Ma w sobie tyle samo seksu co Anna Netrebko (no dobrze, prawie tyle samo), jest od niej niemal o głowę wyższa, za to śpiewa niżej. Ta piękność z Łotwy to mezzosopran i mówi się już, że jest najlepszą Carmen naszych czasów.
Teraz mozemy upajać się jej głosem właśnie w klimatach hiszpańskich i cygańskich. Album nosi tytuł „Habanera”, a słynna aria Bizeta pojawia się w dwóch wersjach – wczesna nosi tytuł „L’amour est enfant de bohème”. Garanča wykonuje tu m.in. utwory Ravela, de Falli i Bernsteina, nie jest to więc repertuar jednorodny (w kilku nagraniach towarzyszy jej gitarzysta José María del Rey), zaś nieoczekiwanym fajerwerkiem okazała się aria z „Cygańskiej miłości” Lehára z porywajacym czardaszem. Jest gorąco! Bogowie nie są sprawiedliwi. Jak taka piekność z takim głosem może mieć w dodatku takie nazwisko!
Deutsche Grammophon