1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. „Diuna: Część druga” jeszcze lepsza niż pierwsza? Recenzujemy nowy film Denisa Villeneuve’a

„Diuna: Część druga” jeszcze lepsza niż pierwsza? Recenzujemy nowy film Denisa Villeneuve’a

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)
„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)
Już pierwsza „Diuna” to było coś. Kontynuacja filmu, będąca adaptacją drugiej połowy pierwszego tomu cyklu powieściowego „Kroniki Diuny”, jest jednak jeszcze bardziej spektakularna i majestatyczna. To widowisko, które po prostu trzeba zobaczyć. I kierujemy te słowa nie tylko do miłośników kina sci-fi.

Pierwotnie „Diuna: Część druga” miała trafić na ekrany kin w listopadzie 2023 roku, jednak z powodu strajków aktorów i scenarzystów w Hollywood wytwórnia Warner Bros. podjęła decyzję o przesunięciu premiery na wiosnę. Opłacało się czekać, bo druga filmowa odsłona losów Paula Atrydy jest jeszcze lepsza niż pierwsza część. To kinowy majstersztyk, dzieło kompletne i jeden z najlepszych filmów science-fiction ostatniej dekady. Twórcom udało się bowiem dokonać niemożliwego. W nowym filmie walka o władzę jest jeszcze bardziej spektakularna i pełna zwrotów akcji, budowanie świata na ekranie – coraz bogatsze, a efekty specjalne – jeszcze bardziej epickie. Pierwsza część była bardziej refleksyjna, kontemplacyjna. Podążaliśmy za młodym mężczyzną, który odkrywa nową planetę, nową kulturę wyjaśniał reżyser w jednym z wywiadów. Druga część jest przede wszystkim kinem akcjidodał. I to zdecydowanie widać, jednak w rzeczywistości film jest również doskonale zrealizowanym kinem obyczajowym z elementami kina drogi, dramatu wojennego, a nawet pogłębionego portretu psychologiczno-filozoficznego. Jedno jest pewne: tak efektownego dzieła sci-fi nie widzieliśmy od czasu „Władcy Pierścieni”.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

Filmowej „Diuny” nie byłoby jednak, gdyby nie genialny cykl powieściowy Franka Herberta opowiadający o dwóch zwaśnionych rodach prowadzących szekspirowskie przepychanki o władzę. W przeszłości próby przełożenia go na język kina podejmowali najlepsi w swoim fachu, ale dopiero Villeneuve zdołał wyciągnąć z oryginału to, co w nim najlepsze. Diuna” jest bowiem nie tylko opowieścią o korumpującej sile władzy, ale także ekologicznym manifestem oraz antynuklearną tyradą podsycającą współczesne lęki. Jej tematem są również: propaganda, fanatyzm religijny i nieuchronny koniec świata. I tylko dzięki scenopisarskiej i reżyserskiej precyzji Villeneuve’a na ekranie udaje się uniknąć bałaganu. A jest to nie lada wyczyn. I chociaż nowa „Diuna” to niebywały i pod każdym względem zachwycający spektakl, momentami seans potrafi wpędzić widza w nagły stan niepokoju. Bo chociaż oglądamy fikcję, przedstawiony świat może wydawać się nam dziwnie znajomy.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

Historia rozpoczyna się dokładnie tym samym momencie, w którym zakończył się pierwszy film. Po tym, jak ród Atrydów upadł wraz ze śmiercią księcia Leta, a władzę nad „przyprawą” przejęli przerażający Harkonennowie, ocalały z rzezi Paul Atryda i jego matka lady Jessica znaleźli azyl wśród wędrownego ludu Fremenów. Teraz bohaterowie prowadzą partyzancką wojnę z kolonialistą Harkonnenem oraz cesarzem i jego córką – spiskowcami, którzy zniszczyli jego rodzinę. Paul, rozdarty między pomszczeniem ojca a wypełnieniem mesjańskiego przeznaczenia, rozpoczyna więc podróż – zarówno fizyczną, jak i wewnętrzną, w której stawką jest brzemię wybrańca i wybawiciela planety Arrakis. Stając przed wyborem pomiędzy miłością swojego życia a losami wszechświata, zrobi wszystko, aby zapobiec koszmarnej przyszłości, którą tylko on jest w stanie przewidzieć. Widzowie, którzy nie znają literackiego pierwowzoru lub nie oglądali pierwszego filmu, mogą z początku czuć się nieco zagubieni, jednak Villeneuve dołożył wszelkich starań, aby całość była dla wszystkich jak najbardziej zrozumiała. Dla tych, którzy natomiast znają powieść i mniej więcej wiedzą, czego się spodziewać, reżyser przygotował jednak kilka niespodzianek.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

Nowy film, podobnie jak poprzedni, lwią część sukcesu zawdzięczać może doskonale dobranej i wzorowo poprowadzonej obsadzie. Timothée Chalamet, który był znakomity już w poprzedniej „Diunie”, tutaj jeszcze szerzej rozpościera swoje skrzydła, wznosząc się wysoko ponad poprzeczkę, którą sam sobie zawiesił. Ulubieniec Hollywood przyzwyczaił nas już do gry na pewnym poziomie, jednak tym razem gra z zaangażowaniem, jakiego, jeszcze nie widzieliśmy. Z jednej strony bije od niego spokój, a z drugiej – siła i determinacja. Czy będzie Oscar? Powinien, bo aktor – z racji, że jego bohater przechodzi w trakcie filmu pewną przemianę – w zasadzie wciela się tutaj w dwie różne postacie. Na początku jest nieco marudny i drażliwy, podobnie jak Luke Skywalker w „Nowej nadziei”, jednak w drugiej części filmu, gdy staje się zaprawionym w boju bohaterem, Chalamet serwuje nam arcyciekawy występ godny nagrody Akademii.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

Największym zaskoczeniem aktorskim okazał się jednak Austin Butler, który w swojej roli jest porażająco doskonały. Aktor, który z alabastrową skórą i wygolonymi brwiami jest niemalże nie do poznania, zagrał tutaj psychopatycznego, motywowanego sadomasochistyczną żądzą krwi siostrzeńca barona Harkonnena. Tym samym Butler pokazał, że jest wszechstronnym i niezwykle plastycznym aktorem o szerokim spektrum możliwości oraz że ma niebywałą smykałkę do grania nie tylko amantów, ale też odrażających i budzących grozę złoczyńców. Aż żal, że na ekranie pojawia się dopiero w połowie filmu, i to na tak krótko. Świetne kreacje stworzyli również Zendaya, Javier Bardem czy Rebbeca Ferguson.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga”, czyli powrót na planetę Arrakis. Po obejrzeniu nie będziecie chcieli wracać na Ziemię. Recenzja filmu

Rozmach filmu z 2021 roku sprawił, że oczekiwania wobec drugiej części były ogromne. Nowa „Diuna” pozwala jednak odzyskać wiarę w podupadający gatunek i kinematografię przeżywającą ostatnio spory kryzys. W czasach, gdy twórcy nieustannie karmią nas tymi samymi rozwiązaniami, coraz ciężej o dobrą produkcję sci-fi. „Diuna: Część druga” ma jednak wszystko, co najlepsze we współczesnym kinie – wrażenie robią tu każda scena, kadr czy występ aktorski. „Diuna: Część druga” cieszy oczy i uszy, szokuje i czaruje majestatycznym pięknem. To po prostu monumentalne arcydzieło przemyślane narracyjnie i zachwycające wizualnie. I chociaż seans trwa prawie trzy godziny, twórcy nie zmarnowali ani jednej minuty. Nie ma tu zbędnych wątków, niepotrzebnych dialogów czy jakichkolwiek dłużyzn, a widz bez trudu może utrzymać uwagę na wysokim poziomie przez cały czas projekcji. Taki efekt osiągają jedynie wybitni reżyserzy. Tym samym Villeneuve udowodnił, że literaturę sci-fi, nawet tę o skomplikowanej treści, da się z sukcesem przełożyć na angażujące i skłaniające do refleksji filmowe widowisko.

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

„Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.) „Diuna: Część druga” (Fot. materiały prasowe Warner Bros.)

Poprzednia część zdobyła sześć absolutnie zasłużonych Oscarów. Akademia doceniła muzykę autorstwa Hansa Zimmera, scenografię, efekty specjalne, zdjęcia, dźwięk i montaż. Dokładnie ten sam zestaw bez dwóch zdań należy się drugiej części, chociaż na Oscara zasługują również scenariusz adaptowany i reżyseria. Nie wspominając już o kategorii „najlepszy film” i nagrodach za występy aktorskie. Czy Akademia znowu doceni pracę Villeneuve’a? Tego dowiemy się dopiero za rok. Nie ma jednak wątpliwości, że „Diuna: Część druga” to ekscytujące doświadczenie i audiowizualny spektakl oparty na kontrastach, który zabiera widza w epicką podróż i nagradza za jej kontynuowanie. Jeśli wybieracie się do kina, polecamy nie tylko oglądać film, ale też po prostu chłonąć to, co widzimy na ekranie. „Diuna: Część druga” ukazuje bowiem prawdziwą magię kina, którą coraz rzadziej możemy doświadczać. I dlatego warto delektować się nią i docenić jej piękno.

„Diuna: Część druga” w kinach od 29 lutego 2024 roku.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze