W zimie, a zwłaszcza w święta częściej przytrafiają się zawały serca. I kolejna zła wiadomość częściej niż w pozostałe dni w roku atak serca kończy się śmiercią.
Według amerykańskich badań przeprowadzonych na 53 mln osób, kardiologiczne problemy narastają w drugiej połowie grudnia. Szczególnie w czasie świąt lekarze odnotowują średnio pięcioprocentowy wzrost liczby zawałów serca.
Najwięcej zgonów z powodu zawału serca ma miejsce 25 i 26 grudnia oraz 1 stycznia. Przynajmniej w części winna jest zimowa pogoda. Pod wpływem chłodu naczynia krwionośne zwężają się i w efekcie ciśnienie krwi rośnie. Jeśli w takim stanie chory wykonuje pracę fizyczną, kłopoty gotowe. Ten fakt może wyjaśniać wzrost liczby przypadków zawału serca jedynie w północnych rejonach Stanów Zjednoczonych. Tymczasem podobna tendencja obserwowana jest także w Kalifornii.
Według dr Andrew Pipe’a z University of Ottawa Heart Institute na tę sytuację składa się wiele czynników, a są wśród nich przejadanie się, picie nadmiernych ilości alkoholu, zmniejszona aktywność fizyczna i stres. Zbyt wiele alkoholu może spowodować migotanie przedsionków, które jest najczęstszą przyczyną zaburzeń rytmu serca. Z kolei arytmia zwiększa ryzyko udaru mózgu i zawału serca.
Dr Andrew Pipe wskazuje na jeszcze jedną przyczynę, która sprawia, że ludzie częściej umierają w święta. Ich rodziny wstrzymują się przed wzywaniem karetki pogotowia, bo to kłóci się z nastrojem świątecznym. Chorzy z tego samego powodu także częściej lekceważą objawy zawału: ból w klatce piersiowej, uczucie duszności, poty, lęk, nudności.
Pomoc przybywa za późno.