Od dawna mówi się o tym, że rozmawianie ze zwierzętami pomaga obniżyć poziom stresu, zmniejsza uczucie samotności, poprawia nastrój i relację z pupilem – szczególnie jeśli rozumiemy informację zwrotną. Dlatego fonetyczka Susanne Schötz, profesorka szwedzkiego Uniwersytetu w Lund, postanowiła zbadać kocią mowę. I w swojej książce „Sekretny język kotów” udowadnia, że zwierzęta te rozmawiają nie tylko ze sobą, lecz także z opiekunami.
Artykuł pochodzi z miesięcznika „Sens” 7/2025.
Kotka Vimsan śpi na kanapie w pokoju gościnnym. Gdy napełnia się jej miskę, biegnie z podniesionym ogonem, ociera się o nogi człowieka, wskakuje na zlew i cicho piszczy, jakby chciała powiedzieć: „dzień dobry, cieszę się, że już jesteś”. Kocur Rocky podczas porannego karmienia staje na tylnych łapach i wydaje z siebie lekko przeciągnięte „mia-au!”, jakby chciał powiedzieć: „wow, jak smacznie pachnie!”. Tymczasem Donna wskakuje na kuchenne krzesło, patrzy wyczekująco i wreszcie wydaje z siebie zniecierpliwione i naglące „mrrauuuu-hi!”, co można odczytać jako: „no dawaj wreszcie to śniadanie!”. Kompis jest nieco bardziej uprzejmy, ale też asertywny. Jego „mmiihhiii” przypomina odgłosy wydawane przez kocięta, a jego właścicielka odczytuje je jako przypomnienie: „nie zapomnij o mnie, ja też jestem głodny”.
„Poranny rytuał z kotami zawsze jest ciekawy, nastraja mnie pozytywnie i sprawia, że dni stają się mniej stresujące. Nasza wymiana zdań, nasz sposób na powiedzenie sobie »dzień dobry« i wspólne śniadanie to najlepsze rozpoczęcie dnia”
– pisze Susanne Schötz, która po latach domysłów, co tak naprawdę jej koty mają na myśli, postanowiła za pomocą narzędzi fonetycznych przeanalizować język tych zwierząt. Czy są „słowa” wspólne dla wszystkich? Czy w ogóle można nazwać je słowami? Czy istnieje język, który można zrozumieć niezależnie od zachowania danego kota; który można uchwycić; którego można się nauczyć i używać, będąc człowiekiem? Te pytania nurtowały badaczkę najbardziej.
„Ponieważ z zawodu jestem fonetyczką, tzn. naukowo badam dźwięki mowy, analizowałam przede wszystkim dźwięki wydawane przez koty, które wchodzą w kontakt z ludźmi. Okazało się, że podczas życia z ludźmi kot rozwija unikalne warianty dźwiękowe, które bardzo dobrze pasują do danej relacji oraz jej potrzeb komunikacyjnych i zostały odpowiednio wypróbowane. A zatem każdy kot ma swój własny, tajemniczy język, znany jedynie jego człowiekowi – i to tylko wtedy, gdy człowiek ten słyszy go dostatecznie często” – zauważa autorka, podkreślając zarazem, że sporą grupę kocich dźwięków można uogólnić na cały gatunek.
Naukowe badanie odgłosów kotów samo w sobie nie jest niczym nowym, już Karol Darwin o tym pisał. Rozpoznał sześć do siedmiu różnych dźwięków, z których najbardziej zainteresowało go mruczenie, ponieważ powstaje ono zarówno podczas wdechu, jak i wydechu. Choć dziś wiemy, że mogło go zaciekawić z jeszcze innego powodu – ludzie zwyczajnie lubią słuchać tego odgłosu, a na podstawie badań można wywnioskować, że kocie mruczenie ma na człowieka leczniczy wpływ, ponieważ działa uspokajająco, antydepresyjnie, zmniejsza stres i obniża ciśnienie krwi. Niewiele ludzkich aktywności jest bardziej kojących od głaskania leżącego na kolanach mruczącego kota. Czy dla niego również? Co za pomocą mruczenia chce nam powiedzieć kot?
