Czy obawy kobiet przed antykoncepcją są uzasadnione? Jak wybrać dla siebie ten najlepszy sposób? Odpowiada ginekolog Łukasz Ciastoń.
Wywiad pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 8/2025.
Beata Pawłowicz: Antykoncepcja hormonalna wydaje się tematem oswojonym, przecież kobiety korzystają z niej już ponad 60 lat. Skąd zatem biorą się obawy?
Łukasz Ciastoń: Czytając komentarze w internecie, zamieszczane pod publikacjami na ten temat, zawsze się zastanawiam, czy ich autorami nie są osoby ideowo przeciwne antykoncepcji, które w ten sposób chcą wzbudzić lęk w tych, którzy szukają informacji o sposobach zapobiegania ciąży. Mam takie podejrzenie, ponieważ wydaje mi się wprost niemożliwe, aby współczesne kobiety żywiły takie obawy przed hormonalną antykoncepcją, skoro badania naukowe mówią, że poważne skutki uboczne jej stosowania zdarzają się stosunkowo rzadko.
Czym się nas najczęściej straszy?
Najczęściej straszy się zakrzepicą, twierdząc, że każda forma antykoncepcji hormonalnej zwiększa jej ryzyko. Tymczasem to nieprawda. Wśród dostępnych metod są takie, które nie zwiększają ryzyka. Są to przede wszystkim metody jednoskładnikowe, m.in. tabletki zawierające tylko gestageny. Część metod dwuskładnikowych rzeczywiście może powodować wzrost ryzyka. Na 10 tysięcy zdrowych kobiet, które antykoncepcji hormonalnej nie stosują, na zakrzepicę statystycznie mogą zachorować dwie. A wśród stosujących pigułkę może być ich średnio cztery do pięciu. Choć w liczbach ta różnica wydaje się niewielka, to ten wzrost bywa przedstawiany jako dwukrotny!
Czy taka informacja zniechęca kobiety?
Ryzyko statystycznie jest moim zdaniem naprawdę niewielkie, choć oczywiście każdy przypadek wymaga szczególnej uwagi i troski. Te lęki mogą również wynikać z faktu, że w przeszłości, kiedy w pigułce stosowaliśmy inne hormony, i to w znacznie większych dawkach, zakrzepica była częstszym problemem.
Współczesne metody zapobiegania ciąży są dużo bezpieczniejsze. Są dostępne również takie, które w ogóle nie będą zwiększać ryzyka. Warto też powiedzieć wprost: ciąża i czas połogu w dużo większym stopniu zwiększają ryzyko zakrzepicy. Nie straszymy jednak kobiet, że jak zajdą w ciążę, to może ona u nich wystąpić.
Dlaczego więc robimy tak z antykoncepcją? To ryzyko istnieje, zwłaszcza jeśli u pacjentki występują dodatkowe czynniki ryzyka, choć i tak nie jest ono na tyle duże, by odmawiać kobietom antykoncepcji hormonalnej.
Dlaczego stosujemy antykoncepcję dwuskładnikową, skoro choćby tylko minimalnie zwiększa ryzyko?
Tabletki jednoskładnikowe zawierają tylko gestageny, a dwuskładnikowe także estrogeny, które właśnie są odpowiedzialne za zwiększanie tego ryzyka. Estrogeny dają jednak również szereg korzyści. Pomagają lepiej kontrolować krwawienia oraz wzmagają skuteczność antykoncepcyjną gestagenu. Pacjentkom z podwyższonym ryzykiem zakrzepowym proponujemy jednak inne metody.
Z doświadczenia i rozmów, zwłaszcza z młodymi kobietami, wiem, że najbardziej boją się, że antykoncepcja spowoduje, że utyją i stracą ochotę na seks. Czy tak może się stać?
Powiem więcej: właśnie tego najbardziej obawiają się kobiety, które odwiedzają mój gabinet. Choć żadne z dostępnych badań nie potwierdza jednoznacznie, że antykoncepcja hormonalna może powodować tycie, to przyznam, że w gabinecie czasem słyszę od pacjentek, że po antykoncepcji przybrały kilka kilogramów. Przypuszczam, że może za tym stać kilka mechanizmów, między innymi zatrzymanie wody w organizmie i zwiększenie apetytu.
Co jeszcze kobiety powinny wiedzieć o antykoncepcji?
Powinny być przede wszystkim świadome, że są inne metody niż tylko tabletki i prezerwatywy. Dlatego kiedy zaczynam rozmowę z pacjentką w gabinecie, wymieniam cały wachlarz możliwości. Często wtedy słyszę: „A co to są te krążki, implanty, wkładki? Czym się różnią od zastrzyków, bo nie słyszałam o nich?”. Wyjaśniam wtedy, że jest wiele metod antykoncepcji hormonalnej i każda z nich może mieć inny mechanizm działania, a więc profil bezpieczeństwa i działań niepożądanych.
Zacznijmy może od tego, czym jest krążek.
To właściwie plastikowe, elastyczne kółko o średnicy kilku centymetrów, które wkłada się do pochwy na trzy tygodnie. Przez ten czas codziennie w równej ilości uwalnia się z niego hormon. Po trzech tygodniach trzeba go wyjąć, odczekać tydzień, podczas którego występuje krwawienie z odstawienia, a potem założyć nowy krążek. Pacjentki, które stosują krążki, są w ogromnej większości zadowolone. Tym bardziej że wymiany mogą dokonać same i to rzadziej niż w wypadku plastra, który trzeba zmieniać co tydzień. Krążek jest wewnątrz ich pochwy, czyli jest niewidoczny i, co najważniejsze, niewyczuwalny i dla kobiety, i dla jej partnera. Nie trzeba też o nim pamiętać – jak w przypadku tabletek, które kobieta musi zażywać codziennie.
A czym jest implant?
To minidrucik wielkości zapałki, który wstrzykuje się nieco grubszą igłą pod skórę powyżej łokcia. Implant uwalnia hormony każdego dnia, powodując to samo, co tabletki antykoncepcyjne, czyli blokuje owulację i zagęszcza śluz. Ta metoda jest dość popularna w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza wśród młodych kobiet. Zapewne dlatego, że zabezpiecza na okres aż trzech lat i niczego więcej, poza jednorazowym zastrzykiem, nie wymaga. Choć ma wiele zalet, ma też wady. Najczęstszą są nieregularne plamienia.
Nieco podobną metodą do implantu są zastrzyki antykoncepcyjne. Działają one jednak nieco krócej, są stosowane raz na trzy miesiące. Taki zastrzyk podaje się domięśniowo, najczęściej w ramię lub pośladek. Ta metoda także nie jest popularna, choć jest bardzo wygodna.
A czy wkładka to jest to samo, co spirala?
Pacjentki często stosują te nazwy zamiennie, choć nie do końca słusznie. Mamy dwa rodzaje wkładek – hormonalną i niehormonalną. Spiralą potocznie nazywa się miedzianą wkładkę wewnątrzmaciczną. Jeden z jej elementów rzeczywiście może mieć kształt spiralnego drucika. Wkładka hormonalna zamiast tego metalowego elementu posiada zbiorniczek z hormonem, który w niewielkiej ilości jest z niej codziennie uwalniany. Mechanizm działania jest nieco inny niż w przypadku tabletek, ponieważ ten hormon działa przede wszystkim miejscowo. Tylko niewielka jego ilość uwalniana jest do krwi, w związku z czym najczęściej nie dochodzi do zablokowania owulacji.
Jak więc chroni przed ciążą?
Przede wszystkim zagęszcza śluz, co uniemożliwia plemnikom dostęp do komórki jajowej. Prowadzi także do zmian w endometrium, które uniemożliwiają ewentualną implantację zapłodnionej komórki jajowej. Jest to moim zdaniem również bardzo wygodna metoda, gdyż zakładamy ją na pięć do ośmiu lat. Dodatkowo znacząco zmniejsza ona obfitość i bolesność miesiączek, które u części kobiet mogą w trakcie jej stosowania w ogóle nie występować.
Czy może spowodować dyskomfort dla partnera podczas stosunku?
Rzadko może się zdarzyć, że nitki, za które po tych pięciu lub ośmiu latach wkładkę się wyjmuje, dają odczucie niewielkiego kłucia, jeśli są za długie. Wtedy kobieta powinna udać się do ginekologa, który je przytnie. Zazwyczaj jednak wkładka nie jest wyczuwalna ani przez kobietę, ani przez jej partnera.
Czy tabletka „po” jest także uznawana za rodzaj antykoncepcji?
Tak, to nie jest tabletka wczesnoporonna, jak czasem się słyszy. Jej mechanizm działania jest taki sam, jak zwykłej pigułki antykoncepcyjnej, ma zapobiec owulacji i zagęścić śluz. Z tego powodu najskuteczniejsza jest przed owulacją. Nie mamy danych, które potwierdziłyby, że może zadziałać po owulacji. Zażycie tej pigułki przez kobietę, która jest w ciąży, nie spowoduje poronienia ani żadnych konsekwencji dla jej zdrowia czy zdrowia dziecka. Nie istnieją w Polsce leki dostępne na receptę, które są zarejestrowane do wywołania poronienia. Takie środki są tylko w szpitalu. Używanie więc nazwy „tabletka wczesnoporonna” jest błędne.
Są inne metody antykoncepcji, o których warto wiedzieć?
Warto wspomnieć o naturalnych metodach, jak objawowo-termiczna, która bywa czasem mylona z kalendarzykiem małżeńskim. Od kalendarzyka różni się tym, że oprócz oceny długości cyklu, opiera się również na codziennym badaniu temperatury ciała i konsystencji śluzu. Przy właściwym jej stosowaniu może być równie skuteczna jak antykoncepcja hormonalna. Potwierdzają to badania, a więc nie jest to kwestia światopoglądu. Ale aby ta metoda była skuteczna, kobieta musi przez kilka miesięcy obserwować swój cykl – zapisywać jego długość, a także określić najkrótszy i najdłuższy z cykli. Codziennie również musi dokonywać pomiaru temperatury ciała, ponieważ jej niewielki wzrost może oznaczać owulację. Dodatkowo konieczna jest także obserwacja konsystencji śluzu szyjkowego. Gdy staje się on bardziej rozciągliwy i przejrzysty, jest to sygnał, że owulacja się zbliża lub już występuje. Na tej podstawie można wyznaczyć tak zwane okno płodności, a więc dni, w których możliwe jest zajście w ciążę, oraz dni względnego bezpieczeństwa.
Bezpiecznych dni nie jest chyba wiele?
To niewątpliwa wada tej metody, zwłaszcza gdy kobieta ma krótki, na przykład 21-dniowy cykl. Zakłada się przy 28-dniowym cyklu, że około 14. dnia może wystąpić owulacja. W ciążę można zajść na pięć dni przed i trzy dni po tym dniu. Mamy więc około ośmiu dni płodnych i 20 bezpiecznych. Jeśli cykle są regularne, to dni, kiedy można bezpiecznie współżyć, jest więcej niż płodnych. Zasadniczo jednak kobieta nie ma aż tak regularnych cykli. W związku z tym bezpiecznych dni bywa dużo mniej.
Czy prezerwatywy to także dobry sposób?
Nadal jest to najczęściej stosowana antykoncepcja. Dobra, bo nie tylko zabezpiecza przed ciążą, ale także przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, jak kiła, HIV czy rzeżączka. Warto wspomnieć, że są prezerwatywy dla kobiet – femidomy. Mało kobiet o nich wie. Prezerwatywa ma również swoje wady – jedną z częściej zgłaszanych jest obniżenie komfortu współżycia, szczególnie po stronie mężczyzny. Dlatego uważam, że gdyby dostępne były skuteczne i bezpieczne metody hormonalnej antykoncepcji dla mężczyzn, byłby na nie popyt. Po pierwsze, odpowiedzialność za zapobieganie ciąży nie spoczywałaby wyłącznie na kobietach. Po drugie, wielu mężczyzn – podobnie jak ich partnerki – odczuwa lęk przed nieplanowaną ciążą, co może wpływać na ich komfort psychiczny i libido.
Ale czy to możliwe: antykoncepcja hormonalna dla mężczyzn?
Są prowadzone takie badania. Nie jest to jednak proste, bo cykl powstawania plemników jest trzymiesięczny. Dodam, że wśród metod antykoncepcji dla mężczyzn dostępne jest jeszcze jedno rozwiązanie, ale tylko dla tych, którzy już nie myślą o byciu ojcami. Jest nim wazektomia, czyli chirurgiczne podwiązanie nasieniowodów. Podobnie kobiety, które nie chcą już zajść w ciążę, mogą pomyśleć o podwiązaniu jajowodów. Jest to metoda w pełni bezpieczna dla seksualności obu płci, bo stosując ją, w żaden sposób nie ingerujemy w układ hormonalny. Nie wiąże się ona również praktycznie z żadnymi działaniami niepożądanymi. Na świecie w różnych regionach
jest bardzo popularna, w Polsce ze względu na nie do końca jasne w zakresie jej legalności prawo nie jest wykonywana. Prawo mówi bowiem, że kto pozbawia człowieka płodności na stałe, podlega karze pozbawienia wolności. Pytanie jednak, czy to jest rzeczywiście trwałe pozbawienie płodności, skoro teoretycznie częściowo zabieg może być odwracalny, a para może również zajść w ciążę dzięki in vitro. Uważam, że warto to poddać pod społeczną dyskusję.
Kiedy trzeba przestać stosować terapię hormonalną, jeśli chcemy być mamami?
Nie ma żadnych ograniczeń czasowych, nie stwierdzono też badaniami niekorzystnego wpływu antykoncepcji w kontekście przyszłej płodności. Zawsze mówię pacjentkom, że skoro wystarczy zapomnieć o zażyciu jednej tabletki, by zajść w ciążę, to jakim cudem, kiedy nie będą ich brać, może to hamować ich prokreacyjne plany? Antykoncepcja działa, kiedy jest stosowana!
A czy może powodować nowotwory?
I tak, i nie. Ryzyko w niewielkim stopniu może wzrosnąć w przypadku raka piersi. Zazwyczaj jednak te zmiany wykrywane są na bardzo wczesnym etapie, a co za tym idzie, są wyleczalne. Co więcej, w przypadku nowotworu jajnika i endometrium antykoncepcja wręcz zmniejsza ryzyko powstania tych chorób!
Czy niezależnie od wieku kobiety wszystkie metody hormonalne są tak samo bezpieczne dla zdrowia?
Metodę antykoncepcji dobieramy zawsze indywidualnie. Trzeba zwrócić uwagę na ogólny stan zdrowia kobiety, choroby współistniejące, na to, czy pacjentka pali papierosy itp. Sam wiek, jeśli kobieta jest zdrowa, nie dyskwalifikuje żadnej z tych metod. Dobór metody dostosowujemy też do preferencji kobiety. Jedna boi się ciała obcego, a druga pigułek. Trzecia z kolei myśli o zajściu w ciążę w ciągu następnego roku, a więc zakładanie wkładki się jej nie opłaca.
Łukasz Ciastoń, specjalista położnictwa i ginekologii. Zajmuje się, m.in. diagnostyką i leczeniem endometriozy