Pokazywane już z sukcesem na kilku festiwalach „Pieśni wielorybów”
dzisiaj trafiają do kin. Narratorką w polskiej wersji językowej jest Margaret.
Oglądałam ten film po raz pierwszy na Dwóch Brzegach w Kazimierzu Dolnym i choć słyszałam wiele entuzjatycznych opinii, i widziałam zwiastun, to nie wyobrażałam sobie, czego się spodziewać. Zresztą trudno to sobie wyobrazić, bo „Pieśni wielorybów” przerastają wyobraźnię. I jako dokument, i jako zjawisko przyrodnicze, które ten dokument przedstawia.
Najstarsze karaoke świata, pierwszy Internet, przekaz szybszy niż prędkość dźwięku w powietrzu – tak twórcy opisują sposób, w jaki komunikują się ze sobą walenie. Niestety dziś tę komunikację zakłócają im wibracje łodzi podwodnych czy satelity. Dla swojego bezpieczeństwa wieloryby musiały zejść głębiej.
Przy produkcji filmu pracowało wiele ekip na różnych oceanach, więc poznajemy osobniki z Azji, Oceani, Afryki i kół podbiegunowych. Widzimy ich miłość, zabawę, wędrówki w poszkiwaniu jedzenia, karmienie maluchów, naukę śpiewania.
Opisywane jako dokument przyrodniczy „Pieśni wielorybów” zdecydowanie wykraczają poza ramy gatunku. W oryginalnej wersji lektorem był francuski aktor Jean Dujardin, polski dystrybutor (Against Gravity) powierzył narrację Margaret, i zapewnia, że jej charakterystyczny głos to zdecydowanie wartość dodana. Teraz widzowie będą mogli ocenić to sami, bo film 29 grudnia trafił do kin. Warto!