Każdemu, kto mieszka z tym zwierzęciem, jego mruczenie kojarzy się z wyrażaniem radości. Ale kot mruczy też wtedy, gdy jest głodny, zestresowany, niespokojny, coś go boli lub umiera. Dlatego, zdaniem Schötz, mruczenie wcale nie oznacza „jestem zadowolony”, jak zwykliśmy tłumaczyć sobie ten dźwięk. Raczej niesie ze sobą przekaz: „nie jestem zagrożeniem”, „proszę, zostaw wszystko tak, jak jest”. Przy czym nie jest to ton służący wyłącznie do komunikacji z ludźmi. Koty mruczą również wtedy, kiedy są same. A kocie matki i ich młode często mruczą dlatego, że jest to cichy odgłos, który trudno usłyszeć innym drapieżnikom.
„Mruczy również wiele dzikich, wielkich kotów, jednym z najbardziej znanych jest być może gepard o imieniu Caine, którego mruczenie zostało nagrane przez dr. Roberta Eklunda w Republice Południowej Afryki. Chociaż gepardy i koty domowe różnią się od siebie wielkością, mruczą dość podobnie. Częstotliwość tego dźwięku wynosi często od 18 do 25 Hz, czyli jest bardzo niska, dzięki czemu, jak ustalono, łagodzi ból i wspomaga rozrost mięśni oraz kości” – wyjaśnia ekspertka. Dzięki mruczeniu kot może więc stymulować leczenie chorób. Zdaniem behawiorystów dla kota może być ono również dźwiękiem medytacyjnym, który pozwala mu się zrelaksować i uspokoić inne znajdujące się w pobliżu zwierzęta. „Młode koty mruczą, gdy spotykają dorosłych przedstawicieli swojego gatunku, aby zasygnalizować, że akceptują swój podrzędny status społeczny i mają wyłącznie pokojowe intencje. Starsze koty często mruczą, aby wyjaśnić młodszym, że nie mają się czego obawiać” – czytamy u Susanne Schötz. Badaczka podkreśla jednak, że choć jest to jeden z uniwersalnych kocich dźwięków, nie każde mruczenie brzmi tak samo. Jeden kot może wydawać z siebie bardzo wiele różnych wariantów mruczenia w zależności od stanu emocjonalnego, nastroju i sytuacji. Eksperyment przeprowadzony w Anglii wykazał, że koty rozwinęły specjalne „mruczenie na zachętę”, którego używają, gdy pragną od nas uwagi lub czegoś do jedzenia. Ale są też takie jednostki, które nie mruczą wcale. Dlaczego twój kot odmawia ci przyjemności słuchania tego kojącego dźwięku? Autorka „Sekretnego języka kotów” podpo wiada, że być może został on zbyt wcześnie zabrany od matki i nie miał okazji się tego nauczyć. A może mruczy tak cicho, że ledwo jesteś w stanie wyłowić ten dźwięk?
Badaczka podkreśla jednak, że choć jest to jeden z uniwersalnych kocich dźwięków, nie każde mruczenie brzmi tak samo. Jeden kot może wydawać z siebie bardzo wiele różnych wariantów mruczenia w zależności od stanu emocjonalnego, nastroju i sytuacji. Eksperyment przeprowadzony w Anglii wykazał, że koty rozwinęły specjalne „mruczenie na zachętę”, którego używają, gdy pragną od nas uwagi lub czegoś do jedzenia. Ale są też takie jednostki, które nie mruczą wcale. Dlaczego twój kot odmawia ci przyjemności słuchania tego kojącego dźwięku? Autorka „Sekretnego języka kotów” podpowiada, że być może został on zbyt wcześnie zabrany od matki i nie miał okazji się tego nauczyć. A może mruczy tak cicho, że ledwo jesteś w stanie wyłowić ten dźwięk?
Może być zdeterminowane, kuszące, wymagające, wyzywające, narzekające, smutne, przyjazne, odważne lub nieustraszone. Miauczenie bez wątpienia jest naj częstszym dźwiękiem w komunikacji między kotem a człowiekiem. „Koty stosują je, aby zwrócić naszą uwagę, na przykład, gdy stoimy w kuchni, przygotowując coś smacznego, lub gdy chcą pokazać nam przeszkodę, taką jak zamknięte drzwi czy okna. Może więc oznaczać »chcę czegoś« lub informować nas o tym, że kocia miska jest pusta. Ale też może być po prostu przyjaznym powitaniem” – wyjaśnia naukowczyni. Ludzie są bardzo wyczuleni na ten dźwięk, ponieważ przypomina on kwilenie niemowląt, dlatego z marszu reagują na komunikat kota.
Behawioryści zaobserwowali, że kocięta miauczą głównie do swoich matek, natomiast dorosłe koty miauczą przeważnie do ludzi, rzadko do przedstawicieli swojego gatunku. Można więc wysnuć wniosek, że miauczenie dorosłych kotów jest konsekwencją udomowienia, w efekcie którego doszło do przeniesienia miauczenia młodego kota na ludzi. A zatem już 10 tysięcy lat temu koty odkryły, że ludzie bardzo dobrze reagują na ich dźwięki, zaczęły więc rozwijać ten sposób komunikacji. Współcześnie różnorodność wariantów dźwiękowych kociego „miau” jest niewiarygodna.
Francuski przyrodnik, profesor Alphonse Leon Grimaldi, opisał różne spółgłoski i samogłoski występujące w kocich dźwiękach i przekonywał, że z użyciem samo głosek a, e, i, o, u można utworzyć w kocim języku niemal każde słowo. Porównywał też kocią mowę do języka chińskiego, argumentując, że tu i tu występuje niewiele słów, ale ich znaczenie zmienia się w zależności od wymowy, a zwłaszcza melodii.
Współcześni uczeni nie traktują tych teorii zbyt po ważnie, ale zdaniem Susanne Schötz niektóre opisy Grimaldiego mogą być trafne. „Pamiętam pierwszy raz, gdy zauważyłam, że moje koty miauczą w zupełnie inny sposób, kiedy proszą o jedzenie w domu, niż kiedy jadą w transporterku do weterynarza. Melodia i samogłoski brzmiały całkiem odmiennie. Od czego to zależy? Czy to może być przypadek? Czy koty uczą się różnych niuansów samogłosek i melodii? A może celowo uczą się zmieniać cechy wydawanych dźwięków, gdy zmienia się sytuacja, w której je wydają?”. Poszukując odpowiedzi na te pytania, badaczka odkryła między innymi, że bardzo duża różnorodność samogłosek i melodii jest prawdopodobnie spowodowana sytuacją i zależna od tego, jak bardzo kot czegoś chce lub jak bardzo emocjonalny jest jego przekaz. „Za pomocą uniwersalnych funkcji w prozodii możemy skuteczniej interpretować dźwięki wydawane przez nasze koty. One również odzywają się inaczej w zależności od stanu emocjonalnego. Zauważyłam, że moje koty bardzo często zmieniają melodię na końcu dźwięku. Jedno »miau« się podnosi, niczym ludzkie pytania, inne opada, a jeszcze inne się rozciąga. Dlatego systematycznie obserwowałam koty i dokładnie zapisywałam, jakich melodii używają w jakich sytuacjach. To potwierdziło moje założenie, że zwierzęta – tak jak ludzie – potrafią wyrażać swoje uczucia głosem” – pisze w książce. I zauważa, że przyjazne, przyciągające uwagę dźwięki gruchania lub ćwierkania są często wymawiane z ro snącym tonem, być może dlatego, że oznaczają pytanie lub prośbę, na przykład gdy kot prosi o jedzenie, zabawę czy głaskanie. Jest w nim wtedy z pewnością trochę oczekiwania, ponieważ większość kotów wie, że ich życzenie jest zazwyczaj spełniane, gdy tylko przyciągną uwagę swoich ludzi.
Tymczasem dla tych drugich nie ma nic piękniejszego niż powitanie przez gruchającego kota. Brzmi ono tak przyjaźnie i uroczo, że człowiek nabiera przekonania, iż jego współlokator trochę za nim tęsknił i wcale nie jest tak niezależny, jak zwykliśmy myśleć o kotach.
W większości przypadków opiekunowie kotów uczą się właściwie interpretować różne niuanse w miauczeniu swoich pupili. A w sytuacjach, w których komunikacja językowa okazała się skuteczna, koty prawdopodobnie nadal będą porozumiewać się za pomocą takich sprawdzonych już dźwięków. Susanne Schötz, obserwując swoje koty, zauważyła pewną zasadę: im więcej z nimi rozmawia, tym częściej również one mają jej coś do powiedzenia. A to rodzi pytanie, czy język i dialekt, jakim posługują się ludzie, może wpływać na sposób komunikacji ich kotów.
„Gdy wygłaszam prelekcję na temat kocich dźwięków, po wykładzie często podchodzą do mnie właściciele kotów i mówią na przykład: mój kot wydaje zupełnie inny dźwięk niż ten, który nam pani puściła. Czy to dlatego, że rozmawiam z nim po japońsku? Chociaż nie zostało to jeszcze zbadane, wielu naukowców uważa, że koty rzeczywiście mogą rozwijać dialekty rodzinne, grupowe lub sąsiedzkie” – pisze Schötz i na potwierdzenie tych słów przywołuje pewną anegdotę: „Jakiś czas temu dostałam mejla od pewnej pani z USA, która spytała mnie, dlaczego jej kotka tak cudownie, niesamowicie głęboko miauczy – i że brzmi to prawie jak szczekanie. Poprosiłam ją, by nagrała kotkę, gdy to robi. Kilka dni później otrzymałam nagranie. Na filmie zobaczyłam, jak kobieta przygotowuje jedzenie dla swojej kotki i przy tym z nią rozmawia. Moje fonetyczne uszy od razu zauważyły, że kobieta mówi bardzo chrapliwym i szorstkim głosem. A kotka odpowiada jej takim samym chrapliwym i szorstkim miauczeniem, jakby dokładnie naśladowała swoją właścicielkę”. A zatem wsłuchując się w to, co mają nam do powiedzenia nasze koty, możemy również usłyszeć samych siebie.
Ale koty potrafią naśladować też inne zwierzęta. Jeśli dobrze wsłuchamy się w charakterystyczne fukanie lub syczenie, czyli kocie dźwięki ostrzegawcze, dostrzeżemy, że przypominają one dźwięki, które wydaje rozzłoszczony wąż. „Być może koty, które instynktownie boją się węży, przywłaszczyły sobie ich syczenie jako środek odstraszający” – zastanawia się fonetyczka. Z kolei kocie gadanie i ćwierkanie, które często towarzyszy polowaniu, interpretuje jako naśladowanie dźwięków potencjalnej ofiary, choć niektórzy twierdzą, że gdy koty zabijają małe zwierzę i chcą je zjeść, podobnie szczękają zębami, by zapobiec skaleczeniu przełyku przez ostre kości. Inni natomiast podejrzewają, że gadając i szczękając zębami, koty ćwiczą wbijanie ich w krtań ofiary.
Koty nauczyły się, że ludzie bardzo dobrze reagują na wydawane przez nie dźwięki. Nie mamy tak czułych nosów jak zwierzęta, często patrzymy też w inną stronę i nie zauważamy, że nasz futrzasty współlokator właśnie się zakradł do pokoju i usiadł przed pustą miską. Kiedy pracujemy, korzystamy z komputera, telefonu komórkowego lub śpimy, głośne dźwięki są najskuteczniejsze. Ale baczny obserwator może bez słów odczytać intencje swojego pupila. Postawa, ruch całego ciała lub jego części oraz mimika pyska towarzysząca miauczeniu wyraźnie komunikuje: jestem głodny, chcę na dwór, żądam, żebyś przestała pracować i zaczęła się ze mną bawić. Dlatego koty często szukają kontaktu wzrokowego ze swoimi ludźmi oraz w miarę możliwości wyrażają swoje potrzeby mową ciała. Stają przy tym w pobliżu miejsca, które ma znaczenie dla danej sytuacji albo konkretnego przedmiotu, na przykład przed drzwiami, gdy chcą, żeby wypuścić je na zewnątrz, albo przed pustą miską, kiedy chcą jeść.
Ale czasami koty komunikują się z ludźmi za pomocą drobnych gestów, na przykład poprzez sposób poruszania głową, uszami czy oczami. Jeśli ruchy te są powolne, zwierzę jest zrelaksowane i spokojne. Natomiast gdy ich tempo wzrasta, powinniśmy mieć się na baczności, bo to sygnał, że kot jest zirytowany i może zaatakować. Susanne Schötz sugeruje, by szczególną uwagę zwracać na ruchy ogona. Pionowo wyciągnięty oznacza: „jestem mały i przyjazny”; ogon trzymany wysoko, ale nastroszony jak szczotka, może oznaczać: „jestem duży i imponujący”; a ogon wysoki z małym zagięciem mówi: „jestem zadowolony i przyjaźnie nastawiony”.
Nie zapominajmy też o tym, że w przypadku kotów machanie ogonem ma zupełnie inne znaczenie niż u psów. „Rzadko ma ono coś wspólnego z radością czy przyjazną ekscytacją. Jest to raczej bezwiedna reakcja na konflikt wewnętrzny. Im mocniejsze machanie, tym silniejszy konflikt. Podczas gdy powolne machanie ogonem często jest tylko oznaką zwiększonej koncentracji, mocniejsze machanie oznacza: »jestem zdenerwowany«, a jeszcze bardziej energiczne to znak, że zaraz dojdzie do awantury” – wyjaśnia autorka książki. I podkreśla, że powinniśmy zwracać większą uwagę na sygnały wizualne, czyli język ciała naszych przyjaciół, bo to, co pomaga nam zrozumieć mowę kotów, to przede wszystkim kontekst, czyli spojrzenie na całą sytuację, w której kot wyraża siebie.
Obserwowanie swoich pupili staje się szczególnie cenne w dobie smartfonów, które sprawiły, że współczesny człowiek spędza średnio siedem godzin dziennie przed ekranem. Oznacza to, że nawet przez 40 proc. czasu jesteśmy oderwani od tego, co tu i teraz. A być może w tym czasie nasz kot od godziny siedzi przy pustej misce i czeka. „Nie wszystkie koty lubią się komunikować dźwiękami. Wiele z nich woli milczeć. Nie należy zapominać, że koty są przede wszystkim drapieżnikami, dlatego instynktownie starają się ukryć miejsce swojego pobytu i swoje samopoczucie – zwłaszcza gdy są chore lub mają młode – by samemu nie paść ofiarą innego drapieżnika” – zauważa badaczka.
A Lachlan Brown, entuzjasta psychologii, który od lat bada ludzkie zachowania, zwłaszcza w kontekście interakcji ze zwierzętami, przekonuje, że patrzenie na swoich pupili częściej niż w ekran smartfona uczy nas wielu cennych umiejętności, które stają się deficytowe we współczesnym świecie, m.in.: wysokiej empatii, opiekuńczości, inteligencji emocjonalnej, kreatywnego myślenia, autentyczności i uważności.
Polecamy: „Sekretny język kotów. Poznaj tajniki kociej mowy, aby lepiej zrozumieć swojego pupila”, Susanne Schötz, tłum. Emilia Skowrońska, wyd. Kobiece