Pojawienie się młodego węgierskiego wirtuoza w Paryżu w 1956 roku było sensacją na miarę francuskiego debiutu Horowitza w 1926.
Uciekinier z Budapesztu zaprezentował błyskotliwą, „nadludzką” technikę, naturalnie predestynującą do repertuaru romantycznego. I rzeczywiście – koncerty Liszta (oba występują w tej kolekcji w kilku wersjach), Czajkowskiego czy Griega były estradową wizytówką Cziffry. Podobnie jak ukochany przez niego Chopin (którego etiudę op. 25 nr 1 doskonalił przez całe życie). Ale ten wrażliwy artysta tworzył brawurowe transkrypcje, których stopień trudności sprawiał, że był ich jedynym wykonawcą. Atutem nagrań Cziffry jest też bogactwo repertuaru (m.in. świetny Schumann). O tym zaś, jak walczył z etykietą „reinkarnacji Liszta”, świadczy czułość, z jaką rejestrował miniatury muzyki baroku.
EMI Classics (40 CD)