Ogrodolecznictwo, czyli hortiterapia, to nic innego jak terapia poprzez prace w ogrodzie. Korzyści to duma ze swoich działań (ostrzegam, porażki również będą, ale to normalne), poprawa nastroju, no i dobre jedzenie!
Niedługo zacznie się sezon na prace w ogrodzie, zachęcam was zatem do pogrzebania w ziemi. Jeśli nie macie działki czy ogrodu, to nic nie szkodzi. Parapet też jest okay. Albo w wersji mikro – słoik! Bo czyż nie jest to idealny moment na wzbogacenie swojej diety o składniki odżywcze z kiełków? A więc od najmniejszej skali:
Weź litrowy słój, wsyp do niego łyżkę, dwie nasion do kiełkowania lub fasolek czy innych nasion strączkowych, zalej wodą i zostaw na osiem–dziesięć godzin. Przecedź kiełki, słoik zakryj gazą objętą na szyjce słoika gumką recepturką i odstaw w widne miejsce, ale nie na słońcu. Dwa razy dziennie bardzo delikatnie przelewaj kiełki wodą. Po trzech dniach będziesz mieć kiełki, które należy jeść w całości. Są bombą odżywczą. Poza białkiem, zdrowymi tłuszczami, minerałami, takimi jak: żelazo, cynk, wapń, magnez i potas, cynk czy selen, zawierają też witaminy z grupy B oraz witaminy C i A, E, D, K. I dużo przeciwutleniaczy.
Wystarczy, że weźmiesz korzeń pietruszki, na którego górze widzisz przebijające się zielone łodyżki. Utnij wierzch pietruszki kilka centymetrów od końca rośliny, wstaw do wody i czekaj. Możesz też włożyć do doniczki kiełkującą cebulę lub cały korzeń pietruszki, zostawiając nad powierzchnią centymetr rośliny. Podlewaj je regularnie, a potem obcinaj nożyczkami świeżą zieleninę.
Wystarczy balkonowa, jak na pelargonie. Ścinaj kilka centymetrów nad ziemią i czekaj, aż odrosną. To także świetny pomysł na uprawę ziół. Zadbaj o to, by słońce nie spaliło twoich upraw.
Pokusić się można nawet o ogórki czy paprykę, ale najpierw przygotuj ich rozsadę w mniejszych doniczkach w domu. Pamiętaj, aby na dnie miały otwory umożliwiające odpływ nadmiaru wody, wsyp pod ziemię keramzyt, który umożliwi cyrkulację wody.
Na początkowe wiosenne uprawy polecam inspekt – nie musisz wcale mieć szklarni, wystarczy odrobina folii, dzięki której utrzymasz nieco wyższą temperaturę i wilgoć upraw.
A po co to wszystko? Wartości odżywcze, świeże dodatki do potraw to jedno. Ale jaka jest radość, gdy obserwujesz pracę swoich rąk! Gdy widzę, że nasionko, które wkładam do ziemi – potem rozsadzam do większej doniczki, podlewam, skraplam, odganiam pasożyty, nawożę – rośnie, to moja twarz się sama uśmiecha. To kolejny powód. Sprawczość. Ale jest też wiele badań mówiących o tym, że bakterie w ziemi uwalniają się do naszego nosa podczas prac ogrodniczych i poprawiają nastrój i odporność! To także wspaniałe i zdrowe (zwłaszcza jeśli działamy na powietrzu) hobby, niemalże forma medytacji, która także jest pożądana i korzystna dla naszego mózgu, skupienia, dobrego samopoczucia i odpoczynku. I zbliżamy się do natury – bez której nie możemy przecież żyć. Same plusy!
Pomiędzy tymi jadalnymi roślinami możecie posiać kwiatki. Ucieszą oczy, uradują nos i będą świetnym barem dla owadów! Medicus curat, natura sanat – lekarz leczy, a natura uzdrawia.
Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyczka kliniczna, psychodietetyczka. Autorka bloga kachblazejewska.pl, współautorka książki „Kobiety bez diety. Rozmowy bez retuszu”, Burda Media Polska.