimo że wcześniej były stale obecne w jej codzienności. Myśl była podyktowana stylem życia – dziennikarka zimę chciała spędzać w Kerali w Indiach albo na Bali w Indonezji, prowadząc warsztaty jogi. Chciała być wolna i móc ruszać przed siebie w dowolnej chwili. Kto opiekowałby się wtedy zwierzętami? W taki sposób udało jej się funkcjonować przez dwa lata. A potem... zwierzaki wybrały za Paulinę. Najpierw były dwa kotki, które pojawiły się bez mamy w opuszczonym sadzie i zaczęły po prostu iść za Pauliną. Jakiś czas później szczeniak, którego najwyraźniej ktoś porzucił, bo wciąż miał obrożę. Był bardzo odwodniony, ale szybko poczuł się bezpiecznie i pokazał brzuszek. Został Felkiem. Dziś w małym domku Pauliny Młynarskiej mieszkają trzy psy oraz cztery koty. Ale na tym nie koniec! Kreta jest pełna bezdomnych zwierząt, które dziennikarka ratuje, a potem znajduje im nowy dom w Polsce. Taki los trafił się na przykład malutkiej kotce Nowinie, całej z zaropiałymi oczkami. Groziła jej ślepota, a nawet śmierć. Dziś jest dorodną, zadowoloną z życia kocicą na polskiej ziemi. Śledzenie codzienności zwierzyńca Pauliny Młynarskiej to niezawodny sposób na poprawę humoru. Ona sama przyznaje, że zwierzęta okazały się niezbędnym elementem uziemiającym. Pozwoliły jej zrozumieć, że nawet mimo najciekawszych podróży, dobrze jest mieć dom i że jej jest na Krecie. Okazało się też, że zwierzęta nie są problemem jeśli chodzi o warsztaty w innych miejscach globu, bo są osoby – mamki zastępcze, które chcą się nimi opiekować pod nieobecność Pauliny. Ona sama o swoich zwierzakach napisała zaś książkę „Miłość to pies”, którą polecamy jako niezawodny poprawiacz humoru na długie, jesienne wieczory.

Uratowana kotka Nowina dziś cieszy się zdrowiem w nowej, polskiej rodzinie.

3. Za mówienie o podwójnej mastektomii i namawianie do badań profilaktycznych

W 2021 roku Paulina Młynarska przeszła podwójną mastektomię z rekonstrukcją piersi i zdecydowała się podzielić tym w swoich mediach społecznościowych, zachęcając tym kobiety do badań. Pewnie nie spodziewała się, że oprócz wielu słów wsparcia, wyleje się na nią za to hejt – także od kobiet. Temat okazał się olbrzymim tabu, decyzja, będąca także naturalną konsekwencją prawa do samostanowienia o własnym ciele, spotkała się z niezrozumieniem. „Gdy ma się znane nazwisko i wielkie zasięgi, można zrobić chociaż tyle, by przypomnieć o profilaktyce. Ja umknęłam przed piekłem chemii, naświetlań i hormonów, a może przed śmiercią, dlatego że się zbadałam. Okazało się jednak, że nie miałam realistycznego wglądu w to, jak tragicznie jest w Polsce z wiedzą na temat raka piersi, profilaktyki, dostępnego leczenia. Okazało się, że naruszyłam społeczne tabu, wywołałam ogromne emocje i… sprowadziłam na siebie taką falę nienawiści, że przez chwilę zaparło mi dech. Wczoraj przepłakałam cały dzień. Dziś wstaję i powtarzam: badajcie się. Teraz, zaraz. Nie musicie ciężko chorować, nie musicie umierać, nie musicie się wstydzić” – napisała. Podpisujemy się pod jej apelem.

4. Za zdrowe podejście do jogi

Najpierw praktykowała jogę, potem sama zaczęła jej uczyć. Paulina Młynarska nie jest jednak kolejną samozwańczą guru, która opowiada o pozytywnych wibracjach, konieczności odcięcia się od negatywnej energii czy Erze Wodnika. Nie uczy też jogi po to, by zyskać jędrne ciało czy pochwalić się skomplikowanymi asanami na zdjęciach w Internecie. Nie. Dla niej joga to system doskonalenia siebie, w którym nie chodzi o wygibasy na markowej macie, tylko o zbliżenie się do swojej prawdy, wyciszenie ego, łagodniejsze przejście przez zmiany które naturalnie szykuje nam życie. O swoim doświadczeniu napisała zaś w książce „Moja lewa joga”. Oto fragment:

„Jeśli chcesz, aby joga przyniosła ci prawdziwe owoce – dobre samopoczucie w ciele, wewnętrzny spokój i uśmiech, ustanie wewnętrznych konfliktów, poczucie sensu i współczucie dla siebie oraz innych – praktykuj codziennie. Tak jak codziennie myjesz zęby i bierzesz prysznic. Nie oczekuj, że będzie »ciekawie«, nie obiecuj swojemu ego, że się rozerwie. Wręcz przeciwnie – niech będzie nudno, ale za to bardzo uważnie, spokojnie, w skupieniu. Już słyszę, jak mówisz, że nie masz na to czasu, że jak nudno, to nie dla ciebie… Rozumiem. I wzorem mojego mistrza nie zamierzam cię do niczego namawiać. Powtórzę tylko, co mówi L. na swoich sesjach (a oprócz bycia joginem jest on także fenomenalnym surferem, mistrzem tai-chi i dobiegając siedemdziesiątki, cieszy się witalnością i sprawnością, jakiej pozazdrościłby mu niejeden trzydziestolatek): »Jeśli nie weźmiesz odpowiedzialności za stan swojego ciała i psychiki, prędzej czy później stracisz wolność«. Czasem dorzuca jeszcze: »A lekarze na pewno zabiorą ci wszystkie oszczędności”. Brzmi brutalnie, jednak nie jesteśmy tu po to, by się czarować«”.

5. Za feminizm

Paulina Młynarska jest feministką i nie waha się o tym mówić. Podejmuje tematy walki o prawa kobiet, sprzeciwia się nierównemu traktowaniu, okrucieństwu ze strony mężczyzn, ale i wychowanych w patriarchacie kobiet (o tym ostatnim zjawisku napisała książkę „Okrutna jak Polka”). Staje w obronie innych kobiet atakowanych przez media, choćby Małgorzaty Rozenek, której plotkarski tytuł zarzucił, że ma blizny po operacjach plastycznych za uszami. „Jakim prawem???” – pyta Młynarska i komentuje: „Chciałabym aby UE wprowadziła prawny zakaz tropienia naszych blizn i zmarszczek w portalach i gazetach. Robienia z ukrycia zdjęć tego typu i omawiania ich publicznie. Uważam, że lekarze, którzy dopuszczają się publicznych diagnoz i omówień interwencji medycznych, którym poddają się osoby publiczne powinni być za to surowo karani. To jest przemoc. To jest niekończąca się nagonka na nas – kobiety. To jest zachęcanie do prymitywnego wtrącania się w osobiste wybory i decyzje. Zakazano wykorzystywania wizerunków nastolatek do reklamowania kosmetyków dla kobiet dojrzałych, można zakazać „diagnozowania” na podstawie zdjęć. To systemowy stalking, dręczenie i przekraczanie granicy prywatności. Czyta mnie sporo polityczek, które mogłyby temu się przyjrzeć. Dajmy im znać w komentarzach, że nasze zmarszczki i blizny to nie jest temat na którym mają zarabiać seksistowskie tabloidy”.

W naszym kraju w niektórych kręgach przyznanie się do bycia feministką może uchodzić za odważne, dziennikarka robi więc wiele, by to zmienić. Na swoim Instagramie pisze: „Dziś w kąciku szczęśliwej feministki, odpowiem na budzące grozę pytanie, czy jesteś feministką. Od razu uspokajam, że aby to stwierdzić nie musisz posuwać się do sprawdzania co chwila czy już wyrosły ci na ciele gęste kłaki, a w nogawce jeansów nie telepie się ogon. Nie ma powodu z niepokojem spoglądać w lustro i tropić oznak słynnej feministycznej brzydoty. Ani z drżeniem zapytywać siebie, czy już zaczęłaś darzyć nienawiścią własnego partnera, syna, ojca i mężczyzn w ogóle. A w szczególności płodów. Nie, twoje życie seksualne nie ograniczy się do wyłącznie do samotnych seansów z wibratorami ze sklepu Joanny Kaszki Radość z ciała barbarella.pl (choć powiem Ci, że to nie jest najgorsza opcja). Nikt Ci nie zabroni strzelić sobie botoxu, zrobić paznokci albo selfie w koronkowych stringach czy cokolwiek tam lubisz strzelać. Możesz podobać się komu tylko Ci się podoba. Nie uzależnisz się od pigułek po. Nie wyrosną Ci kły. Nie będzie unosił się wokół Ciebie zapach siarki (z wykątkiem wizyty w uzdrowisku siarkowym, ale na to nie mamy wpływu). Nie będziesz czuła przymusu wciągania chłopców w nieoświetlone bramy, aby ich tam szybko wykastrować. Nie musisz sobie robić aborcji! Uff… Jesteś feministką, jeżeli jesteś za równością. Nie daj sobie wmówić, że dążenie do równości to to samo co dążenie do przewagi. Pamiętaj, e Maria Skłodowska-Curie nie mogła osobiście odebrać swojego Nobla i zrobił to za nią mąż ponieważ jako kobieta nie miała prawa przekroczyć progu Akademii! Zofia Stryjeńska, księżniczka polskiego malarstwa, chcąc studiować na ASP (w Monachium) pojechała tam z paszportem brata, przebrana za chłopaka. To nie są aż tak odległe czasy. Ówczesne feministki wywalczyły dla Ciebie, dla twojej córki i wnuczki wstęp do tych i wielu innych miejsc. Żeby mogły rozwijać swój talent i potencjał – jeśli zechcą. Dzisiejsze kontynuują tę pracę. Nie po to by Cię zmusić do czegokolwiek, ale po to byś w ogóle miała wybór”.

Dziękujemy za te słowa i jeszcze raz życzymy wszystkiego najlepszego!

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze