1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Twardoch w twardej

Twardoch w twardej

Szymon Majewski (Fot. Krzysztof Opaliński)
Szymon Majewski (Fot. Krzysztof Opaliński)
Znowu Szczepana Twardocha czytam i próbuję się jakoś nim zarazić, i nic. Potem przeskakuję na masłowską, następnie nurkuję w Tokarczuk – i też nic.

Nic nie w sensie, żem niewstrząśnięty ani niewzbogacony, bo owszem bardzo, ale nic w sensie, że nic się po tym nie poprawia, nie zmienia się jakoś pisanie i styl Majewskiego Majewskim stylem pozostanie.

Przecież to powinno być tak, że jak się „Prawiek” Olgi przeczyta albo „Nulla” Szczepana, to coś w mózgu felietonisty powinno się osadzić, coś przylgnąć z wielkiej literatury, gdzieś do synaps przykleić. A tu nic. Nie żebym nie znał swego miejsca w tym okienku felietonisty i pchał się po Nike albo po Noble, ale przecież mam już za sobą pełno Tokarczuków i Twardochów, a „Król” to nawet dwa razy był czytany. Od czasu do czasu Żulczyka dorzucam i nawet to nie pomaga. Moja literatura piękniejszą się nie staje.

Jak to jest, że jak ćwiczę ciało, to mi się biceps zaokrągla, a jak czytam zacnych autorów, to mi się zdanie nie zaokrągla? Jak oni to robią, że tak im zgrabnie płyną te zdania, a ja pięć razy zaczynam, kasuję, treść mi się rwie, skręca, klawiatura staje, jakby sama nie wierzyła, że ma to przelać na ekran.

Czy klawiatura komputera Twardocha też mu tak okoniem staje, czy przeciwnie, cieszy się: „Wow, znowu Szczepan do mnie siada, ale radocha!”? Pewnie nie, bo ona twarda jak on, charakterna, ale komputer Tokarczuk to na pewno się cieszy na spotkanie z panią noblistką i myszką merda.

Gdyby autorem tego felietonu Twardoch był, to nie napisałby „okoniem klawiatura staje”, bo to banał, pewnie by napisał coś w stylu „zmęczony plastik zmontowanego azjatyckimi rączkami maka rzęził chwilę, mielił zdanie, aż w końcu dał karcący impuls opuszkom palców autora”. I to jest literatura!

I co z tego, że parę skeczów w życiu napisałem, monologów i piosenek, w tym trzy dla Joasi Kołaczkowskiej, skoro zawsze mi się rączki pocą, gdy spotykam profesora Bralczyka. A spotykam czasami. Jak go widzę i rozmawiam z nim, to mi się moja czwórka z polskiego na zakończenie liceum przypomina i czkawką odbija. I krążę ci ja wokół niego, bo lubię profesora, i szykuję sobie formułkę miłą, prostą, taka na zadzierzgnięcie, pięć razy czekuję w głowie pod kątem gramatyki, interpunkcji, morfologii słowa i… nic z tego nie wychodzi, bo jak do niego podchodzę, to poprawnie udaje mi się tylko „Dzień dobry, panie profesorze”, a potem się już nadpobudliwość słowa odpala

i jadę Szymkiem z podwórka: „Podrzucić psora, co będzie szedł na piechotę?”.A wtedy Bralczyk profesorskimi usteczkami celnie w punkt, spomiędzy brody: „A jak wysoko mnie pan podrzuci i jak daleko, żebym nie musiał iść? Bo skoro już idę, to wiadomo, że na piechotę”.

I znowu mi pąs na policzki wyskakuje, różowieję, wracają okularki telewizorki w drucianej oprawie i kanapka z jajkiem w Liceum im. Kołłątaja. I co z tego, żem kochał Mickiewicza, Herberta i Hłaskę, a teraz czytam wszystko, od Twardocha w twardej po Tokarczuk w miękkiej, skoro jakoś mi się to nie przekłada na polski język mój lepszy?

Może i pomysły jakieś mam i abstrakcją chlasnę czasami, ale nigdy mi jednak literatura z gęby ani spod palca nie wyjdzie. Ciekaw tylko bym był spotkania Twardocha z Bralczykiem. Gdyby tak stanął pisarz ma moim miejscu, przed profesorem, to też by do niego rzekł, że chce go podrzucić? Czy piękniej, mądrzej, z pętelką jakąś by się odezwał, bez tego drżenia w głosie?

TWARDOCH: Widzę, że profesor idzie, to mogę z przyjemnością służyć podwiezieniem moim mercedesem, żeby nóg profesorskich oszczędzić.

BRALCZYK: Pięknie pan rzecze, bo Majewski ostatnio chciał mnie podrzucać.

TWARDOCH: A co pan, Małysz? To ignorant, pewnie mnie nie czyta.

BRALCZYK: Może czyta, ale nie ze zrozumieniem.

TWARDOCH: Ale w „Zwierciadle” z sensem pisze.

BRALCZYK: Pewnie mu żona dyktuje.

TWARDOCH: Felietonista i pantofel!

BRALCZYK: Co pan chce. W miękkiej go wydają.

Szymon Majewski, dziennikarz, showman, wodzirej. Wpada w Szał w Radiu Zet, monologuje w Och-Teatrze, prowadził z Asią Kołaczkowską podcast „Mówi się”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE