1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Nowe w starym

Nowe w starym

Złota tapeta imitująca starą, podniszczoną blachę jest ozdobą sypialni. (Fot. Jakub Pajewski)
Złota tapeta imitująca starą, podniszczoną blachę jest ozdobą sypialni. (Fot. Jakub Pajewski)
Zobacz galerię 6 zdjęć
To mieszkanie miało spełnić kilka funkcji. Różnych, ale każda przyjemna. Miało być domem dla trzyosobowej rodziny, salonem dla bogatego życia towarzyskiego i gabinetem do pracy dla gospodyni. Ewie Wieleżyńskiej udało się zrealizować wszystkie te plany w stumetrowym mieszkaniu na warszawskiej Ochocie.

Mieszkałam w różnych dzielnicach Warszawy, poprzednio w samym centrum, na Nowym Świecie, ale z chęcią wróciłam na Ochotę, bo to wyjątkowa dzielnica” – mówi Ewa Wieleżyńska. I dodaje: „Dużo tu starych domów, ocalała spójna architektonicznie przestrzeń, co w Warszawie jest wyjątkowe, a w dodatku istnieje tu żywa »ludzka tkanka« – relacje sąsiedzkie i towarzyskie”. Od dwóch lat żyje w tym mieszkaniu, z którego widać dwa symbole różnych epok w dziejach miasta:  XIX-wieczne Filtry i XX-wieczny Pałac Kultury. A także drzewa, bo, jak mówi Ewa Wieleżyńska, nie wyobrażała sobie, żeby ich mogło za oknami nie być. Tym bardziej że miejsce jej pracy to biurko pod oknem.

 Ewa Wieleżyńska i Pałac Kultury na obrazie jej męża. (Fot. Jakub Pajewski) Ewa Wieleżyńska i Pałac Kultury na obrazie jej męża. (Fot. Jakub Pajewski)

Ewa Wieleżyńska jest redaktorką, tłumaczką, wydawczynią. I specjalistką od wina. Była zastępczynią redaktora naczelnego „Magazynu Wino”, współtworzyła kwartalnik winiarski „Ferment” i szefowała mu, a niedawno – wraz z Dorotą Nowak – założyła Wydawnictwo Filtry, które swoje pierwsze książki, poświęcone przede wszystkim historii społecznej, wyda we wrześniu. Dużo pracuje w domu, ale dużo też podróżuje. Często i chętnie do Włoch. Zapytana, gdzie chciałaby mieszkać, jeśli nie tutaj, odpowiada bez wahania: „Na Sycylii. W Syrakuzach”. Ale to kwestia przyszłości. Na razie  jest właśnie Warszawa i Ochota, szczególna dla niej, bo rodzinna. W sąsiedniej kamienicy mieszkała z rodzicami w latach licealnych, więc to nowe mieszkanie w pewnym sensie jest powrotem do domu.

Dom na Filtrowej zbudowano w 1922 roku, mieszkaniu zostały oszczędzone powojenne kwaterunkowe podziały. Ale współczesne wnętrze nie jest identyczne z tym przedwojennym, w którym było dużo więcej pomieszczeń. Identyczne pozostały tylko okna: wielkie i dające pokojom świetlistą aurę. Poprzedni lokatorzy zlikwidowali wiele ścian, zgodnie z duchem lat 90. zrobili też podwieszane sufity z karton-gipsu i skosy.

„Wszystko to zlikwidowałam, ale ścian nie przywracałam. Mam takie mieszkanie, jakiego potrzebuję. Dwie sypialnie, w jednej z nich jest też pod oknem moje miejsce do pracy i półki z książkami aż po sufit. I jest duża, otwarta, jasna przestrzeń łącząca kuchnię, jadalnię i pokój dzienny – mówi Ewa Wieleżyńska. – Marzyłby mi się oddzielny gabinet i garderoba, ale trzeba było wybierać”.

 Nowoczesne lampy polskiej marki Kaspa, a kanapa to Comforty. W głębi portret praprababki Reginy i obraz Agnieszki Zawiszy przedstawiający widok na Filtry. (Fot. Jakub Pajewski) Nowoczesne lampy polskiej marki Kaspa, a kanapa to Comforty. W głębi portret praprababki Reginy i obraz Agnieszki Zawiszy przedstawiający widok na Filtry. (Fot. Jakub Pajewski)

Każda przeprowadzka to przecież wybory. Co wziąć, z czego zrezygnować, co kupić nowego. Tak też było w tym przypadku. „Pozbyłam się wielu mebli. Miałam dużo antyków, które kolekcjonował mój tata. Trudno było mi się z nimi rozstać, ale czułam, że się z nimi duszę. Niektóre, jak stół art déco w jadalni i orzechowa szafa, zachowałam, inne zmodyfikowałam –  jak choćby komodę z marmurowym blatem, którą pozbawiłam nadstawki”.

 Stół art déco to jeden z mebli z kolekcji zgromadzonej przez ojca gospodyni. (Fot. Jakub Pajewski) Stół art déco to jeden z mebli z kolekcji zgromadzonej przez ojca gospodyni. (Fot. Jakub Pajewski)

Pozostały też obrazy, niektóre to rodzinne pamiątki, jak portret praprababki Reginy, inne współczesne – niedokończony jeszcze Pałac Kultury to dzieło męża Ewy, malarza Erika Christiansena. Rzeczy stare uzupełniły nowe: zabawne szafeczki z lat 60., nowoczesne oświetlenie, kanapy. I kolory. Głęboki szmaragd przepastnej kanapy, szary błękit drugiej, złota tapeta w sypialni, imitująca starą blachę, błękit na ścianach, przygaszona zieleń na ścianach holu, żywsza w sypialni. Intensywność tych naturalnych kolorów nie przytłacza, a pozwala przetrwać długie szare polskie miesiące.

 Stara orzechowa szafa odmłodzona zielenią tła. W rogu autentyczny przedwojenny piec kaflowy. (Fot. Jakub Pajewski) Stara orzechowa szafa odmłodzona zielenią tła. W rogu autentyczny przedwojenny piec kaflowy. (Fot. Jakub Pajewski)

Czy to mieszkanie jest już na zawsze, skoro ma tyle zalet? Ewa Wieleżyńska śmieje się i mówi: „Nigdy nie myślę, że coś jest na stałe. Ale dobrze się tu czuję i mam przestrzeń na wszystko, co lubię”. No i ten widok za oknem. Na drzewa i miasto. Doskonały przecież.

 Łazienka koi bielą, czernią i szarością. (Fot. Jakub Pajewski) Łazienka koi bielą, czernią i szarością. (Fot. Jakub Pajewski)

 

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze