Ponad 90 proc. problemów z układem krążenia związanych jest z nieprawidłową dietą i złym stylem życia. Reszta to schorzenia, które w większości można zoperować. Skoro tak, warto pamiętać, co robić, by nasze serca biły zdrowym rytmem.
Pamiętam wykład z dietetyki klinicznej, podczas którego profesor kardiolog powiedział nam, że jeżeli dobrze wykonamy to, co do nas należy – nauczymy ludzi zdrowo jeść i dbać o swoje serce – on straci pracę. Od tej pory minęło kilkanaście lat, rzesze dietetyków skończyły studia, mówimy o tym, czego się nauczyliśmy, przy każdej możliwej okazji – i co? Najczęstszą przyczyną zgonów w pierwszym półroczu 2020 roku w Polsce według GUS były nowotwory i choroby układu krążenia. Dane te nakładają się na COVID-19, ale on stał się przyczyną 1589 śmierci. To kropla w morzu w porównaniu z 84 571 spowodowanymi chorobami układu krążenia. Te wskaźniki są półtora do trzech razy wyższe niż w krajach „starej” Unii Europejskiej. Dlaczego inni radzą sobie coraz lepiej, a my przeciwnie?
Profilaktyka u nas ma się tragicznie. A co z chorymi? Jedna trzecia pacjentów odstawia leki w ciągu miesiąca, co tu zatem mówić o diecie. Marzę, aby ten tekst przekonał cię do zadbania o mięsień tłoczący krew. Naprawdę wiele jest w twoich rękach!
Jako współzałożycielka Fundacji „Kobiety bez Diety” chcę pochwalić jedną z nich – dietę DASH (dietary approaches to stop hypertension). Została ułożona przez naukowców z amerykańskiego Narodowego Instytutu Serca, Płuc i Krwi. Ich celem było stworzenie planu żywieniowego, który przyczyniałby się do obniżenia ciśnienia tętniczego oraz poprawy profilu lipidowego. I tu, wpisując się w filozofię bez diety, wyjaśnię, że chodzi w niej raczej o trwałą zmianę nawyków, a nie o kilka tygodni wyrzeczeń. To plan, którego efektem jest obniżenie poziomu cholesterolu we krwi, spadek ciśnienia krwi oraz obniżenie ryzyka cukrzycy i otyłości. A wszystkie wymienione cele spotykają się w naszym zdrowym sercu!
Założenia diety DASH są niezwykle proste – owoce, warzywa, niskotłuszczowy nabiał, pełnoziarniste produkty zbożowe, ryby, drób, strączki, pestki i orzechy. Czegoś więcej – czegoś mniej. A mniej soli, cukru, tłuszczów zwierzęcych oraz czerwonego mięsa. Dzięki temu unikamy nadmiaru nasyconych kwasów tłuszczowych i cholesterolu. Zwiększamy za to ilość potasu, magnezu, wapnia czy błonnika pokarmowego.
Najlepsze na serce wśród owoców są czerwono-fioletowo-różowe, czyli właśnie te, które mamy teraz! Maliny, borówki, winogrona, jeżyny i jagody. Zawierają najwięcej przeciwutleniaczy i są stosunkowo mało słodkie, dlatego powinniśmy jeść ich w sezonie dużo!
Kolejne źródło przeciwutleniaczy to substancje zawarte w zielonych warzywach: brokuł, kapusta, kalarepka, seler naciowy. Najlepiej, aby znajdowały się w każdym naszym posiłku, a do tych posiłków należy zjeść jeszcze inne warzywa. Dzięki temu zadbamy, aby wewnątrz naczyń krwionośnych nie dochodziło do powstania stanów zapalnych.
Ponadto należy zrezygnować z palenia papierosów, nadmiernego spożycia alkoholu oraz zadbać o wystarczającą ilość snu.
Plus ruch, który jest ważnym elementem kształtowania rytmu serca. Gdy wysiłkiem fizycznym zmuszamy je, aby szybciej biło, to w czasie odpoczynku bardzo ono zwalnia. A to ważne, bo serce potrzebuje odpoczynku. Powinniśmy przez minimum 30 minut dziennie utrzymywać tętno na poziomie powyżej 100 uderzeń serca na minutę – i niech to nie będzie wywołane złością, strachem lub nadmiarem kofeiny! Dwudniowa przerwa w ćwiczeniach przyczynia się do wzrostu tętna w spoczynku. A to jest mocno niekorzystne.