Powoli zmieniamy się w wampiry. Siedzimy w półmroku klimatyzowanych biur, wpatrując się w ekrany komputerów. Bladzi i smutni zakrywamy się chustami i smarujemy blokerami. Czy słusznie?
Uważany za ojca medycyny Hipokrates zalecał kąpiele słoneczne i twierdził, że mogą mieć zbawienny wpływ w wielu chorobach. Jednocześnie ostrzegał przed nadmierną ekspozycją na promienie słońca – to jemu przypisuje się pierwsze wzmianki o czerniaku, złośliwym nowotworze skóry. Ostrzeżenia Hipokratesa są aktualne zwłaszcza dzisiaj, kiedy tyle słyszymy o szkodliwości promieniowania UV, zupełnie zapominając o jego dobroczynności (stymuluje skórę do produkcji cennej witaminy D, odpowiedzialnej m.in. za nasze dobre samopoczucie). Dermatolodzy ostrzegają przed rakiem, udarem słonecznym i poparzeniami, a psychologowie przed epidemią depresji, która bierze się także z tego, że zaburzamy swój rytm dobowy, często pracując do późnej nocy i zamykając się w domach. Cierpimy nie tylko na niedobory witaminy D, ale też na krzywicę – podobno jej epidemia powraca do zachodnich miast, takich jak Londyn. I bądź tu mądry.
Promieniowanie słoneczne jest głównym czynnikiem wywołującym raka skóry, o czym wiedzą mieszkańcy Australii i Nowej Zelandii, którzy z powodu silnego nasłonecznienia przodują w zachorowalności na tę chorobę. Jak podaje Kodeks Walki z Rakiem, w ostatnich dziesięcioleciach wzrasta liczba zachorowań także w krajach Europy Północnej, co jest związane z częstymi wyjazdami wakacyjnymi w rejony o dużym nasłonecznieniu, ze spędzaniem wolnego czasu na powietrzu bez stosowania środków ochronnych (ubrań, kremów z filtrem) oraz z opalaniem się w solarium. A jednak... Jak podaje dziennikarka Linda Geddes, dla naszego zdrowia o wiele groźniejszy może być niedobór słońca niż jego nadmiar. Z badań prowadzonych przez 20 lat na terenie południowej Szwecji wynika, że średnia długość życia kobiet z nawykiem częstego przebywania na słońcu jest o rok lub dwa lata dłuższa niż kobiet, które go unikały. Co więcej, kobiety unikające słońca częściej chorowały na choroby układu krążenia, cukrzycę typu 2 czy choroby autoimmunologiczne. Zatem: nie unikajmy słońca, a jedynie skrajności.
Stosując się do rad Hipokratesa – korzystajmy ze słońca ostrożnie. Jak każde dobro, ma bowiem ono i swoją ciemną stronę. Nie tkwijmy w ciemnych pomieszczeniach, nie odcinajmy się od życiodajnej energii, ale przestrzegajmy kilku podstawowych zasad:
- latem unikajmy opalania się w godzinach największego natężenia promieniowania UVB, czyli między godziną 10 a 15;
- zażywajmy kąpieli słonecznych częściej, ale w mniejszych dawkach;
- stosujmy kremy z faktorami przynajmniej powyżej 30;
- chrońmy skórę ubraniami – w jasnych kolorach, przewiewnymi, najlepiej z bawełny lub lnu;
- przy długiej ekspozycji na słońce pamiętajmy o nakryciu głowy i okularach przeciwsłonecznych.
(Po więcej faktów na temat słońca odsyłamy do książki Lindy Geddes, „W pogoni za słońcem”
, wyd. Insignis 2019)