1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Zwierzęta ratują nasze zdrowie i psychikę. „Niedawno odszedł ode mnie kot. Odczuwam jego stratę podobnie jak stratę rodziców”

Zwierzęta ratują nasze zdrowie i psychikę. „Niedawno odszedł ode mnie kot. Odczuwam jego stratę podobnie jak stratę rodziców”

Zwierzęta są genialnym motywatorem. Mobilizują nas do działania, do aktywności nawet w sytuacji, kiedy to działanie jest ostatnią rzeczą, na którą mamy ochotę. Udowodniono choćby, że ludzie, którzy wychodzą z psami, znacznie rzadziej zapadają na choroby serca. (Fot. Viktoriya Skorikova/Getty Images)
Zwierzęta są genialnym motywatorem. Mobilizują nas do działania, do aktywności nawet w sytuacji, kiedy to działanie jest ostatnią rzeczą, na którą mamy ochotę. Udowodniono choćby, że ludzie, którzy wychodzą z psami, znacznie rzadziej zapadają na choroby serca. (Fot. Viktoriya Skorikova/Getty Images)
Nie dziwię się, że obecnie, w tych trudnych czasach, w których ludzie mierzą się z lękiem, stresem na niespotykaną dotąd skalę, zwierzęta towarzyszące mają tak ogromną popularność. One nam bardzo pomagają – mówi etolog prof. Tadeusz Kaleta.

Niby wszyscy wiemy, że kontakt ze zwierzętami nam służy. Mówimy choćby, że pies to naj lepszy przyjaciel człowieka. Ale co dokładnie kryje się pod stwierdzeniem, że kontakt ze zwierzętami jest dla nas dobry, a wręcz – jak twierdzą naukowcy – ma pozytywny wpływ na naszą odporność psychiczną?
Kontakt ze zwierzętami działa przeciwstresowo, uspokajająco. Przedmiotem dyskusji jest jedynie sposób, w jaki to się dzieje, jaką drogą do tego dochodzi. Na pewno ważną funkcję pełni tu dotyk, chodzi o dobroczynną moc głaskania, w szczególności głaskania kota, podczas którego wartością dodaną jest pozyskanie jonów ujemnych, które na naszej skórze tworzą barierę ochronną.

Mówimy tu o kontakcie ze zwierzętami towarzyszącymi, czyli tymi, z którymi jesteśmy zaprzyjaźnieni. A więc do samego kontaktu fizycznego, który jest przyjemny, dochodzi jeszcze cała kombinacja bodźców o charakterze psychologicznym – zwierzę „odpowiada” na rozmaite potrzeby psychologiczne człowieka.

W licznych badaniach naukowych udowodniono na przykład, że poziom stresu wywołanego stratą bliskiej osoby jest o wiele mniejszy u ludzi, którzy mają zwierzęta towarzyszące. Proszę sobie wyobrazić, że są na przykład badania, które dowodzą, że nawet obserwowanie rybek pływających w akwarium wywołuje efekt uspokojenia. Oczywiście, w tym przypadku mamy do czynienia z innym mechanizmem – chodzi o miarowy, spokojny ruch ryb w akwarium.

Nie dziwię się, że obecnie, w tych trudnych czasach, w których ludzie mierzą się z lękiem, stresem na nie spotykaną dotąd skalę, zwierzęta towarzyszące mają tak ogromną popularność.

Do czegoś są nam potrzebne.
Zwierzęta są także genialnym motywatorem. Mobilizują nas do działania, do aktywności nawet w sytuacji, kiedy to działanie jest ostatnią rzeczą, na którą mamy ochotę. Czy kiedy ma pani zły dzień albo jest to już kolejny zły dzień z rzędu, czy zawsze potrafi zmusić się pani, aby wyjść na spacer, bo wie pani z badań naukowych, że to pomoże?

Różnie z tym bywa, ale mam psa…
No właśnie. A on musi wyjść. Udowodniono, że ludzie, którzy wychodzą z psami, znacznie rzadziej zapadają na choroby serca, znacznie rzadziej mają zawały, a jeżeli już je mają, to potem proces rehabilitacji przebiega szybciej. Nie jest nadużyciem powiedzieć, że zwierzęta przyczyniają się do tego, że żyjemy zdrowiej.

Są też pewnie badania, które pokazują, że dzieci wychowujące się ze zwierzętami zyskują. Czy towarzystwo zwierzaka ma wpływ na lepszy rozwój?
Tak, jak najbardziej. Z tym, że tutaj trzeba zachować ostrożność – dzieci dopiero w pewnym wieku mogą socjalizować się ze zwierzętami, mieć z nimi bliższy związek, mam tu na myśli względy bezpieczeństwa. Taki czworo nożny przyjaciel to same korzyści. Dziecko uczy się nim opiekować, uczy się systematyczności, odpowiedzialności. Uczy się także pewnego rodzaju delikatności, wyczucia, że to żywe stworzenie, którego nie wolno krzywdzić, że ono ma określone potrzeby i że te potrzeby trzeba zaspokoić.

Powiedział pan o psach, kotach, a moc mają też konie, większość z nas słyszała o czymś takim jak hipoterapia.
Dobrze, że powiedziała pani o hipoterapii, a nie o delfino terapii, bo jestem zdecydowanie przeciwny trzymaniu delfinów i innych waleni w oceanariach, ale hipoterapia – jak najbardziej. Tu wpływ jest dwojaki. Po pierwsze, jest to kontakt z ekscytującym, wspaniałym, dostojnym dużym zwierzęciem, które budzi zachwyt, więc mogą to być swego rodzaju doznania estetyczne. Po drugie, hipoterapia to cała masa korzyści dla naszego ciała. Są opracowane różnego rodzaju programy, przede wszystkim dla dzieci, ale nie tylko. Duży nacisk kładzie się na naturalny masaż, który można uzyskać, mając kontakt z koniem. Są to bardzo różne ćwiczenia, na przykład dziecko kładzie się na grzbiecie konia – albo na plecach, albo na brzuchu – a do świadczony instruktor prowadzi takiego pacjenta w ten sposób, że dokonuje się właśnie rehabilitacja fizyczna, swoista bardzo, ale jak się okazało – bardzo skuteczna. Mój znajomy zajmował się hipoterapią i przeprowadzał badania naukowe w ośrodkach jeździeckich; okazało się, że u dzieci, które tam przychodziły, dokonywały się niesamowite rehabilitacyjne postępy.

Ale ten pozytywny efekt jest także na poziomie psychiki, a nie tylko ciała, prawda?
Dokładnie tak. Kontakt z koniem fantastycznie sprawdza się w wypadku dzieci bardzo w sobie zamkniętych, wbrew pozorom także tych lękowych. Kontakt z tym niezwykłym zwierzęciem otwiera. Znowu – to potwierdzone naukowo.

Człowiekowi ciężko byłoby bez towarzystwa zwierząt.
Niedawno odszedł ode mnie kot. Wie pani, ja odczuwam jego stratę podobnie jak stratę moich rodziców.

Myślę, że o tym, jak są ważne, świadczy to, że w tej chwili mnóstwo ludzi wręcz szaleje na punkcie zwierząt – i powstają te wszystkie zakłady fryzjerskie dla psów, kawiarnie dla kotów itd. Ludzie są tak zaangażowani w relacje ze zwierzętami, że czasami dochodzi już wręcz do przesady.

Tak, bo robienie psom fryzur czy przebieranie ich co dziennie w inne „ubranka” to szaleństwo.
Absolutnie się zgadzam, ale to też coś pokazuje…

Z psami czasami rozmawiamy. Ja na przykład rozmawiam z moim psem i mam poczucie, że on rozumie czasem więcej niż niektórzy ludzie.
Tu muszę zaznaczyć, że mitem jest twierdzenie, że zwierzęta rozumieją to, co do nich mówimy. One rozumieją pojedyncze słowa, ale rzeczywiście wyczuwają nasze intencje i potrafią nawiązać z nami kontakt. Właśnie szczególnie psy, które żyją z nami bardzo, bardzo długo, przystosowały się ewolucyjnie i rozumieją wiele naszych sygnałów. Przecież komunikacja to nie tylko słowa. Przecież my, mówiąc, posługujemy się nie tylko nimi, lecz także gestami, mimiką twarzy. Niektórzy twierdzą wręcz, że to więcej znaczy niż przekaz werbalny, więc pies, który jest bardzo uważny, jest genialnym obserwatorem, może wychwycić, zrozumieć bardzo wiele – właśnie nie ze słów, ale z mowy naszego ciała.

To samo jest zresztą z kotami. Mój kot zawsze wiedział, kiedy pójdzie do weterynarza, i… odpowiednio wcześniej znikał. Wstawałem rano, nie dawałem mu żadnych sygnałów, że wybieramy się do weterynarza – to znaczy nie dawałem mu żadnych sygnałów, które były czytelne dla mnie – a on już wiedział i od razu wchodził pod szafę.

Czego człowiek, ten, któremu wydaje się, że jest naj mądrzejszy pośród wszystkich istot, może nauczyć się od zwierząt?
Na przykład od psów – na pewno lojalności, oddania. Oj, tak. Lojalności ludzie powinni uczyć się zdecydowanie od psów! Konrad Lorenz w swojej książce „I tak człowiek trafił na psa” zastanawiał się: mój pies poświęciłby dla mnie życie, a czy ja dla niego – to wątpliwe bardzo. Zwierzęta nie są wyrachowane.

Prof. Tadeusz Kaleta, emerytowany profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Absolwent Wydziału Zootechnicznego. Zajmuje się badaniami naukowymi dotyczącymi etologii, dobrostanu zwierząt i ich chowu w ogrodach zoologicznych.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze