1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Pisanie na lustrze: miałam farmę w Indiach…

Pisanie na lustrze: miałam farmę w Indiach…

Anna Janko (Fot. Wydawnictwo Literackie)
Anna Janko (Fot. Wydawnictwo Literackie)
Oczywiście, że nie ja. Olga, moja dawna sąsiadka z Sopotu, ma farmę w Indiach. Zupełnie jak Karen Blixen w Afryce.

Karen uprawiała kawę w Kenii, Olga na zboczu góry w Kerali uprawia kurkumę i pieprz. Krzewy kawowe ma także, posadziła je w swoim wielkim ogrodzie, w którym stoi też duży dwupiętrowy dom z lat 30., o owalnych kształtach, z ogromną werandą, po której chodzą swobodnie zwierzęta. Że psy, to oczywiste, ale kury?! Tak, dzikie kury chodzą sobie i składają jajka na wiklinowych fotelach, donośnie ogłaszając każdorazowe swoje zwycięstwo w tej dziedzinie. Słyszałam to na własne uszy, bo Olga co rusz podsyła mi jakiś filmik. Kawa kwitnie pięknymi białymi kwiatami. Po co ci kawa, pytam, skoro możesz ją sobie kupić w sklepie? „Moja kawa rośnie dla mnie, sama wypalam ziarna, a poza tym kawa jest przyjazna dla innych roślin w ogrodzie”. No tak, przy Oldze zawsze się czułam jak naiwne dziewczę, od samego początku naszej znajomości.

Olga zawsze była niezwykła. Byłyśmy obie po maturze i obie chciałyśmy jak najszybciej uciec z Sopoćkowa do własnego życia. Ja uciekłam w małżeństwo, Olga uciekła w świat. Była drobna i śliczna jak lalka z pudełka, zachwycała elegancją, imponowała charakterem. Czułam się przy niej jak projekt wstępny człowieka… W rezultacie utkwiłam w domu teściów pośród garów i pieluch, gdy Olga latała samolotami po całym globie, jakby ponury PRL w ogóle nie istniał. Kiedyś przywiozła mi z Francji bransoletkę z zielonym kamieniem, innym razem pokazała, jak fachowo malować rzęsy, żeby trwale się podkręcały. Była jak egzotyczny ptak, który pojawia się i znika. Gdy ja przechodziłam etapy siermiężnego małżeństwa w szarej komunie, ona projektowała domy bogatych ludzi na Wschodzie i Zachodzie. Od Paryża do Singapuru. To, że wciąż kochali się w niej mężczyźni, nie dziwi, ale że nie chce męża i dzieci w tamtych czasach – było zaskakujące. Dziś są już TE czasy, kiedy kobieta może być wolna. Olga, z tą swoją fantazją i pomysłami, mogłaby się wydawać szalona, gdyby nie to, że jej się po prostu wszystko udaje. Jest niezatapialna, z najcięższych opresji wychodzi na prostą, która na koniec okazuje się Autostradą Słońca! Gdy wybierała się do Azji, po szczepieniu przeciwko żółtaczce ciężko zachorowała, doznając paraliżu (feralna seria francuskich szczepionek). Wydawało się, że tym razem życiowy fart się skończył. Ale nie, wyleczyły ją ajurweda i akupunktura, właśnie w Azji. Po roku walki o zdrowie Olga wróciła na trasę, a dokładnie postanowiła zamieszkać w Indiach i hodować ajurwedyjskie zioła. W 2014 roku kupiła kawałek góry Nellikamalla i założyła farmę. Jej kurkuma i inne rośliny, z których robi się tradycyjne leki, są najwyższej czystości, uprawiane w ekologicznych warunkach na nawozach pochodzących od krów, które hoduje Olga i które dają lecznicze mleko A2. Tarasowe uprawy na zboczu góry zasilane są wodą z monsunowych deszczów, zatrzymywaną na czas suszy metodą liczącą tysiące lat. Bo Kerala to stan o klimacie podzwrotnikowym, tam bez właściwej polityki rolnej zbiory się nie udadzą. Olga ukończyła kursy prowadzone przez słynnego guru tradycyjnego rolnictwa Subhasha Palekara. Poznała też tajniki starych sanskryckich przepisów na leki. Gdy usłyszałam, że w jej domu są cztery kuchnie, byłam w szoku, a ona spokojnie wyjaśniła mi, do czego służyła każda z nich i jakie rytuały zapewniały zdrowe posiłki w czasach bez lodówek. Patrzę na przesłane przez nią zdjęcia, na drobną blondynkę w barwnym sari. Wciąż jest śliczna jak elf i pełna szalonych, a przecież realistycznych planów. Teraz zamierza zbudować pensjonat dla pacjentów przyjeżdżających z Europy do renomowanego ajurwedyjskiego szpitala. Opowiedziała mi o tym tego lata, gdy się spotkałyśmy w Sopocie. Podziwiam jej witalność i jestem pewna, że pomysł zrealizuje, bo taka jest jej karma. Ponieważ Olga Richards, jak Karen Blixen, „jest zawsze tam, gdzie powinna być”...

Anna Janko, poetka, pisarka. Autorka między innymi: „Dziewczyny z zapałkami”, „Pasji według św. Hanki”, „Małej zagłady” i „Finalistki”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze