Wydawać by się mogło, że bohater filmu Paola Sorrentino, podstarzała gwiazda rocka, największe odloty ma już za sobą.
Wraz z Cheyenne’em, brawurowo wykreowanym przez Seana Penna - którego rola została entuzjastycznie przyjęta przez krytyków w Cannes - uczestniczymy jednak w jeszcze jednej trasie po bezdrożach pięknej, z pozoru dziwacznej w swym umiłowaniu wolności i sprawiedliwości Ameryki.
Bohater wyrusza na spotkanie z ojcem, którego nie widział 30 lat. Dociera jednak dopiero na jego pogrzeb, który staje się początkiem podróży w poszukiwaniu oprawcy ojca z obozu w Auschwitz. Surrealistycznemu pościgowi, który jest przede wszystkim wewnętrzną podróżą Cheyenne’a, towarzyszy muzyka Talking Heads i Iggy'ego Poppa.Mamy także okazję wziąć udział w koncercie legendarnego Davida Byrne'a.
Blisko pięćdziesięcioletni Cheyenne, mimo że rockandrollowy, wyniszczający etap życia ma dawno za sobą, a w większości scen widzimy go sączącego przez rurkę bezalkoholowy napój, pozostał wierny, zarówno wizerunkowi, jak i ideałom młodości. Z burzą czarnych, tapirowanych włosów, czerwoną szminką – koniecznie nałożoną na pociągnięte podkładem usta, aby utrzymała się dłużej (sic!), bardziej bawi i rozczula niż przywodzi na myśl mroczną gwiazdę rocka. Gdy poznajemy go, prowadzi ustabilizowany tryb życia u boku ukochanej, twardo stąpającej po ziemi żony (Frances McDormand). Odcina kupony od muzycznej kariery i zastanawia się, kiedy sprzedać akcje Tesco.
Cheyenne, wzorowany na postaci Roberta Smitha z grupy The Cure (jej j płyta Pornography zaliczana jest do najbardziej depresyjnych albumów w historii muzyki ), nie może pogodzić się ze śmiercią dwójki fanów, którzy popełnili samobójstwo pod wpływem napisanego przez niego utworu. Przestaje tworzyć. Kiedy przychodzi na ich grób, przypomina nastolatków Enocha i Annabel, namiętnie odwiedzających cmentarze w Restless Gusa Van Santa. Równie wrażliwy, boleśnie przeżywa rzeczywistość. Jest wycofany i dziwaczny jak oni, melancholijny. Śmiech, który wywołuje, tylko podkreśla barierę odgradzającą go od rzeczywistości i widzów. Nosi w sobie smutek bliski bohaterom Między słowami Soffi Coppoli.
Postać Cheyenne’a jest komiczna. Film dostarcza doskonałej rozrywki. Wydaje się jednak, że pewna wewnętrzna sprzeczność bohatera Sorrentino ma głębszą naturę, a oryginalny wizerunek jest tylko jej wyrazem. Zaś podjęta przez niego podróż jest próbą przełamania wewnętrznego impasu.
Poszukiwania ukrywającego się nazisty z Auschwitz to symboliczne przejęcie inicjatywy, próba wymierzenia sprawiedliwości, przywrócenia porządku. O dziwo wplecenie przez Sorrentino tak mocnego wątku, jak Holocaust, w bieg zabawnych wydarzeń nie razi, nawet jeśli ma on ukazać przede wszystkim przemianę Cheyenne’a. Może dlatego, że do rozstrzygnięcia ostatecznie nie dochodzi.
Istotnym wątkiem filmu jest w końcu relacja z żoną. Leitmotivem podróży są słowa:
Home is where I want to be (...)
It’s ok I know nothing’s wrong... nothing (...)
I love the passing of time
Never for money
Always for love
(Dom jest tam, gdzie chcę, żeby był/ Jest w porządku, ja wiem, nic złego się nie dzieje... nic/ Uwielbiam upływający czas/ Nigdy dla pieniędzy/ Zawsze dla miłości). Odśpiewane przez Davida Byrne’a dźwięczą w uszach jeszcze długo po wyjściu z kina. Historia Cheyenne’a i Frances sprawia, że film Paola Sorrentino to jeden z najcieplejszych obrazów kina ostatnich lat.
Wszystkie odloty Chenney'a, reż. Paolo Sorentino, ITI Cinema