To już piąty tom korespondencji prowadzonej przez Mrożka – kolejny przyczynek do tego, żeby poznać go na nowo. I jedna z niewielu okazji, by zobaczyć inną twarz nieżyjącego od pięciu lat Lema.
Takie stężenie inteligencji, emocji i humoru trafia się niezmiernie rzadko, trudno mi więc znaleźć sensowną miarę dla tej książki. Jest ona bezprecedensową konfrontacją dwóch gigantów polskiej literatury. Pisarzy zaprzyjaźnionych ze sobą, lecz i w pewnym stopniu ze sobą rywalizujących. Toczących wieloletni pojedynek na dowcipy, erudycję, wyczucie pulsu rzeczywistości. Naturalnie wielu treści nie mogli wyrażać wprost, lecz i tak ich listy są kapitalnym dokumentem minionej epoki. A zarazem świadectwem pokazującym zmagania twórcy ze słownym tworzywem. Problemy z pisaniem stanowią najważniejszą część tego dialogu, przechodzącego czasem w mocną polemikę (panowie krytykują swoje najważniejsze dzieła!), ale Lem z Mrożkiem także plotkują, biadolą na trudności życia codziennego w Polsce i gdzie indziej czy gawędzą na temat samochodów. Autami znudziłam się setnie, resztą jednak – bez reszty zachwyciłam.
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 720.